Nature’s Bakery, Fig Bar figowy

Zajadając się Fig Barem z jagodami (przypominam: 1% jagód w składzie), zastanawiałam się na tym, jaka jest jego podstawowa, figowa wersja. Przypuszczałam, że może być całkowicie pozbawiona nadzienia i składać się z samego tylko chlebka. Pisałam nawet we wcześniejszej recenzji, że taka forma nie tylko by mi odpowiadała, ale wręcz bardzo by mnie ucieszyła. Baton straciłby trochę na słodkości, a ja nie żałowałabym, że nie zaparzyłam wcześniej herbaty, gdybym znów zapomniała tego zrobić (czasem gotowanie wody trwa zdecydowanie za długo, a ja jestem zbyt niecierpliwa. Szczególnie, jak coś mi zaczyna pachnieć pod nosem).

Fig Bar figowy

Minęła doba i nadeszła kolejna pora poobiednio-przedkolacyjnego jedzonka. Tym razem zdecydowałam się na figowy Fig Bar, wcale nie odsuwając w nieskończoność perspektywy zabrania się na ciastka z malinami. Skądże. Tym razem uzupełniłam go jednak nie tylko serkiem, ale i płatkami (a w zasadzie to serkiem z płatkami, tak dla ścisłości). To potwierdziło moją wcześniejszą hipotezę, że batonem nie da się najeść, a już na pewno nie jego porcją (przypominam: porcja to pół Fig Bara).

Tak jak poprzedniego wieczora, produkt poddałam dokładnym oględzinom i… obwąchowinom? Znowu nie musiałam przekrawać go na pół, jako że marmoladka pasta figowa widoczna była po bokach, ale tak lepiej prezentował się zdjęciach. Ponadto sekcja dała mi to możliwość wypatrzenia maleńkich figowych kuleczek, które w przypadku jedzenia batona w całości wykryłabym dopiero pod zębem. Albo i nie.

FigBarfigowy3

Wyglądem wersja ta nie różni się od poprzedniej zbyt wiele (żeby nie wyjść na ignorantkę i nie napisać, że w ogóle). Różni je za to kolor opakowania: bladofioletowy albo dziwnoniebieski dla wariantu z jagodami oraz fioletowy dla podstawowego. Środek znów jest zwarty, mięsisty i bogaty, przywodzi na myśl niespreparowane wnętrze figi. Wątpię, by producent płacił swoim pracownikom za siedzenie i drążenie suszonych fig, nie dodając do nich absolutnie niczego, ale tak właśnie ów wsad smakuje. Świeżo, naturalnie, pysznie.

Batony, poza opakowaniem, różni także zapach: figowo-jagodowy dla poprzednika, intensywnie figowy dla dzisiaj testowanego. I mimo, że w tym pierwszym dodatek owocowy stanowi tylko 1% (żal i skandal), to i tak go wolę. Bo jest bardziej finezyjny.

Otwierając figowy Fig Bar nie dostałam tego, czego oczekiwałam, czyli samego chlebka. Nie sądzę jednak, by była to wada. Nie mam żadnych większych zastrzeżeń do figowej marmolady, poza takim, że mogłaby być trochę mniej słodka. Choć i tak trzeba przyznać, że dzisiejszy wariant jest dużo łaskawszy dla naszych przyszłych cukrzyc niż jego jagodowy kuzyn. Zjadłam go bez popitki i przeżyłam. Więcej nawet, wcale o herbacie ani kawie nie marzyłam. Może to kwestia żołądka, który od nieszczęsnych andrzejek daje mi do wiwatu, a może niższej zawartości cukru w Fig Barze (wszak jagodowa pasta była porządnie dosładzana).

Ostatecznie przyznaję mu 5 chi. Jest ładny, pachnie przyjemnie, miło się w niego wgryźć i wszystko ma na miejscu, ale jest dość zwyczajny, przynajmniej w porównaniu z wczorajszym. Zdecydowanie go polecam, jednak przede wszystkim radzę sięgnąć po jagodowego. O malinach nic nie piszę, bo jeszcze ich nie próbowałam (ale już się boję!).

skalachi_5Ocena: 5 chi

***

Kliknij po Fig Bar z jagodami
Kliknij po Fig Bar z malinami

13 myśli na temat “Nature’s Bakery, Fig Bar figowy

  1. Jagodowy najlepszy! Ja muszę spróbować jeszcze malinowego, choć i tak najbardziej kuszą smaki u nas niedostępne (bo jakżeby inaczej…)

    1. Malinowego jadłam wczoraj, jutro recenzja.
      Mnie też kuszą niedostępne, ale myślę, że jeśli w Internecie zagęści się od pozytywnych recenzji i ktoś to zauważy, to może je wprowadzą. Jeśli będzie trzeba, do końca roku będę pisać tylko o Fig Barach, hehe.

  2. Szczerze to według nas wszystkie trzy batoniki smakują prawie identycznie ;) Nawet malinowy swoją malinowatością nie powala :P
    Ale faktycznie mogliby się jeszcze pokusić o wersję bez nadzienia, bo sam chlebek jest przepyszny o idealnej słodkości :)

  3. Zachciało się samego chleba, trzeba było wydłubać marmoladę i byś miała sam chlebek ;D
    Nie ma co się bać maliny, bo skoro jagodowy słabo trącił jagodami to przypuszczam, ze z malinowym będzie to samo.

  4. Ciekawi mnie… jak ja zaczęłam od figowego, to czy jagodowy nie wyda mi się dość zwyczajny? Bo skoro wszystkie są w sumie podobne… Hmm… już mam wymówkę, dlaczego muszę znowu po coś do Rossmann’a na dniach pójść.

    1. Idź, idź. Dla mnie są niemal nie do odróżnienia, ale wszystkie tam samo dobre, więc warto kupić każdy rodzaj – potrójna przyjemność :)

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.