Ritter Sport, Mini Fruhjahrs-mix: Baiser Nuss

Czy istnieje coś gorszego od czekolady z dodatkiem pokruszonych orzeszków? Tak, jest to czekolada z dodatkiem bez i pokruszonych, zjełczałych orzeszków.

Baiser Nuss

Tak jak kocham czekolady z całymi orzechami, tak nienawidzę tabliczek, które producent wyposażył w masę pokruszonych orzeszków włażących w zęby i nadających czekoladzie tej strasznej konsystencji.

Owo żywe uczucie narodziło się we mnie jeszcze za czasów dzieciństwa, kiedy to zakradając się do barku dziadka, mogłam w nim uświadczyć albo pyszne cukierki, albo jedną z tanich dyskontowych czekolad, wstrętnie: gorzką, nafaszerowaną wiórkami kokosowymi albo przeładowaną pokruszonymi orzeszkami. Oto moja życiowa trauma. Nieprzepracowana i nie do przepracowania. Fuj i koniec.

Z tego też powodu każda tabliczka, która zawiera w sobie jeden ze znienawidzonych dodatków (z gorzką pogodziłam się parę lat temu), ma u mnie przerąbane. Nie pomogą żadne wariacje, promocje, edycje limitowane i sprytne chwyty marketingowe. Nightmare is nightmare.

Ritter Sport Baiser Nuss to wersja, która nie mogła mieć ze mną łatwo. Choć cieszyłam się na spotkanie z bezami, tych bowiem nie jadłam w czekoladzie jeszcze nigdy, orzechy sprawiały, że odwlekałam chwilę testu jak najdłużej – nie bez powodu sięgnęłam po tego R.S. na samym końcu. Mogłam się albo utwierdzić w przekonaniu, że jest kiepsko, albo miło zaskoczyć. Bo chyba nie dało się już bardziej rozczarować…?

Owszem, dało. Czekolada znów była deserowawa, wyczekiwane bezy okazały się mieć konsystencję kredy (brr, niemiłe uczucie), a orzeszki rzeczywiście nie zachwycały swym rozmiarem, ponadto były… stęchłe! I wiem, że nie tylko ja odniosłam takie wrażenie, gdyż podzieliwszy się Baiser Nuss z mamą, otrzymałam tę samą opinię. Która nie była kwestią pytania sugerującego. Wręczając rodzicielce Rittera powiedziałam: jak zjesz, zadzwoń do mnie i powiedz, co sądzisz. Pół godziny później, po podniesieniu słuchawki, usłyszałam, że smakował jak tania czekolada, a orzechy były stęchłe. Dziękuję, do widzenia.

Nie wiem, jak wypadłby ten smak, gdybym nie trafiła na sztuki dotknięte zębem czasu. Cholera wie, czy w Almie panowały upały, czy może ekspedientka przysiadła na czekoladzie, podgrzewając ją do niekorzystnych temperatur oraz popierdując w rytm letnich hitów (zakupiłam ją w wakacje). Jednym plusem wyrobu jest spora ilość zatopionych w masie drobinek. Cała reszta to po prostu nie.

Jedzenie wersji Baiser Nuss było dla mnie drogą przez piekło, choć innego rodzaju niż spotkanie z Cookies & Cream. Tam smak atakował migdałowym olejkiem i odrzucał natychmiast, tu zaś mogłam zjeść całość, po prostu mocno się krzywiąc i czując smak stęchłych orzechów oraz konsystencję kredowych bez.

Aby być uczciwa wobec siebie i was, muszę ocenić to, co dostałam, a nie to, co mogłabym dostać. Dostałam zaś deserowawą czekoladkę ze stęchłymi orzechami i bezą, która mnie nie przekonała.
W związku z tym smutnym obrazkiem trzeci testowany smak Ritter Sport otrzymuje 1 chi. Nie zjem go absolutnie nigdy więcej.

Opis: Czekolada mleczna z kawałkami orzechów laskowych (9,9%) i bezy (4,9%).
Wartość energetyczna na 100 g: 546 kcal (i 93 kcal w czekoladce)
Wartości odżywcze na 100 g: białko 7 g; węglowodany 55 g – w tym cukry 52,7 g; błonnik 3,7 g; tłuszcz 33 g – w tym nasycone kwasy tłuszczowe 16,83 g.
Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, kawałki orzechów laskowych, mleko w proszku pełne, laktoza (z mleka), mleko w proszku odtłuszczone, tłuszcz mleczny, białko jaja, emulgator: lecytyna (z soi); skrobia pszenna, naturalny aromat.
Nazwa zestawu: Ritter Sport mini Fruhjahrs-mix
Producent: Alfred Ritter GmbH & Co. KG
Waga: 150 g całe opakowanie (9 x 16,67 g)
Upolujesz w: Alma
Cena: 9,99 zł
Ocena: 1 chi
skalachi_1

15 myśli na temat “Ritter Sport, Mini Fruhjahrs-mix: Baiser Nuss

    1. Wiesz… zawsze jest szansa, że nie trafisz na zjełczałe orzechy. Więcej nawet: na 90% na nie nie trafisz. Moja sztuka była po prostu wadliwa. Aczkolwiek nie wrócę do niej, by się przekonać, czy „świeża” smakowałaby lepiej. Pokruszone bezy na pewno nie zostaną moim ulubionym dodatkiem ;)

  1. Ta czekolada mnie nie zachwyciła, ale podejrzewam, że jednak twoje egzemplarze musiały zbyt długo przeleżeć w niesprzyjających warunkach. Ze swojej strony mogę polecić białą lub mleczną z całymi orzechami. Jeżeli biała ci nie posmakuje to nie ma dla cienie nadziei ;)

    1. Białą mam w szafce.
      Nadzieja jest, bo jadłam jeszcze cztery inne i wywołały we mnie o wiele lepsze odczucia.

  2. A dodatek bezy mógłby się wydawać ciekawym połączeniem ;)
    Wiemy co czułaś przy przeżuwaniu tych stęchłych orzechów… takie same odczucia miałyśmy przy zjedzeniu Marsa z orzechami laskowymi :/ Na końcu jeden batonik został podzielony na 5 osób! :P

        1. Ale pech. Nowy produkt, limitka i akurat Wam się trafiło. Mam tylko nadzieję, że moje dwie sztuki są dobre, bo więcej stęchłych orzechów przez najbliższy rok nie zniosę :D

  3. Czemuż tak jeździsz po Ritterze? Olga no… :< Z tych wszystkich 3 ta smakowała mi najbardziej i zdecydowanie moje orzechy w niej, nie były ''zdechłe''. Myślę, że za długo je po prostu chomikowałaś ;)

    1. Tę akurat krótko, bo kupiłam ją w sierpniu. Inne czekolady trzymam po pół roku i są dobre. Ale nie martw się, kolejne recenzje Ritterów są już lepsze :*

      1. Mi chyba żadna czekolada perfidnie nie stęchła, a też potrafię je długo chomikować. Może Ritter akurat przyoszczędził na surowcach… Albo rzeczywiście w sklepie/przechowywaniu coś poszło nie tak. W mojej opinii, Baiser Nuss była przeciętniakiem, choć bezy to ciekawy dodatek do czekolady. Ale mimo wszystko – nie komponowały się z nią wybitnie dobrze. Zresztą, sama czekolada też wybitnie dobra nie była.

        1. Pozostaję przy opinii, że beza dobrze łączy się tylko z kremami w postaci ciastek. W czekoladzie mi nie pasuje, przynajmniej nie w takiej postaci, jaką zaprezentował R.S.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.