Trzecie urodziny Rubi

Moje maleństwo kończy dziś trzy lata. Rubince życzę wszystkiego najlepszego, stu lat u mojego boku i samych przyjemnych snów o wykopaniu skrzyni pełnej apetycznych kosteczek. Was z kolei zapraszam na urodzinowy wpis poświęcony faktom o Rubi. Podałam ich dziesięć, choć oczywiście mogłabym wymienić znacznie więcej. Może skuszę się na to w przyszłości. Enjoy!

10 faktów o Rubi na trzecie urodziny

Rubi1

1. Rubi ma bliznę, zupełnie jak Harry Potter, tyle że na prawym boku

Powstała w wyniku źle podanej szczepionki przez panią weterynarz, u której byłam tylko raz i błędu tego na pewno nie powtórzę. Rubi miała wówczas kilka miesięcy, tuż po zastrzyku tak spuchła, że przez kolejny tydzień musiałam ją nosić do miski i z powrotem na poduszkę, bo z bólu nie była w stanie chodzić. Przez chwilę myślałam, że tak maleńkie zwierzę tego nie zniesie. Był lipiec, za oknem gorąco, ludzie zapraszali na spacer, a ja dzień w dzień siedziałam przy niej i patrzyłam, czy oddycha. Straszne czasy. Ale po tygodniu zaczęło się robić lepiej, Quasimodo vel mięsna huba z boku zniknęła, a na jej miejscu pojawił się hiperstrup. Jak zszedł, została blizna, która jest dowodem na siłę i wytrwałość małej Rubi.

Rubi2

2. Rubi woli ludzi od psów

Kiedy jesteśmy na spacerze, podbiega do dziewięćdziesięciu dziewięciu procent przechodniów oraz stu procent ludzi siedzących na ławkach. Łasi się do nich, prosi o głaskanie i macha ogonem. Zachowanie to okazuje się nieco kłopotliwe, gdy osobą, do której podbiega, jest nieumyty i pijący od miesiąca pan Stefan, ale wtedy ściągam smycz lub biorę ją na ręce. Druga zaś sprawa to ludzie z psami: Rubi najpierw podbiega przywitać się z człowiekiem, a dopiero potem nieufanie spogląda na towarzyszącego mu zwierzaka. I jak tu zaprzeczyć życiowej prawdzie, że pies też człowiek?

Rubi3

3. Kiedy przychodzi czas obiadku, Rubi sama się do mnie zgłasza

Przeważnie siedzę wtedy przed laptopem (zresztą kiedy ja przy nim nie siedzę?), ona staje w drzwiach i… stoi. Widzę ją kątem oka, ale nie reaguję, bo wiem, że oto zaczyna się nasza zabawa. Po kilku minutach Rubi prycha albo kilka razy kopie tylnymi łapami o podłogę. Odwracam do niej głowę – przestaje i zastyga w bezruchu. Wracam do laptopa, piszę coś, po czym znów to samo, czyli drapanie o ziemię. Odwracam się, ale pies stoi nieruchomo. Sytuacja powtarza się jeszcze parę razy, aż wreszcie pytam: „Rubi, a może ty chcesz… obiadek?!”, na co ona zaczyna wibrować niczym telefon komórkowy i robi szaleńcze piruety. Pytanie ponawiam, nawet kilkakrotnie, aż przestaje na mnie czekać i biegnie do miski.

Rubi4

4. Rubi załatwia się tylko na podwyższeniach

Co jest niezwykle zabawnym widokiem. Jeśli na jej drodze stoi konar drzewa lub kamień, wejdzie na niego tylnymi nogami i w ten sposób go obsika. Jeśli w czasie spaceru zachce jej się załatwić dwójkę, koniecznie wynajdzie jakiś krawężnik, żeby wleźć na niego zadkiem i tam zostawić swój ślad. A jeśli w pobliżu nie ma żadnych atrakcyjnych podwyższeń i Rubi jest zmuszona sikać na terenie płaskim, staje na przednich nogach – wyobraźcie sobie psa z oboma tylnymi łapami w górze – i w ten sposób sika. Komedia!

Rubi5

5. Rubi jada w sposób „wycieczkowy”

Co jakiś czas, gdy daję jej posiłek, bierze w zęby maleńką część i biegnie na swoje posłanie. Wygląda to tak, że podbiega do miski, łapie kęs, zanosi go na kocyk i zjada, po czym najszybciej jak potrafi biegnie po kolejny. Dlaczego? Nie mam pojęcia, ale to zabawne.

Rubi6

6. Rubi uwielbia całusy w szyjkę

Gdy wieczorami leżymy na łóżku i oglądamy seriale, Rubi z przyjemnością kładzie się na mojej klatce piersiowej, a w zasadzie to tuż przy szyi, niejednokrotnie zatykając mi dziurki od nosa, a także zasłaniając pół ekranu. Odchyla głowę w bok i przysuwa szyję do moich ust. Jak dostaje głośnego buziaka, momentalnie przysuwa się jeszcze bliżej, w związku z czym po kilku buziakach mam całego psa w twarzy. A serial muszę oczywiście cofać.

Rubi7

7. Kiedy piszczę – Rubi odpowiada

Nazywam to wspólnym śpiewaniem. Zaczynam piszczeć jak szczeniak, w związku z czym ona robi to samo. Kilka minut tak sobie razem piszczymy, po czym Rubi zaczyna wyć. Żeby wyła długo i nie przestawała, ja też muszę zacząć wyć. Siedzimy więc jak głupie obok siebie i wyjemy nie wiadomo do czego. Kiedyś nawet kilka takich arii operowych nagrałam.

Rubi8

8. Rubi skrada się jak kot

Kiedy patrzę na nią z pewnej odległości i otworzę szerzej oczy albo zaczynam bardzo powoli chować się za stojący nieopodal mebel, Rubi natychmiast łapie, że to zabawa, zrywa się ze swojego posłania, ugina nogi i skrada dokładnie tak samo jak kot. Gdy jest tuż przy mnie, przyspiesza tempo i dobiega do nóg w sekundę. Uwielbiam to! Jednocześnie mnie bawi i rozczula.

Rubi9

9. Kiedy jestem smutna, Rubi rozumie

Zdarzyło mi się kilka razy wpaść w okropną histerię, w której nie miałam siły na nic, chciałam tylko leżeć na łóżku i umrzeć. Wtedy Rubi, jakby rozumiejąc, o co chodzi, delikatnie do mnie podchodziła, dając się złapać i – jak nigdy – spokojnie przy mnie leżała. Przytulałam ją jak zabawkę, a ona nie grymasiła, nie uciekała. Po prostu była tam dla mnie.

Rubi10

10. Rubi budzi mnie i usypia każdego dnia

Kiedy rano otwieram jedno oko, podbiega do mnie i każe się głaskać. Ale nie wcześniej. Nawet jeśli jest po dziesiątej, z chęcią zjadłaby już śniadanko i zrobiła siku, ale ja nie mam siły i nadal leżę w letargu, wytrwale czeka. Dzień zaczynamy wtedy, gdy to ja nabiorę sił. Kończymy go z kolei zawsze tak samo – Rubi usypia na łóżku, ja idę się kąpać, potem wracam, przychodzi na buziaczka (wystawia pyszczek i czeka!) i dopiero kładzie się z powrotem, ruchem głowy pokazując, czy mam odchylić kołdrę, bo chce spać pod, czy woli być na wierzchu. Cenię nasze rytuały i przyzwyczajenia. Kocham to, że obie się siebie uczymy.

***

Bardzo kocham moją Rubi i życzę każdemu takiego przyjaciela!

42 myśli na temat “Trzecie urodziny Rubi

  1. Banan nie jest tutaj obowiązkowy :) Jadłam kanapkę bez banana i również smakowała bardzo dobrze – po prostu zalegał mi w lodówce i postanowiłam go wykorzystać :) dodatkowo czekoladzie, która byłą gorzka (85%kakao) nadał minimalnej słodyczy :) Masło orzechowe jesli mam jeść z owocami to zdecydowanie wolę z truskawkami, jabłkiem lub borówkami.. z bananem średnio a najlepiej bez takich dodatków :)

    Takich czekotubek nie pamiętam – pamiętam za to mleko skondensowane w tubkach :)

    Twoja psinka jest śliczna ;) Do tego urocza, zabawna, słodka i mądra :) Przykro mi z powodu tej blizny :( Dobrze, że Rubi jest już zdrowa….

    Nie wiem co mają takiego w sobie Chihuahua ale są urocze ;)

    1. Przekazałam jej komplementy, zarumieniła się (jest skromna).

      A mleko skondensowane w tubce istnieje nadal, więc nie robi wrażenia tak jak produkty „wymarłe”.

      1. Rubi to słodka psinka i oby żyła z Tobą jak najdłużej :)

        Pamiętam to :) ale nie jadłam.. jadła chyba moja siostra :) A ze mleko skondensowane w tubce teraz też jest to wiem.. napisałam ze pamiętam je jako dziecko :)

        1. Ja mam jedno w domu, jest przeterminowane jakoś o dwa lata, ale że jeszcze go nie otwarłam, to wierzę, że się trzyma i któregoś dnia mam zamiar zjeść :D

            1. Niee, coś Ty. U dziadka jadłam ciastka i suchary przeterminowane o rok, kiedyś też gotowałam makaron przeterminowany o trzy lata i żyję nadal :P

  2. zazdroszczę Ci, że masz takiego może i małego przyjaciela ale z wielką osobowością, uśmiałam się niesamowicie czytając tekst. :) nie potrafię zrozumieć ludzi, którzy nie kochają zwierząt ale jeszcze bardziej i darzę szczerą nienawiścią tych, którzy ich nie szanują. co więcej pomimo mojej raczej łagodnej natury spaliłabym na stosie każdego kto je krzywdzi. kocham zwierzęta i rozumiem się z nimi doskonale czasem mam wrażenie, że wolę zwierzęta niż większość ludzi wokół dlatego rozumiem doskonale, że Rubi jest dla Ciebie niczym członek rodziny. ja nie mogę się doczekać aż będę mieszkać przysłowiowo na swoim, skończę studia i też będę mogła przygarnąć do siebie jakieś maleństwo. Rubi jest najładniejszym chiuaua jakim widziałam, jest przesłodka! ucałuj ją ode mnie z okazji urodzin w zimny nosek :)

    1. Ucałuję :)

      Co do krzywdy wobec zwierząt, w gimnazjum znalazłam nad Odrą worek na śmieci, z którego „wysypały się” utopione szczeniaczki. Coś potwornego.

  3. *właśnie spojrzałam, że urwało mi dwa razy h w komentarzu wyżej, miałam na myśli chihuahua. :D swoją drogą nie wiem kto to wymyślił ale nazwa tej rasy jest niemożliwie skomplikowana :D

    1. Od stanu Chihuahua w Ameryce Północnej (granica Meksyku i USA), gdzie zaczęto łapać pieski i sprzedawać jako Chihuahua Dogs właśnie. Pisałam o tym licencjat :D

  4. Pinczer mojej koleżanki je w taki sam sposób, jak Twoja Rubi. Zawsze bierze sobie po jednym chrupku i np. je tam, gdzie ona jest. Śliczna ta Twoja psina, chociaż ja osobiście bardziej lubię psy większych gabarytów – ale wszystkie kocham! :)
    Ja swojego ukochanego przyjaciela pożegnałam po 9 latach, co było ogromnym przeżyciem dla mnie. Dlatego życzę Rubi wszystkiego co najlepsze i Wam obu jak najwięcej wspólnych lat razem! :)

    1. Niespełna pół roku temu uśpiłyśmy z mamą kundelka, którego przygarnęłyśmy, jak miałam osiem lat. Wiem, jakie to przykre. Mimo że po wyprowadzce z domu rodzinnego nie miałam już z Azą kontaktu, zaprowadzenie jej do weterynarza na zastrzyk było potwornością.

  5. Śliczna jest! Wszystkiego najlepszego Rubi! :)

    Ja mam wprawdzie yorka, ale punkty 4, 6 i 8 idealnie pasują do mojego psa :D
    Mój jeszcze czerpie przeogromną przyjemność z kopania tylnymi nogami zabawek, czy też rzucania nimi po całym pokoju – jak najwyżej i jak najdalej :)

    1. Myślałam o Yorku, zanim zakochałam się w krótkowłosych chi.
      Rubi też kopie zabawki, ale nimi nie rzuca. Bierze w pysk i tak intensywnie tarmosi na boki, poważnie przy tym warcząc :D

  6. Ja ze za psami tej rasy nie przepadam (ogólnie wolę te o bardziej konkretnych rozmiarach ;) ), ale przyznam, że Rubi jest naprawdę śliczna. ^^

  7. Sto lat dla psiaka! :D
    Czytałam to wszystko z uśmiechem na twarzy i zastanawiając się, czy o moim znalazłabym chociaż jeden pozytywny fakt. xD

  8. Wszystkiego najlepszego dla Ruby! Mój pies ,Brutus , kończy w czerwcu 7 lat i również jest dla mnie bliskim przyjacielem ,toteż doskonale rozumiem waszą więź;)
    Mam pytanie : recenzje jakich produktów Milki i/lub Wedla pojawią się w najbliższym czasie na blogu? Uwielbiam ich produkty i już nie mogę się doczekać opinii na ich temat z twojej strony.
    Tak poza tym to uwielbiam tego bloga ,zaglądam codziennie i to po kilka razy ,czytając wnikliwie każdy post. Uwielbiam ,a wręcz ubóstwiam twój styl pisania ,twoje recenzje. Na blogu wszystko jest takie… inne. Zdecydowanie magiczne. Będę zaglądać jak najczęściej w dalszym ciągu i z wielką chęcią;)

    1. Ojej, bardzo mi miło :)
      Jeśli interesują Cię moje relacje dotyczące degustacji Milki i Wedla, to mogę wypisać nazwy tabliczek, które posiadam, i wybierzesz, o których chciałabyś przeczytać najpierw. Dużo oczywiście zależy od mojej ochoty na dany smak, a także czasu, poziomu głodu deserowego i tak dalej, ale z chęcią zapoznam się z sugestiami, bo w zasadzie to nie mam żadnego systemu wyboru czekolad, poza datami ważności, ale póki co „jest dobrze” :P

  9. Jestem bardziej kociarą, a z psów wolę takie wilkowate, ale Rubi jest tak urocza, że ma się ochotę ją wyściskać.
    Punkt 3 to jakby o moim kocie. Tylko, że on potrafi jeszcze wbić pazury w udo żeby zwrócić uwagę, a jego wrzaski potrafiłyby wzbudzić zmarłego.
    Życzę małej Rubi jak najdłuższego i zdrowego życia :)

    1. Kot mojej mamy jest taki wredny, że jak mama idzie rano najpierw się oporządzić, a dopiero potem daje mu śniadanie, to też ją potrafi podrapać, ugryźć albo zlać się w jakieś chamskie miejsce. Nie lubię go (jej) :P

    2. Przede wszystkim wielkie dzięki za odpowiedź na mój komentarz :D
      Byłabym bardzo wdzięczna za wypisanie nazw tabliczek:)

      1. Milki: 1) zwykłe: LU i Tuc (o obu było), a la Vanille Pudding, Crunchy Hazelnut, Yoghurt; 2) duże: Oreo, Toffee Hazelnut (o tej już było); 3) dodatki: kakaowe jajka Loffel Ei
        Wedle: 1) mniejsze: Karmellove (zwykła, z orzechami, z wafelkami); 2) zwykłe: mleczna, mleczna truskawkowa, gorzka; 3) duże: Grzaniec, Brownie, Creme Brulee (planuję jeszcze kupić batona Panna Cotta, jak znajdę); 4. dodatki: Torcik Wedlowski

  10. Ojej jak miło się czytało o Twojej Rubi :) To dowód na to, że znacie się „na wylot”. Najbardziej rozczuliły nas całusy w szyjkę :P My nigdy nie miałyśmy domowych zwierzaków (no tylko żółwia ale on był własnością brata), ponieważ mama zawsze nie lubiła jakichkolwiek czworonogów w domu, nawet chomika! :/

    1. O, szkoda. Ja miałam chyba każde możliwe zwierzę futerkowe: trzy psy (ale tylko Rubi zupełnie na własność), dwa koty, trzy myszki (wszystkie na własność), trzy chomiki (tylko dżungarski na własność), świnkę morską, ze trzy żółwie (miłość mojej mamy), królika (to był kretyn :P), szczura (na własność, niestety to też był kretyn) i rybki w domu (nie lubię ryb, nie były moje). Brakuje tu tylko myszoskoczka i ptaków. I gadów, ale to za dużo srania się z terrarium (podobają mi się węże).

        1. Królik był płochliwy, gryzł wszystko (odgryzł psu skórę z wargi :/), a na dodatek kupiłyśmy go z mamą jako samiczkę (Punię), ale po paru miesiącach wyrosły jej jaja i okazało się, że to Puniek.
          Szczur za to, niby jedno z inteligentniejszych zwierząt, potrafił tylko jeść i gryźć ludzi przez klatkę. Naprawdę, był tępy jak nieostrzona brzytwa. Koniec końców umarł (-a, bo to była samiczka, Fagira) na raka, tak większość szczurów hodowlanych, które są potomkami laboratoryjnych.

          1. Czyli generalnie gryzły co popadnie. Kuzynka miała kiedyś bardzo agresywnego chomika, który rzucał się o ściany i też wszystko gryzł. Ostatecznie dziadek się kiedyś wkurzył wyniósł go na dwór i już więcej chomik do niej nie wrócił… Nawet wolałyśmy się nie pytać co się z nim stało…

  11. Rozkosznego masz tego psiaka, pogłaszcz ją ode mnie! :)

    Od maleńkości zawsze w moim domu były zwierzęta. Króliki, świnki morskie, żółw, no i pies. Gdy parę lat temu uśpiliśmy naszego psa, od tego czasu już żaden futrzak nie biega po mieszkaniu. Mam za to zwierzęta na co dzień w pracy, tym razem upierzone ;).

    1. Moja mama też tak mówiła, ale niecały miesiąc po uśpieniu Azy, którą miałyśmy przez piętnaście lat, przygarnęła nowego kundelka, bo jej było za pusto w domu. Nawet kot nie mógł sobie znaleźć miejsca, bo tęsknił. Teraz za to ma przerąbane, bo nowy pies jest większy od Azy, no i szczeniak, więc kot jest bezpieczny wyłącznie wtedy, gdy siedzi na wysokościach – szafkach, stołach, krzesłach…

      1. U nas już trzy lata stukną odkąd Zuzy nie ma z nami i zastępca żaden się nie szykuje. Rodzice nie mają zdrowia by zająć się psem, a ja z Lubym dużo pracujemy. Nie ma bata. Nie mam w ogóle ciśnienia na posiadanie psa.

        1. Ach, u mnie w rodzinnym domu to trochę inaczej, bo mama nie może żyć bez stuku pazurów o ziemię, poza tym mieszka z moją młodszą siostrą, która chodzi do 6. klasy i też nie wyobraża sobie nie mieć zwierzaka.

  12. Olcia dementuję Twoje słowa. Karmelka odkąd skończyła 2 lata nigdy mnie nie drapnęła, ani nie ugryzła. Rano i owszem, podgryzała mi w łazience kostki, to prawda, ale to było raczej śmieszne i urocze, niż bolesne. Jest najpiękniejszym i najcudowniejszą kotką na świecie i nie zamieniłabym jej na żadną inną. Ty masz swoją Rubi i nie kochasz już moich zwierząt. :(

    1. Nie kocham „juz”? Karmela nie lubilam nigdy (teraz traktuje go z lekka poblazliwoscia, jest mi kompletnie obojetny), a do Lapy wiesz, jaki mam stosunek. Nie chodzi wiec o to, ze po kupieniu Rubi odwrocilam sie od zwierzat z Jugo, tylko nigdy nie mialy dla mnie zadnego znaczenia.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.