Ritter Sport, Voll-Nuss

Miało nie być w najbliższym czasie Ritter Sportów, ale co poradzę, że terminy gonią?
(Wymówki, wymówki).

Ritter Sport Voll-Nuss Whole Hazelnuts (1)

Voll-Nuss (Whole Hazelnuts)

Milion lat nie jadłam czekolady mlecznej z całymi orzechami laskowymi. Milion lat i jeden dzień, bo degustację Voll-Nuss usilnie starałam się przełożyć na później, by móc dotrzymać słowa i zrecenzować najpierw pozostałe posiadane firmy, a dopiero po nich wrócić do niemieckiego przyjaciela. Niestety, złudne moje nadzieje na stałość charakteru u żeńskiej części populacji ludzkiej. Jak to się bowiem mawia: kobieta zmienną jest. Raz twierdzi, że robi sobie przerwę, a zaraz potem publikuje ritterowy wpis.

Ritter Sport Voll-Nuss Whole Hazelnuts (5)

Na wybór tej, a nie innej czekolady miał wpływ drugi, poza terminem przydatności do spożycia, czynnik: rozmiar. Była to bowiem jedyna tabliczka o wyraźnie obniżonej gramaturze (90-gramowe Karmellove to nadal dużo), którą można zjeść naraz i bez większych wyrzutów. Ach, i był także powód trzeci: dodatek orzechów, które z upływem czasu mogły zjełczeć. I czwarty: ochota.

Mając w pamięci pyszne czekolady z okienkiem z dzieciństwa, na myśl o konsumpcji Voll-Nuss przechodziły mnie przyjemne dreszcze. Wyciągnąwszy jednak tabliczkę z opakowania, doznałam pierwszego zawodu. Jej wygląd nie był taki, jakiego oczekiwałam. Czekolada została podzielona na dziewięć zdecydowanie za dużych kostek, przez co trochę przypominała mi grę-układankę, także z dzieciństwa, polegającą na przesuwaniu krateczek i układaniu obrazka (lodów), której nigdy ułożyć nie potrafiłam i tylko się denerwowałam. Ponadto czekolada okazała się podejrzanie ciemna, pachnąca słodyczą nazbyt delikatnie, przede wszystkim zaś wyraziście kakaowa.

Ritter Sport Voll-Nuss Whole Hazelnuts (6)

Jeśli pamiętacie, dla mnie intensywność kakao w mlecznej czekoladzie działa na minus, wolę bowiem tabliczki słodziutkie, urocze, milkowe, a nawet jeśli nie milkowe, to przynajmniej takie, jak w bardziej mlecznej połowie Ritter Sportów (tu lub tu).

Smak Voll-Nuss jest przede wszystkim kakaowy, wyważony, delikatnie słodki. Zatopione wewnątrz orzechy laskowe są duże, chrupiące, tłuste i przez to nawilżone w środku. Niestety, po dłuższej konsumpcji czuć, że są również dziwne, nadają całości plastelinowego posmaku. Poza tym jest ich za dużo, w wyniku czego Voll-Nuss staje się orzechami z czekoladą, a nie na odwrót.

Ritter Sport Voll-Nuss Whole Hazelnuts (3)

Choć dziś nie pamiętam, jak smakuje alpengoldowy Nussbeisser, w głowie zapisał mi się jako idealny, jako wzór dla wszelkich czekolad z orzechami. Nic zatem dziwnego, że małosłodkiego, kakaowego i plastelinowoorzechowego Ritter Sporta uznałam za niesmacznego. Szczerze mówiąc, nie rozumiem, jak ktokolwiek może go kupować, nie mówiąc już o nazywaniu ulubionym.

Ritter Sport Voll-Nuss Whole Hazelnuts (4)

Czekolada miała 65 g, a ja ledwo zjadłam dwa rządki (w dodatku tylko dlatego, że byłam głodna, a nie chciało mi się iść po nic innego). Jestem przekonana, że po Voll-Nuss nie sięgnę nigdy więcej. Mam też nadzieję, że biała i gorzka, które mam w słodyczowej szafeczce, okażą się lepsze.

A, i jedyne, co w tej czekoladzie naprawdę korzystne, to szata graficzna opakowania.

skalachi_3Ocena: naciągane (!) 3 chi


Skład i wartości odżywcze:

Ritter Sport Voll-Nuss Whole Hazelnuts (2)

Ritter Sport, Voll-Nuss wartosci odzywcze kalorie

29 myśli na temat “Ritter Sport, Voll-Nuss

  1. Od kiedy kupiłam tą czekoladę w wersji deserowej (również z orzechami) i smakowała zjełczałym tłuszczem już nich nie kupowałam i nie kupię… zraziłam sie

  2. osobiście nie przepadam za czekoladami z całymi orzechami bo przeszkadzają mi w konsumpcji. zdecydowanie wolę kiedy czekolada rozpuszcza mi się błogo na języku, a w tym przypadku to niemożliwe. zarówno orzechy jak i duża ilość kakao sprawia, że z czekolada do bliższego spotkania nie dojdzie. za to wyczaiłam małe ritterki gdzie jest waniliowa biała czekolada czyli dla mnie połączenie idealne. szkoda tylko, że dla tego jednego maleństwa musiałabym kupić cały zestaw miniaturek w liczbie sztuk bodajże 9, a pozostałe smaki już mnie tak nie kręcą :D wczoraj za to kupiłam czekoladę wedla, świat się kończy! na usprawiedliwienie powiem, że była to nowa wersja panny cotty w formie batona – 6 kosteczek.

      1. baton wedla znalazłam w jakimś małym spożywczaku u mnie w rodzinnym mieście ale wydaje mi się, że był to taki mały lewiatan lub abc. podobno można znaleźć je też w almie ale czy tak jest w rzeczywistości to nie wiem. :)
        natomiast ritterki widziałam w sklepie z niemiecką żywnością i oprócz tej mojej wymarzonej białej była wersja honey salt almonds oprócz tego kakao keks i mleczna bodajże. okej w sumie teraz stwierdzam, że jednak każda opcja brzmi obiecująco :D

        1. Kurczę, nie chce mi się szukać tych Wedlów. Poczekam, aż rzucą do Społem. I tak kupiłabym tylko niechcianą panna cottę.

          1. pewnie prędzej czy później pojawią się i w społem. u mnie była jedynie panna cotta i tiramisu bez creme brulee, a szkoda bo tej ostatniej właśnie nie próbowałam. nie wiem z czego to wynika ale batonikowa panna cotta smakowała mi znacznie mniej niż jej tabliczkowa wersja.

  3. U mnie w szafce czeka nugatowy ritter, poluję także na dark version.. I chyba skuszę się na taką z orzechami. Kurcze już dawno nie jadłam czekolady orzechowej. A przynajmniej tak mi się wydaje. Ach, tyle jedzenia przede mną :)

    1. Przede mną też!
      A Nugat jadłam tylko mały, marzę o dużym. Ciemna wersja… w sensie też z nugatem? Czy czysta gorzka?

  4. Będę udawać, że nie przeczytałam tego/o, albo lepiej, będę udawać, ze kupiłaś przestarzałą ritterkę z zafałszowaną datą ważności. :( Biedna, trafił ci się lewy egzemplarz, dlatego ci nie smakowało. Innego wytłumaczenia nie ma
    ;D

    1. Ja też uznam, że tego wpisu nie było :P To musiał być po prostu felerny egzemplarz! Ta czekolada jest dużoooo, dużooooooooooooooooooo (:D) lepsza niż jakiś tam Nussbeisser, pf.

        1. okej to ja rozstrzygnę spór – ani jedna ani druga nie jest jakaś fantastyczna, ha :D (pewnie teraz mam dożywotni zakaz wchodzenia na Wasze blogi :c) na usprawiedliwienie powiem, że nie lubię jak mi coś chrupie w czekoladzie bo czekoladę same w sobie mają mniam.

          1. A mi musi coś chrupać albo przynajmniej potrzebuję czuć krem, inaczej taką czystą mleczną się nie najem, choćbym zjadła dziesięć tabliczek (nie, nie próbowałam :P).

  5. Uff, dobrze, że trafiłam na ten wpis! Jeszcze dzisiaj przechodziłam obok tej czekolady w sklepie i zastanawiałam się, czy by jej nie kupić… Dobrze, że tego nie zrobiłam, bo RS jadłam może ze 3 czekolady i chciałam bliżej zapoznać się z innymi smakami, a pewnie gdybym trafiła na ten… na nim pewnie też bym zakończyła. :P Z komentarzy wnioskując, jeśli trafił Ci się felerny egzemplarz, to jak spróbuję ten smak, to na pewno w odległej przyszłości, po przetestowaniu wielu innych. Trzeba dmuchać na zimne, czy jak to tam się mówi.
    Nussbeisser mi też zapadł do głowy jako przepyszny. Jak kiedyś wpadnie w moje łapki, to chyba poddam go porządnym oględzinom, bo nigdy nie rozkładałam go na czynniki pierwsze do recenzji. :P

    1. Ja raczej do niego nie wrócę, chyba że ktoś mnie poczęstuje, może wtedy trafię na lepszą. Aczkolwiek nadal uważam, że ta była taka, jak powinna.

      Jak już będę kupowała czekoladę z okienkiem, to koniecznie trzy smaki naraz. Niestety w chwili obecnej za dużo mam w domu i nie planuję zakupów. Oprócz wedlowego batona Panna Cotta, bo na to obrzydlistwo (maliny i sernik w słodyczach – nieee) nie zamierzam polować w formie tabliczki. A smak niestety poznać muszę (taka natura :P).

  6. Oj tam, oj tam. Kocham w mlecznych czekoladach kakao, im więcej – tym lepiej! To samo tyczy się orzechów – ubóstwiam orzechy i chcę ich dużo! Wszystkie Rittery z całymi orzechami laskowymi bardzo dobrze wspominam. Nussbeiser jest moim zdaniem mocno przereklamowany (Alpen Gold idzie na łatwiznę jeśli chodzi o surowce, skład masakra…).

    1. Będę wydłubywać z moich mlecznych czekolad kakao i wysyłać Ci pocztą.

      P.S. Przypomniał mi się dowcip, w którym Jasio mówi do mamy, że nie lubi sera z dziurami, na co ona mu odpowiada, żeby zjadł ser, a dziury zostawił :P

    1. Próbowałam tylko krówkowego batona z Wawelu, ale: 1) było to dawno, 2) zapamiętałam jako toffi z przekłamaną nazwą. Na pewno spróbuję, tylko muszę uszczuplić posiadane obecnie zapasy :)

  7. Dla mnie czekolady Ritter Sport są jednymi z lepszych czekolad. Właśnie jestem po konsumpcji białej czekolady z orzechami. Mniam. :)

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.