Mars, Snickers Rockin’ Nut Road (Kopalnia Słodyczy)

Pierwsza recenzja produktu z wrocławskiej Kopalni Słodyczy, a ja już mam problem. Oczywiście nie w jedzeniu czy pisaniu, ale w wyborze. Co tu bowiem puścić przodem, po którą rzecz sięgnąć najpierw? Pytania z pozoru błahe, nieistotne, ale czy człowieka nie dręczy pokusa wpakowania do ust wszystkiego naraz, gdy dostaje torbę pełną cudowności, których nigdy nie widział?

Owszem, dręczy. Z dręczenia owego wynikł zaś fakt, iż do ostatniej chwili nie wiedziałam, po co sięgnę. Kiedy już myślałam, że podjęłam decyzję, mijało pięć minut, a ja zmieniałam zdanie. Jak typowa kobieta w pewnych okresach miesiąca albo nawet gorzej: jak dziecko w histerycznym sklepowym szale, gdy mama mówi, że może sobie wybrać jedną rzecz, podczas gdy otaczają go miliony kolorowych opakowań (spróbujcie wyjść z Kopalni Słodyczy z jednym tylko produktem!).

Nowości… limitowane edycje… smaki specjalne. Wszystko fajne, ale równie obce, nieznane. A wśród nich jedna iskierka, jeden punkt zaczepiania, dzięki któremu można pokusić się o użycie słowa klasyka. Bo choć produkt sam klasyką nie jest, to na niej właśnie bazuje. O czym mowa? Rzecz jasna o:

Mars, Snickers Rockin’ Nut Road (1)

Snickers Rockin’ Nut Road

Jeśli śledzicie bloga regularnie lub jesteście ze mną od dłuższego czasu, powinniście wiedzieć, że Snickersa uznałam za najlepszego batona firmy MARS, przyznając mu najwyższą notę, czyli unicorna smaku. Czy oznacza to, że każda wariacja na jego temat z góry ma u mnie łatwiej?

Bynajmniej. Miłość do klasycznego Snickersa przekłada się na zdwojoną podejrzliwość w stosunku do jego wariantów i edycji limitowych, których do tej pory próbowałam trzy rodzaje. Były to: Snickers Dark – dostępny parę lat temu w Lidlu, zatopiony w ciemnej czekoladzie, nie dorównał oryginałowi; Snickers Max Caramel/Maximus – niby dwie inne propozycje od MARSA, a jednak oparte na tym samym założeniu, czyli usunięciu nugatu w zamian za powiększenie warstwy karmelowej, także nie dorównały oryginałowi; Snickers & Hazelnut – ostatnia, nadal dostępna w sklepach wersja czekoladowego mistrza, w której między fistaszki wrzucono parę orzechów laskowych, ten również nie dał rady. Jak zatem widzicie, na Snickersa Rockin’ Nut Road nie czekały żadne taryfy ulgowe.

Mars, Snickers Rockin’ Nut Road (6)

Przygotowania do recenzji zaczęłam od oględzin. Szata graficzna opakowania? No cóż, od klasycznego lepsza na pewno nie jest, tu prym wiedzie wspomniany wyżej Snickers Dark. Przy nazwie widzimy wizerunek pianki (marshmallow) oraz migdałów. Może być coś bardziej amerykańskiego? No dobra, jest jeszcze masło orzechowe (również dostępne w Kopalni Słodyczy), ale marshmallow stoi tuż przy nim.

Oglądając opakowanie, nie zwróciłam jednak szczególnej uwagi na jego kolor. Ot, ciemny, w końcu klasyczny Snickers też do najjaśniejszych nie należy. Wyobraźcie sobie zatem moje zdziwienie, gdy wyciągnęłam batona na światło dzienne i zobaczyłam ciemną czekoladę. Byłam zawiedziona, bo nie ukrywam, że w marsowych wyrobach lubię właśnie to, że pokrywa je gruba, mleczna warstwa. Tu zaś miałam się zmierzyć z czymś równie pokaźnym, ale wytrawnym (także w zapachu!).

Środek batona okazał się połączeniem jasnego, na oko innego niż „nasz” (europejski) karmelu z naprawdę sporymi kawałkami migdałów i pianką, przy czym ta ostatnia zastąpiła znany nam beżowy i gumkowy nugat. Warto tu również odnotować wyższość Snickersa Rockin’ Nut Road nad zwykłym w kwestii wizualnej: o ile w smaku nadal mógł się okazać przekombinowany, o tyle ciemna, prawie czarna polewa do biało-karmelowego środka pasowała jak świeże masełko do wyjętej z pieca bułki.

Mars, Snickers Rockin’ Nut Road (2)

Czekolada w smaku rzeczywiście jest ciemna, choć trudno określić czy deserowa, czy już gorzka. Pomimo swej wytrawności niesie ogromną słodycz, która przywiodła mi na myśl owoce w czekoladzie: suszone śliwki lub wiśnie. Da się ją odgryźć od wnętrza, nie jest jednak twarda jak typowe ciemne tabliczki. W ustach rozpuszcza się momentalnie, pozostawiając gorzko-słodki posmak.

Pod warstwą polewy skrywa się jasny karmel, który już na oko odróżniłam od europejskiego. I rzeczywiście, okazał się o wiele bardziej płynny, delikatniejszy, subtelniejszy, w smaku spajający nutę karmelu i toffi, być może lekko maślany. Coś mi przypominał, stawiałabym na desery jogurtowe (coś jak Satino Deser, ale nie jestem do końca przekona, czy to dobre porównanie). W jego wnętrzu zatopiono pokaźne kawałki świeżych, nieuprażonych migdałów, które przyjemnie chrupią pod zębem.

Na samym dole znajduje się drugi bohater Snickersa Rockin’ Nut Road: marshmallow. W konsystencji jest o wiele delikatniejszy od klasycznego nugatu, delikatniejszy nawet od wnętrza Milky Way, choć zdecydowanie bliżej mu do tego drugiego. Smak ma wyraziście waniliowy, nawet odrobinę za bardzo, czuć go jednak wyłącznie podczas jedzenia warstw osobno (jest to smak waniliowego Go On!, tylko zwielokrotniony). Jest okrutnie słodki (cukier w cukrze) i pod tym względem nie ma litości dla konsumenta. W ustach rozpływa się momentalnie, nie włazi w zęby, nie zalepia dziur po plombach. Po dotarciu do niego zrozumiałam, dlaczego MARS zdecydował się na czekoladę ciemną, a nie mleczną.

Mars, Snickers Rockin’ Nut Road (4)

Snickers Rockin’ Nut Road niby odpowiada europejskim Snickersom, a jednak jest od nich zupełnie inny: bardziej puszysty, piankowy, mniej zbity czy treściwy, lżejszy. Jedzenie go przypomina degustację bardzo słodkiego ciastka z migdałami i czekoladą, popijanego gorzką kawą albo tego samego ciastka bez polewy, za to popijanego gorzką i gęstą czekoladą właśnie. Uczucie owo jest nieporównywalne z niczym innym i naprawdę zaskakujące. Inne kontynenty i diametralnie różne produkty…

Baton jest również ekstremalnie słodki, mimo iż zatopiony w ciemnej czekoladzie, co nie oznacza, że zamula. Może i nie udało mu się przebić oryginalnego Snickersa, ale wśród zagranicznych wariantów marsowych jest to zdecydowanie smak, na który trzeba się skusić.

skalachi_5Ocena: 5 chi


Skład i wartości odżywcze:

Mars, Snickers Rockin’ Nut Road (5)

Mars, Snickers Rockin’ Nut Road (3)


kopalnia slodyczy(w sklepie znajdziesz także: Snickers Almond, Snickers Peanut Butter)

34 myśli na temat “Mars, Snickers Rockin’ Nut Road (Kopalnia Słodyczy)

  1. Za Snickersa – obojętnie od wersji – łapka w górę :) Jego smarowidło kanapkowe niszczyło nawet sławetną Nutellę, heh. Od kiedy tylko ujrzałem go na zagranicznych kanałach Youtube, czekałem aż się pojawi w Polsce. Jak widać, mógłbym robić to dalej… aż do osiągnięcia wieku emerytalnego ;)

    Za każdym, ale to za każdym razem, gdy popatrzę na opakowanie zamiast orzecha, widzę piłkę do rugby (tzn. futbolu amerykańskiego też, bo różnice pomiędzy nimi chyba nie istnieją?). Może wpływ na to ma właśnie (pod)świadomość pochodzenia batonu? Trudno stwierdzić.

    Ciekawi mnie jedno. Skoro to pianka, a ta wybitnie pasuje do ogniska… jak zachowałby się baton (tzn. jak to wiem, pierdolec na punkcie słodyczy i szukania rozwiązań robi swoje) otulony w cieście i usmażony na głębokim oleju. Wish to try? ;)

    Marshmallow trzeba polubić. To coś innego, dla mnie, niż piankowe „żelki” dostępne w sklepach. Różnica trudna do opisania, ale jest wyczuwalna. Ja wiem… mniej sprężysta?

    No i tak od soboty, z samego ranka, już sobie przeskrobałaś na resztę dnia. Nie wchodzę tu do jutra. nie ma mowy…. No może góra raz… trzy… dziesięć to już ostateczność :D

    1. O czekaniu na co dokładnie piszesz w pierwszym akapicie? Tego batona, jakiegokolwiek Snickersa, masło? Jeśli pierwszą lub drugą wersję, to możesz zamówić przez stronę Kopalni Słodyczy, łącznie z masłoorzechowym i migdałowym.

      Piłkę do rugby i ja widzę. Myślę, że to celowy zabieg, a nie nasze sprytne skojarzenia.

      Omg, jaka kompozycja :D Nie, ja bym tak nie chciała. Jakiekolwiek smażenie na głębokim oleju odpada. Wolałabym zjeść robaka :P

      Różnica, jak piszesz, ogromna. Inna konsystencja. Marshmallow to jadalny dziegieć, europejska pianka to obsypany mąką i delikatniejszy żelek.

      Hihi ;*

      1. Oglądam, szukam, śledzę. Każda nowość – każdy nowy smak – np. batonów, które lubię w oryginale, momentalnie wpada mi w oko. Są kanały na YT z codziennymi filmikami (nawet 3xdobę) więc… „jestem na czasie” ;)

        Snickersa (testowanego teraz, na którego czekałem, wiedząc, że jedyną opcją zjedzenia będzie sprowadzenie go) widziałem chociażby tu (btw. blogi od których się uzależniłem):
        1. http://www.chocolatemission.net/2014/05/may-9th-snickers-rockin-nut-road-2014.html
        2. http://www.candyblog.net/blog/item/revisit_reviews_rally_pretzel_rockin

        A są i takie wersje: http://www.chocolatemission.net/2014/09/september-17th-snickers-more-choc.html

        Jak i cała masa innych :(

        Jest to fascynacja, która mogę zastopować. Szczęśliwie. Gdyby było to Oreo… nie wiem co bym zrobił :)

        PS. We wstępie, może pomieszanym, mówiłem też o zapomnianym smarowidle Snickersa:
        http://www.ciao.de/Snickers_Spread__428970

        Chociaż to mógłby być dobry zastępnik :D :

        http://www.fooducate.com/app#page=product&id=C6B8F3CA-E109-11DF-A102-FEFD45A4D471

        PS. Z piłką zostałem uspokojony ;)

        1. Zagranicznych blogów nie śledzę, bo nie widzę sensu w przeglądaniu słodyczy, których i tak nie mogę mieć. Sama wiedza o nich mnie nie bawi. Co innego filmiki, tam przynajmniej mogę pooglądać, jak ktoś je coś dobrego ;)

  2. O, czeka na mnie w szufladzie. :D Jako, że nie jestem wielką fanką snickersów ogółem na razie nie czytam, żeby się nie sugerować.

  3. Snickers? Serio? O nie. :) Nie jestem ich fanką, zdecydowanie. Jak szybko można odgadnąć za sprawą orzechów ziemnych które się w nim znajdują. Dlatego i ten ani mnie nie chłodzi ani nie grzeje. Ot Snickers jakich wiele. :)

    Amerykańskie słodycze mają to co siebie, że są bardziej słodkie niż „te nasze”. Ale kto bogatemu zabroni :>

    Tak czy siak miło zobaczyć coś nowego, coś z czym nie miało się przyjemności obcować! Dzięki za wpis, czuję się teraz taka światowa :D

    1. Snickers najlepszy baton na świecie, nie bluźnij!
      Poza tym ten ma migdały, nie orzechy ziemne – to Cię powinno zadowolić ;>

  4. Dylemat co do wyboru produktu wcale nie jest błahy! :D Szczególnie dla takich ewenementów jak ja, którzy zazwyczaj jedzą według kolejności: od najgorszego do najlepszego produktu. Tylko teraz kiedy dostajesz paczkę zupełnie nieznanych słodyczy jak ocenić co jest lepsze, a co gorsze, po opakowaniu? :D Skoro czekolada i tak wyszła słodka to nie przeszkadzałoby mi, że jest trochę bardziej deserowa aniżeli mleczna choć zazwyczaj toleruję tylko taką. W sumie to tą piankę w Milky Wayu pomimo ogromu jej słodyczy bardzo lubię w małych ilościach to tutaj w dodatku z mniej słodką czekoladą to może być naprawdę strzał w dziesiątkę. Do tego uwielbiany przeze mnie karmel. Chyba właśnie znalazłam dla siebie batonik idealny i chociaż rzadko je jadam, a już zwłaszcza limitowane wersje klasyków bo zazwyczaj wychodzą słabiej od pierwowzorów po raz kolejny niezwykle Ci zazdroszczę możliwości jego zjedzenia, a sama muszę wreszcie zacząć robić zakupy przez Internet. :D

      1. Dziękuję! Wierzę, że to kiedyś nastąpi i wtedy z pewnością się pochwalę z tego przełomowego momentu w moim życiu. :D

  5. Ostatnio przeglądałyśmy tą stronę i właśnie ten baton zwrócił naszą uwagę :D Ta warstwa marshmallow szczególnie nas zaintrygowała i może kiedyś będziemy miały okazję go spróbować :) Na pewno nie zawahałybyśmy się przed jego kupnem :)

  6. Od dawna planuje go kupić, tak mniej więcej od sierpnia :D Wiem, że w jednym miejscu w moim mieście jest, tylko najpierw trzeba go zamówić a potem leźć i odebrać. A mi się nie chcę tam iść :D Może w końcu zrobię te zamówienie, mam naprawdę mało słodyczy, a Snickers zawsze jest mile widziany

  7. AAAAAAAAA a kysz szatanie! kusisz nie miłosiernie! xDDD ale pocieszam się faktem, że wyszedł teraz nowy snikers do sklepów snikers intense i już go dorwałam… znaczy siostra i poda mi na świąta majowe :3 poza tym dorwała też nowe kinder bueno w deserowej czekoladzie i też mi go poda ^^ więc się nie załamę i nie dam się :D

        1. W necie jeszcze znalazłam, że Selgros, ale to bardziej niż nie po drodze.
          Kaufland? Dziękuję, dziewczyny ;* Zapewne się wybiorę, tylko kiedy? Poczekam tydzień lub dwa, jak nie przyjdzie do pobliskiego marketu, byłego Społem, to się kopsnę do miasta.

      1. przepraszam nie zauważyłam, następnym razem daj mi znać ;) moja sis kupiła w Gdyńskim Kaufie, myślę, że w większości Polski się znajdują w tym sklepie co widzę po kometarzach :D

        1. Kiedy ja będę miała czas na podróż do Kauflanda? Miejmy nadzieję, że paniom z pobliskiego marketu uda się sprowadzić, bo poprosiłam.

  8. Podczas ostatniego wyjazdu w góry Snickersy poszły u mnie w ruch po długiej przerwie utwierdzajac mnie w przekonaniu, że to najlepsze batony na turbodoladowanie. Lubię ten smak, a skok cukru we krwi byl ogromny :D. Po odswiezeniu mojej sympatii do Snickersa bardzo miło czytało mi sie Twoja recenzje – bez wahania siegnelabym po tą wersję. Jest o wiele bardziej ciekawa niż limitki wypuszczone na nasz rynek. Super sprawa.

  9. Wydaje mi się, że snickers PB zawładnął by moim sercem! Limitki hazelnut nie jadłam, ale klasycznego lubię. I tę wersję chętnie bym spróbowała. Może przy okazji wizyty we Wro się przejdę do tego sklepu.

  10. A mi nie smakowal. Tak samo jak milky way french vanilla. Ale skoro ten Ci przypasowal, to polecam tez ten drugi przeze mnie wymieniony ;)

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.