Korzystając z okazji, że jest jeszcze grudzień, a w Lidlach nadal stoją deluxowe niedobitki, prezentuję wam krótką i niezbyt entuzjastyczną recenzję deserów, które można we wspomnianym sklepie zakupić. Warianty do wyboru macie dwa: Lemon & Limoncello, a po polskiemu „cytryna i likier Limoncello” oraz Guava and Mango, czyli „gujawa i mango”. Za sztukę zapłacicie całe 1,69 zł, nie wykosztowując się zbyt wiele, ale nie liczcie też na szczególnie głębokie doznania.
.
Duet Yoghurt Dessert
Lemon & Limoncello oraz Guava and Mango
Pierwsza kwestia, do której chciałabym się odnieść, dotyczy nazwy owego przedświątecznego tygodnia miesiąca, jakim co roku raczy nas Lidl.
Deluxe – cóż to słowo właściwie znaczy? Słownik podaje, iż jest ono przymiotnikiem i odpowiada czemuś „luksusowemu i wystawnemu” oraz „z nadrzędnego rodzaju”. Po ludzku: żadna lipa. Sugerują to również opakowania, w jakich znajdują się produkty Deluxe, czarno-srebrna kolorystyka i wysublimowane logo. Choć sklep jest niemiecki, w ekskluzywnym czasie nie spotkamy w nim złotych kopuł, rzeźb, ozdób i przepychu, jaki da się odnotować, zwiedzając państwo zza zachodniej granicy. Tu stawia się na elegancję, minimalizm i wyrafinowany gust. Wszystko zatem, co wpada nam w ręce, a ma logo Deluxe, powinno stanąć na najwyższej półce naszej lodówki, gdyż na nią właśnie zasługuje. Czy aby na pewno?
W lodówce mej parę tygodni temu stanęły dwa wspomniane już desery jogurtowe Duo, które opakowaniem i formą przypominają Froopa (nieco mniej Polskie Smaki). Myślałam, że po ich otwarciu zobaczę standardową piankę, po której rozdzieleniu wyciągnę na łyżeczce biały jogurt.
Błędne były jednak moje przypuszczenia i zgubne oczekiwania, jako że desery okazały się zwykłymi jogurtami z… hmm… wsadem smakowym w postaci rozrzedzonego miąższu, nie zaś sztywnej pianki. Sos ów znajdował się zarówno na dnie kubeczka, jak i tuż pod wieczkiem, osaczając biały środek i nie dając konsumentowi szansy na samodzielne jego spróbowanie. Dopiero po wielu próbach i gimnastykach udało się trochę wyciągnąć, dzięki czemu wiem, że jest smaczny i naturalnawy, ale nic specjalnego, a już na pewno nie ekskluzywnego.
Deser o smaku cytrusowym okazał się kwaśny, ale nie nazbyt, bo nie wykręcał twarzy, jak robi to sam owoc. Kawałki cytryny były dość duże, ale trochę za twarde jak na zwykłe włókna. Ich konsystencja działała na plus deseru, przez co przestałam żałować, że nie jest pianką. Całość była słodka, ale jednocześnie wyważona. Likier zajmował tylko 0,2% w składzie, przez co w ogóle nie było go czuć. Śmiem twierdzić, że użycie jego nazwy na opakowaniu jest jedynie chwytem marketingowym, bo cóż innego mam myśleć? Jogurt był dobry, ale na pewno nie deluxe.
Nie inaczej było z drugim deserem, który obok luksusowego chyba tylko stał. Jego sos okazał się rzadkim miąższem, co tym razem mi przeszkadzało, ponadto kolorem przypominał mocz chorego człowieka.
Smak i zapach przywodziły na myśl wyłącznie marakuję, bo choć nie wiem, jak smakuje gujawa, to mango nie było to na pewno. W gruncie rzeczy, gdyby nie sugerować się opakowaniem, można by powiedzieć, że jogurt był o smaku kwaśnym, z posmakiem tylko owoców (marakuji) i to stłumionym przez ową kwaśność. W dodatku owoce zajmowały oszałamiające 10% składu. Deluxe jak się patrzy…
Desery oceniam kolejno na 5 chi (cytrynowy) i 4 chi (gujawa-mango), bo choć mocno narzekałam, wcale nie są złe. Jestem rozżalona nieadekwatnie użytą nazwą Deluxe, gdyż nie mają one z luksusowym i ekskluzywnym smakiem nic wspólnego, ale tak poza tym można i warto je kupić. Raz. Na spróbowanie.
Ocena Lemon & Limoncello: 5 chi
Ocena Guava and Mango: 4 chi
Ostatnio nie bywam w Lidlu, a bardzo cenie tamtejsze jogurty. :> Widziałaś jakieś ciekawe nowości?
Nie, odkąd obiecałam sobie nie dokupować żadnych nowych słodyczy, przebiegam przez Lidla, łapiąc tylko to, co muszę.
Niee, nieprawda i tak patrzę… ale nie, nie widziałam ;)
Zwyczajnie dobre i jakoś nie ubolewamy nad tym, że nie są w Lidlu na stałe ;)
Ja też.
Moje plany kupienia jednej wersji skończyły się, jak zwykle „E tam, ni e chcę mi się iść do Lidla, potem” Te potem nigdy nie następuje. Nie żeby po tej recenzji strasznie żałowała.
Jak nie teraz, to za rok. Zdecydowanie nie warto wybierać się do Lidla tylko po nie.
Jedno trzeba przyznać – te jogurtowe desery mają naprawdę przyzwoity skład.
Tylko ten nieszczęsny Limoncello w ilości 0,2 g trochę deklasuje deser jako deluxe.
Nie sięgam po takie jogurty, ale ogólnie to fajnie, że Lidlu są te tygodnie tematyczne. Tylko w tym roku nie było kremu pierniczkowego z deluxe :(
Też na niego czekałyśmy :/ W tamtym roku nie udało nam się go dostać i liczyłyśmy, że jednak w tym roku to nadrobimy :/
Nawet takiego nie widziałam, bo nie interesuję się kremami.
Po takie (jakie?) jogurty czemu nie sięgasz?
Takie, w sensie tego typu – owocowe jogurty. Od dziecka ich nie lubię, jogobella i inne jogurty z kawałkami owoców to mój postrach z dzieciństwa. Zawsze stawiałam na takie typu monte, a teraz zaczęłam sięgać po Riso – uwielbiam je :) Poza tym u mnie królują jogurty naturalne.
O, to mnie zaskoczyłaś. Myślałam, że owocowe jogurty są bazą każdego, nawet naturalnojogurtożerców :D
Jadłam tego z mango i był pyszniutki! Fajne rozwiązanie na ten mus :) Jak jeszcze spotkam (w co wątpię) to kupię i cytrynowy.
Czemu wątpisz? U mnie jeszcze ich pełno. Podeślij tatę do Lidla :P