Lindt, Hello my name is: Strawberry Cheesecake, Caramel Brownie

Hello my name is Strawberry Cheesecake

Przeglądając podstawowe warianty Hello…, wiedziałam, że z tym będzie największy kłopot. Dlaczego? Dlatego że nadzienie o smaku truskawkowego sernika jest dla mnie co najmniej problematyczne, żeby nie powiedzieć, że po prostu wstrętne. Ostatnim razem jadłam je w postaci lodów Carte d’Or, które skądinąd uwielbiam, i byłam bliska podcięcia sobie żył. Ilość ciastek, które musiałam wypluwać (rozmiękłe robale) i sernikopodobny posmak… ble, to chyba tylko dla miłośników (albo desperatów). Testowanie całej serii to jednak testowanie całej serii. Nie ma zmiłuj ani żadnych taryf ulgowych (nawet dla studentów).

Zapach. Tu nie jest źle, ale nie zapowiadało się też na nic szczególnie dobrego. Słodziutki i truskawkowy, a raczej mleczno-truskawkowy aromat stanowił sygnał, że to samo czeka mnie wewnątrz. Z góry spodziewałam się więc jakiegoś względnie śmietankowego nadzienia przełamanego twardymi elementami truskawek, które na domiar złego będą kwaśne i strzelające. Niewiele się pomyliłam. Było bowiem i śmietankowo, i kwaśno, i trochę strzelająco. W jednolitej białej warstwie producent zatopił urozmaicające konsumpcję okruszki, będące czymś w rodzaju musującej oranżadki. Całość smakiem trochę przypominała lody w kubeczku z supermarketu: śmietankowe z sosem truskawkowym, jedzone w lecie za pomocą drewnianego patyczka.

Doskonała w batonie jest jak zwykle czekolada. Mleczna, słodka, rozpływająca się w ustach. Środek też da się przeżyć, poza tym, jeśli mam być szczera, spodziewałam się czegoś znacznie gorszego. Może i nie kupię go ponownie (tak na 95%, bo 5% zostawiam na wypadek, gdybym kiedyś zapomniała, że mi średnio smakował), ale w dniu dzisiejszym oceniam spontaniczne wrażenia zmysłowe. Te zaś podpowiadają, że warto dać Strawberry Cheesecake nawet 4 chi.

Opis: Mleczna czekolada z nadzieniem z serka śmietankowo-truskawkowego i kawałków ciasta (3%).
Wartość energetyczna na 100 g: 551 kcal (i 215 kcal w batonie)
Wartości odżywcze na 100 g: białko 7,5 g; węglowodany 52 g; tłuszcz 35 g.
Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, miazga kakaowa, tłuszcz roślinny, jogurt w proszku z odtłuszczonego mleka, tłuszcz mleczny, laktoza (z mleka), śmietanka w proszku, mąka pszenna, truskawki (11%), serek śmietankowy w proszku (1%), emulgator (lecytyna sojowa i słonecznikowa), odtłuszczone mleko w proszku , syrop glukozowo-fruktozowy, skoncentrowany sok cytrynowy, naturalne aromaty, białko mleka, sól, aromat, ekstrakt słodowy (jęczmień), substancje spulchniające (węglan amonu, wodorowęglan sodu), syrop ze skarmelizowanego cukru. Może zawierać śladowe ilości orzechów laskowych i migdałów. Czekolada mleczna: Masa kakaowa: minimum 30%. Masa mleczna: minimum 18%.
Wyprodukowano: w Niemczech
Dystrybutor: Lindt & Sprüngli (Poland) Sp. z o.o.
Waga: 39 g
Upolujesz w: Alma, Delikatesy T&J
Cena: 5,69 zł
Ocena: 4 chi
skalachi_4


Hello my name is Caramel Brownie

Oto wersja Hello…, którą jadłam już wcześniej i bardzo mi posmakowała. Kupując ją zatem po raz kolejny (drugi), nie obawiałam się bliskiego spotkania. Test potwierdził wszystko, co zapamiętałam z pierwszego razu, utwierdzając mnie w ocenie. Było pysznie!

Tym jednak, co pozostawało pewnego rodzaju niewiadomą, była ilość karmelu skrywającego się w małych kosteczkach. Spodziewałam się, że będzie go mniej więcej tyle, co w Milce Caramel, tym bardziej, że również nią pachniał. Przekrawając jedną z części niemiło się jednak zaskoczyłam. Karmel, owszem, jest (analogicznie) płynny, ale wypełnia znacznie mniejszy obszar kostki. Główną rolę gra dolna warstwa, według opisu będąca kremem brownie. Zresztą… brownie czy nie brownie, wiedziałam, że skądś ów smak znam. Z jakiejś innej czekoladki… czyżby deserowej Merci? Możliwe też, że wyczułam w nim lekką nutę alkoholu, ale nie jestem pewna. Wiem za to, że dodatek do warstwy stanowią maleńkie kawałki ciasta – raczej niewidoczne gołym okiem, chyba że się je oczyści i położy na placu. Wtedy da się zauważyć ich ciemną barwę, prawie czarną, jak i podobieństwo do żwiru. Nie mają własnego smaku, a już na pewno nie są gorzkawe jak w batoniku Cookies & Cream. Okrywająca je warstwa karmelu nie wchodzi w zęby, a więc – jak pisałam – jest milkowa, nie zaś marsowa.

Całość tej wersji Hello… jest bardzo czekoladowa i jeszcze bardziej słodka. Smakuje jak wspomniana juz czekoladka Merci – jeśli nie deserowa, to z musem czekoladowym, tyle że Lindt wzbogacił ją o warstwę karmelu. Dla fanów dużej ilości czekolady oraz ludzi o wysokiej tolerancji glukozy to istny raj, co dla reszty może niestety stanowić pewien kłopot. Przyznaję jednak, że jedząc Caramel Brownie byłam tuż po konsumpcji Cookies & Cream, co mogło zwiększyć moje odczuwanie słodkości. Ponadto, gdybym produkt ów miała odnieść do jakiegoś innego, z zupełnie odmiennej dziedziny spożywczej, to hmmm… porównałabym go do Desselli Premium. Dlatego też z chęcią przyznałabym mu 6 chi, ale żeby zaznaczyć różnicę pomiędzy nim a najlepszym (Cookies & Cream), wystawiam pięć ze wstążką.

Opis: Czekolada mleczna nadziewana karmelem (13%), kremem „Brownie” (28%) i kawałkami ciemnego ciasta (3%).
Wartość energetyczna na 100 g: 549 kcal (i 214 kcal w batonie)
Wartości odżywcze na 100 g: białko 6,6 g; węglowodany 51 g; tłuszcz 35 g.
Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, pełne mleko w proszku, syrop glukozowy, orzechy laskowe, tłuszcz mleczny, tłuszcz roślinny, śmietanka w proszku, mleko skondensowane, mąka pszenna, dekstroza, laktoza (z mleka), emulgator (lecytyna sojowa i słonecznikowa), kakao w proszku, odtłuszczone mleko w proszku, sól, naturalne aromaty, ekstrakt słodowy (jęczmień), aromat (wanilina), substancje spulchniające (węglan amonu, wodorowęglan sodu, węglan potasu), wanilina. Może zawierać śladowe ilości migdałów. Czekolada mleczna: Masa kakaowa: minimum 30%. Masa mleczna: minimum 18%. Oprócz tłuszczu kakaowego zawiera tłuszcze roślinne.
Wyprodukowano: w Niemczech
Dystrybutor: Lindt & Sprüngli (Poland) Sp. z o.o.
Waga: 39 g
Upolujesz w: Alma, Delikatesy T&J
Cena: 5,69 zł
Ocena: 5 chi ze wstążką
skalachi_5

Kliknij po Cookies & Cream
Kliknij po Crunchy Nougat oraz Pink Explosion

20 myśli na temat “Lindt, Hello my name is: Strawberry Cheesecake, Caramel Brownie

    1. Poczekajcie, jutro ostatni wpis, później będziecie decydować. Ja skłaniałabym się szczególnie ku dwóm: Cookies & Cream oraz Crunchy Nougat, ale co człowiek to gust :)

  1. Sernikowego nawet nie tknę, na jego temat wypowiadać się nie będę. A brownie to jadłam w postaci tabliczki czekolady, taaa, pamiętam że było słodko.

  2. Kurczę, to już z półtora roku temu jadłam tą pierwszą edycję Hello… Mój Men mi ją kupił bodajże na Walentynki w 2013 roku :D. Póki co, z Hello i tak dla mnie rządzi Dark Chocolate Cookie, ale ta czekolada weszła na rynek później (razem z Apple Crumble).

    1. W batonikach takich nie ma, więc nie rób człowiekowi smaka :(
      Widziałaś w Empiku (albo gdzieś indziej) świąteczne Lindty alkoholowe (grog, czoko koniak i grzańca)? Będziesz może recenzowała? Tak się zbieram, żeby kupić tę drugą albo trzecią, ale: 1) to czekolada i pewnie będzie leżeć rok, a płynne nadzienie trzeba zjadać od razu; 2) nie wiem, jak zareaguje na to mój żołądek, a nie chcę niepotrzebnie przedłużać sobie leczenia i muszę wiedzieć, czy ten alkohol bardzo w nich „jest”.

      1. Nie będę ich recenzowała. Jadłam kiedyś kilka innych alkoholowych czekolad Lindta i były całkiem wporzo, ale najbardziej i tak pasowała mi w nich po prostu czekolada. Kup sobie jedną na spróbowanie ;)

        1. Miałam kupić, ale przejrzałam zdjęcia z Internecie i widzę, że alkohol jest płynny i każda z kostek zawiera go dość sporo, więc nie będę ryzykowała. Może za rok też się pojawią, wtedy wezmę na 100%.

  3. O sernikowej na razie nie czytam, bo mimo truskawki, i ta wersja przede mną.

    Dessella to rzeczywiście dobre porównanie! Te batoniki to dla mnie doskonałe wyjście, bo cała tabliczka mogłaby zasłodzić kompletnie! Swoją drogą, w jakim odstępie czasowym jadłaś po Cookies&Cream? Tak całkiem od razu?
    Ja tam wolę mieć zawsze co najmniej dzień odstępu, żeby żaden ze smaków nie wpływał na ten jedzony później.

    1. W tym wypadku „tuż po” oznacza dosłownie tuż po. Zjadłam jeden baton, po czym otworzyłam i zjadłam drugi :P Często tak robię.

  4. polecam czekolade strawberry chessecake to samo co baton tylko czekolada ;) mniam a o smaku popcornu jak wam smakowało? cos nowego ae mi szbyt nie przypadlo do gustu

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.