Muller, Winter-Edition Heisser Milch Reis: Zucker & Zimt, Apfelstrudel

Ryże na mleku to od jakiegoś czasu ostatnia rzecz, na jaką mam ochotę. Naprawdę. Muller czy nie Muller, Zott czy nie Zott, i tak spoglądam na nie z pogardą, nie zamierzając uszczuplać budżetu.

Sytuacja zmieniła się, gdy zostałam poinformowana przez Monikę, że w żabkowej sieci sklepów (a więc także Freshach) pojawiły się nowe smaki Milch Reisa. I bynajmniej, nie nabrałam na nie ochoty, nie pociekła mi ślina i nie ścisnął się żołądek. Pomyślałam o tym trochę jak o obowiązku, o rzeczy na liście, którą trzeba odhaczyć. Jest nowość – zjeść. Jest limitka – zjeść. Trochę to przykre, ale tak było.

Jeszcze tego samego dnia udałam się do osiedlowego Fresha, gdzie Reisa nie znalazłam. Po drodze do domu wstąpiłam również do Żabki, ale tam na pytanie czy będą, zdziwiony ekspedient odpowiedział, że nie. To nie. O deserach myślałam jednak nadal, szczególnie będąc na uczelni, w centrum miasta, gdzie na każdej jednej, w dodatku krótkiej ulicy stoją mniej więcej dwie Żabki (i wcale nie żartuję, to zakrawa na farsę). Do przyjazdu tramwaju zostały mi jakieś cztery minuty, więc weszłam do środka, złapałam za dwa dostępne smaki i popędziłam do kasy, która na szczęście była wolna. Ale. Okazało się, że kierowniczka nie wbiła ich do bazy, przez co biedna sprzedawczyni nie mogła sprzedać. Zaczeka pani chwilę? – zapytała. Poszła gdzieś, nie było jej i nie było, wróciła, ale kierowniczka nadal robiła coś na zapleczu (może kupę, dlatego tak długo). Powiedziałam, że jak przyjedzie mój tramwaj, to pędzę, więc trudno. Wtedy przeraziła się, że nie sprzeda produktu i będzie miała jeszcze większe nieprzyjemności, niż jakby sprzedała pod inną nazwą. Pospiesznie wbiła więc zwykłe Riso, czyniąc mnie tym samym właścicielką dwóch limitowanych mullerowych deserów do podgrzania w mikrofalówce.

Zanim przejdę do opisu walorów smakowych i tak dalej, pragnę jeszcze zadać wam pytanie: dlaczego Milch Reis, a nie Riso? Rozumiem, że to, co wyszło niedawno (śliwka i czarny bez oraz rabarbar i agrest) mogło być inną linią, bo nowe opakowania i owoce zamiast sosów, ale zimowa edycja? Przecież ona nawet kubek ma risowy, tyle że przyozdobiony płomieniami rodem z Piekielnej Kuchni Gordona Ramsaya!

Muller, Winter-Edition Heisser Milch Reis Zucker & Zimt, Apfelstrudel (4)

Zucker & Zimt

Najgorszą wersją Riso zdecydowanie jest ta z cynamonem. I tak, piszę to ja, wieloletnia miłośniczka brązowej przyprawy. Sos jest gorzki, obleśny, nie ratuje go nawet warstwa mleczna. No po prostu nie.

Milch Reis nad wyżej wspomnianym deserem ma jednak tę przewagę, że cynamon został wymieszany z cukrem, co powinno złagodzić dziwną gorycz i zaspokoić kubki smakowe żądne korzenności. Dodatkowo jego przeznaczeniem jest minuta w mikrofalowóce, a ciepłe produkty odbiera się nieco inaczej niż zimne.

W tym momencie warto zaznaczyć, że moja mikrofalówka żyje własnym życiem. Przejęłam ją od mamy, kiedy kupowała nową, w związku z czym jest stara, brudna, promieniuje rakiem i w ogóle jej nie rozumiem. Nie wiem, na jaką moc jest ustawiona, ani co oznaczają umieszczone na niej przyciski. Nie warto się dowiadywać, bo lada dzień i tak zmienię ją na nową.

W starej więc, nieokiełznanej i niezrozumianej mikrofalówce umieściłam pierwszy smak Milch Reisa, najpierw parę razy nożując go nożem, by powstały miniszparki, przez które koniec końców popłynęła strużka deseru. Pierwszy wniosek jest zatem taki, że albo sześćdziesiąt sekund to za dużo, albo moc mikrofalówki jest jednak zbyt wysoka.

Muller, Winter-Edition Heisser Milch Reis Zucker & Zimt, Apfelstrudel (6)

Deser pachnie cynamonowo. Jego mleczna część (tak zwany „glut”) jest słodka, dobra. Ryż w porównaniu do tradycyjnego Riso okazuje się diametralnie inny: miękki i gumowy (podgotował się w mikrofalówce). Jest go o wiele mniej niż we wspomnianym deserze, na poszukiwania radzę wyruszać w asyście lupy.

Sos jest lepszy od tego z cynamonowego Riso, na całe szczęście, ale nadal niezbyt dobry. Z mleczną większością współgra całkiem nieźle, choć nie urzeka, sprawę bowiem dodatkowo komplikuje temperatura. Na górze jest ciepło, po bokach nadal chłodno, na domiar złego całość szybko wystyga. I fakt, od początku nie byłam przekonana co do podgrzewania produktów, które przeważnie jada się na zimno, ale po dzisiejszym teście zdania nie zmieniłam.

Pierwszy wariant Milch Reisa uważam za niewypał. Może i jest odrobinę mniej gorzki od znienawidzonej wersji Riso, co wcale nie oznacza, że można go nazwać smacznym. Ponadto podwyższona temperatura zdecydowanie mnie odpycha i nie rozumiem, dlaczego Muller zdecydował się na taki zabieg. Czysto marketingowy, co należy podkreślić, gdyż zwykłe Riso i Belriso, znajdujące się w tych samych opakowaniach!, również można by podgrzać. Czy oznacza to, że byłyby bardziej „zimowe” i smaczne? Wątpię, ale zachęcam do samodzielnych testów, smakowi Zucker & Zimt zaś przyznaję 2 chi ze wstążką.

skalachi_2Ocena: 2 chi ze wstążką


Muller, Winter-Edition Heisser Milch Reis Zucker & Zimt, Apfelstrudel (1)

Apfelstrudel

W drugiej wersji deseru ryżowego z zimowej edycji Milch Reis pokładałam o wiele większe nadzieje, jako że jabłko z cynamonem i rodzynkami to coś, co lubię pod każdą postacią.

Zabierając się za ten kubeczek, byłam już profesjonalnym nożownikiem, dzięki czemu wieczko znożowałam szybko i sprawnie. Pamiętając zaś kremową strużkę spływającą po boku, zdecydowałam, że deser poddam trybowi grzania 40 sekund + 30 sekund (drugi czas skróciłam o 5 sekund, bo wieczko wybrzuszyło się jak kobieta w dziesiątym miesiącu). Dwoma palcami przeniosłam kubeczek na stół (parzyła cholera, nie ma to-tamto!), gdzie pstryknęłam zdjęcia, a następnie przewędrowałam do pokoju. Milch Reis zdążył już trochę przyschnąć i zgęstnieć, ale co tam.

Muller, Winter-Edition Heisser Milch Reis Zucker & Zimt, Apfelstrudel (3)

Pierwsze spostrzeżenie jest takie, że Apfelstrudel pachnie obłędnie. Jest to aromat świeżo upieczonego ciacha z jabłkami (może i strucli, nie wiem, bo nie jadłam). Delikatny, acz bardzo przyjemny.

Deser na pewno nie spodoba się ludziom, którzy nie lubią rodzynek. Tych jest bowiem dużo, są okazałe, soczyste i napuchnięte, trochę jak zwłoki topielca. Cynamon czuć minimalnie, znów jest to jednak gorzka i niedobra przyprawa (Panie Muller, zmień Pan dostawcę). Ryżu jest mało i jest on gumowo-rozmiękły, gluta zaś dużo: mlecznego, słodkiego. Jabłko zostało posiekane w kostki i sądzę, że pochodzi z „gotowców”, czyli jasnych dżemów do szarlotek. Jest twardawe, sprężyste, fajne.

Najbardziej wyczuwalnym akcentem wersji Apfelstrudel jest miód, którego w składzie… nie ma. I nie chodzi tu o sam fakt, że jest okrutnie słodko, a jest!, tylko o smak. Przez cały czas konsumpcji deseru miałam wrażenie, że jem miód z miodem. Odczucie owo było tak wyraziste i dobitne, że nie mogłam się nadziwić, gdy nie znalazłam żółtego nektaru wśród innych składników. So weird!

Jedno trzeba deserowi oddać: dzięki podgrzaniu rzeczywiście oddaje walory ciepłego ciasta. Choć sama idea grzania mlecznych produktów nadal mnie nie przekonuje (co innego Słodka Chwila, tam wszystko gra). Jest zdecydowanie przesłodzony (a raczej przemiodzony), w związku z czym na pewno więcej go nie kupię. Jednorazowe doświadczenie uważam jednak za miłe i interesujące (w przeciwieństwie do spotkania z Zucker & Zimt) i w tym kontekście jak najbardziej polecam.

skalachi_4Ocena: 4 chi


Składy, wartości odżywcze i instrukcja mikrofalizacji:

Muller, Winter-Edition Heisser Milch Reis Zucker & Zimt, Apfelstrudel (5)Muller, Winter-Edition Heisser Milch Reis Zucker & Zimt, Apfelstrudel (2)

14 myśli na temat “Muller, Winter-Edition Heisser Milch Reis: Zucker & Zimt, Apfelstrudel

    1. Ja Wam z chęcią połowę wrocławskich żabek oddam, będzie trochę więcej miejsca… na nowe sklepy, hehe.

  1. Mi też ryże się przejadły, ale mimo to bym chętnie spróbowała. A co do Żabek to zarówno w pobliżu mojej szkoły, jak i mieszkania, jest ich duże zagęszczenie. Kiedyś ekspansja Biedronek, teraz wszędzie są Żabki. ;)

  2. Biorąc pod uwagę zbieżność w ocenie strucli to oszczędzę sobie cynamonu, wiedziałam czego nie brać :D. Zastanawia mnie czemu obie porównujemy rodzynki do zwłok. Ja pochwaliłam za niebycie wysuszonym trupkiem, a ty porównałaś do zwłok topielca. To nie może być przypadek ;D

    1. Słusznie, nie zwróciłam na to uwagi (choć jednocześnie wyszło na to, że Milch Reis i tak nie miał innego wyjścia, jak zostać uznanym za trupa: bądź wysuszonego, bądź napuchniętego). Moje nekro-ciągoty powinny się wyjaśnić, kiedy dodam kartkę z pamiętnika ze spisem moich snów, a Ty co masz na swoje usprawiedliwienie, hę?! :D

  3. Cynamon uwielbiam, ale szczególnie wtedy, gdy mogę go sobie dozować sama. Oryginalnych strucli jabłkowych najadłam się w Tyrolu na maksa i naprawdę nie mam ochoty jeść mlecznych deserów imitujących jego smak. Inna sprawa, że i tak bym tego nie kupiła, bo to Muller :D

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.