Moją przygodę z Almighurtami rozpoczęłam od sinusoidalnej pod względem dostarczania przyjemnych wrażeń edycji Fantasie. Dziś przyszła pora na kolejne jogurty, tym razem z różnych linii, Polska bowiem musi cieszyć tym, co jej niemiecki producent udostępni, nie grymasząc, że to zupełny miszmasz. Dlatego też w jednej recenzji przeczytacie o wariantach z trzech serii: podstawowej – owocowej, zbożowo-orzechowo-ciasteczkowej oraz jubileuszowej. Zapraszam!
***
Almighurt Frucht:
Mango Limette
Strawiwszy trzy jogurty Fantasie będące wariacjami na temat owoców, postanowiłam nie oddalać się od nich za bardzo, kolejną edycję recenzencką rozpoczynając wariantem mango-limetkowym.
Jak to zwykle bywa, nowe produkty porównujemy do dobrze znanych, zarówno by ułatwić sobie ocenianie i katalogowanie, jak i przedstawianie ich charakteru rozmówcom, w tym zaś wypadku czytelnikom. Pierwszym porównaniem niech zatem będzie Jogobella, którą przywołuję ze względu na konsystencję Almighurtu. W tej kwestii są całkiem podobne, być może niemiecki produkt ciut gęstszy. Jedzenie go sprawiało mi radość, wierzę więc, że jeśli wy także lubicie Jogobellę, podzielicie moje wrażenia.
Mango w jogurcie jest wyczuwalne, ponadto w jego gładkiej konsystencji znajdują się liczne i duże kawałki owoców, niestety podejrzanie miękkie, co zdecydowanie mi się nie podobało. Po to mam zęby, żeby gryźć, nie lubię zatem sytuacji, w których ktoś próbuje ułatwić mi zadanie. Limetkę da się wyczuć tylko w posmaku – to minus, sprawia za to wrażenie kokosowej – to plus.
Almighurtowi Mango Limette nie mam do zarzucenia nic, poza zbyt miękkimi owocami. Nie jest odkrywczy, nie odbiera tchu z wrażenia i nie wyciska z nas pełnego podziwu wooow. Jest to dobry, prosty jogurt, który na taką też ocenę zasługuje.
Ocena: 4 chi
Almighurt Müsli, Nuss, Kuchen & Co:
Mohn-Marzipan
Makowo-marcepanowy Almighurt prezentuję jako drugi, choć w rzeczywistości padł mą ofiarą jako ostatni. Nie miałam wobec niego żadnych konkretnych oczekiwań, liczyłam jednak, że będzie smaczny.
Zacznę od tego, że mak to dla mnie lepsza wersja wiórków, zamiennik idealny, i gdybym mogła robić taką podmianę za każdym razem, z chęcią kupowałabym kokosowe jogurty z maleńkimi, uroczymi, czarnymi kuleczkami. Niestety, tego się raczej nie doczekam, pozostaje mi więc wyczekiwanie na nieliczne przypadki i edycje specjalne, w których producenci zdecydują się wreszcie maku użyć.
Almighurt Mohn-Marzipan jest jogurtem gęstym, choć w porównaniu z ostatnim recenzowanym dziś kolegą wypada miernie, marcepanowym w smaku, marcepan ów jest niezwykle delikatny i nie naprzykrza się, a także hojnie wyposażonym w mak. Mak jest soczysty, świeży, „mięsisty”, dominuje w kompozycji smaków. Nie wchodzi w zęby, nie chrupie pod nimi, ale strzela – tak właśnie, strzela, co jest niezwykle przyjemnym uczuciem, porównywalnym do spacerów po parku jesienną porą, gdy z krzaków zrywa się duże białe kulki, rzuca pod nogi, a potem depcze butem, żeby pękały głośno niczym purchawki.
Jogurt polecam nie tylko miłośnikom marcepana, jako że w smaku wcale nie wysuwa się on na pierwszy plan, ale również – albo przede wszystkim – osobom spragnionym nowych wrażeń, które w tym wypadku zapewnia dodatek maku.
Ocena: 4 chi ze wstążką
Almighurt Müsli, Nuss, Kuchen & Co:
Russischer-Zupfkuchen
Jak czytamy na nalepce z cudownym polskim przekładem, Almighurt Russischer-Zupfkuchen to „jogurt ze wsadem z ciastem typu rosyjskiego”. Z jednej strony pragnę pogratulować panu tłumaczowi, z drugiej zaś wspomnieć o obawie, jaka wynikała z perspektywy spożycia tego jogurtu. Ja i rozmiękłe biszkopty? No nie wiem… Nie opowiadając po raz kolejny o przeżyciach z ostatniej kuracji antybiotykowej, po której nadal mam wstręt do żółtego sera oraz biszkoptów, przypomnę o wiele świeższe zdarzenie, jakim było testowanie Jogobelli American. W tym temacie napiszę tylko jedno: ughr.
Zerwawszy wieczko deseru, ujrzałam bliżej nieokreśloną, jasnobrązową breję, w której znajdowało sie mnóstwo maleńkich kropek. Aha, czyli jednak bez biszkoptów – pomyślałam. Nic z tego. Kiedy zamieszałam w jogurcie łyżeczką, ze spodu wydobyłam całą masę dwukolorowych, ciemnych (kakaowych) i jasnych (niby waniliowych) ciasteczek. Przynajmniej hojnie sypnęli – dodałam zrezygnowana.
Zacznę od ciastek (z białej fasoli, łubinu i ryżu!), gdyż z dodatkami jest zawsze najgorzej. Jak już wspomniałam, miały one dwa kolory. Te ciemne smakowały kakaowo i całkiem znośnie, muszę przyznać, że z chęcią zjadłabym cały jogurt wypełniony tylko nimi. Jasne nie smakowały niczym, a raczej czymś: kwaśnym, niezidentyfikowanym i obleśnym. Na dodatek albo było ich więcej, albo przykrości odbiera się ze zdwojoną mocą, przez co częściej je zauważałam. Jogurt zaś smakował sernikowo, ale sernikiem ze spodem biszkoptowym. Był niezwykle gęsty, słodki w odpowiednim stopniu, co chwilę przełamywany przez cząstki ciastek. Do tego maleńkie ciemne punkciki, o których wspomniałam na początku, były drobinkami orzechów. Miały zupełnie inną konsystencję niż biszkopty, chrupały pod zębem i miały orzechowy posmak, nie mogłam więc wyciągnąć innego wniosku niż takiego, że były orzechami. Ale skład milczy.
Jogurt uznaję za smaczny. Nie. Jogurt uznaję za wspaniały! Ma w sobie bardzo silny pierwiastek obrzydliwości, aczkolwiek uzależnia od pierwszej łyżeczki. Gdyby nie jasne ciastka, zastanawiałabym się nad unicornem. Jest gęsty, słodki, kakaowy, a do tego niemal w stu procentach oddaje charakter jogurtu McEnnedy Chocolate Muffin z lidlowego Tygodnia Amerykańskiego. Kto próbował, ten wie, kto jest jeszcze przed, tego czeka mnóstwo zabawy i miłych wrażeń.
Ocena: 6 chi ze wstążką
Almighurt Jubiläums-Sorte:
Weiße Schokolade-Cocos
Podczas gdy Muller od miliona lat ma swoją kokosową Grację (fuj), Ehrmann dopiero wydał jubileuszową wariację na temat owocu palmy połączonego z białą czekoladą. Czy eksperyment się powiódł?
Ja i wiórki to delikatny temat. Nie wiem, czy na blogu znajduje się produkt, który mając je w składzie, otrzymał ode mnie maksimum chi. Szczerze w to wątpię. Z tego też powodu do konsumpcji Almighurtu Weiße Schokolade-Cocos podchodziłam z dystansem, nazbyt się nie ekscytując. Na moje nieszczęście w jogurcie rzeczywiście znajdują się wiórki, w dodatku cały ich ocean. Chrzęści to-to pod zębami, zbija się w kokosowe ruloniki i w ogóle jest niefajnie. Aby nie być jednak nieuczciwa, muszę przyznać, że wiórki są dobrej jakości, bo ani wyschnięte, ani stęchłe czy stare. Są pełne smaku, soczyste i jędrne. Dla miłośników będą strzałem w dziesiątkę.
Dodatek białej czekolady znikł, przynajmniej z mojego jogurtu. Nie ma go w postaci płatków, nie ma w postaci kulek, w ogóle nie ma nic, co można by wyciągnąć na palec i powiedzieć: „o, to biała czekolada”. Próbując odgadnąć smak samego jogurtu, odkryłam jednak, że smakuje on czymś dobrym, nieokreślonym, a po dłuższym zastanowieniu… tak!… białą czekoladą. W Weiße Schokolade-Cocos nie stanowi ona więc namacalnego dodatku, ale jest w jogurcie. Albo raczej jest jogurtem.
Ten wariant Almighurtu jest jeszcze gęstszy niż poprzednie, słodki, białoczekoladowy i wspaniały. Jedyną kwestię, która niemal fizycznie mnie boli (i to bardzo), stanowią wiórki. Oh god, why?! Pomimo ich obecności jogurtowi nie mogę jednak przyznać małej ani nawet średniej ilości chi. Sama prawdopodobnie więcej go nie kupię, aczkolwiek wam gorąco polecam.
Ocena: 5 chi ze wstążką
Jutro czeka mnie wizyta w Auchan, to może sięgnę po jeden z dwóch pierwszych smaków, bo ich nie próbowałam. :) A jeśli chodzi o ten kokosowy z białą czekoladą (?), to myślałam że mam wypaczone kubki smakowe i dlatego jej nie wyczuwam. :p
Biała delikatna, ale czuć. Kup jeszcze raz i jedz pooowoooliii :D
Ani rosyjskie ciasto ani kokos nie zadowolił mnie na tyle by kupić ponownie. I ciągle mam zagwozdkę, czym jest to owo rosyjskie ciasto?
Ciastem z mąki, którą do Niemiec sprowadzono z Rosji :P
WTF? :D
No co? Globalna współpraca! :D
A tak na serio, to kliknijcie tu. Moja mama robiła podobne ciasto, skubańca, tyle że z owocami. Góra jednak była taka sama i powstawała w podobnym procesie.
Znowu mi to robisz?! Przez Ciebie mi serce pęknie :c
Przyjdę Ci przykleić plasterek ;*
Ten makowo-marcepanowy wariant bardzo mnie ciekawi.
I tak go nie kupisz!
Jutro erotyczne fraszki ;>
Foch! Robisz nam straszną przykrość opisując produkty z tego sklepu :'(
A tak na serio to do tej pory najbardziej interesowała nas wersja z makiem, ale teraz chyba zgarnęłybyśmy je wszystkie :P
Po zakończeniu semestru wybieram się do Reala po kolejny nabór jogurtowych przyjaciół, więc niestety jeszcze trochę tych przykrości Was z mojej strony czeka. Na szczęście kto się czubi, ten się lubi, a kto się focha, ten się kocha ;*
Chyba musimy zacząć się modlić o cud, aby przed nami wyrósł Real xD
Czyli foch to jest takie nasze wyznanie miłości :*
Jadłam wszystkie oprócz mango i muszę przyznać, że były całkiem smaczne. Twojego bloga śledzę już od dobrych kilku miesięcy i jestem zachwycona Twoim sposobem pisania. Zarówno recenzje, na które czekam z niecierpliwieniem, by porównać je potem z własnymi odczuciami, jak i inne różności czyta się świetnie. Aha, jeszcze chciałam wspomnieć, że u mnie w żabce dostępne są zimowe wersje Mullera Milch Reis do podgrzania w mikrofalówce. Zaskakująca nowość.
Dziękuję za mile słowa i wiadomość o nowościach Mullera, oczywiście dziś popędzę sprawdzić, czy i moją Żabkę wyposażyli :)
P.S. Czy istnieje szansa, że to Ty niedawno skomentowałaś wpis, ale komentarz się nie pojawił?
Nie podlinkowałaś i sama sobie musiałam szukać! :P
A ja mimo dobrej konsystencji, Jogobelli nie lubię. Na szczęście, przynajmniej w sprawie Almighurtów się zgadzamy!
Kokosowa limetka? Hmm… nie jestem do końca pewna, czy ten smak mnie ciekawi.
Z marcepanem i makiem… dlaczego na niego nie trafiłam? :( Mimo tylko 4 chi, zjadłabym z ogromną ochotą. Pewnie dlatego, że właśnie go nie próbowałam, ale co tam.
No, jak jogurt z wiórkami ma u Ciebie 5, to znaczy, że musi być dobry. Rzeczywiście ta biała czekolada z jogurtem (w jogurcie?) prezentuje się w smaku znakomicie.
Nie podlinkowałam, bo byłam pewna, że już tę recenzję widziałaś. Pudło :P