McEnnedy, Yogurt: Toffee Popcorn Flavour, with Toffee Creme & Toffee Sprinkles

Tydzień amerykański w Lidlu to czyste szaleństwo. W żadnym innym okresie, może poza miesiącami Deluxe poprzedzającymi Boże Narodzenie i Wielkanoc, dyskont nie jest aż tak oblegany, a produkty wynoszone wręcz hurtowo. Aż dziw, że niemiecki właściciel decyduje się urządzać je tak rzadko. A może to właśnie sprytna strategia? Przetrzymać społeczeństwo na amerykańskim głodzie i spotęgować pragnienie rzucenia się na wszystko, bez względu na rzeczywiste potrzeby?

Przed ostatnim tygodniem amerykańskim na blogach spożywczych recenzentów padło pytanie: „Co polecasz?”. Zauważyłam, że każdy odpowiada inaczej, podług własnych upodobań (nic w tym dziwnego), ale parę produktów pojawiało się niezmiennie. Obowiązkiem każdego szanującego się konesera smaków jest bowiem polecenie masła orzechowego McEnnedy, zwłaszcza tego z kawałkami orzechów, kubkowych lodów o nieziemskim smaku i równie nieziemskiej ilości kalorii, a także – choć tu pojawia się wiele zastrzeżeń i sprzeciwów – jogurtów. I dlatego uznałam, że u mnie znajdziecie wpis właśnie o nich.

Na wstępie pragnę uprzedzić falę oburzeń, że te czyste desery to zło, bo ich składy ciągną się na kilometr, obok cukru występuje glukoza, syrop glukozowo-fruktozowy i dodatki słodzące takie jak, w zależności od wariantu, sok zagęszczony czy syrop cukru skarmelizowanego, a mleku pełnemu towarzyszy mleko odtłuszczone. Szaleństwo, cukrzyca i nowotwór. Wiem to, bo potrafię czytać. Wychodzę jednak z pewnego optymistycznego założenia, znanego wszystkim ludziom myślącym o swojej przyszłości co najmniej na luzie, czyli: na coś umrzeć trzeba.

I tak, kończąc wstęp, przechodzę do prezentacji jogurtów McEnnedy.

Lidl Tydzień Amerykański McEnnedy, Yogurt Toffee Popcorn Flavour (1)

Yogurt Toffee Popcorn Flavour

Szczerze wyznaję, że Toffee Popcorn zawsze był najmniej lubionym przeze mnie smakiem amerykańskich deserów, w związku z czym zakup nigdy nie obejmował więcej niż dwóch sztuk. Tak było i tym razem.

Zapach jogurtu jest duszny, określiłabym go jako coś pomiędzy zużytymi po całym dniu intensywnej, fizycznej pracy skarpetami a kinowym bufetem, w którym nieustannie prażą się tony popcornu, przez co trudno złapać głęboki oddech. Nie mówiąc już o świeżym.

W kolorze Toffee Popcorn Flavour jest beżowy, wręcz biszkoptowy, urozmaicony złocistymi łupinkami uprażonych ziarenek kukurydzy, które – w przeciwieństwie do prawdziwych, osiadających na dnie kinowych kartonów – rozgryza się łatwo, a już na pewno nie włażą w ani między zęby.

Konsystencja jest przyjemnie gęsta, kremowa, a smak trudny do określenia, ale również przyjemny. Całość nie jest nazbyt słodka, na upartego da się wychwycić nutę popcornu (choć nigdy nie jadłam go w wersji karmelowej, od tego specjalistką jest moja mama).

Jak napisałam na początku, ten wariant smakowy zawsze lubiłam najmniej. Dziś muszę jednak przyznać, że albo się myliłam, albo jogurty uległy ogólnemu pogorszeniu, o czym przekonacie się, czytając kolejne opisy. Tak czy inaczej, popcornowy deser okazał się o wiele lepszy, niż go zapamiętałam. Szczerze żałuję, że nie wzięłam większej ilości sztuk.

skalachi_4Ocena: 4 chi ze wstążką


Lidl Tydzień Amerykański McEnnedy, Yogurt with Toffee Creme & Toffee Sprinkles (1)

Yogurt with Toffee Creme & Toffee Sprinkles

Danio extra w wariancie toffi z kawałkami toffi, mimo iż dodatek był plastikowy i zdatny do jedzenia tylko w wypadku nagłego i potężnego głodu, otrzymał ode mnie więcej chi niż jego bracia. Czy Yogurt with Toffee Creme & Toffee Sprinkles również wybił się na tle amerykańskiej serii?

Tego deseru wzięłam sztuk cztery: na początku dwa i w drugiej turze tyle samo, otworzyłam go jednak na samym końcu, kiedy w lodówce zostały mi wyłącznie muffinowe ostatki oraz asortyment innych firm.

Po zerwaniu wieczka oczom mym ukazał się przyjemnie gęsty, nieco ciemniejszy od popcornowego, ale nadal karmelowy w kolorze jogurt. Pływały w nim względnie liczne kawałki karmelowych płytek, podobnych tym z Danio extra, a więc w przypuszczeniu sztucznych i niedobrych.

I rzeczywiście, po oczyszczeniu okazały się plastikowe, w dodatku nie lekko i neutralnie, ale bezczelnie i nachalnie. Ohyda! Jedyne usprawiedliwienie dla ich istnienia w jogurcie jest takie, że w połączeniu z nim stanowią urozmaicenie konsystencji i wtedy nie czuć ich okropnego smaku.

Zapach deseru jest ewolucją poprzednika (jak w Pokemonach), z tym że wyraźniejszą, karmelową, lekko kwaskową, bez udziału przepoconych skarpet. Konsystencja jest cudowna, kremowa, gęsta. Smak to wyraźny karmel, choć nie karmel-karmel, ale jogurtowy karmel. Bardzo przyjemny.

I znów przyszło mi zaskoczyć samą siebie, przyznając więcej chi, niż przypuszczałam. Ponadto chwilowo uważam, że to najlepszy z lodówkowych deserów McEnnedy.

Ocena: 5


Składy, wartości odżywcze i konsystencja:

Kliknij po Chocolate Muffin Flavour oraz with Cranberries & Chocolate Sprinkles

31 myśli na temat “McEnnedy, Yogurt: Toffee Popcorn Flavour, with Toffee Creme & Toffee Sprinkles

  1. Zapach pierwszego musiał być nieziemski ! :> Ogólnie bardziej przemówiłby do mnie smakowo ten drugi i aż dziwne że ten smak był jaki był :/ Świetnie że robisz takie próby, konsumenci mogą być spokojni idąc do sklepu po towar ;)

  2. nareszcie recenzja na którą tyle czekałam! :D oczywiście za Twoją namową zaopatrzyłam się w te jogurty i muszę przyznać, że z miejsca stałam się ich fanką. w internecie naczytałam się bardzo skrajnych opinii na ich temat, zwłaszcza wersji toffee aczkolwiek mam chyba wypaczone kubki smakowe bo mi one straaasznie smakowały, aż ciężko mi zdecydować który bardziej choć jednak bardziej skłaniałabym się przy kawałkach toffee. widząc furorę jaką robi tydzień amerykański w lidlu jestem w głębokim szoku dlaczego decydują się na niego tak rzadko. oprócz szoku muszę wyrazić też żal tym faktem bo chociaż w przeciwieństwie do 90% populacji nie zakupiłam masła orzechowego tak lody o smaku ciasteczek i masła orzechowego kupiłam (są fenomenalne). potem dokupiłam jeszcze jedno opakowanie tych drugich na zapas i tak zalegają mi trzy wielkie kubasy i nie wiem kiedy je zjem… jednak jako, że do kolejnego tygodnia czeka nas pół roku to może podołam. :D

    1. No właśnie ja lodów nie kupiłam, bo mieszkam na zadupiu zwanym Wrocławiem, gdzie w tym roku prąd wysiadł mi już ze cztery razy. Chyba bym się zapłakała na śmierć, gdyby mi tyle kasy popłynęło wraz z roztopioną zawartością zamrażarki. Oprócz regularnie dokupowanego mięsa i warzyw, mam tam nieotwarte opakowanie XXL Big Milka, Carte Dor, Haagen i jakieś patykowe.

      1. co racja to racja. u mnie na szczęście (odpukać!) prąd raczej jest więc lody się nie zmarnują – chyba że nie zjem ich aż do terminu kiedy skończy się ich przydatność :D co do big milków, widziałaś może że pojawiły się nowe smaki? dzisiaj w społem oprócz magnumów o których wspominałam Ci na IG widziałam coś takiego jak w poprzednie wakacje była wersja z nugatem tylko tym razem jest to truskawka i karmel oraz w wersji big milk cookie jest Twoja ukochana malina i coś tam jeszcze :D

        1. a, przypomniało mi się co do nowości jeszcze Cię zamęczę informacjami :D pamiętam, że recenzowałaś ciasteczka zbożowe od kupca i całkiem Ci smakowały. zauważyłam dzisiaj na półeczce nowe smaki – kakaowe i uwaga uwaga znów coś dla Ciebie malina z żurawiną :D widziałam nawet w internecie gdzieś informację na ten temat.

          1. Dzięki, też o nich czytałam i już na nie poluję. Szukałam w Społem – brak, Leclercu (tam znalazłam korzenne) – dupa, Kauflandzie – między półkami hula wiatr i Tesco – ten sklep jest zawsze opóźniony w rozwoju. Cza zatem czekać cierpliwie, jak same wpadną mi w łapki.

        2. Nie widziałam, ale czytałam na forum – kompletnie mnie to nie interesuje. Moje ulubione Big Milki to Nugat właśnie (to była limitka? :( ) i Stracciatella.

  3. Ja z własnej woli to w ogóle bym nie sięgnęła po te jogurty, ale dostałam je od mamy. Wersje toffi jej oddałam po zjedzeniu jakiegoś muffinkowego. Mam niestety w lodówce jeszcze jakiś z żurawiną i też się go obawiam. Nie są ani smaczne, ani skład nie zachęca – odstrasza wręcz. Data ważności się kończy i muszę się zastanowić, czy podjąć próbę konsumpcji tego monstrum :D

  4. Ja tam nie zamierzam krytykować kogokolwiek za jedzenie produktów z koszmarnym składem. Biorąc pod uwagę co ja jem to przypuszczam, że jak za 300 lat historycy odkopią mój grób to znajdą idealnie zakonserwowane zwłoki, na wzór Lenina, tylko, że pewnie jeszcze świecące.
    Do tych jogurtów uprzedzona nie jestem ale ochoty by je zjeść także nie miałam. Szczególnie, że nie przepadam za popcornem.

  5. Na razie jadłam tylko ten drugi (i tylko tę recenzję przeczytałam, żeby potem się nie sugerować) i powiem tak… Nie smakował mi. Znaczy, nie mogłam skupić się na smaku, przez te płytki właśnie. Przekombinowali jak dla mnie, smak po prostu toffee by wystarczył, bez żadnych dodatków do urozmaicenia konsystencji.

    1. A dla mnie cała zabawa polega na dodatkach. Sam jogurt jest „zbyt sam”, że tak to ujmę, ani się nim najeść, ani zawiesić zęba. Deser musi być albo megagęsty (Grand Gessert), albo z wkładką (Almighurt czy choćby ten recenzowany).

          1. Szamałam, szamałam… Doszłam do wniosku, że jak Danio to tylko zwykle. ;)
            Próbowałam już i tego drugiego smaku, tak jak i reszta, szału nie ma, ale w sumie był w porządku (i mówi to osoba, która za popcornem nie przepada).

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.