Alpenmilch
Prosta mleczna czekolada, żadnych dodatków, udziwnień, niczego (wyrób aprobowany i certyfikowany przez niedoszłego prezydenta Białegostoku). Podobno jest tak, że jeśli ona się obroni, to z każdą inną będzie dobrze. Czy aby na pewno tak jest?
Po teście zestawu Fruhjahrs-mix wiecie już (a przynajmniej ja wiem), że zasada: „dobra czekolada mleczna oznacza smaczne wersje z dodatkami” niekoniecznie się sprawdza. Przeczy temu test Cookies & Cream, przeczy również spotkanie z Baiser Nuss. Tym razem jednak miałam dokonać kroku w tył, wrócić do podstaw, przybić do statku-matki. Optymistycznie założyłam, że w wariancie Alpenmilch nie może mnie rozczarować nic. No bo co my tu właściwie mamy? Czekoladę z czekoladą. Mleczną. Dobrą? Słodką? Kremową? Jeśli taka rzeczywiście jest, wszystko potoczyło się wspaniale.
Ritter Sport Alpenmilch ubrany został w uroczy jasnoniebieski kombinezonik, na którym znajdziemy informację, że składa się w 100% z alpejskiego mleka oraz zawiera 30% kakao. Po jego zdjęciu (kombinezonu, nie kakao) i przystawieniu czekolady do nosa wyczuć można słodki i mleczny zapach, w zasadzie całkiem podobny do alpejskiej konkurentki, Milki. Nie odpowiada on jednak smakowi, który ponownie jest słodko-gorzki, choć zdecydowanie mniej niż w wersjach z wcześniej wspomnianego zestawu. Nadal nie wprawia mnie w dziką i nieokiełznaną euforię, ale nie powoduje też nerwowego drgania powieki.
Konsystencja Alpenmilch jest przyjemna. Choć nie lubię rozpuszczać czekolady w ustach, zawsze robię to z jedną kostką, dla próby. Pod tym względem Ritter zdaje egzamin, bo rozpływa się, tworząc gęstą i kremową papkę, jednak nie od razu i wcale nie tak łatwo (trzeba trochę pociumkać). Faktów ów zaliczam do pozytywów, jako że zadowala i osoby lubiące konsystencję płynną, i preferujące gryzienie ciała stałego.
Nie pozostaje mi nic innego, jak przyznać czekoladzie 5 chi. Jest przyzwoita jakościowo i całkiem smaczna, aczkolwiek nie zachwyca. Pewnie narażę się miłośnikom Ritter Sportów (jeśli do tej pory nie wysłali mi koperty z wąglikiem, to teraz zrobią to na pewno), ale według mnie niemiecki producent wcale nie robi wyjątkowych czekolad, nie robi nawet czekolad bardzo dobrych, nie mówiąc już o bezkonkurencyjnych.
Nie potrafię zrozumieć, skąd ten szał związany z Ritterami, ale że mam ich przed sobą jeszcze siedem i pół, żywię nadzieję, że z czasem zrozumiem. Że oszaleję na punkcie jednej z nich tak, jak oszalałam, jedząc Milkę Toffee Wholenut czy ostatnio Milkę Oreo. Trzymajcie kciuki!
Opis: Czekolada pełnomleczna (30% kakao).
Wartość energetyczna na 100 g: 542 kcal (i 92 kcal w czekoladce)
Wartości odżywcze na 100 g: białko 8 g; węglowodany 55 g – w tym cukry 53,31 g; błonnik 2,7 g; tłuszcz 32 g – w tym nasycone kwasy tłuszczowe 20,71 g.
Skład: cukier, mleko w proszku (23%), masło kakaowe, masa kakaowa, pasta z orzechów laskowych, emulgator (lecytyna sojowa), naturalny aromat.
Nazwa zestawu: Ritter Sport mini Mix Des Jahres
Producent: Alfred Ritter GmbH & Co. KG
Waga: 150 g opakowanie (9 x 16,67 g)
Upolujesz w: targ
Cena: nie pamiętam
Ocena: 5 chi
A my wczoraj nabyłyśmy taki o to świąteczny mix Ritterek https://www.bavariasausage.com/prodimages/6853_ritter-sport-bunter-teller.jpg :)
Głównie ze względu na to, że jeszcze nie jadłyśmy wielu podstawowych smaków i chciałyśmy mieć je wszystkie za jednym razem w ilościach tylko na spróbowanie :D
Do tej pory wersja marcepanowa zawsze była dla nas numerem jeden i jesteśmy ciekawe, czy nasze zdanie po tej paczuszce się zmieni. Jednak mamy nadzieję, że o wiele bardziej przypadną nam do gustu niż Tobie :P
Napiszcie mi, proszę, co wchodzi w skład tego zestawu.
Całe orzechy laskowe, marcepan, nugat, mleczna 35 % i 30% kakao, orzechy laskowe i herbatniki, karmel, karmel z orzechami laskowymi, mleczna z dodatkiem 22,5 % szlachetnego Trinitario-kakao, edelnugat (nie wiemy czym to się różni od zwykłego nugatu), znów nugat z siekanymi orzechami laskowymi, zwykły jogurt, jogurt z truskawkami, krokant, płatki kukurydziane. Teraz sobie to przetłumaczyłyśmy i nie wiedziałyśmy, że tu tyle nugatu jest :D
Hmm, większość mam. Dzięki!
Pamiętam jak kiedyś (dawno, dawno temu..) nigdzie nie mogłam znaleźć Ritterów i były tylko -o ograniczonej dostępności smaków- w warzywniaku w moim bloku. Moim ulubionym był na pewno miętowy, nadal dobrze go wspominam. :D
Miętowej nawet nie planuję kupić, prędzej umrę :P Jest za to sporo innych smaków, na które zapoluję, gdy wykończę większą część obecnie posiadanych czekolad.
Mięta i czekolada to zuo :D
Może nie zuo, ale również nie przepadam :P
W takim klasyku raczej nic nie zaskoczy. Mleczna jak mleczna, dobra, bo dobra :)
Tak, ale dużej tabliczki bym nie kupiła. Chyba w ogóle nie kupiłabym czystej mlecznej czekolady.
Tak właśnie ostatnio się zastanawiałam skąd ten szał na ritterki :P Dla mnie jest wiele lepszych czekolad (i nie mówię tu o tych droższych, a chociażby Milki czy Wedlowskie są dla mnie lepsze i mają głębszy, bardziej czekoladowy smak:P) Z Ritterów moje ulubione to te z orzechami laskowymi – mleczna i biała, bo ta gorzka jak dla mnie jest zbyt mało kakaowa. Ta mleczna o której piszesz mi smakuje, w sumie to większość bardzo lubię (i mam spory zapas), tylko nie gorzkie, bo one wszystkie są dla mnie niedostatecznie czekoladowe, a tego właśnie oczekuję od gorzkich czekolad ;)
Mlecznej z całymi orzechami nie mam, ale gorzką i białą owszem. Inna sprawa, że tak jak Ty, wolę smak Milki. Zdecydowanie!
Wąglik? Skąd ty wzięłaś ten pomysł? To takie metody z początku wieku, a mamy już 2014 rok. Tyle sposobów na zabicie kogoś na odległość, tak mało czasu :D Ale za to nie będę biła, mleczna była nudna i tyle.
I kurczaki prostytuujące się, jedz białą z całymi orzechami, bierz mleczną z całymi orzechami, wersje espresso, z migdałami! O tych próbuj i wtedy pogadamy czy ritter jest przereklamowany.
Białą mam, mlecznej nie, Espresso mam, z migdałami nie – taka mozaika :D
Za dwa dni będzie pierwsza, która dostała 6 chi, więc nie jest źle, aczkolwiek póki co w moim rankingu Milka wygrywa.
Ja Rittery uwielbiam i nie wiem czemu się w nich nie zakochałaś :P
Mleczna jest pyszna aczkolwiek, jeśli chodzi o taką zwykłą mleczną to wole milkę :)
Wszystko przede mną. Lub nie ;>
A czekoladę powinno się rozpuszczać w ustach – wtedy można wyłapać najwięcej niuansów smakowych :).
Rittera zawsze ceniłam za tabliczki z orzechami i migdałami, oraz za nietuzinkowe pomysły na nadzienia. Jednakże, po zapoznaniu z Zotterem nic już nie jest takie same ;).
No tak, Barbara Cichorska-Zotter, facet nie zazdrosny? :D
Przecież zawsze się z nim dzielę :D
Ale o Ciebie, a nie o czekoladę!