Eiscafe
Eiscafe… czyli co?
Szukając tłumaczenia nazwy czekolady, natknęłam się na „kawę ze śmietanką”, „kawę z wanilią”, „kawę o smaku waniliowym” (tak chce Pan Tłumacz odpowiedzialny za polskie opakowanie), a także „lodziarnię”. Ja na chłopski rozum powiedziałabym, że to zwykła mrożona kawa, ale że niemieckiego nigdy się nie uczyłam, a i z mądrymi głowami dystrybucyjnymi kłócić się nie będę, przełknę i kawę waniliową. W końcu wszystko lepsze od tabliczki o smaku lodziarni, czyli cegieł, betonu, tynku, farb i tak dalej.
Jeśli śledzicie bloga regularnie, powinniście wiedzieć, że kocham kawę. Nic więc dziwnego, że otwierając zestaw Sommer-Mix, miałam wobec czekoladki Eiscafe ogromne oczekiwania. Tym bardziej, że przygoda z Kaffee+Nuss przekonała mnie, iż połączenie małej czarnej z Ritterem może być smaczne.
Zacznijmy od pozytywnych stron produktu, czyli czekolady, by pozostać w optymistycznym tonie, który rozbrzmiał w powyższym fragmencie. Jej niezaprzeczalną zaletą jest aksamitna konsystencja, dzięki której tabliczka szybko rozpływa się w ustach, oraz smak: słodki, mleczny.
Drugim składnikiem, którego nie sposób pominąć w niniejszej, jakże sympatycznej dotąd recenzji, jest nadzienie. W zapachu, konsystencji, smaku, a nawet kolorze, przypomina ono cappuccino. Nie myślcie jednak, że jest to pyszny i delikatny napój serwowany w jednej z modnych, kobiecych lub hipsterskich kawiarenek. Zamiast niego w Ritter Sporcie spotkacie bezczelny proszek do zalewania w domu i znieważania kubkiem z odpadniętym uchem.
Moim skromnym zdaniem, a zdanie owo jest wyjątkowo stanowcze, kawa to kawa. Powinna być czarna, niesłodka, niekoniecznie siekiera, ale na pewno aromatyczna i dająca pijącemu napawać się smakiem ziaren, nie zaś mleka, syropów, cukrów, bitych śmietan i innych wariacji. Nie oznacza to, że hejtuję napoje kawowe, tym bardziej, że sama czasem po nie sięgam. Nie mogę jednak ocenić wysoko czekolady, która tak mnie zawiodła. Okazała się proszkowa, za słodka, taniocappuccinowa i ogólnie na nie.
Między tym wariantem Ritter Sport a Kaffe+Nuss nie ma absolutnie żadnego związku, dlatego daruję sobie i wam ich porównanie. O Eiscafe zaś napiszę na koniec tylko tyle, że bardzo się cieszę, iż miałam do czynienia wyłącznie z miniaturkami, bo dużej nie chciałabym i nie chcę mieć w swych zapasach nigdy. Oczywiście da się ją zjeść i nie obrzydza, ale jest średnia aż do bólu, przez co niegodna uwagi.
Opis: Czekolada mleczna nadziewana kremem kawowym o smaku waniliowym (45%).
Wartość energetyczna na 100 g: 586 kcal (i 100 kcal w czekoladce)
Wartości odżywcze na 100 g: białko 5,4 g; węglowodany 51 g – w tym cukry 51 g; błonnik 2,2 g; tłuszcz 39 g – w tym nasycone kwasy tłuszczowe 23 g.
Skład: cukier, tłuszcz roślinny, laktoza ( z mleka), tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, mleko w proszku odtłuszczone, mleko w proszku pełne, śmietanka w proszku, tłuszcz mleczny, emulgator: lecytyna sojowa; ekstrakt kawy w proszku (0,4%), ekstrakt z mielonej laski wanilii, naturalny aromat wanilii z innymi naturalnymi aromatami.
Ocena: 3 chi ze wstążką
Himbeer-Cranberry Joghurt
Uwielbiam chwile, w których odkrywam, że Ritter Sport znów zrobił mi na złość, a w zestawie miniczekoladek pojawiły się aż cztery sztuki jednej z najbardziej znienawidzonych wersji smakowych.
Nie mam absolutnie nic przeciwko jogurtom, co wywnioskować możecie po ilości dodanych do tej pory recenzji wyrobów parajogurtowych i deserowych. Nie mam również nic przeciwko żurawinie, którą z przyjemnością dodaję do pieczeniowych sosów, pod plaster sera na pierś z kurczaka, do serka wiejskiego i w wiele innych miejsc (bez skojarzeń). Problem zaczyna się przy owocu na „m”, na dodatek połączonym z żurawiną i jogurtem, gdyż w głowie momentalnie zapala mi się lampka sygnalizująca: „będzie kwaśśśno!”.
Zanim przejdę do uroczystego wlepienia jedynki temu jakże udanemu wariantowi Ritter Sporta, zacznę od aspektu dobrego, czyli czekolady. Podobnie jak w Eiscafe, jest ona delikatna, dość gruba (jak na miniaturkę), mleczna, słodziutka…
…i zupełnie niewspółgrająca z kwachem nadzienia. Wewnątrz bowiem, w neutralnej warstwie jogurtowej, zatopiono strzelająco-chrupiące elementy czerwonych owoców, nastrzyknięte kwasem cytrynowym albo cholera wie czym (tak, kwasem, jest nawet w składzie). Niby da się wyodrębnić poszczególne smaki, ale w całokształcie czuję tylko czerwoną porzeczkę, w dodatku niedojrzałą i obsikaną przez psa, który wszedł na działkę przez dziurę w płocie. Masakra!
Zupełnie nie rozumiem, jak komukolwiek pieszczota słodkiej czekolady może pasować do czegoś tak niegodziwego i wykręcającego kubki smakowe na lewą stronę. Uroczyście przysięgam, że zjadłam tylko połowę miniaturki i miałam dość (reszta, jak zwykle, powędrowała do rodziny).
Początkowo Himbeer-Cranberry Joghurt chciałam przyznać 2 chi, ale szybko zeszło na jednego ze wstążką, a potem na jednego, bo nawet dobra czekolada nie ratuje tu sytuacji. Fakt ów nie oznacza jednak, że nie cieszę się z konsumpcji, ma ona bowiem dwie zalety: 1) to kolejne opakowanie do kolekcji, 2) już wiem, której z czekolad szykowanych na edycję wiosenną nie kupię na pewno.
Opis: Czekolada mleczna nadziewana kremem (43%) malinowo-żurawinowo-jogurtowym i chrupkami ryżowymi (1,4%).
Wartość energetyczna na 100 g: 566 kcal (i 96 kcal w czekoladce)
Wartości odżywcze na 100 g: białko 5,4 g; węglowodany 53 g – w tym cukry 50,8 g; błonnik 1,2 g; tłuszcz 37 g – w tym nasycone kwasy tłuszczowe 22 g.
Skład: cukier, tłuszcz roślinny, tłuszcz kakaowy, dekstroza, miazga kakaowa, pełne mleko w proszku, laktoza (z mleka), w proszku jogurt z odtłuszczonego mleka (3,3%), śmietanka w proszku, odtłuszczone mleko w proszku, tłuszcz mleczny, mąka ryżowa, syrop glukozowy, maliny (0,6%), maltodekstryna, emulgator: lecytyny (soja) koncentrat soku z żurawiny (0,3%), naturalny aromat, kwas cytrynowy, sól, słód jęczmienny.
Ocena: 1 chi
Erdbeer Joghurt
Przystępując do konsumpcji ostatniego wariantu letniego mixu Ritter Sport, miałam w myślach pewien produkt konkurencji, mianowicie lindtowy batonik Hello my name is Strawberry Cheesecake. Łączy je kompozycja smakowa, czyli jogurtowo-truskawkowe i sernikowo-truskawkowe nadzienia oblane mleczną czekoladą. Lindt jednak w kategorii smaku, pomimo mojej niechęci wobec wspomnianego wsadu, otrzymał aż 4 chi. Czy i Ritter ma na to szanse?
Czekoladka skrywa się w uroczym, najładniejszym z sommermixowej trójki opakowaniu. Trochę różu, trochę czerwonego, dużo białego – sen wszystkich dzieci i infantylnych podstarzałych bab. Przed miseczką z naturalnym, bardzo zdrowym jogurtem (swoją drogą, zawsze mnie to intryguje… czy naprawdę ludzie przelewają jogurt do miski, zamiast jeść go prosto z opakowania?) wylegują się dwie dojrzałe truskaweczki. Tylko czekają na nasz pierwszy gryz.
Byłabym co najmniej nudna, po raz trzeci opisując tę samą czekoladę, odsyłam was zatem odrobinę wyżej. To zaś, co powinno nas zająć w chwili obecnej, to lekko problematyczne dla mojej jamy gębowej nadzienie. Nadzienie delikatne, acz nafaszerowane kwaśnymi kawałkami owoców, zupełnie jak w wariancie Himbeer-Cranberry Joghurt. Jest bardziej sypkie niż w Cappuccino Eiscafe, ani trochę tłuste czy maślane. W konsystencji ciekawe, aczkolwiek smak pozostawia wiele do życzenia.
Nie jest to najlepszy wariant Ritter Sport. Próbując przyrównać go do lindtowego Hello…, muszę powiedzieć, że nie dorasta mu do pięt. W ogóle ritterowa czekolada, którą wiele osób się zachwyca, mnie pozostawia zupełnie obojętną. Gdyby nie dziwny pomysł kolekcjonowania opakowań, nawet nie inwestowałabym w kolejne tabliczki, z miejsca przerzucając się na Milkę (uwielbiam) lub Wedel (tu jeszcze bez zdania, aczkolwiek wszystko przede mną i jestem dobrej myśli).
Erdbeer Joghurt dostaje ode mnie 3 chi, a to i tak w drodze łaskawości i po uwzględnieniu faktu, iż obiektywnie nie jest aż tak zły, jakim mi się jawi. Daleko mu do Lindta i innych konkurentów, ale też nie powoduje chęci wyskoczenia przez okno. Cieszę się, że nie miałam całej tabliczki, więcej nawet, gdyby w przyszłości ktoś mnie nim poczęstował, bez wahania bym odmówiła.
Opis: Czekolada mleczna nadziewana kremem (42%) z jogurtu odtłuszczonego i truskawek, chrupkami ryżowymi (1,1%) i kawałkami truskawek (1%).
Wartość energetyczna na 100 g: 566 kcal (i 96 kcal w czekoladce)
Wartości odżywcze na 100 g: białko 5 g; węglowodany 53 g – w tym cukry 49,8 g; błonnik 1,3 g; tłuszcz 37 g – w tym nasycone kwasy tłuszczowe 23,4 g.
Skład: cukier, tłuszcz roślinny, tłuszcz kakaowy, glukoza, miazga kakaowa, mleko pełne w proszku, laktoza (z mleka), jogurt w proszku z odtłuszczonego mleka (3,2%), śmietanka w proszku, mleko odtłuszczone w proszku, truskawki (1,8%), tłuszcz mleczny, mąka ryżowa, maltodekstryna, aromat naturalny, emulgator: lecytyna sojowa, regulator kwasowości: kwas cytrynowy, sól, słód jęczmienny.
Ocena: 3 chi
Dane zbiorcze:
Nazwa: Ritter Sport mini Sommer-Mix
Producent: Alfred Ritter GmbH & Co. KG
Waga: 150 g (9 x 16,67 g)
Upolujesz w: targ
Cena: nie pamiętam
Tak, przerzucam jogurt naturalny do miski. A to dlatego, że jem go zawsze z dodatkiem musli/owoców i całość w kubeczku by się nie zmieściła. ;).
To rozumiem. Jeśli dodaję do jogurtu coś więcej niż płatki, też wybieram miskę, natomiast na zdjęciu jest samotny jogurt… :P
Jadłyśmy tą ostatnią i bardzo nam smakowała :) Mamy słabość do wszystkiego co jogurtowe, więc nawet wersję z malinami też chętnie byśmy spróbowały :) Pierwszą tabliczkę ze względu na połączenie z kawą raczej sobie darujemy :)
Żurawinowo-malinowo-jogurtowych trzy sztuki oddałam rodzinie, a połówka czeka, aż będę zanosiła preclową Milkę kumpeli.
Owocowych czekolad fanką nie jestem, ale tą kawową to chętnie bym przygarnęła mimo, iż ocena jej nie jest jakaś wysoka :)
Jak mi ktoś kiedyś da, z chęcią Ci wyślę :P
W ocenia Eiscafe zgadzam się całkowicie. To nawet nie było cappuccino, tylko daleki kuzyn cappuccino, którego nikt nie chce znać.
Z żurawinowo-malinową się nie zgodzę, bo mi nawet smakowała, lubię połączenie kwasku z czekoladą i maliny,
Truskawkowej nie tykałam i tykać nie zamierzam. Tykanie zastawiam innym.
Zegarom? :D
Czyli dla Ciebie była to niezbyt udana seria. Eiscafe nie próbowałam, natomiast dwa kolejne warianty w wersji pełnowymiarowej były całkiem całkiem. Widzisz, Ty masz manię deserów jogurtowych, a ja lubię jogurtowe nuty w czekoladzie :D.
Zdecydowanie nieudana. Mam nadzieję, że kolejna będzie lepsza, a w zasadzie to WIEM, że będzie :)
A mi Eiscafe bardzo smakowała. Niestety nie miałam okazji spróbwać pozostałych smaków.
Lubisz cappuccino? :)
Mnie ta kawowa też nie smakowała. Normalnie kawowe mydło, a nie :P Co do żurawinowej, to nie jadłam, nie wydała mi się ciekawa i po prostu nie kupiłam. Truskawkową ritterkę bardzo lubię i nie wiem czemu taka niska ocena…fajna jest przecież! Ogólnie coś dziwną tą letnią edycję miniaturek miałaś bo zamiast tradycyjnej truskawki powinna być truskawka z waflem (która jest przepyszna i już nie mogę się doczekać jak pojawi się w sklepach!)
A ma się pojawić?
Podobno tak