Milka, Crispello Vanille & Crispello Choco

Crispello Vanille & Crispello Choco

Pierwsze spotkanie z niektórymi produktami pamięta się bardzo dobrze. Przeważnie wynika to z faktu, że są one: 1) wybitnie okropne, 2) absolutnie cudowne, 3) po prostu nowe na rynku. Jednym z takich produktów, na razie nie zdradzę z której grupy, jest milkowy wymysł o nazwie Crispello. Składa się z paru (od trzech do piętnastu) nadziewanych waniliowo-czekoladowym lub kakaowo-czekoladowym kremem pralin. Na zewnątrz kremu znajduje się wafelek, a dookoła mleczna czekolada. I tyle. Żadnych trzecich rąk wyrastających z pleców, ale także sztucznych ogni.

Moje życie okazało się na tyle łaskawe, że poza milkowymi Crispello miałam okazję spróbować także odpowiednika z firmy Cadbury, co ciekawe, o tej samej nazwie (jakieś prawa do nazwy? tak? nie?). Jednocześnie życie owo było na tyle niełaskawe, by między chrupaniem obu produktów zrobić paromiesięczną przerwę, w wyniku czego nie umiem powiedzieć, które praliny są lepsze albo czy w ogóle czuć między nimi różnicę (na dzień dzisiejszy powiedziałabym, że nie). Zapominając więc o smaku zza wielkiej wody, przystępuję do recenzji bliższej nam Milki.

Wróćmy do pierwszego akapitu i zawartej w nim hipotezie o zapamiętywaniu swoich pierwszych razów z niektórymi produktami. Jeśli chodzi o Crispello, mój pierwszy raz pamiętam dokładnie. Wybrałam się wtedy na wycieczkę rowerową do jednej z galerii handlowych (fajna wycieczka), gdzie czekać miał mój przyjaciel. Kiedy dojechałam na miejsce, poczęstował mnie sztuką praliny kakaowej i sztuką waniliowej. Po chwili, gdy okazałam dzikie podniecenie nowym, nieznanym jeszcze produktem, otworzył swój plecak, pokazując dwie duże paczki (po 150 g każda) wsypane luzem do największej kieszeni. Otwieraj swój – polecił, po czym przesypał mi wszystko. Z wniebowzięcia momentalnie przeszłam do zdziwienia, potem do smutku (bo kiedy ja to zjem?), potem znów do radości i tak jeszcze kilka razy. Znalazłam się w stanie, który najbliżsi nazywają „stuporem”, burza emocji bowiem rozgrywa się wewnątrz mnie, podczas gdy na zewnątrz staję się nieruchomą kukłą z bezmyślnie otwartą szczęką.

Czas na porzucenie wspomnień i powrót do czasu teraźniejszego oraz testu dwóch smaków Crispello, tym razem w mniejszych opakowaniach. Zanim przejdę do konkretnego smaku, opiszę, co je łączy.

W pierwszej kolejności jest to czekolada: mleczna, pachnąca, niezbyt gruba. Słodka i milkowa, dla moich kubków smakowych absolutnie pyszna, choć jej minusem jest natychmiastowa rozpuszczalność, jeszcze podczas trzymania w palcach. Pod nią skrywa się kruchy wafelek albo raczej opłatek, bardzo delikatny, momentalnie łamię się pod zębem, ale nie wykrusza na boki i nie spada na ubranie podczas jedzenia. Jest miłym urozmaiceniem pomiędzy słodką polewą a słodkim nadzieniem. To drugie jest miękkie, również delikatne, niemalże piankowe. Znika w buzi (rozpływa się), jak tylko się tam pojawi. Zdecydowanie wolę takie rozwiązania od twardych kamieni, występujących chociażby w Milky Way Ameo.

Wariant waniliowo-czekoladowy: tu wyraźnie czuć wanilię. Urozmaica ona pralinę, robiąc wyraźną różnicę w smaku (kakao i czekolada bowiem są do siebie tak podobne, że dla mnie mogłyby stanowić jedno nadzienie). Jej minusem jest słodkość, która w skali od zera do dziesięciu wznosi się tak wysoko, że łaskocze stopy jedenastce. Po zjedzeniu trzech sztuk aż mnie szczypało w gardle, czym specjalnie się nie przejęłam. Ponadto całość odrobinę przypominała mi Kinderki, ale zaznaczam, że tylko odrobinę, żeby nie zostać posądzona o nadużycie.

Wersja kakaowo-czekoladowa: tu jest bardziej monotonnie ze względu na podobieństwo smaku kakao i czekolady, które podczas konsumpcji są nie do rozróżnienia. Znów jest bardzo słodko, minimalnie mniej niż w poprzedniej wersji. Czekoladowa konsystencja pianki przywodzi na myśl górę Desselli Premium bądź ciepłe lody, przez co zaskoczyłam samą siebie, odkrywając, że z dwóch smaków Crispello do ponownego zakupu wybrałabym właśnie ten.

Pralinom wystawiam po 5 chi ze wstążką, gdyż jestem ich miłośniczką i to od pierwszej sztuki, ale jednocześnie uważam, że są przesadnie słodkie. Gdyby nie cukier, otrzymałyby 6 chi. Bez względu jednak na ów mankament, gorąco je wszystkim polecam, chociażby po to, by wyrobić sobie własną opinię. Jeśli kupicie duże paczki, a produkt nie przypadnie wam do gustu, z przyjemnością podam adres do wysyłki.

Nazwa: Chrispello Vanille
Opis: Praliny nadziewane kremem waniliowym (32%), kremem z czekolady mlecznej (27%) i waflem (8%) oblane czekoladą mleczną z mleka alpejskiego.
Dystrybutor: Mondelez Polska S.A.
Wartość energetyczna na 100 g: 565 kcal (i 57 kcal w pralince)
Wartości odżywcze na 100 g: tłuszcz 36 g – w tym kwasy tłuszczowe nasycone 17,5 g; węglowodany 52,5 g – w tym cukry 39,5 g; błonnik 1,1 g; białko 6,6 g; sól 0,39 g.
Skład: cukier, tłuszcze roślinne (palmowy, shea), mąka pszenna, tłuszcz kakaowy, odtłuszczone mleko w proszku, serwatka w proszku (z mleka), maltodekstryna, miazga kakaowa, tłuszcz mleczny, śmietanka w proszku, emulgatory (lecytyna sojowa, E 476, lecytyna słonecznikowa), pasta z orzechów laskowych, pełne mleko w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, skrobia ziemniaczana, olej rzepakowy, barwnik (karoteny, zawiera słonecznik), naturalny aromat waniliowy, substancje spulchniające (E 500, E 503), sól, aromat, proszek waniliowy. Może zawierać jaja.
Waga: 30 g (3 x 10 g)
Upolujesz w: Żabka, Fresh
Cena: 1,39 zł (promocja -37%)

Nazwa: Chrispello Choco
Opis: Praliny nadziewane kremem kakaowym (32%), kremem z czekolady mlecznej (27%) i waflem (8%) oblane czekoladą mleczną z mleka alpejskiego.
Dystrybutor: Mondelez Polska S.A.
Wartość energetyczna na 100 g: 565 kcal (i 57 kcal w pralince)
Wartości odżywcze na 100 g: tłuszcz 36,5 g – w tym kwasy tłuszczowe nasycone 18 g; węglowodany 50,5 g – w tym cukry 40 g; błonnik 1,7 g; białko 7,4 g; sól 0,43 g.
Skład: cukier, tłuszcze roślinne (palmowy, shea), mąka pszenna, tłuszcz kakaowy, odtłuszczone mleko w proszku, serwatka w proszku (z mleka), pełne mleko w proszku, miazga kakaowa, tłuszcz mleczny, maltodekstryna, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu (1,5%), emulgatory (lecytyna sojowa, E 476, lecytyna słonecznikowa), pasta z orzechów laskowych, skrobia ziemniaczana, śmietanka w proszku, olej rzepakowy, substancje spulchniające (E 500, E 503), barwnik (karoteny, zawiera słonecznik), aromaty, sól proszek waniliowy. Może zawierać jaja.
Waga: 30 g (3 x 10 g)
Upolujesz w: Żabka, Fresh
Cena: 1,39 zł (promocja -37%)

skalachi_5Ocena: 5 chi ze wstążką


Apel w sprawie ChocoWafer

Jeśli możecie, wróćcie na chwilę do recenzji milkowego wafla, z którym mam ogromny kłopot i ostatecznie zdecydowałam się usunąć ocenę. Na końcu tekstu dopisałam mały apel.


15 myśli na temat “Milka, Crispello Vanille & Crispello Choco

    1. To nawet nie ma porównania, KB bije większość słodyczy na głowę, choć wg mnie biała wersja jest słaba. Zresztą w przyszłości na pewno będzie i taka recenzja.

  1. Jak tylko w najbliższym czasie trafię na ChocoWafer to kupię i podzielę się z Tobą moim zdaniem na temat tego produktu Milki. A crispello kiedyś jadłam. Chociaż jak przez mgłę pamiętam, że tak średnio mi smakowało. Było to chyba 2 lata temu. Może i ten zakup warto powtórzyć? :)

    1. Dzięki za ChocoWafer ;*
      Z Crispello poczekaj na promocję, bo co jakiś czas (wcale nie tak długi) się trafia.

  2. Mi Crispello nie smakowało, było wręcz paskudne. Ale to może dlatego, że wygrzebałam je z kosza przecenowego, a data ważności była dziwnie zamazana i nieczytelna. Tak przypuszczam ;D
    Chcesz żebym kupiła wafla? Tego, z moim zapłonem to pewnie kupię za miesiąc ;)

    1. Spoko, ja mojego zjem dopiero za tydzień, póki co wykańczam cukierki na wagę, bo chcę mieć już z nimi spokój (za dużo nakupowałam :P).
      Czytając Twoje pierwsze zdanie trochę się zmartwiłam, bo słowo „przecenowego” znalazło się już w nowej linijce i myślałam, że… ale to dobrze, że jednak doczytałam do końca, uff!

  3. Jest jeszcze 3 Milka Crispello (kupiłam w Holandii) – najlepsze, smaczniejsze :D Nie oblane czekolada, nie tak slodkie – idealne <3

    1. Ja wiem, że nasze gusta to jakby porównać świnkę morską ze świnią – niby coś tam wspólne, ale całościowo… :P

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.