Mars, Milky Way ameo

Milky Way ameo CrispyRolls

Zanim w głowie zaświtał mi pomysł napisania serii marsowych recenzji, Milky Waya ameo jadłam tylko raz, podobnie jak Twixa white. Tego pierwszego nie zapamiętałam jednak zbyt dobrze, raczej jako dwie przeciętne rurki z nadzieniem, na dodatek nie takim, na jakie liczyłam. Baton nie tylko mnie nie zachwycił, ale wręcz rozczarował. Uznałam, że jest niedobry i więcej po niego nie sięgałam. Aż nadszedł czas recenzji. Czy dzięki ponownej degustacji zmieniłam zdanie? A może moje odczucia były identyczne i dziś tylko potwierdzę poprzednie wnioski?

Zanim jednak opowiem o świeżym spotkaniu z CrispyRollsem, zadam wam pytanie: czy pamiętacie truskawkową wersję zwykłego Milky Waya? Nigdy nie byłam fanką M.W., dlatego nawet nie wiem, czy była ona limitowana, czy po prostu niesmaczna i dlatego pan Mars podjął decyzję o (złożeniu broni i) wycofaniu. Niedawno zapytałam o nią w Biedronce (stamtąd ją zresztą pamiętam), przez co kasjerka obrzuciła mnie pełnym dezaprobaty wzrokiem. „Nie mamy takich” – burknęła. Dobra, sorry, nie chciałam niczego złego. Tak tylko pomyślałam, że nadałaby się do testu, no ale skoro nie ma, to nie ma. Już sobie idę…

Po tej krótkiej dygresji możemy wrócić do bohatera dzisiejszego wpisu i… ponarzekać na jego formę. Robiąc wstępne notatki do tekstu zapisałam bowiem, że: 1) nie ma zapachu; 2) nie ma smaku, chyba że „słodki” uważacie za smak; 3) składa się z samego cukru; 4) nadzienie powinno być miękkie jak w Kinder Bueno, a nie sztywne jak… no, żeby się nie wyrazić w biały dzień; 5) kocham rurki, ale wolę je albo puste, albo z kakaowym nadzieniem, w każdym razie takie na wagę; 6) nie zasługuje na więcej niż 3 chi, w porywach do czterech, ale raczej trzy. Z takimi przemyśleniami zakończyłam tamten piękny dzień i poszłam spać.

Dzień później była niedziela, urodziny mamy, a mnie przycisnęło na przejażdżkę do Kauflanda (bo wcale nie byłam w nim w sobotę), gdyż zapomniałam o jednej małej rzeczy, która niedługo pojawi się w recenzji. Będąc w sklepie, oczywiście musiałam przejść przez dział z batonami, mimo że wcale nie planowałam niczego stamtąd brać (błagam, powiedzcie, że macie tak samo). Mój wzrok przykuł… Milky Way ameo, którego dzień wcześniej oceniłam na 3 chi, czyli uznałam za produkt, po który nie warto sięgać więcej niż jeden raz. A jednak po niego sięgnęłam. Mało tego, spałaszowałam go jeszcze tego samego dnia, będąc… oczarowana! Owszem, był słodki i mało „smakowy”, ale gdzieś tam w tle czaiło się mleko. I rurka, którą teraz czułam wyraźnie – nie tylko jej chrupkość, ale i charakterystyczny smak. Wymiękłam, poddałam się, skapitulowałam i nie wiem, co jeszcze. Oficjalnie zmieniłam batonowi ocenę z 3 chi na… pięć. Sama jeszcze nie do końca w to wierzę, ale pomimo obszernych słodyczowych zbiorów, które posiadam w domu, mam ochotę iść do sklepu i nakupować sobie ameowych rureczek. To jakieś szaleństwo. Ale miłe, bardzo miłe szaleństwo.

Ciekawostka pierwsza: W składzie znajdziemy informację: „Może zawierać: orzech laskowy”, ale najwyraźniej tylko jeden :)
Ciekawostka druga (dla spostrzegawczych): Milky Way ameo to jedyny batonik, który nie pojawił się na zdjęciu otwierającym serię recenzji marsowych dodatków. Powód? Do kuzynów dołączył on dużo później, gdyż początkowo myślałam, że nie będę mogła zaprezentować żadnej wariacji na temat Milky Waya, jako że truskawkowy już nie istnieje. Parę dni później przypomniały mi się jednak CrispyRolls i tak oto dałam sobie szansę na miłość. Szkoda, że nie ze wzajemnością!

Opis: Rurki z nadzieniem mlecznym (47%) w polewie z mlecznej czekolady (30%).
Producent: MARS Polska sp. z o.o.
Wartość energetyczna na 100 g: 511 kcal (64 kcal w paluszku i 128 w całości)
Wartości odżywcze na 100 g: białko 7,3 g; węglowodany 63,4 g; tłuszcz 25,3 g.
Skład: cukier, odtłuszczone mleko w proszku, olej roślinny, mąka pszenna (13%), laktoza, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, tłuszcz mleczny, serwatka w proszku, tłuszcz roślinny, emulgator (lecytyna sojowa), kakao o obniżonej zawartości tłuszczu, sól, naturalny ekstrakt z wanilii. (Może zawierać: orzech laskowy).
Waga: 25 g
Upolujesz w: Tesco, Kaufland, Żabka, Fresh… w zasadzie wszędzie
Cena: 1,49 zł
Ocena: 5 chi
skalachi_5***

Część pierwsza: Snickers & Hazelnut
Część druga: Mars Caramel
Część trzecia: Twix white
Część piąta: Bounty Dark

20 myśli na temat “Mars, Milky Way ameo

  1. Śmiało możemy przyznać, że MAMY TAK SAMO! :D
    A co do batonika to nam też smakował. Może szału nie zrobił, ale był fajnie chrupiący i delikatnie mleczny w smaku :) Aczkolwiek nie wykluczamy, że kiedyś sięgniemy po niego ponownie :)

  2. Truskawkowe Milky Way to dla mnie takie Yeti, ludzie mówią, ze było, że istniało, a ja tego nie widziałam.
    Crispy Rolls smakowało mi bardziej niż tradycyjny batonik MW, mniej zasładzający.
    Co do wędrówek przy półkach słodyczowych… no cóż, przecież muszę wiedzieć czy nie ma czegoś nowego, prawda? (tak to sobie tłumacze)

    1. 1. Ja go nawet jadłam!
      2. Taak, mi też. 3 chi dla zwykłego a 5 dla ameo to spora różnica.
      3. Skąd ja to znam… :D

    1. Cieszę się, że go spróbowałam, bo dla mnie od teraz też. No, może nie aż mistrzostwo, ale na pewno bardzo dobry zawodnik.

    1. Tak, ale ten jest zupełnie inny. Słodki, a raczej cukrowy – fakt, ale nie powinien nazywać się „Milky Way”, bo to odstrasza rzesze ludzi. A to źle.

  3. Co do wędrówek po dziale ze słodyczami, to u mnie odpada, ale mam tak z jogurtami albo kaszkami ;>
    A batonik niczego sobie, ja tam zawsze lubiłam MilkyWaya (a co mi tam, przyznam się ;p ).

    1. Jedyna odważna, mmm :D
      Z jogurtami mam tak samo, jak z działem ze słodyczami. NA SZCZĘŚCIE odbywa się to kosztem ciuchów i kosmetyków, bo one z kolei nie interesują mnie wcale, chyba że muszę coś kupić, to wtedy wiadomo, z przyjemnością pobuszuję.

  4. Twoje różnorodne wrażenia związane z Milky Way Ameo doskonale świadczą o tym, że kobieta zmienną jest :D. Ja nigdy nie jadłam tego batonika, truskawkowego tym bardziej – ale klasyczny Milky Way jest spoko.

    1. Rzadko bywam w Rossmanie, bo mi nie po drodze. Ameo jest w wielu sklepach, więc trudności ze znalezieniem mieć nie powinnaś, jeśli jednak zrezygnujesz z wycieczki do drogerii. W każdym razie polecam i życzę smacznego :)

  5. Nie przepadam za klasycznym (ogólnie, co do klasycznych batonów od Marsa mam pewnie, po części dziwne, zastrzeżenia i uwagi, aż chyba kiedyś je zrecenzuję), a te rurki nigdy mnie jakoś nie ciągnęło, bo chociaż rurki lubię, to te mnie tak jakoś… No sama nie wiem.
    Chociaż na pewno dwie rurki będą lepszym wyborem od wielkiej paki tych np. z Lidla (bo wiadomo, że z rurkami nie ma „a reszta na potem”)… więc może kiedyś.

    Ja też zawsze zahaczam o półki ze słodyczami i ZAWSZE coś wybiorę. Mimo, że nie mam na to potem ochoty, ani nawet przez długi czas… To jakaś mania chyba. :P

    1. Mania, uzależnienie, cokolwiek. Przydałby się odwyk :D
      A z rurkami masz rację, jest to produkt, którego nie sposób odłożyć na później.

  6. Takie 'ciekawostki’ o orzechach (nawet w śladowych ilościach) w składzie są informacją dla osób uczulonych na orzechy, ponieważ jest to najsilniejsza alergia pokarmowa. Sama się kiedyś śmiałam, jak coś kompletnie nie związane z orzechami może zawierać ich śladowe ilości, dopóki ktoś mi właśnie nie wytlumaczył, że są strasznym alergenem i chodzi tylko o to, że w zakładzie produkowane są inne rzeczy z orzechów. A co do milky way ameo to uwielbiam :)

  7. A truskawkowego Milky Waya też pamiętam, był na półkach chyba ze 20 lat temu :) wtedy mi smakował bardzo, ale w tamtych czasach to smakowało mi wszystko, co słodkie ;)

    1. No nie 20, nie przesadzaj :D Sama żyję na tym świecie 24 lata, a pamiętam go jeszcze co najmniej z późnej podstawówki.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.