Magija vs Pokusa vs Pinas – starcie twarogowych batytaników #3

Proszę państwa, proszę państwa, cóż za emocje! Zdawać by się mogło, że po dwóch zapowiedzianych rundach nasza rywalizacja dobiegnie końca, ale nie! Specjalnie dla was przygotowaliśmy rundę bonusową, w której swych sił dowodzić będą waleczna Magija oraz powstała z ławki rezerwowych Pokusa. Tym razem nie pojawi się zaś Penis Pinas, który – jak zostaliśmy poinformowani – musiał przedwcześnie wracać do domu, gdyż zabrakło mu zawodników do wystawienia. Cóż, drogi Pinasie, trzeba było o tym myśleć zawczasu! Rozwagi nie zażywasz – na ringu przegrywasz. Those are the rules!

3runda

Runda bonusowa polega na prezentacji reszty zawodników, bez względu na ich kształt, rozmiar czy smak. Wszystkie chwyty są dozwolone i każda kombinacja wchodzi w grę. Radzę się jednak pilnować – jeśli w drugim starciu byliśmy restrykcyjni, to w obecnym tym bardziej zawodnikom nie popuścimy! Wytkniemy każdą ich najmniejszą wadę i skrytykujemy jak tylko się da. Gotowi? No to zaczynamy!

Tegoroczną rozgrywkę w rundzie bonusowej zaczniemy od Pokusy, która wystawia tylko jednego batonika – mlecznego, gdyż dwóch poprzednich: kokosowego i creme brulee, zaprezentowała nieco wcześniej, w warunkach pozakonkursowych. Przypomnijmy pokrótce, jak wypadli:

Pokusa kokosowa – przede wszystkim zawiodła opakowaniem, które rwało się – nie przymierzając – jak gacie po tacie. Konsystencją też nie zachwycała, bo choć mroziła się w lodówce jak pan buk przykazał, środek rozpadał się niczym serce zranionej nastolatki, a polewa brudziła wszystko dookoła. Kokosowe nadzienie było tłustawe, a licznie upchane w nim wiórki przypominały spiłowane drewno. Z tych powodów baton otrzymał 3 chi. skalachi_3

Pokusa creme brulee – podobnie jak u kokosowej kuzynki, opakowanie pozostawiało wiele do życzenia. Nie inaczej było ze środkiem i polewą, która – ponownie – sypała się na podobieństwo gęstego łupieżu. Nadzienie było słodsze, przez co lepsze, ale nieadekwatne do swej nazwy, jako że smakowało wspomnieniem o karmelu, nie zaś kremem brulee (a już na pewno nie kawą, która wg strony producenta jest z nim tożsama). Z przykrością i wielkim zawodem drugiej zawodniczce także przyznałam 3 chi, choć gdyby trzeba było wskazać lepszą – padłoby na . skalachi_3

I wreszcie, po uporaniu się z przeszłością, możemy przejść do teraźniejszości, a więc Pokusy o smaku mlecznym. Jak się sprawiła i czy utrzymała średni poziom poprzedników?

Pokusa mleczna – pamiętacie jeszcze waniliową zawodniczkę z części pierwszej naszego show? Jeśli tak, do dobrze, bo ta nie różniła się od niej zbyt wiele. Skłamałabym twierdząc, że przypominała ją smakiem, natomiast zdecydowanie obie znajdują się w tej samej lidze delikatnych, łagodnych, homogenizowanoserkowych doznań zmysłowych. Polewa mlecznej jest deserowawa jak u reszty koleżanek z drużyny, środek zaś jedwabisty, lekko zapychający i zdecydowanie śmietankowy, przez co nie odpowiada swojej nazwie. Jedzenie go sprawia wrażenie obcowania z waniliowym albo śmietankowym właśnie Danonkiem, wszak i rozmiar mają podobny (gdyby tak wsadzić Pokusę do danonkowego kubeczka, z pewnością by się zmieściła). Z tego względu nie mogę przyznać jej ni mniej, ni więcej tylko 4 chi ze wstążką, czyli równowartość oceny wersji waniliowej. Nie tylko zdała egzamin, ale sprawdziła się w nim lepiej niż wymyślne smaki zaprezentowane powyżej.

***

Konkurencją Pokusy w ostatniej rundzie, jak już zostało zapowiedziane, jest Magija z makiem oraz mlekiem skondensowanym. Przyjrzyjmy się zawodniczkom po kolei, by móc wyciągnąć odpowiednie wnioski.

Magija z makiem – wiórki, wiórki, wszędzie wiórki… nienawidzę wiórków i z wielką przykrością sięgam po produkty, które są nimi nafaszerowane do granic możliwości. Tu na szczęście nie znajdziemy ani jednego, w zamian za to trafimy na morze maku, który przyjemnie chrupie pod zębem i zdecydowanie wysuwa się na pierwszy plan, co z kolei przemienia wrażenie obcowania ze zwykłym sernikiem w niebanalną degustację serniko-makowca. Baton pachnie głównie czekoladą (tylko odrobinę wanilią), lecz w smaku nie jest to niestety czekolada, ale polewa czekoladowa w pełnym tego wyrażenia znaczeniu, co działa na niekorzyść zawodnika, ale jest charakterystyczne dla wszystkich Magiji. Ostatecznie przyznaję mu jednak 5 chi, gdyż udowadnia, jak niewiele potrzeba do szczęścia – ot, sypnąć trochę maku do znanego już produktu i nagle okazuje się, że jest szaleństwo. A tym razem naprawdę jest. skalachi_5

Magija z mlekiem skondensowanymojj, jak ja lubiłam skondensowane mleko, szczególnie w tubkach – to fioletowe, z wesołą krową. Teraz zaś, po latach, gdy otrzymałam możliwość przedstawienia Magiji sięgającej do mojego dzieciństwa i odświeżającej wspomnienia, byłam wprost wniebowzięta. Któż by nie był? Nie przedłużajmy zatem i od razu przejdźmy do opisu kategorii właściwych – zapachu, smaku, jakości – które, proszę państwa, zapowiadały się naprawdę dobrze!
Batonik pachniał lekko waniliowo, wnętrze było jedwabiste, tłustawe – jak to twaróg, z lekkimi grudkami sera. Ale, ale. Zanim zrobi się tu nazbyt przyjemnie, zza kurtyny musi wyłonić się błazen i chlusnąć widowni w twarz zimną wodą. Skondensowane mleko, będące głównym tematem tejże wariacji, znikło bowiem w czeluściach nabiału, całkowicie zgubiło smak i nawet wydłubane i zjedzone osobno nie poprawiło swoich notowań. Dodatkowo kolorem narobiło ochoty na batona z dodatkiem intensywnego ajerkoniaku. Zwodziło, podszywało się pod inny produkt, by ostatecznie zawieść na całej linii. Gdyby więc zawodniczkę tę oceniać za innowacyjność i poziom odzwierciedlania swojej nazwy, to cóż, dostałaby 2 chi. Jednakże nie mogę zapomnieć o smacznej masie i przyjemności płynącej z konsumpcji, w związku z czym otrzymuje 4 chi – zupełnie jak wersja waniliowa, od której z zamkniętymi oczami nie dałoby się jej odróżnić. Wyjątkowa nie jest, ale daje radę. skalachi_4

***

4wyniki

Szanowni państwo, moi drodzy i niedrodzy widzowie, podsumowując zmagania batytaników – po trzech niezwykłych, niecodziennych i niepowtarzalnych rundach – mogę wreszcie przedstawić ostateczną tabelę wyników, która wygląda następująco:

Miejsce I
Pinas, który może i występuje tylko w dwóch smakach, ale oba są dopracowane, polewa czekoladowa wydaje się być deserowa, a środek jest przyjemnie słodki. Na korzyść działają także dostępność, wszakże każdy ma pod domem jakąś Biedronkę, wielkość i idąca za nią wyważona kaloryczność, a także najniższa cena. Gdyby tylko producenci zdecydowali się zmienić uwłaczającą jego godności nazwę oraz obskurną grafikę na – bądź co bądź – najlepszym jakościowo opakowaniu, Penis Pinas wygrałby w przedbiegach, nie musząc nawet przystępować do kolejnych rund.
skalachi_5

Miejsce II
Magija, która nie zachwyca jakością i (bez)smakiem polewy czekoladowej, ale za to znajdziemy ją tak w podstawowych wersjach, jak i wariacyjnych, przy czym na uwagę zasługuje tylko i przede wszystkim opcja z makiem. Proporcja ceny do wielkości też zadowala, dostępność trochę mniej, bo Leclerca nie każdy na mapie swojego miasta znajdzie, ale z Almą jest już nieco lepiej (tylko trzeba się kawałek przejechać i wypadałoby wreszcie wyrobić sobie Kartę Konesera). Opakowanie jest schludne, w pewien sposób klasyczne, wykonane z dobrego materiału. Napisy są czytelne i pod względem informacyjnym wszystko jest jak najbardziej w porządku, zupełnie jak u Pinasa. Zasmucają wyłącznie zawiedzione oczekiwania odnośnie smaku mleka skondensowanego, przytłaczająca słodycz produktu no i ta nieszczęsna polewa, o której pisałam już sto razy, ale z chęcią napiszę kolejnych sto.
skalachi_4

Miejsce III
Pokusa, w której zabrakło czekoladowego zawodnika (takie przeoczenie?!), a wariacyjne smaki wcale nie były zachwycające. Szkoda, bo marnej jakości, ale najmniej słodka polewa była najlepsza z całej trójki, a wielkością baton przewyższał Pinasa, który przecież był cięższy. Krótko mówiąc: zmarnowany potencjał. Do tego najmniejsza waga – najwyższa cena, no i dostępność… tylko Carrefoury, w dodatku te zwykłe, a nie Express. Do worka nieszczęść dorzucę jeszcze design strony producenta (przypominam: www.nickal.pl) i smród z fatalnej jakości opakowania, jaki zostaje po wyjęciu z niego słodkiej zawartości. Ktoś musiał jednak przegrać, żeby ktoś inny mógł wygrać.
skalachi_3


Usystematyzowanie wiedzy:
Smaki:
Magija: wanilia (376 kcal), czekolada (401 kcal), z makiem (377 kcal), z mlekiem zagęszczonym (379 kcal)
Pokusa: wanilia (337 kcal), mleczny (345 kcal), kokosowy (356 kcal), creme brulee (342 kcal)
Pinas: wanilia (374 kcal), czekolada (402 kcal)
Waga:
Magija: 45 g
Pokusa: 38 g
Pinas: 40 g
Dostępność:
Magija: Leclerc, Alma
Pokusa: Carrefour
Pinas: Biedronka
Cena:
Magija: 1,49 zł
Pokusa: 1,99 zł
Pinas: 1,19 zł


Na koniec pragnę wyjaśnić, że wszystkie części wpisu – pełne chaosu, teksu o różnej dynamice i tempie – pomyślane tak zostały celowo, by odwzorować charakter MMA rodem z podziemia albo widowiska cyrkowego z czasów jego… no, na pewno nie świetności, w każdym razie z okresu podróżowania trup cyrkowych między miastami, wystawiania ludzkich i zwierzęcych dziwów oraz występowania w pozszywanych, brudnych namiotach wśród kurzu i pcheł. Mam nadzieję, że czytając poczuliście ten klimat chociaż przez chwilę. Mam też nadzieję, że bawiliście się dobrze, jak na gości widowiska sportowego z rozlewem krwi w tle/zamierzchłego cyrku przystało. Bywajcie!

13 myśli na temat “Magija vs Pokusa vs Pinas – starcie twarogowych batytaników #3

    1. Tak, zdecydowanie. W sumie to dobrze, bo jak najdzie mnie ochota, nie będę musiała zasuwać na drugi koniec miasta.

      1. W nocy naszło mnie na słodycze i zjadłam tego makowego – boski (no wiesz to pierwszy raz z takim czymś)! Niedługo recenzje na bloga wrzucę :)

  1. stworzyłaś mega klimat. czytając wyobrażałam sobie przed oczami wresling i batony przebrane w fantazyjne stroje

  2. dlaczego taka osoba (która m.in. ma problem z otworzeniem foliowego opakowania = gorzej niż żenada), miałaby „decydować”, który baton Ty (czytelniku), kupisz sobie w sklepie??? co to ma być w ogóle?!?! to jakieś żałosne zjawisko. istnieje znikome prawdopodobieństwo, że ta osoba ma takie same kubki smakowe. kup sobie człowieku 3-4 batoniki za te 1,2-1,89 zł i sam zdecyduj, który Ci smakuje! przecież chodzi o Twój smak i Twoją przyjemność :) a nie jakiejś żałosnej panienki, samozwańczej pseudo-smakoszki. u pokolenia wychowanego na fejsbuku, którego idolami są celebryci, następuje zanik zdolności samodzielnego myślenia. to właśnie tacy ludzie nie będą wiedzieli co począć, gdy ruchome schody zatrzymają się z powodu awarii, tylko będą sobie robić fotki ze skwaszoną miną i wysyłać je na fb z opisem „utknęłam w galerii handlowej, nie wiem kiedy naprawią schody #helpme”.

    1. Jeju, masz rację!!! Już kasuję bloga, tylko… szlag… zaciął mi się laptop, co ja mam teraz zrobić?!?!

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.