Doszły mnie słuchy, że Piątnica wypuściła nowy produkt na bazie jogurtu typu greckiego. Choć za powstałą wcześniej serią o obniżonej zawartości tłuszczu nie przepadam (wyjątek stanowi wariant truskawkowy, reszta to prawdziwe paskudy), nie mogłam sobie pozwolić, by nowości nie wypróbować, szczególnie że byłam akurat w Almie i rzuciły mi się w oczy. I w ramiona.
Piątuś, jak nazwa i obrazki na wieczku, skądinąd kiczowate i niezbyt urodziwe, sugerują, to produkt dla dzieci. Jego rozmiar został obniżony ze standardowych 150 do 125 g, bo każdy wie, że maluch więcej nie zje albo zjeść nie powinien (walka z otyłością i te sprawy). Zaproponowano nam trzy powszechnie lubiane warianty smakowe: bananowy, truskawkowy i waniliowy, które w połączeniu ze zwartą, serkohomogenizowaną konsystencją sprawiają wrażenie produktu idealnego na raz (na małego głoda), w dodatku zawierającego od 132 do 142 kcal, w zależności od wariantu.
Piątuś bananowy
Jako pierwszy ofiarą mą padł Piątuś bananowy (mała dygresja: nienawidzę, jak z dzieci robi się przygłupy. Nazwa Piątuś brzmi jakby… ok, ok, już wracam do recenzji), z racji że smak ów wydał mi się najciekawszy (lubię bananowe produkty, a nieczęsto trafia się na naprawdę smaczne).
Serek ma zapach posłodzonego jogurtu naturalnego. Jest bardzo gęsty, zupełnie jak serek homogenizowany i w zasadzie nie jest niczym innym, jak serkiem homogenizowanym właśnie (trochę bardziej betonowym). Posiada lekką cierpkość jogurtu greckiego, ale nic poza tym. Jest delikatniejszy, jednolity i aksamitny. Opakowania trzyma się tak dobrze, że jeśli zjemy połowę i odwrócimy kubek do góry dnem, zawartość nie ruszy się nawet o centymetr (mam lekko zboczone zainteresowania).
Smak jest naturalno-słodki, z bananami ma niewiele wspólnego. Trochę przypomina Danonki z dzieciństwa, ale wyraźnie gorsze Danonki. Sam nie porywa, ale mogłabym go zjeść raz jeszcze, w asyście świeżej bułki lub rogala (poproszę o adres prawdziwej piekarni z czasów dzieciństwa).
Ocena: 4 chi
Piątuś truskawkowy
Jako drugą wybrałam truskawkę, robiłam bowiem wszystko, by odsunąć moment spotkania z wanilią.
Ten serek ma najmniej kalorii z całej trójki (105/100 g). Jego kolor jest szary i smutny, w środku nie uraczymy ani kawałka owocu. Znów jest to serek homogenizowany, a nie jogurt grecki.
Truskawkowy Piątuś również smakuje jak Danonek, jest jednak wierniejszy oryginałowi, całkiem smaczny i słodki (niestety cukrowo). W zapachu delikatny, owocowy, w konsystencji mniej betonowy niż poprzednik (za to lekko proszkowaty), bo oddzieliło się więcej wody, którą na powrót zmieszałam z serkiem.
W masie widnieje kilka czarnych kropek, które imitują naturalność truskawek użytych do produkcji Piątusia. Jak dla mnie mogłoby ich nie być, skoro zrezygnowano z dużych kawałków owoców.
Początkowo myślałam, że jest lepiej niż w poprzedniej wersji, ale pod koniec konsumpcji zaczęło mi się robić za słodko w sposób cukrowy i nieprzyjemnie. Stąd ocena niższa.
Ocena: 3 chi ze wstążką
Piątuś waniliowy
No i nadszedł czas na nieszczęsną wanilię.
Zapach serka jest, a to niespodzianka, waniliowy. W masie pływa dużo czarnych kropek, ale jej kolor to raczej biel niż beż czy żółć, więc dziwna ta wanilia.
Konsystencja trzeciego Piątusia jest jednolita, gęsta. Podczas jedzenia czuć lekką cierpkość jogurtu greckiego, jak w wariancie bananowym. Smak jest waniliowy, ale zupełnie inny niż w Danio, bliżej mu do serka homogenizowanego marki własnej dużego marketu.
Serek pasowałby do chrupkiego, najlepiej jeszcze ciepłego pieczywa. Marzy mi się wyjadanie go prosto z opakowania bez używania łyżki, za to w asyście samej bułki czy rogala.
Jest zdecydowanie najlepszy z całej trójki i w zasadzie tylko jego z przyjemnością kupię ponownie.
Ocena: 5 chi
Nie widziałam ich nigdzie, niestety. Szczególnie że stopniowo próbuję przechodzić na coraz „zdrowsze” jogurty. A próbowałaś jogurt z powidłami śliwkowych (też z Piątnicy)? :)
Kefir w sensie? Jeśli tak, to próbowałam wszystkich owocowych smaków (śliwka, truskawka, jabłko-wiśnia – takie bodajże są) i absolutnie je kocham. Śliwkę w szczególności :)
Piątusie póki co tylko w Almie widziałam, ale prawdę powiedziawszy w innych sklepach ostatnimi czasy nie byłam.
Faktycznie kefir, mój błąd.
Piątuś jest też w Polo. A gdzie te kefiry można dostać? :)
Kefiry kiedyś były w Tesco i Leclercu, ale już dawno ich nie widziałam, a szukałam. Coś mi się zdaje, że je wycofali, albo przynajmniej zabrali z większych sklepów.
Żaden normalny człowiek nie dodał by do takiej małe ilości serka 3-4 łyżeczek cukru! Czemu producenci robią ludziom taką krzywdę?
Cóż, też się czasem nad tym zastanawiam.
cieszę się, że waniliowy smak pasował Ci najbardziej bo na ten też się czaję, wiadomo. :D truskawkowych jogurtów nie lubię, za to bananowy chętnie bym spróbowała. bardzo lubię wszystko co wyprodukowane jest pod szyldem ,,piątnica” więc przypuszczam, że by mi smakowały te jogurciki. szczególnie, że te greckie z owocowymi wsadami są świetne. tylko zanim je kupię muszę dojeść zapasy + dzisiaj robię napad na lidla więc trochę czasu minie zanim po nie sięgnę. :D
Ja jutro albo w środę idę na dokładkę do Lidla :P
okej zakupiłam po jednej sztuce z każdego jogurtu ,,amerykańskiego”! :D spróbowałam jak na razie tego o smaku czekoladowej muffinki. bardzo smaczny chociaż spodziewałam się, że będzie bardziej słodko, a tu dużo było kwasowości. faktycznie, tak jak mówiłaś, po pierwszej łyżeczce przyszedł mi na myśl serek ehrmanna rosyjskie ciacho. jutro lecę z toffi, spróbowałam też lodów o smaku ciasteczka z lidla i jedno wiem na pewno… jutro jadę po kolejne pudełko. jeżeli nie próbowałaś to z całego serca polecam, bo to jedne z lepszych lodów jakie jadłam. kupiłam też o smaku masła orzechowego, czeka grzecznie z zamrażarce. :D ten tydzień amerykański to jakieś szaleństwo…
Próbuje sobie przypomnieć gdzie go widziałam, bo widziałam na pewno. Przy najbliższym spotkaniu przytulę do łona wersje waniliową. :D
Alma, na bank :P
Jak Ty możesz obrażać moje ulubione jogurty?! One są wspaniałe, każdy smak (borówkowy, malinowy i gruszka-jabłko najlepsze<3). Tych nie jadłam, nigdzie w mojej dziurze (mieście) znaleźć nie mogę :/
Malina w szczególności, pyszotka :D
Ja lubię wszystkie, poza truskawką z tych 0%. Ta truskawka jest przesłodzona, niesmaczna dla mnie. Najbardziej jednak smakuje mi borówka, a malinowego nigdy nie jadłam chyba.
A widzisz, to może dlatego dla mnie tylko truskawka daje radę – lubię słodkie.
Hmm… Nazwa Piątuś jest moim zdaniem adekwatna w stosunku do odbiorcy, dzieci preferują zmiękczenia i to wcale nie świadczy o nich, że są przygłupami;) Szata graficzna jest urocza nie tandetna, a zachęcająca i przyciągająca maluchy:) ale co do smaku… wanilia jest moim faworytem. Prawdziwa wanilia…nie jakiś tak żółty, przesłodzony serek jak większość zakłamanych wyrobów waniliowych tylko biały, naturalny serek i czysta, naturalna wanilia. Truskawkowy również mi posmakował, brunatno-czerwony kolor świadczy o jego naturalności, jeśli ktoś oczekuje intensywnej barwy to polecam Danio, neonowe truskawki biją po oczach. Kwestia tego czy ktoś kieruje sie smakiem i oczywiście naturalnym składem czy cukrem i kolorem stworzonym w laboratorium :) To taka moja osobista opinia, zdecydowania dałabym je dziecku z dość czystym sumieniem, że nie daje sztucznego świństwa. Polecam :D
Nazwa – moim zdaniem nieadekwatna, bo mniejsze dzieci nie zwrócą na nią uwagi, a starsze wolą być traktowane jak dorośli, stąd opinia, że nietrafiona.
Szata graficzna – wcale nie twierdzę, że jest tandetna, napisałam tylko, że kiczowata (trzeba byłoby więcej wyjaśniać, w każdym razie kicz to pojęcie estetycznie, a nie synonim tandety).
Smak – wanilia górą :) A Danio truskawkowe lubię, smakuje mi o wiele bardziej niż próbowany Piątuś. Jak widać, dla każdego coś innego – i bardzo dobrze! Nie wiem tylko, skąd to nieprzyjazne zdanie: „Kwestia tego czy ktoś kieruje sie smakiem i oczywiście naturalnym składem czy cukrem i kolorem stworzonym w laboratorium”, gdyż ja nie wybieram produktów podług zawartości cukru (im więcej, tym lepiej) i kolorem z laboratorium (im większy syf, tym bardziej go polubię), ale smakiem właśnie. A smak jest gorszy od daniowego, co poradzę, że mam taki gust? Czuję się nieco urażona.
Oj nie bierz tego do siebie, zupełnie niepotrzebnie poczułaś się urażona:) To była tylko moja opinia na temat tych serków tak samo jakTwoja :) Mnie osobiście zauroczył pingwinek, ale ja nawet w wieku 21 lat mam słabość do takich spraw, a inaczej niż Ty widze podejście dzieci do grafiki. Moje zdanie absolutnie nie kierowałam bezpośrednio do Ciebie, ale wiem że ludzie zwyczajnie jedzą oczami. W przypadku tych serków niby nie ładny kolor wychodzi im na plus bo świadczy o ich naturalności a dla mnie osobiście Danio jest sztuczne i przesłodzone, ale nie neguje tego że może smakować bo jak zauważyłaś – dla każdego coś innego.
No to wszystko jasne :)
Nazwa przecież jak najbardziej pasuje i wcale nie uważamy, że w ten sposób robi się z dzieci przygłupy. Bananowego jeszcze nie jadłyśmy, bo ten smak generalnie już na starcie nam nie smakuje xD Jednak z ciekawości w najbliższym czasie go spróbujemy, bo pozostałe dwa bardzo polubiłyśmy ;) Waniliowy był najlepszy i według nas brak żółtego koloru serka świadczy o tym, że nie został sztucznie barwiony, ponieważ naturalna pasta waniliowa, którą używamy wcale nie ma takiego koloru ;)
Jak wyżej, nazwa – moim zdaniem nieadekwatna, bo mniejsze dzieci nie zwrócą na nią uwagi, a starsze wolą być traktowane jak dorośli, stąd opinia, że nietrafiona. Nie mam jednak dzieci, więc mogę się mylić. Mówię z własnego doświadczenia, co ja bym wolała, gdybym miała tych parę(naście ;() lat mniej.
Naturalnej pasty waniliowej nigdy nie widziałam, stąd moja niekompetencja. Wanilia kojarzy mi się tylko i wyłącznie z kolorem żółtym, ewentualnie beżowym.
Truskawka jest za słodka.
Jeszcze nie widziałam ale obawiam się że dla mnie będą przesłodzone ;/ Jak ze słodyczą jeśli chodz o waniliowy ?
Kazdy jest slodki, ale zaden morderczo. Tylko truskawka wydala mi sie cukrowa.
Dziękuję ;)
Wadziłem komentarze na temat CUKRU w produktach nabiałowych. Swoją drogą ręce załamałem czytając recenzję. Spieszę z odpowiedziami: W produktach fermentowanych, niepasteryzowanych istnieje takie coś jak żywe kultury bakterii wspominanie i wychwalane, gdzie-się-da. Z tymi kultami przemycane jest ustrojstwo gorsze. Drożdże. Powodują wydymanie dowolnego produktu mlecznego( czytaj drożdże+cukier+woda+owoce co daje serek tofu? daje stare dobre wino owocowe). Dlaczego w produktach owocowych jest syrop glukozowo-fruktozowy ? Bo syrop nie fermentuje, nie robi bimbru w opakowaniu waszego ukochanego jogurciku! Jeżeli ma(m)cie ochotę ta na szybki deser, jogurt czy deser z suszonymi owocami przygotujcie się na wydatki ok 20-25 zł/kg czyli ceny podobne do przeciętnego sera. Tylko kto kupi opakowanie serka 125g za np 8 zł za sztukę? Podobnie z wyrobami mięsnymi, kilogram kindziuka czyli robionej z ok 1,3-2 kg mięsa kosztuje 60zł. Smacznego.
Załamałeś ręce, czytając recenzję, bo…? Uprzedzam: nie znalazłam w Twoim komentarzu odpowiedzi, dlatego pytam.
Jogurt ohydny sam cukier,tego zjesc sie nie da
Wspominam go średnio, acz jego słodycz rzeczywiście jest cukrowa. Od testu na bloga więcej po niego nie sięgałam.