Karmelu, luby mój! Ty jesteś jak płynne szczęście;
ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, kto już Cię zeżarł.
Caramel
Jeśli na świecie… no dobra, przesadziłam. Jeśli wśród czytelników bloga istnieje choć jedna osoba, która nie jadła Milki Caramel w jakiejkolwiek formie, to naprawdę nie wiem, na co osoba ta jeszcze czeka. Czas leci, tik-tak. Wskakuj w buty, zarzucaj na barki ciepłą kurtkę i leć do sklepu!
Baton Caramel składa się z sześciu kostek, którymi można podzielić się z bliskimi (haha) albo, co bardziej prawdopodobne, przeżyć sześć orgazmów podniebienia pod rząd (szczególnie polecam panom, gdyż u pań umiejętność ta nie jest niczym nadzwyczajnym). Kiedy wyjmiemy go z plastikowego i ładnego pod względem projektu graficznego opakowania, nasze nozdrza uderzy charakterystyczny zapach mlecznej, słodkiej, milkowej czekolady, w której skrywa się karmel. Tak, nadzienie bowiem czuć od samego początku. Po przekrojeniu lub rozgryzieniu kostki leje się strumieniami, oblepia palce i usta, klei się oraz powoduje natychmiastowe przesłodzenie organizmu.
Karmel, który kocham, jest złocisty w kolorze, płynny w konsystencji, wypełnia całe przeznaczone mu miejsce i nie zlepia zębów. Taki właśnie jest karmel w Caramelu. Nie przypomina marsowej mordoklejki, ale coś między ciałem stałym a ciekłym. Słodki, lepki i gęsty nektar olimpijskich bogów.
Caramel to produkt, w którym wszystko się zgrywa, składa… skleja niczym ten cudowny karmel. Godna uwagi jest nie tylko wersja batonowa, ale i cała tabliczka. Jedyne, od czego trzymałabym się z daleka, to czekoguziczki Snax. Karmelu jest w nich mało, a mikroskopijny rozmiar przyprawia o rozpacz.
Recenzowanemu dziś wariantowi do zarzucenia mam wyłącznie jedną rzecz: cenę. Biorąc po uwagę fakt, że przypomina batoniki typu Pawełek, poza tym rozmiarowo jest całkiem przeciętny, dwa złote za sztukę wydają mi się zdzierstwem, aczkolwiek smakowo jak najbardziej opłacalnym.
Opis: Czekolada mleczna z mleka alpejskiego z nadzieniem karmelowym (40%).
Dystrybutor: Mondelez Polska S.A.
Wartość energetyczna na 100 g: 490 kcal (i 221 kcal w batonie)
Wartości odżywcze na 100 g: tłuszcz 25,5 g – w tym kwasy tłuszczowe nasycone 14,5 g; węglowodany 59,5 g – w tym cukry 48 g; błonnik 1,1 g; białko 4,7 g; sól 0,55 g.
Skład: cukier, syrop glukozowy, tłuszcz kakaowy, odtłuszczone mleko w proszku, tłuszcz roślinny (palmowy), miazga kakaowa, serwatka w proszku (z mleka), syrop glukozowo-fruktozowy, tłuszcz mleczny, pasta z orzechów laskowych, emulgatory (lecytyna sojowa, E 471, lecytyna słonecznikowa), aromaty, sól, regulator kwasowości (węglany sodu). Masa kakaowa w czekoladzie mlecznej minimum 30%. Może zawierać inne orzechy oraz pszenicę.
Waga: 45 g
Upolujesz w: Żabka, Fresh
Cena: 1,39 zł (promocja -37%)
Ocena: 6 chi
Wspominając o Pawełkach przypomniałaś mi o pomarańczowym (może nie Pawełku, ale innym „męskim” batoniku). Jadłaś? :)
To nie Pawełek, tylko Jacek z Wawelu. Nie, jeszcze nie jadłam.
No, właśnie. Nie wiem jak to by było teraz, ale go lubiłam. :)
Ooo, wreszcie jakiś słodycz, który kiedyś jadałaś! Napisz, co jeszcze próbowałaś i szczególnie lubiłaś :)
Druga rzecz: szablon się „naprawił”? Miałaś mi wysłać screena. Jeśli nadal jest zły i rozjechany, proszę, zrób to.
Napisałam pod dzisiejszym postem. ;)
A co do szablonu, już jest w porządku, wszystko wróciło -na szczęście- do normy.
Uwielbiam tę czekoladę. Ogólnie lubię Milkę, chociaż jest bardzo słodka. Od tej karmelowej lepsza jest tylko toffi z orzechami (ale niestety nie można kupić w małej wersji).
Toffee Wholenut – było o niej na blogu, moja ulubiona :)
Rzadko się zdarza, że kupujemy więcej niż raz jakąś konkretną czekoladę. W sklepach jest taki wybór, że zawsze znajdzie się jakaś czekolada, której jeszcze nie jadłyśmy :) Ale po tą tabliczkę sięgnęłyśmy już trzy razy! Z czego trzeci raz był w sylwestra :D Ten karmel jest cudowny, a na końcu całą tabliczkę zjadłyśmy we dwie :P To nic, że na następny dzień trzeba było to odchorować :)
Odchorować? Dziewczyny, nie załamujcie mnie, ja zjadam czekoladę sama, przeważnie całą naraz ;( :P Ale fakt, Caramel jest wyjątkowa, bo ten karmel w środku, mrrrr.
Angelika niestety tak właśnie reaguje na większe odstępstwa od diety :/ A pół czekolady popchnięte mandarynkami prawie jej kiszki wykręciło :/
Zastanawiamy się czy gdzieś jeszcze jadłyśmy taki dobry karmel i raczej żadne inne słodycze nie przychodzą nam do głowy :P
Ten sam jest chyba w wyżej wspomnianej Milce Toffee Wholenut, tyle że nie w takiej cudownej ilości.
Dobra, na Twoją recenzję odpowiem krótko: http://theobrominum-overdose.blogspot.com/2013/01/milka-caramel-mleczna-z-nadzieniem.html ;)
To było dawno, to było dawno… ;)
„Szerszej gawiedzi” – póki co jestem wąska, ale po kilku kolejnych Milkach mogę przestać. A tak na poważnie, to recenzja słabo zachęca do kupienia… gdyby ktoś Cię nie znał. W tej sytuacji jednak to najkorzystniejsza dla czekolady wypowiedź, jakiej mogłam się spodziewać :P
Nie jadłam i nie mam zamiaru nigdzie lecieć, bo to „Po przekrojeniu lub rozgryzieniu kostki leje się strumieniami, oblepia palce i usta, klei się” jest czymś czego nienawidzę. Trzeba czegoś więcej niż Milka żebym się skusiła na powtórkę z czyszczenia biurka, klawiatury i dywanu.
Możesz trzymać szczypcami i jeść w wannie :D
Chyba tylko raz jadłam, jedną kostkę, ale smaku nie pamiętam. Kupię, jak tylko zobaczę! :) Póki co, zajadam się Milką champiolada :)
Nie słyszałam o takiej nawet, ale wygooglowałam i widzę, że jest z wiórkami, więc nie dla mnie. Skąd wzięłaś?
Została mi przywieziona z Albanii, ale powiem Ci, że smak kokosa nie jest jakoś bardzo wyczuwalny. Szału z nią nie ma, ale jest smaczna – w małych ilościach. Mówię to ja – czekoladoholik :) Chociaż trochę to zrozumiałe, bo jest dla mnie za bardzo mleczna, a ja po czekolady mleczne takie bez niczego nie sięgam, nie lubię.
Tyle że ja smak kokosa lubię, to wiórków nienawidzę. W każdym razie dzięki za odpowiedź ;*
Ja nie jadłam milki Carmel, ale mam ten batonik w swojej szufladzie :D Tylko jakoś niezbyt mnie kusi mimo Twojej pozytywnej opinii…nie lubię batonów/czekolad z płynnym wnętrzem :P
Ale to nie jest takie płynne jak np. likier w pralinach, tylko „luźniejsze” od marsowego karmelu. Zresztą masz na fotach :P
Jadłam raz i batona i czekoladę. Ogólnie jest ok, ale moim zdaniem zdecydowanie lepiej jakościoowo i smaczniej wypada baton Dove – czekolada jest bardziej aksamitna, a karmel bardziej maślany. Do niedawna był on dostępny w Rossmannie (za niecałe 3 zł), ale dawno go tam nie widziałam.
Pamiętam go i chciałam w końcu zjeść, ale rzeczywiście już zniknął, więc nikłe szanse na porównanie, ew. internetowy sklep.
Ten baton już zyskał sporą popularność ale mimo dość fajnego smaku też jak dla mnie ma mroczną stronę – chodzi o dnie do końca dobre i zdrowe składniki. Jeśli wziąć pod uwagę dokładnie to co ma w sobie na bardzie artykułów to chyba jest ogólnie przeciętnym. Czy jednak obecnie jest poprawiony smakowo i w składzie?
Skład nie do końca fajny? Jest wręcz tragiczny, no ale też baton wcale nie pretendował do bycia zdrowym produktem :) Czy obecnie go zmieniono? Nie wiem, dawno batona nie jadłam.