Kartka z pamiętnika #6, czyli walentynkowe love story

Dzisiejsza kartka z pamiętnika nie jest historią walentynkowego love story, lecz zapisem najciekawszych i najprzyjemniejszych chwil ze wszystkich moich dotychczasowych love stories. A choć pretekstem do stworzenia jest czternasty dzień lutego, wcale nie dedykuję jej zakochanym. Wręcz przeciwnie, kieruję ją do osób samych (nie samotnych!), które parę miłości mają już za sobą, a jeszcze więcej przed.

Enjoy!

serducho

Miłość przedszkolna

„Dzisiaj w przedszkolu był Dzień Babci i Dziadka. Cała nasza grupa V zeszła na dół do świetlicy przed przyjściem »dziadków« i wtedy ja podeszłam do K., złapał mnie za ramiona i powiedziałam że, jak dziadki nie przyjdą to będziemy robić przedstawienie do krzeseł. Wtedy on wysłał mi całusa, a mi zabiło serduszko.”

Miłość szkolna: podstawówka

„Kochany pamiętniczku zachowaj tą moją tajemnicę o miłości. Kocham K.! (<3)!”

„Zakochałam się w Sz! zakochałam się w Sz., bo jest wyjątkowym chłopcem.”

„Ja kocham T., bo jest piękny i czysty a to zła cecha jest zboczony! On ładnie się ubiera ma ładną fryzurę. Jest seksi, super!”

„Kocham P. [i tu jego adres]”

„Kocham się w M. [i znów adres]”

„Drogi pamiętniku! Chętnie napisałabym to na bardziej uroczystej kartce lecz wiem, że ta miłość kiedyś przeminie tak jak wszystkie inne. Tyle razy już pisałam o miłości i za każdym razem wymieniałam inne nazwiska. Tym razem jest to kolega z klasy. On też na lekcji się do mnie uśmiecha i mówi. Ma niestety już dziewczynę. Mieszka ona w Ameryce, dlatego nie jestem zazdrosna. Może i on nie jest ideałem, może i to, że w rubryce z naganami brakuje mu miejsca, mnie nie obchodzi. Jest ładny i fajny. Zwie się M.”

„Możecie nie wierzyć, ale P. poprosił mnie o chodzenie, a K. K. Nieważne co dalej.”

„P. obiecał mi tulipana. Takiego kwiatka.”

„Na dyskotece nie było naj fajniej! Wprost – hamsko. Po niecałych 2 godzinach wyszłam z niej. K. nie było, bo miała biegunę i żyg-żyg. Do domu odprowadził mnie R. Gadaliśmy też trochę na ławce. Nie pamiętam o czym!!! Czy to moja pierwsza randka?”

„Teraz stwierdzam, że internet to fajna sprawa do… łowienia chłopaków. Jeden – ten szczególny – nazywa się P. (sama go szukałam). Myślałam, że będzie mnie traktował jak koleżankę, ale zaczęliśmy ze sobą chodzić. Wysłaliśmy sobie zdjęcia, spotkaliśmy się, gadamy na Gadu-Gadu i przez SMSy. To chyba wystarczy by się na zabuj zakochać. Ja idę z nim w tą sobotę 31.05.2003 do kina na film pt. »Matrix – reaktywacja«.”

„Byłam tam z nim. OCH. Było cudownie. Trzymaliśmy się w kinie za rękę. Kupił ogromny popcorn i dwie duże cole. Razem się śmieliśmy, gadaliśmy, a w kinie na seansie puszczaliśmy sobie szybkie, niewinne spojrzenia. Byłam u niego w domu. Jego tata to totalne 0. Okropny i jakiś taki… myszki – słodziutkie, a kotek gryzł. Najsłodszy był… P.”

„Jeszcze chciałam wpisać tu, że podoba mi się K. Serce nie sługa, a to może nie tylko podobanie się. K. to teraz moje ulubione imię.”

„KOCHAM K. Czuję się gorzej niż przy M. A on chodzi z jakimiś dziwkami po dworze. Ja jestem za brzydka, za gruba i za niska jak dla niego (jak dla wszystkich). Jutro dyskoteka porzegnalna. Opuszcze konie :-( I K. też tam będzie. Co mam zrobić? Podejść do niego? Nie podejdę. Może mu piosenkę zadedykuję. NIE. Kocham go, ale nie mogę nic zrobić :-( NIC. Tak źle się czuję. A nadodatek mam okres. Co za pech.”

„Coraz częściej myślę o K. i o tym co mi zrobi za to, że mu kartkę [znad morza] wysłałam. Miałam dużo złych snów z tym związanych, no ale cóż. Raz się żyje. Inaczej może nie miałby pewności że ja go kocham.”

„Widziałam go dziś. Wyglądał strasznie. Przefarbował włosy na wściekły blond. Aż mi się płakać chciało.”

„Wyszłam na dwór. Był K. Był i kiedy zobaczyłam go to puls mi podskoczył. Śledziłyśmy K. przez cały czas. On mnie widział. Niech wie, że nigdy go nie zostawię. Psychopatka.”

Miłość gimnazjalna

„Jak to nazwać? Kiedy Go nie widzę, myślę o nim. Tęsknię. Kiedy wiem, że znów się zobaczymy, mam w brzuchu to uczucie stresu. […] Tyle chciałabym Mu powiedzieć. Ale nie powiem nic. Co będzie, jeśli wystraszy się tego, co do Niego czuję i przestanie ze mną gadać? Urwie kontakt? Zakończy znajomość? To ostatnia rzecz, na której mi teraz zależy.”

„I znów jestem tą małą, pełną obaw dziewczynką. Złapałam w garść szczęście i boję się, że je stracę. Tak bardzo się boję. […] Codziennie rano, w szkole i po niej, w mojej głowie dzieje się coś strasznego. Drą się tysiące głosów. Jedne mówią »Uda ci się, walcz!«, drugie »Jesteś zbyt żałosna, żeby go przy sobie zatrzymać. Jesteś nikim«. Wtedy nienawidzę siebie, boję się, że pozna kogoś lepszego. Dlatego nienawidzę też tej pory dnia, w której czekam, aż go zobaczę. Kiedy przychodzi, czas przyspiesza, mimo że za każdym razem modlę się, żeby zwolnił. Kiedy czuję jego rękę na mojej, kiedy mogę się w niego tak beztrosko wtulić, czuję się jak małe bezbronne dziecko. Wtedy wierzę, że to ma sens. Że przetrwamy razem.”

„Znów planuję przyszłość. Po co? Nie wiem. Może to jakiś nieodłączny, chory kawałek mojej egzystencji. Na dzień dzisiejszy jestem z Nim ponad trzy miesiące i muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie odliczałam dni tak, jak robiłam to przy M. Czas po prostu płynie.”

„Moja kraina marzeń zaczyna się i kończy na P. Coraz więcej łez mam w oczach, gdy słyszę, że coś stoi na przeszkodzie, by się zobaczyć. Coś lub ktoś. Nawet jeśli w niewiedzy zamyka nam drogę, jest katem. Jak mam żyć bez mojego życia?”

„Oddychanie to jest coś, bez czego nie możemy żyć nawet minuty… miłość… to coś, co towarzyszy nam we śnie i w dzień. Gdziekolwiek jesteśmy… miłość… oddychamy… miłość… cokolwiek robimy… miłość… oddychamy.”

„Nawet jeśli czasem tego nie wiesz, kocham… Nawet jeśli czasem tego nie rozumiesz, czuję… Nawet jeśli czasem nie jesteś pewien, chcę być… Być taka, jaka jestem… Przy Tobie.”

„Komputer. Moja miłość, uzależnienie, smutek i rozpacz. Teraz zabrała mi jego. I co z tego, że mam świadomość obecności w drugim pokoju? Nie widzę go, nie czuję, nie słyszę. Nie ma Cię tu, mimo że jesteś. Umrzyj, zgiń, przepadnij. Urodź się znowu taki, jaki powie nieś być dla mnie. Obudź się i kochaj mnie znowu. Chcę czuć, że jesteśmy razem. Że jesteśmy jedną, a nie dwiema istotami. Że myślimy razem, czujemy razem. Że jesteśmy sobie przeznaczeni. Tak naprawdę i na zawsze. Chcę być twoja i chcę, żebyś ty był mój. Bądź na dla mnie wszystkim i ja chcę być dla ciebie wszystkim. Chcę, żeby było dobrze. Bądźmy razem. Od teraz. Dziś. Proszę.”

Miłość licealna

„I pojawił się On. Przy nim mijają mi wszystkie smutki i wahania. Zakochałam się, tak jak chciałam. Jest jedyną osobą, której w ostatnim czasie posłałam szczery i promienny uśmiech.”

„Chciałabym tak po prostu być przy Nim, jeśli nie mogę z Nim. Słyszeć Jego »przywiązuję się do ciebie« i widzieć odzwierciedlenie w rzeczywistości. Być jedyna i wyjątkowa, nie »jedna z wielu«. Czy teraz powinnam obawiać się jego ucieczki? Daję mu wolność, niezależność, proszę jedynie o odrobinę oddania, bo nawet nie poświęcenia. Telefon milczy, okno gg nadal puste. Kochany, czy w swoim samodzielnym życiu nie znajdziesz choć odrobiny miejsca dla mnie?”

„Jeszcze wczoraj myślałam, że to niemożliwe. Nawet wierzyłam, że moje kamienne serce i odtrącanie płci męskiej wynika z faktu, że nie spotkałam ostatnio nikogo odpowiedniego. Zaufałam rozumowi, który podpowiadał, że nie ma we mnie miłości do żadnego chłopaka, bo nie można czuć tego na siłę. Nie wiem, po co mi to było, skoro dziś muszę przyznać się do wielkiej porażki (i jeszcze większego szczęścia) poczucia motyli w brzuchu. Jak trudno to wymówić. Zakochałam się i opływam niepokojem, który zatruwa moją krew wewnątrz żył. Boję się. Boję się, że to bez sensu. Boję się, że to nie wyjdzie, choć tak bardzo bym chciała. Czuję się przy Nim taka szczęśliwa, że boję się zachłyśnięcia uczuciem. Tonę i pogrążam się. Moje serce bije co najmniej dwa razy szybciej, myśli są wciąż przy Nim, a żołądek skręca się przy każdej myśli. Mogłabym siedzieć przy Nim cały dzień. Patrzeć w Jego oczy, na Jego usta, nos, włosy… Słuchać jak mówi i śmiać się, gdy On się śmieje. Jeśli to nie wyjdzie, nie daj mi się przez dugi czas tak zakochać.”

„K., Twój szept, Twoją obecność, Twój głos… to wszystko chciałabym zamknąć w szklanej skrzyneczce i móc się tym cieszyć na co dzień. Za mało mi widzieć Cię tylko na kilku przerwach w szkole i za mało widzieć Cię tylko kilka godzin po niej. Chciałabym Cię mieć. Chciałabym Cię zjeść, pochłonąć całą sobą i nie wypuścić ze środka.”

„Boję się cokolwiek pisać (o Nim). Boję się, że przedwcześnie. Boję się, że napiszę, a wtedy On zniknie. Napiszę więc tylko, że jest.”

„Jeśli położymy się razem na łące wśród tysiąca pięknych kwiatów,
Jeśli będziemy patrzeć sobie długo w oczy,
Uśmiechać się do siebie,
Będzie to oznaczać, że jesteśmy zakochani.
Ale jeśli pewnego dnia położymy się razem na plaży,
Wieczorem,
Patrząc razem w te same gwiazdy,
Widząc ten sam (ich) blask,
Będzie to oznaczać, że między nami właśnie narodziła się miłość.”

„Chciałabym wiedzieć, co czuję lub więcej – co między nami jest. Głupie »zakochani« sprawia, że zapada niezręczna cisza. Czuję się wtedy zakłopotana i wiem, że On czuje to samo. Nie rozmawiamy o miłości, zakochaniu czy innych podobnym stanach, mimo że spotykamy się już ponad miesiąc. Nie potrzeba nam tego, nie ograniczamy siebie nawzajem słowem. Mówiąc o związku K. z K., bez wahania stwierdzam »K. kocha K. jak szalony«, ale zastanawiając się nad sobą samą, nawet i we własnych myślach głupio mi i nieswojo powiedzieć, że kocham M. Owszem, nie mogę bez Niego żyć, owszem, bardzo dużo o Nim myślę, chciałabym spędzać z Nim nawet 24 godziny na dobę, ale słowo »kocham« nie przeszłoby mi przez gardło. Bo czym właściwie jest ta cała miłość? […] Nie wiem, co odpowiedzieć mamie, kiedy pyta, czy Go kocham. Odpowiadam »To głupie pytanie« i kończę temat. […] Uwielbiam Go – tak, to dobre słowo. Nawet Jemu udało się ostatnio powiedzieć mi to prosto w oczy. Poczuł się głupio i nieswojo, ale jednak zrobił to. […] To On pierwszy powiedział, że boi się słowa »kocham« i nigdy wobec nikogo go nie użył. Nagle zdałam sobie sprawę, że ja szastałam nim za bardzo. […] I dlatego wolę je omijać. Żeby przez przypadek nie powiedzieć za dużo. […] Bywałam zauroczona i zafascynowana, nawet zakochana do granic wyobraźni, ale »kocham« nigdy nie powinno było się pojawić. To śmieszne. I raczej modne niż z głębi serca. Teraz więc będę czekać. […] Może pewnego dnia obudzę się i pomyślę »kocham«.”

„Pierwszy weekend spędzony z Nim. Pierwsza noc, pierwsza taka noc. Pierwsze zbliżenie. Budząc się rano i patrząc, jak słodko wygląda, jak na mnie patrzy, jak mocno mnie przytula, poczułam chwilową słabość i pomyślałam sobie, że potrafiłabym… że chyba potrafiłabym powiedzieć »kocham Cię«.”

„Nie zostaw mnie teraz.
Teraz, kiedy zaczęło mi tak na Tobie zależeć.
Nie zostaw mnie teraz.
Teraz, kiedy stałeś się dla mnie całym światem.
Nie zostaw mnie teraz.
Teraz, kiedy topię się w Twoich oczach.
Nie zostaw mnie teraz.
Teraz, kiedy Twoje słowa stały się słodsze od miodu.
Nie zostaw mnie teraz.
Teraz, kiedy potrzebuję Cię bardziej od powietrza.
Nie zostaw mnie teraz.
Teraz, kiedy uzależniłeś moje życie od spotkań z Tobą.
Nie zostaw mnie teraz.
Teraz, kiedy jestem zdolna…
Teraz, kiedy naprawdę jestem zdolna powiedzieć, że kocham.
Nie zostaw mnie teraz.”

„Boimy się miłości, bo ktoś powiedział, że powinna być jedna jedyna.
I na całe życie.
Boimy się miłości, bo ktoś powiedział, że łatwo pomylić ją z nienawiścią.
I znienawidzić.
Boimy się miłości, co ktoś nazwał ją nieskończoną.
I nie określił granic.
Boimy się miłości, bo ktoś powiedział, że krąży wokół nas.
I nie powiedział, gdzie szukać.
Boimy się miłości, bo pewnego dnia może do nas przyjść.
I zasiać ziarno.
Boimy się miłości, bo przychodząc, może zmienić nasze życie.
I nie chcieć odejść.
Boimy się miłości, bo straszono nas, że może zranić.
I zabić szczęście.
Boimy się miłości, bo może zniknąć tak nagle.
I pozostawić blizny.
Boimy się miłości, bo ktoś powiedział, że jest głęboko w nas.
I pomógł ją odnaleźć.
Boimy się miłości, bo ktoś powiedział, że zbyt łatwo wpaść w jej sidła.
I pokochać.”

„»Nie chcę kochać, nie chcę z nikim być na stałe, bo jestem jeszcze młoda, a młodość to czas, kiedy trzeba się wyszaleć« – bo tak przecież było. I to wcale nie tak dawno. Gdzieś podziały się więc moje kokieteryjne spojrzenia w oczy nieznajomych? Gdzie fantazje, marzenia, gry w podryw, randki i ucieczki tuż przed osiągnięciem celu? Rozpływam się w miłości do Niego i tracę wcześniejszą siebie. Nie patrzę na innych, bo nie chcę. Rzadko spotykam się z ludźmi, bo ich nie potrzebuję. Wszystko, co mam, czego chcę i potrzebuję, zawiera się w osobie M. Żyję Nim, oddycham Nim. Jest moim chlebem i wodą. Snem i promykiem słońca o poranku. Moją poranną kawą i pierwszą wieczorną gwiazdą na niebie.”

„Zamykam oczy, rozchylam usta, trzymam Go za dłoń i wśród tysiąca letnich dźwięków i rozchodzących się ech zadanego pytania, odpowiadam »Tak«.”

***

Psst! Mam coś jeszcze dla miłośników walentynek: Pomysł na walentynki dla dwojga i nie tylko. Atrakcje, gry, zabawy, życzenia, prezenty na walentynki [14 lutego]

15 myśli na temat “Kartka z pamiętnika #6, czyli walentynkowe love story

  1. Czytając pewien czas temu moje pamiętniki, zaczęłam zastanawiać się, że chyba było coś ze mną nie tak. A potem skonsultowałam je z paroma osobami (i teraz próbowałam z Twoim wpisem) i stwierdzam, że mieszczę się w granichach normy. :D Chociaż muszę przyznać, że sporo bohaterów przewinęło się u Ciebie. :}

  2. Podziwiam Cię :) Ja to bym wstydziła się ujawniać swoje zapiski z pamiętnika (nie zebym pisała coś zbereźnego) Chyba wolałabym zostawić to dla siebie :) Tak z ciekawości… ile masz takich zeszytów? I wiesz co? Fajnie się Ciebie czyta.. piszesz pięknie – niczym pisarka… Nie to co ja – czasem tak bez ładu i skladu ;)

    1. Proszę Cię… zapiski mniej więcej do połowy gimnazjum są napisane tragicznie albo przynajmniej nie dość dobrze, aż mi wstyd, jak na nie patrzę, ale wyłącznie z tego powodu. W każdym razie dzięki!

      Co do bycia pisarką – jeśli pisarz to zawód, to oczywiście nim nie jestem, ale jeśli pisarz to pasja i stan umysłu, to za pisarkę się jak najbardziej uważam i to od wielu lat.

      Ostatnia kwestia: czy się wstydzę? Błędów – tak, ale takie prawa dzieciństwa, człowiek dorasta, uczy się. Jasne, na pewno są osoby, które wyśmiałyby ten komentarz, bo nie miały trudności z ortografią, interpunkcją, składnią itd., ale cóż… wychodzę z założenia, że nie powinno się wstydzić tego, kim się było. Chyba, że było się złodziejem, mordercą, gwałcicielem itd. A więc nie, nie wstydzę się. Ani pisania jak potłuczona, ani zakochiwania się co tydzień w innym chłopaku, ani niczego innego. Pikantnych szczegółów typu fantazjowanie o kimś nie ujawniam, to rzeczywiście wolę zachować dla siebie, ale reszta? Po to pisałam – żeby utrwalić wspomnienia i móc z nimi coś zrobić. Jeśli nie spalić lub zalać wodą, to opublikować.

      A, i byłabym zapomniała: ile zeszytów? W tej chwili piszę (bo piszę nadal, żeby było jasne) czternasty tom. Nie wiem, czy dużo Ci to powie, bo niektóre pamiętniki były grube i mieściły dwa lata, inne cienkie i starczały na pół roku. Ale tak w ogólnym spojrzeniu to chyba dużo :)

      1. Ja uważam że pisanie to pasja :) Tak samo pisanie pamiętnika – to musi sprawiać przyjemność ;)

        14 zeszyt??? Łał.. ja mam ich 5 (w tym 2 zeszyty ok 200 kartek) i pisze 6 ale jeden wyrzuciłam w złości bo cały czas czytała mi go siostra… To był poryw gniewu i strasznie tego żałuję :( No cóż za głupotę się płaci :( Jeden zeszyt to takie bazgroły gdzie ciągle narzekam na siostrę… nawet pisałam tam byle jak :P ale go nie wyrzucam :)

        Ogólne staram się pisać ładnie ale boję się ze myśli „umknął” mi z głowy więc pisze szybko i to różnie wychodzi z charakterem pisma… czasami sama z siebie się śmieje jak „nieskładnie” sklece zdanie ;)

  3. Olga, czytam te Twoje wpisy i czuję dosłownie te skoki w rozwoju wypowiadania myśli, rozumienia siebie swoich uczuć, pragnień … Jejku, jak Ty jesteś mądra i jaka ja jestem z Ciebie dumna :) Buziaki

    1. Wyszłam z konkretnego łona, ehkm, to znaczy mądrej mamy… :D
      Jestem ciekawa, ile literek zdołałaś rozpracować, ale nie próbuj odpowiadać tu!

      1. Ja rozpracowałam tylko kilka. Tak mało, że aż mi wstyd. Pamięć ludzka jest jednak ulotna :/ Niektóre literki są oczywiste, i sorry, ale za biegunę i żyg-żyg masz w łeb jak Cię zobaczę :D, ale niektóre to czarna magia dla mnie :D

        Te ostatnie wpisy, licealne… przepiękne, możnaby cytować :)

  4. A gdzież ja zasiałam moje podstawówkowe pamiętniki? Moje rozterki miłosne z tamtych lat, chciałabym sobie do nich powrócić czytając te wspominki… Przy okazji zreflektowałabym się, jak to właściwie było, kiedy jeszcze nie znałam mojego Ukochanego… ;)

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.