Muller, Milch Reis a la Kompott: śliwka, czarny bez

Muller zdecydowanie nie próżnuje. Jak informowałam w poprzednim wpisie, w Żabce i Freshu pojawiły się kolejne nowości od niemieckiego producenta. Tym razem są to desery z ryżem, bardzo podobne do znanego wszystkim Riso, ale podzielone na dwa osobne pojemniczki, dzięki czemu możemy wyjeść same owoce lub sam ryżo-jogurt, albo wymieszać je jak na cywilizowanego człowieka przystało. Dobrą wiadomością jest również to, że wreszcie mullerowa nowość nie jest nowością wyłącznie w Polsce.

ryz4Milch Reis a la Kompott to produkt, który na niemieckim rynku pojawił się całkiem niedawno, choć tam w od razu w pięciu smakach. U nas póki co znajdziemy dwa: ryż ze śliwką oraz czarnym bzem (za zachodnią granicą również z morelą, agrestem i rabarbarem). Desery ważą po 160 g, chociaż zarówno w ulotce sklepowej, jak i na półce opisane zostały jako 150-gramowe (błąd jednej osoby bezmyślnie powielany przez znudzonych życiem ekspedientów). W kaloriach różnią się niewiele i są porównywalne do Riso (103-115 kcal/100 g), ale o tym później. Jedyne, co może odrobinę razić, to cena, ale cóż – nie ma nic za darmo, zwłaszcza jeśli to coś dobrze smakuje (albo przynajmniej tak wygląda). Ostatecznie lepiej zapłacić o parędziesiąt groszy więcej za pyszny deser z ryżem, niż raczyć się tańszym kwasem. Fuj.

Przejrzawszy ulotkę reklamową Fresha nastawiłam się optymistycznie i niezrażona okropnym smakiem skonsumowanych niedawno jogurto-maślanek postanowiłam zaryzykować, dając Mullerowi jeszcze jedną szansę. Jak wspominałam, tym razem warianty smakowe były tylko dwa, więc gdyby ryżowe nowości okazały się klapą, nie musiałabym cierpieć wrzucając w siebie wszystkich pięciu.
ReisDotarłszy do sklepu zauważyłam nie tylko błąd w opisie gramatury, ale i optyczną manipulację konsumentem. Jak wiemy (albo zaraz się dowiemy :)), podstawowe Riso waży 200 g, a jego opakowanie jest dość małe, przez co wydaje się, że to niewinny i nieszkodliwy posiłeczek. Wszystko za sprawą ryżu, który jest ciężki i podbija wagę. W opozycji do starej wersji mamy jednak nową – wielkie, potężne opakowanie Milch Reis a la Kompott, które sugeruje posiłek życia dla drwala… a w rzeczywistości ma o 40 g mniej. Takie to więc drobne oszustwo i smaczek dla osób uważnych oraz czytających etykiety, za to duży niesmak dla tych liczących się z pieniędzmi. Za Riso płaci się niecałe 2 zł, a kupując mniejszą nowość – 2,49 zł.

Milch Reis a la Kompott – śliwka

Choć z dwóch zakupionych smaków czarny bez wydawał mi się bardziej atrakcyjny i tajemniczy, przygodę z nowym ryżowym deserem zaczęłam od wersji śliwkowej. Poobracałam opakowanie, obejrzałam wszystkie nalepki, po czym zerwałam wieczko i poddałam zawartość pojemniczków testowi zapachowemu. Na pierwszy ogień poszły śliwki. Już gołym okiem zauważyłam, że w kostkę zostały pocięte świeże owoce, a do tego było ich naprawdę dużo. ryz1Takie cuda nie mogły pachnieć sztucznie! I kiedy zrobiłam pierwszy wdech, od razu wiedziałam, co przypominają. Dla pewności zaciągnęłam się jeszcze parę razy, ale skojarzenie wciąż powracało. Wino. Czerwone, słodkie i grzane wino z Bożonarodzeniowego Jarmarku, który co roku rozkłada się w centrum dużych polskich miast, a którego tradycja wzięła się właśnie z Niemiec – siedziby i serca Mullera. Aż szkoda było przestać wąchać i zabrać się za jedzenie. Na całe szczęście niedługo żałowałam zaprzestania inhalacji i zburzenia idealnej konsystencji obu mas, ale o tym za chwilę, bo jeszcze kwestia aromatu jogurtu z ryżem. Tu bez ekstrawagancji, zupełnie jak w naturalnym Riso. Lekko mleczny, delikatny zapach, w zasadzie ciężki do wyczucia przy pierwszym niuchu. Lepszy taki niż sztuczny.
Teraz możemy przejść do smaku, czyli najważniejszego aspektu produktu spożywczego (poza składem oczywiście, ale to pozostawiam miłośnikom czytania etykiet). Jak cudowny był zapach śliwek, tak doskonałe okazały się one w smaku. I same, i z ryżem, i sam ryż też. Jak by nie jeść, jak by nie mieszać, zawsze wychodziło coś pysznego. Gdybym miała szukać dobrego porównania, powiedziałabym, że jadłam ryż na mleku z babcinym kompotem. Stąd też zapewne „kompott” w oryginalnej nazwie, choć w polskim tłumaczeniu brzydko napisali „wsad śliwkowy”. Fuj. Kto miałby ochotę zjeść wsad? Nie mogli jakoś ładniej? Przecież kompot cieszyłby się o wiele większym zainteresowaniem.
Na koniec dorzucam ciekawostkę, że po wyjedzeniu całego wsadu postanowiłam jeszcze odrobinę poniuchać, dzięki czemu odkryłam, że zapach grzanego wina ustąpił gorącej, bardzo słodkiej herbacie owocowej. Było to już zupełnie inne wrażenie, ale nadal bardzo przyjemne. A może po prostu mój nos jest nienormalny?

Dane tego wariantu:
Opis:
 Deser mleczno-ryżowy z wsadem śliwkowym.ryzinfo1
Wartość energetyczna na 100 g: 111 kcal (i 178 kcal na porcję)
Wartości odżywcze na 100 g: tłuszcz 2 g, węglowodany 20,2 g – w tym cukry 14,1 g, białko 2,8 g.
Skład: mleko pełne, maślanka, woda, cukier, śliwki 9,8%, ryż 6,1%, jaja, dekstroza, skrobia modyfikowana, substancje zagęszczające: pektyny, mączka chleba świętojańskiego, guma guar; kwas: kwas cytrynowy; regulator kwasowości: cytryniany sodu; koncentrat soku z marchwi, sól, aromat.
Ocena: 6 chi
skalachi_6


Milch Reis a la Kompott – czarny bez

Do drugiego deseru podeszłam podobnie, jak do pierwszego. W teście oględzinowo-zapachowym wyszedł on jednak trochę gorzej, a to ze względu na owoce. Okiem oceniłam je na coś jagodopodobnego, węchem zaś na pochodną owoców leśnych (za którymi nie przepadam). Bo w końcu czarny bez… co to takiego? Nieczęsto spotyka się go w jogurtach, może poza kilkoma serkami homogenizowanymi. Nigdy jednak nie stanowi samodzielnego nadzienia, zawsze stoi u boku jakiegoś powszechnie znanego owocu, np. wiśni (serek Cornello z Lidla).
ryz2Konsystencja jest mniej „świeża” niż w wariancie śliwkowym, raczej „wsadowa”, jak choćby w Fantasi. Smak bardziej „leśny” i „dziki” od jagodowego, ale nie cierpki. Trochę słodkawy, trochę zaś kwaśnawy. Do złudzenia przypomina sos z owoców leśnych, który możemy znaleźć w lodach. Myślę, że poza deserami mlecznymi pasowałby również do pieczonych mięs (zamiast borówek czy żurawiny).
Podczas jedzenia wyczuć można dualizm delikatnego, miękkiego jogurtu z ryżem i kwaśnych, chrupiących (za sprawą wewnętrznych pesteczek) owoców. Kolor prezentuje się fantastycznie – jest intensywny, żywy, jakby ktoś skradł ze smoczej jaskini najpiękniejsze klejnoty i rozpuścił je w Milch Reis a la Kompott.
Całość wypada pozytywnie, jest smaczna, ale nie wyjątkowa. I na pewno nie za tę cenę. Ponadto ze względu na zbyt duże podobieństwo do owoców leśnych* przyznaję 3 chi.

* zdaję sobie sprawę, że czarny bez jest jednym z dziko rosnących owoców („leśnych”), ale miałam nadzieję, że może sam – bez towarzystwa kuzynów – okaże się lepszy. Niestety.

Dane tego wariantu:
ryzinfo2Opis:
 Deser mleczno-ryżowy z wsadem czarny bez.
Wartość energetyczna na 100 g: 105 kcal (i 168 kcal na porcję)
Wartości odżywcze na 100 g: tłuszcz 2,2 g, węglowodany 18,2 g – w tym cukry 11 g, białko 3 g.
Skład: mleko pełne, maślanka, woda, cukier, czarny bez 8,7%, ryż 6,1%, przecier z czarnego bzu 2,2%, jaja, dekstroza, skrobia modyfikowana, substancje zagęszczające: karagen, mączka chleba świętojańskiego, guma guar; kwas: kwas cytrynowy; sól, aromat, barwnik: koszenila.
Ocena: 3 chi (powiedzmy, że znowu ostatni nosi wstążkę)


ryz3Dane zbiorcze:
Nazwa: Milch Reis a la Kompott
Producent: Molkerei Alois Muller GmbH & Co. KG
Waga: 160 g (125 g ryż mleczny + 35 g wsad)
Upolujesz w: Żabka, Fresh
Cena: 2,49 zł


 Zgadywanka: co mieści się pod znakiem zapytania?

Zagadka1
Zagadka
Podpowiedź
Podpowiedź

^ I tym razem pozostawiam wam smaczek dotyczący najbliższego lub jednego z najbliższych wpisów. Żeby nie było zbyt łatwo, nie umieszczam całego zdjęcia, ale jego fragment z tajemniczym znakiem zapytania. Czekam na komentarze z propozycjami poprawnej odpowiedzi :)

Pozdrawiam mullerowo!

Kliknij po Milch Reis z rabarbarem i agrestem

9 myśli na temat “Muller, Milch Reis a la Kompott: śliwka, czarny bez

  1. Trzymałam w dłoni wersję śliwkową i dumałam „brać czy nie brać” ale ostatecznie odłożyłam, bo nie było innego produktu, którego szukałam a nie chciało mi sie tylko jednej rzeczy brać. Teraz żałuje.
    Hmm, znaczek ma napis Nippon czyli Japonia. Jakieś batoniki z Japonii, tylko nie mam pojęcia jakie, może KitKaty?

    1. Jeee, bardzo dobra odpowiedź! :D
      A co do ryżu – śliwkową wersję kup koniecznie, bo naprawdę warto. Przez ten „kompot” jest całkiem inna niż Riso i Belriso.

    1. Napisz, jak spróbujesz.
      Też kocham produkty Mullera i strasznie mi przykro, że mamy taki mały wybór w Polsce :(

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.