Od ostatniego wpisu jogurtowo-deserowego minęło sporo czasu. Nie oznacza to jednak, że produktów tych nie kupowałam, nie jadłam i nie przygotowywałam do recenzji. Bynajmniej!
Dziś postanowiłam udowodnić, że moje nabiałowe zamiłowanie nie tylko ma się całkiem dobrze, ale i żyje własnym życiem, odważnie poskramiając zawartości plastikowych kubeczków. Do opisu wybrałam serię Satino Gold firmy Bakoma, którą od lat bardzo lubię, jadam najczęściej ze wszystkich deserów tego typu (tj. czekoladowo-jakichś), ale nigdy nie mogłam zapamiętać, który jest najlepszy, który zaś najgorszy. Co prawda zapisywałam to w papierowych pamiętnikach, nawet kilkukrotnie, ale jak się człowiekowi tyle ich nazbierało, to po jakimś czasie nawet nie wie, w którym miejscu powinien zacząć szukać. Stąd też owa recenzja – dla was, byście poznali coś dobrego, ale i dla mnie, bym wreszcie zapamiętała, po który sięgać przede wszystkim.
***
Deser śmietankowy z sosem czekoladowo-pralinowym
Oto produkt, który kusi wyglądem, kolorem, konsystencją i smakiem, ale zdecydowanie odstrasza zapachem. Tym ostatnim przypomina bowiem znoszoną skarpetę – nie nadmiernie przepoconą czy utaplaną w dziwnych substancjach, ale zwykłą bawełnianą, ściągniętą po całym dniu załatwiania spraw w urzędach. Na szczęście jest to jedyna wada.
W kwestii zalet na pierwszy ogień idzie kolorystyka, czyli połączenie bieli i ciemnego brązu, niemalże czerni. Nie wiem jak was, ale mnie takie zestawienia przekonują. Uwielbiam wizualną stronę Oreo, jogurtowo-anyżkowych żelków i podobnych wynalazków, choć niektórych nawet nie włożyłabym do ust. Kolejną zaletę deseru stanowi smak, raczej mleczny niż śmietankowy, trochę przypominający skondensowane mleko. Sos czekoladowy jest przyjemny, choć do tej pory nie wiem, co oznacza drugi człon nazwy („pralinowy”, hę?). Można w nim wyczuć lekki proszek. Całość jest tak delikatnie słodka, że prawie wcale – nie wierzę, by znalazł się ktoś, kto uzna deser za przesłodzony.
Choć całe życie uciekałam, i w sumie nadal uciekam, od rzeczy o smaku śmietankowym, to ta wersja Satino Gold jak najbardziej mnie kupuje. Podoba mi się, że jest bardzo gęsta, jedwabista i przyjemna. Pomimo zakorzenionej we mnie niechęci do śmietanki oraz skarpetowego zapachu, przyznaję jej zasłużone 6 chi. Zdecydowanie polecam!
Wartość energetyczna na 100 g: 137 kcal (i 192 kcal w deserze)
Waga: 140 g (122 g deseru + 18 g sosu)
Ocena: 6 chi
Deser o smaku kawowym z sosem karmelowym
Ekskluzywne złote opakowanie i kawa w nazwie – och, yessss!
Niestety, kiedy przyjrzymy się wieczku uważniej, zauważymy napis „o smaku”, a nie „kawowy”. To pierwszy minus deseru, który jeszcze przed otwarciem miał szansę na unicorna. Jego kolor bowiem, a po zerwaniu wieczka także zapach i smak, są rewelacyjne. Delikatna kawa z mlekiem sprawia wrażenie likierowej, a karmelowy sos spod spodu ponownie przywodzi na myśl skondensowane mleko z tubki. To wszystko stoi jednak w opozycji z nieszczęsnym „o smaku”, a także drugim, zdecydowanie poważniejszym minusem, jakim jest konsystencja. Podczas gdy większość Satino Gold jest gęstych niczym budyń, ten sprawia wrażenie wymieszanego z wodą, przez co jest nazbyt rzadki. Defekt ów widać nawet przez opakowanie, kiedy rusza się deserem na boki, a jego zawartość wesoło przepływa z jednego krańca na drugi. What a pity!
Choć mam ogromną ochotę przyznać deserowi 6 chi, to po prostu nie mogę. Z bólem serca ignoruję jego nienaprzykrzającą się słodycz, cudowny smak kawy, przyjemny, choć trudny do odróżnienia od górnej warstwy karmelowy sos i delikatny zapach mieszanki tych składników, wystawiając mu jedynie piąteczkę. Na szczęście to nadal dobra ocena.
Wartość energetyczna na 100 g: 142 kcal (i 199 kcal w deserze)
Waga: 140 g (110 g deseru + 30 g sosu)
Ocena: 5 chi
Deser czekoladowy z sosem o smaku czekoladowo-rumowym
Kolejny gęsty, budyniowy deser, tym razem czekoladowo-czekoladowy, będący prawdziwą gratką dla chocoholików. Przed kupieniem go wzbraniałam się najdłużej, gdyż w nazwie obok pysznego składnika pojawił się nieszczęsny rum – lubiany jako alkohol, wzgardzony zaś jako dodatek do słodyczy. Czasami jednak ciekawość ściska człowieka od środka, nie pozwalając mu na chwilę wytchnienia. Tak było i tym razem, w związku z czym traktowany z dystansem smak Satino Gold zaszczycił w końcu moją lodówkę, a chwilę później żołądek.
Minęłabym się z prawdą, pisząc, że kupiłam czekoladowo-rumowy deser po raz pierwszy dopiero teraz, do testów. Pamiętam, że w przeszłości jadłam go raz czy dwa, ale wyjątkowo mi nie posmakował, w związku z czym przez kolejne lata trzymałam się od niego z daleka. Winę zwalałam na niejadalny alkoholowy sos, którzy obrzydził mi przyjemną górę. Dziś stwierdzam jednak, że albo moje kubki smakowe chorowały wtedy na otępienie, albo producent zmienił skład. Deser bowiem jest nie tylko przepyszny, ale wręcz najlepszy z całej serii! Gęsty, deserowawy (jak w Desselli Premium), nieprzesłodzony. W sosie w ogóle nie wyczuwa się goryczy ani żadnych nieprzyjaznych jamie gębowej posmaków. Jest to poprawna, wzorcowa kompozycja dla miłośników dużych dawek czekolady, trochę przypominająca dobrej jakości trufle. Nic dodać, nic ująć, stąd ocena nie może być niższa.
Wartość energetyczna na 100 g: 141 kcal (198 kcal w deserze)
Waga: 140 g (110 g deseru + 30 g sosu)
Ocena: 6 chi
Deser kokosowy z sosem czekoladowym
Kolejny deser, który w zapachu przypomina bezczelną znoszoną skarpetę. Co go łączy z poprzednim? Biały kolor górnej warstwy. Wcześniej miała ona smak śmietankowy, teraz zaś kokosowy. Co do nich dodano i dlaczego tak śmierdzą? Oto zagadka stulecia!
Na plus kokosowego produktu działa jego absolutna bezwiórkowość, co po zerwaniu wieczka bardzo mnie ucieszyło. Delektując się smakiem i konsystencją zauważyłam jednak, że kokos jest stłumiony, jakby rozrobiony z wodą (czego nie można powiedzieć o zwartej, gęstej konsystencji), a także bardziej likierowy niż naturalny (to na plus). Największe zastrzeżenia mam do sosu, któremu zdecydowanie brakuje polotu. Ot, czekolada i tyle. Deser śmietankowy zachwycił mnie kompozycją czekolada-pralina (choć nadal nie wiem, czym właściwie się ta pralina wyróżniała), a czekoladowy sosem z dodatkiem rumu. Wszystko to było pewnego rodzaju kombinacjami, ale nie przekombinowanymi. Tu zaś zabrakło owego efektu wow, w związku z czym deser okazał się mdły i nijaki. Można go zjeść, a jakże, ale raczej nie zachwyci. Kupiłam go pierwszy raz (do testu właśnie), gdyż jest to produkt względnie nowy, i zbyt szybko po niego nie wrócę.
Wartość energetyczna na 100 g: 139 kcal (i 195 kcal w deserze)
Waga: 140 g (122 g deseru + 18 g sosu)
Ocena: 4 chi
Deser orzechowy z sosem czekoladowym
I ostatni deser, tym razem nie „o smaku”, ale równie rzadki, co wersja kawowa. A szkoda, bo i on miał szansę na 6 chi.
Kolorystyka deseru ponownie zachwyca, mobilizując ślinianki do produkowania śliny. Zastosowano tu bowiem połączenie delikatnego, jasnego oraz zdecydowanego, ciemnego brązu. Znów przyczepię się jednak do sosu, który był „po prostu” czekoladowy, choć producent mógł się odrobinę postarać, dodając do czekolady coś jeszcze. Po zerwaniu wieczka całość pachniała uroczo orzechowo i w zasadzie chyba najintensywniej z całej serii, przy okazji nijak nie przypominając skarpety. Powiedzmy, że deser jest lekkim ukłonem w stronę Ferrero Rocher, choć na pewno nie jego jogurtowym odpowiednikiem (jak limitowany Mullermilch czy Ecke de Luxe Nocciola Bianco). Przyznaję mu 5 chi, bo jest pyszny, ale przez rzadką konsystencję nie zasługuje na więcej.
Wartość energetyczna na 100 g: 133 kcal (i 187 kcal w deserze)
Waga: 140 g (122 g deseru + 18 g sosu)
Ocena: 5 chi
Dane zbiorcze:
Nazwa: Satino Gold
Producent: BAKOMA Sp. z o.o.
Wartości odżywcze na 100 g: na zdjęciach
Skład: na zdjęciach
Upolujesz w: Żabka, Fresh, Tesco, Carrefour, sklepy sieci Społem
Cena: 1,89 zł – 2,20 zł
Bardzo lubimy te deserki, są o wiele lepsze niż Monte czy inne popularne produkty tego typu :) Jednak zawiodłyśmy się kokosową wersją. Spodziewałyśmy się intensywnego kokosowego zapachu i smaku a w efekcie był właśnie nijaki i mdły (wersja pitna też nie powala) :/
Też liczyłam na więcej. Po pitne zaś nigdy nie sięgałam, bo nie przepadam. Są gęstawe czy zupełnie wodniste?
Czasem lubimy sobie dolać do płatków lub owsianki :) Kokosowy jest nawet troszkę gęstszy niż pitny jogurt, ale orzechowy już nie, więc nie jesteśmy pewne czy była to taka wybrakowana partia, czy rzeczywiście każdy smak będzie miał inną gęstość.
Mimo najniższej oceny, najchętniej skusiłabym się na kokosowy. Ostatnio polubiłam produkty o tym smaku (a potem nie będę mogła przez pół roku na nie patrzeć :> ).
Jak się skusisz, daj znać :)
Te desery są mega gdyby nie te paskudne sosy moim zdaniem, które nie są zjadliwe… :/
Sosy możesz spokojnie zostawiać mi ;)
Raczej unikam produktów Bakomy Satino po obrzydliwym deserze w tym wysokim kubku, który smakował jak budyń wymieszany z glutami szatana. Chociaż może po tym opisie wezmę na próbę któryś ze smaków.
Nieeee, wysokich deserów Satino to ja też nienawidzę, zresztą gdzieś nawet o tym pisałam. Seria Satino Gold to w ogóle co innego, serio!
Już długo noszę się z zamiarem kupna tych deserków (czekoladowego i orzechowego), ale zawsze w sklepie zwycięża u mnie świadomość liczenia kalorii i wybieram coś light.
Też patrzę na kalorie, ale te desery nie mają ich wcale aż tak dużo :) Naprawdę warto!
Nigdy nie jadłam żadnego z nich i raczej nie spróbuję, bo zupełnie nie jarają mnie takie produkty. Producenci mlecznych deserów zadziwiają swoją pomysłowością ;).
Nie zrozumiem, jak mogą Cię nie jarać, ale i Ty pewnie nie zrozumiesz, jak spora część Twoich czekolad może nie jarać mnie. Takie żyyycie ;)
Każdy ma inny gust i dobrze – dlatego wiele producentów żywności znajduje swoich wiernych odbiorców :)
Właśnie zakupiłam Satino Gold KAWOWY. Tak, kawowy, nie o smaku kawy. W składzie ma 0,3 procent ekstraktu kawy Arabica.
Tak tylko informacyjnie piszę :)
Nie jest za gęsty, ale dla mnie to jego taki urok :)
Dzięki <3