Celiko, chrupiące owoce Frupp: truskawka, wiśnia, malina

Biuro portalu, dla którego piszę artykuły i recenzje, to jedno z najmilszych miejsc, jakie mogę odwiedzić, będąc poza domem. Nie tylko zabieram stamtąd cudowne – wcześniej zamówione i przyznane, żeby nie było – książki, to jeszcze wielokrotnie trafiam na różne interesujące gadżety i pyszności.

Dziś recenzja trzech wariantów takich pyszności (bądź nie), czyli batonów z suszonych owoców Frupp.

Celiko Frupp truskawka wiśnia malina (3)

Frupp chrupiące owoce Truskawka

Przystępując do konsumpcji zdrowych, owocowych batonów (mogę tak pisać?), zupełnie nie wiedziałam, czego mogę się po nich spodziewać. Z podobnym produktem nie miałam styczności absolutnie nigdy, a gdybym któryś ze smaków znalazła w sklepie, pewnie nawet bym na niego nie spojrzała. Pomimo miłego zaskoczenia pseudokrówką Grunchy for life oraz trzema Fig Barami, nadal bowiem nie ufam jedzeniu zakwalifikowanemu do działu ze zdrową żywnością, bio, fit czy jakąkolwiek inną, ale w tym stylu.

Na pierwszy ogień poszła truskawka, wybór oczywisty, dla moich kubków smakowych najbezpieczniejszy. Odpakowując baton z folii, co było zadaniem trudnym i pracochłonnym (!), ujrzałam blok podzielony na pięć kostek, o jasnym kolorze, ciemnych plamkach będących niezmielonymi na wiór truskawkami, niezidentyfikowanych białych plamkach czegoś oraz kropkach stanowiących pesteczki owoców.

Produkt pachnie intensywnie truskawkowo, naturalnie, przyjemnie. Jego konsystencja przypomina coś pomiędzy miękkim pumeksem a skamieniałą gąbką. Momentalnie ustępuje pod zębami, rozpuszcza się i wchodzi we wszelkie możliwe zakamarki (najbardziej z całej trójki), zapewniając nam górnicze atrakcje.

Pod zębami przyjemne strzelają truskawkowe ziarenka, truskawkowo robi się też w całej buzi. Tu muszę przyznać, że niesamowitym zaskoczeniem było dla mnie odkrycie, iż baton nie ma smaku truskawkowego, ale truskawek. Prawdziwych, świeżych owoców. Trochę przypomina koktajl ze skarbów dziadkowego ogródka, a trochę truskawkowe lody domowej roboty.

Wszystko się tutaj zgadza, jest miło i przyjemnie, ładnie pachnie, dobrze smakuje, nie tuczy, aczkolwiek jest jedna rzecz, która mnie wobec truskawkowego Fruppa, czy Fruppów w ogóle, zniechęca: konsystencja. Na raz, dla zaznajomienia się, jest fajna, ale na więcej już nie bardzo. Ponadto produkt powinien zyskać przychylność osób na diecie lub niemogących spożywać czekolady z jakichkolwiek innych powodów. Dla reszty świata jednak taki wyrób nijak nie zastąpi klasycznego batona, a samo słowo „zastąpi” wydaje się tu występować w roli bohatera ironicznej komedii.

skalachi_4Ocena: 4 chi ze wstążką


Celiko Frupp truskawka wiśnia malina (2)

Frupp chrupiące owoce Wiśnia

Wiśniowy Frupp nie pachnie niczym. Jest mniej chrupiący od wersji truskawkowej i malinowej, jakby z zewnątrz wchłonął wilgoć, choć może to wada wyłącznie mojej sztuki. Po jej zjedzeniu nie miałam jednak ochoty otwierać drugiej, by to sprawdzić.

Lubię wiśniowe jogurty, desery i słodycze z tym nadzieniem, dlatego do drugiego batona podchodziłam optymistycznie. Szybko jednak odkryłam, że nadzieje me złudnymi są. Smak Fruppa, fakt, odzwierciedla owoce, ale są to owoce prawdziwe, czyli kwaśne i cierpkie, nie zaś słodziutkie i sztuczne wisienki, do których przyzwyczaiły nas koncerny spożywcze. Myślę, że jest to zarówno wada, jak i zaleta tego wariantu. Plus za naturalność (jak w just mousse!, miałam z nim analogiczny problem), minus za niezdatność do spożycia: kwach nad kwachami i wszystko kwach.

Dzięki wiśniowemu Fruppowi przypomniałam sobie zarówno smak wiśni, jak i fakt, że nigdy ich nie lubiłam. Jako dziecko miałam na podwórku kilka drzew z owocami: obleganą przez wszystkich morwę, jaśniutkie mirabelki, fioletowe śliwki-robaczywki i inne słodkie cudeńka, stała tam jednak również wiśnia, do której zbliżały się wyłącznie wielkie i ciemne ptaszyska. O czymś to świadczy.

skalachi_3Ocena: 3 chi


Celiko Frupp truskawka wiśnia malina (1)

Frupp chrupiące owoce Malina

Tu, nie owijając w bawełnę, spodziewałam się oczywiście najgorszego…

…choć po degustacji wiśni tliła się we mnie jeszcze maleńka iskierka, że może malina ją przebije. Przebita niczym bańka mydlana została jednak wyłącznie moja nadzieja. Baton okazał się kwaśny (kwaśno-suszony) już w zapachu, wcale nie „tradycyjnie” malinowy. Gołym okiem dostrzegłam wtopione w niego malutkie, szatańskie ziarenka, które tylko czekały, by powchodzić mi w zęby.

Konsystencja jest twarda i przyzwoita, pumeksowa część nie wypełnia dziur, jak w wariancie truskawkowym, a kolor jest intensywny i śliczny. Niestety, tu kończą się dobre strony malinowego Fruppa. Jego smak jest kwaśny, a kwas ten z każdym kęsem się uwydatniał, pod koniec niemal przepalając język. Znów mogłabym to uznać za plus, bo tak właśnie smakują prawdziwe maliny (jedne są słodkie i znośne, inne kwaśne i obrzydliwe – do wyprodukowania Fruppa użyto niestety wyłącznie tych drugich), jednak po przełknięciu wszystkich pięciu kostek naprawdę było mi przykro, że nie powstrzymałam się gdzieś w połowie. Brrr. Nie polecam w żadnym razie.

skalachi_2Ocena: 2 chi


Celiko Frupp truskawka wiśnia malina (10)


 Składy i wartości odżywcze:


Celiko Frupp truskawka wiśnia malina (4)

Celiko Frupp truskawka wiśnia malina (6)

Celiko Frupp truskawka wiśnia malina (5)

16 myśli na temat “Celiko, chrupiące owoce Frupp: truskawka, wiśnia, malina

  1. Dumam nad twoim przypuszczalnym masochizmem, bo jedzenie wersji smakowej, której się nie znosi podpada pod sprawianie sobie bólu ;) Ale może nie powinnam gadać, bo ja sama z lubością podjadałam kwaśne wiśnie, które wykrzywiały mi twarz na drugą stronę

    1. A tak, miewam zapędy masochistyczne. Poza tym nie raz jeszcze sięgnę po malinowe kwachy, coby napisać pełną recenzję. Takie życie :P

  2. Niby wyglądają fajnie, ale nie są dla mnie jednak do końca apetyczne. Trochę kojarzą mi się (wizualnie) z Frittami, które kiedyś uwielbiałam.

      1. Nie mojego. Nigdy w życiu ich nie jadłam, bo nie lubię gum, żelków ani gumo-żelków. Nawet uwielbianej przez wszystkich Mamby. Nie moje klimaty.

  3. Nie kupiłabym tego sama z siebie. Produkt ciekawy, ale myślę, że jem wystarczającą ilość owoców dziennie – nie muszę jeszcze pakować w siebie takich wynalazków. W czarnej godzinie wolę kupić jakąś czekoladę do spontanicznej recenzji :D.

  4. Ja je lubię! Pamiętam, że rok temu kupowałam na potęgę truskawkowe i malinowe :D Ten ich kwasek kojarzy mi się ze smakiem kwaśnych żelek :)

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.