Zapraszam na drugą część opisu najobrzydliwszej serii, jaka do tej pory pojawiła się na blogu.
PS Jakby tego było mało, w lodówce studzą się trzy smaki Satino Deserów.
Deser z koroną karmelowy
Po otworzeniu tego Deseru z koroną wita nas zapach waniliowej, słodkiej śmietanki. Zagłębiając się w nią łyżeczką, szybko odkrywamy, że taka właśnie jest: słodka, do tego mdława, piankowa, lekko tłusta. Nie pierwszy rzut oka kubka smakowego ani obrzydliwa, ani smaczna. Trochę jak z taniego spray’u.
Karmelowa część pachnie równie słodko i sztucznie, choć jest to aromat przyjemny. Niestety, nie pokrywa się on z całą resztą, zaczynając od galaretkowo-wodnistej konsystencji, na posmaku skończywszy. Ponadto budyń nie jest budyniem, a kiedy nabierzemy na łyżeczkę za dużo, wpada z powrotem do kubka, wydając klapiący odgłos. W niczym nie przypomina Grand Dessertów czy Desselli Premium.
Jasny, piwny kolor, a jak się okazało także i kiepski smak, deser zawdzięcza wodzie, której producent nadał karmelowego posmaku (stąd te przepychające się o miejsce w kładzie witaminki E), a potem zagęścił żelatyną. Przed zapieczętowaniem wieczka dosypał jeszcze do środka dużo cukru, żeby zagłuszyć ów dziwny posmak (co się nie udało) i puścił wytwór w świat, by naiwni ludzie kupowali.
Cóż, ja dałam się podejść, ale tylko raz.
Ocena: 1 chi ze wstążką
Deser z koroną truskawkowy
Kiedy spojrzymy na ten wariant Deseru z koroną, od razu zauważymy jego wyrazisty, bardzo naturalny różowy kolor. I nic w tym dziwnego, zrobiono go bowiem w 100% z prawdziwych truskawek. No, może ze stoma przesadziłam, jest ich troszkę mniej, bo 1,3%. W postaci soku.
Deser od pierwszego niuchu jest wyraziście truskawkowy – pachnie bezczelną, przesłodzoną i sztuczną jak biust co niektórych gwiazd truskawkową żelką. Taką, za którą płaci się złotówkę. Za kilogram. Żebyście jednak nie myśleli, że jestem uprzedzona, dodam, że aromat ów wcale nie jest taki zły, wręcz przeciwnie, nawet przyjemny, tylko ani trochę nie kojarzy się z produktem, który można byłoby, a tym bardziej chciałoby się zjeść. Co najwyżej można by umyć włosy. Albo naczynia.
Bita śmietana jest piankowa, tłustawa, znowu przeszła smakiem głównej warstwy. Wydaje się być lepsza od karmelowej (od tamtej lepszy byłby nawet znoszony but), ale też nie usprawiedliwia zakupu.
Różowa część jest galaretkowo-wodnistym glutem, ma smak raczej poziomek niż truskawek, jest słodko-kwaśna i posiada silny posmak tego czegoś, co osadza się na języku i tkwi tam nawet po zakończeniu konsumpcji. Tu wyzwanie dla odważnych: kupcie i zjedzcie dowolny Deser z koroną bez zagryzania.
Całość jest trochę jak sylwestrowy szampan dla dzieci, ale nie Piccolo, raczej jakiś najtańszy z możliwych, wymieszany na pół z oranżadą marki Oranżada, znalezioną w spożywczaku, o którym zapomniał czas.
Ocena: 1 chi ze wstążką
Ble, ble, ble, bleeeeee….
Wanilia i czekolada są jeszcze do przełknięcia, ale te… fuj, tani zimny budyń.
Gorzej, bo nie budyń, a wodnista galareta.
Jestem z Ciebie dumna, nikt o słabych nerwach nie przetrwałby tego :) Nie sięgnę po te desery !
Mmm, sięgnij :D
Truskawkowego nie lubiłam nigdy, a karmelowego jak dotąd nie jadłam (no i „chyba” nie zamierzam :> ).
Ależ czemu? Naprawdę warto :D
Tych wersji smakowych chyba nigdy nie probowalam. Jak widać nie mam czego żałować. To straszne.
Straszniejsze niż niejeden horror.
Pamiętam truskawkowy! Oj pamiętam go dobrze i późniejsze wymioty :P Ja za młodu mało ich jadłam bo właśnie wymiotowałam po nich, za to na potęgę mama kupowała mi Jogobellę, szczególnie jagodową :D
Proszę Cię, z szacunku dla Jogobelli nie umieszczaj jej w tej samej wypowiedzi, co Deseru z koroną :P
Przepraszam Jogobello! :D
Fu, fu i jeszcze raz FU. Nie podejmę się wyzwania. Truskawkowy smak brzmi dla mnie w ogóle jak… jak coś gorszego od wszystkich kręgów piekła z „Boskiej komedii” razem wziętych. Wciąż nie mogę uwierzyć, że kiedyś czekoladowy mi smakował… ale chyba już wiem, czemu moi rodzice nigdy nie chcieli mi tego kupować, hahaha. :P
Kochani rodzice!
Wyobraziłam sobie smak truskawkowej, na wyobrażeniach mam zamiar skończyć.
To i tak duże osiągnięcie, jak na Ciebie ;*
Szczerze, znając smaki klasycznych wersji to nigdy byśmy karmelowego nie kupiły a truskawkowego omijałybyśmy z daleka…
Słusznie!
Jestem debilem, truskawowu jest moom ulubionym deserem sklepowych jogurtow itp
Uważaj, wyzwiska to broń obosieczna :)