Drugi dzień z białym bawarkowym Wedlem, druga szansa dla Karmellove.
Tym razem zajmujemy się tabliczką czystą, bez dodatków, będącą mediatorem pomiędzy wariantem ze słonymi orzeszkami a wariantem ze słodkimi wafelkami. Jak wypadła na ich tle?
Karmellove karmelowa
Kiedy otwierałam drugą karmelową czekoladę Wedla, nie liczyłam już na nic spektakularnego. Tym większe było więc moje zaskoczenie, gdy z opakowania buchnął zapach mariażu Kinder Chocolate z ritterowym Karamell Nuss. Istny festyn aromatów, wesołe miasteczko z wszechobecną cukrową watą, prażonymi w karmelu orzechami, goframi pokrytymi topiącą się od gorąca bitą śmietaną, rurkami z kremem i owocami nurzanymi w czekoladzie.
Po takim zapachu wiedziałam, że i smak mnie nie zawiedzie.
I rzeczywiście, nie zawiódł. Był bowiem wyraźnie karmelowy, głęboki i słodki, ale wcale nie nazbyt. Wesołomiasteczkowy, podobnie jak zapach. Całkowicie odpowiadał nazwie Karmellove. No i wreszcie poczułam smak zapowiadanej przez innych ludzi krówki!
Konsystencja niestety się nie zmieniła, czekolada była może minimalnie mniej mączna z zewnątrz. Podczas gryzienia głośno chrupała, podczas łamania rządków trzaskała. Kostki dało się rozpuścić na języku (i powstawało bagienko!), ale z racji, że to nie moja bajka, zrobiłam tak wyłącznie z jedną. Od poprzedniczki różniła ją tłustość, zostawiała bowiem delikatne ślady na opuszkach palców i wargach.
Nie będzie zaskoczeniem, gdy wyjawię, że drugą Karmellove odebrałam zgoła inaczej i dużo lepiej od orzechowej. Testując ją, ułamałam rządek z poprzedniej, tak na wszelki wypadek, ale zdania nie zmieniłam. Dwie wersje tej samej czekolady, a różnica jak niebo i ziemia (lub karmel i seler).
Sama więcej produktu nie kupię, bo słodycze bez bajerów w postaci kremów lub chrupiących dodatków mnie nie bawią, ale wam polecam. Szczególnie osobom, które jadają własne owsianki, kasze manny, budynie i tak dalej. Po dorzuceniu do nich kilku kostek karmelowej Karmellove może być interesująco.
Ocena: 4 chi
Skład i wartości odżywcze:
Nowości, nowości
Od jutra w Tesco!
A mi ona tak średnio smakowała. Nazwałabym ją raczej w porządku, niż niesmaczną, ale jak na Wedla całkiem nieźle. Dziwi mnie ta różnica w samej czekoladzie, między tą, a orzechową.
Mnie również, mnie również. Może orzechy to zbyt determinujący smak dodatek.
Jest tylko jedno wytłumaczenie, trafiłaś na źle przechowywaną, zwietrzałą wersję z orzechami. Jak dla mnie obie smakowały tak samo krówkowato z tą różnicą, ze wersja bez dodatków była za słodka.
Za słodka dla mnie nie była żadna, ale w orzechowej czułam tylko orzechy i marny posmak czegoś białoczekoladowego.
Taaak ,kolejna wspaniała czekolada na blogu :D
Kocham ten wariant tak samo jak pozostałe ,ale muszę przyznać ,że jest jednak faktycznie nieco bardziej karmelowa od tej z orzeszkami ,tzn. jest on znacznie bardziej wyczuwalny w smaku. Może to przez brak słonego posmaku ,nie mam pojęcia. Co nie zmienia faktu ,że nadal szaleję za Karmellovymi czekoladami Wedla;)
Zrehabilitowałam się trochę? :D
Zdecydowanie ! :D
Och czyli jednak nie jest tak źle! Trzeba będzie spróbować.. Kiedyś. Bo zbyt dużo jedzenia! :>
Napad na Tesco będzie, jak nic! :)
Ja też już zacieram ręce na Tesco. Sprzyja brzydka pogoda – lody nie rozpuszczą się po drodze :)
Ta czekolada jest naprawdę pyszna. Szczególnie dla mnie bo uwielbiam mocno śmietankowe, mleczne smaki, a karmelowe czekolady to jedne z moich ulubionych. Ja akurat wręcz przeciwnie, czekolady nie chrupię tylko pozwalam jej błogo rozpuścić się na języku dlatego też wolę czekolady z nadzieniem niż z twardymi dodatkami bo one mi nie pozwalają na taką zabawę. Tej też nie kupuję za często bo pomimo, że dobra to brak dodatków sprawia, że dla mnie to nic ciekawego. Tak samo jak Ty lubię kiedy w czekoladzie dużo się dzieje.
Dobra, czekam jeszcze na wafelki i ruszam do sklepu (o ile wreszcie pojawią się na półkach…)! :D
Wafelkowa jutro :)
łiiiiiiiiiiii ^^ no ta recenzja to już mi się podoba :D i już rozumiem czemu mnie tak zachwyciła… zapach kinder wszystko wyjaśnia, tylko go poczuje i odpływam xDD skąd swoją drogą wiedziałaś, że wpakowywałam tą czekoladę do wszystkiego co własnego gotowałam? :D jesteś wszechwiedząca ? ^^ O Jezu jadłam te obydwa z milki jeden rożek i drugi na patyku z Kaufa, ale Oreo i Toblerone! ja muszę je mieeeć!!!
Ja też bym już zjadła lody, ale póki nie zdobędę Toblerone, nie otworzę żadnego innego. Takie zboczenie, że muszę mieć najpierw wszystkie :P
Poza tym pogoda się zrypała, pada, ponuro i cały dzień leżę w łóżku. Przewiało mnie i muszę się wygrzać. To nie pora na zimne szamanko.
ooo to zdrowiej! i dbaj o sb! i zapomnij o chemii bo lepiej przemordować parę dni, niż potem męczyć się miesiącami i wydawać pieniądze na lekarzy ;) mówię to z doświadczenia… bo taki sobie horror sama zgotowałam w lutym podczas sesji, że miałam ochotę oderżnąć sobie gardło i język xDD ale wstyd się przyznać więc nie opiszę Ci obrzydliwych szczegółów :D
zboczeń mam wiele, ale następnego do kolekcji takiego bym nie chciała ^^
Can’t wait! :D
Oo, no widzisz – jednak! Ale… i tak coś z twoim smakiem chyba jest nie tak (a moze to ze mną, kto wie). Najśmieszniejsze jest to, że właśnie ją pożeram :). Postanowiłam kolekcjonować przepisy z tyłu opakowań. Dziś zrobię chyba sos karmelove tylko nie wiem do czego… Trzeba będzie upiec do tego jakieś kruche ciacha, mmmm….. do budyniu, zwłaszcza waniliowego, albo śmietankowego – pyycha, ale jeszcze lepsze do kemu do tortu albo jako polewa… Kiedyś muszę taki zrobić – całkowicie karmellovy torcik… hyhyhyhyhyhy, szykuje się maltretowanie piekarnika i miksera, hyhyhyhyhy
Coś karmelowego na biszkopcie nasączonym lekko alkoholem, z kremem kokosowym (bez wiórków) – to bym zjadła.
Ożesz… do weekendu spać nie będę mogła, bo tylko wtedy mam dość czasu na takie cuda :).
Mam przeczucie, że jutrzejsze wafelki będą ocenione niżej. Daleki jestem od krytyki tamtej wersji, ale jeśli orzeszki nie zyskały uznania, a „goła czysta” była tylko ciut lepsza, to wafelki mogą nie sprostać wymaganiom. Tym bardziej, że za samymi waflami raczej nie szalejesz ;)
Na Toble lody w Carrefourze nie mogę trafić, a tam też miały być. Dobrze, że Tesco mam z 20 minut jazdy od siebie, bo bym pewnie pisał ten komentarz już je jedząc ;) O oreo się nie wypowiadam, bo to jest znęcanie się nade mną :D
Czemu nie szaleję? Lubię wafelki, tylko jakoś do testów mi nie po drodze :)
Spokojnie, przyjdzie i czas na wafle.
Po lody jadę jutro. Dziś miałam odwiedzić Leclerca, bo tam promocja Magnumów, ale za ziiiimno. Chyba zajrzę tam jutro, jeśli nie wymarznę się za bardzo w drodze do Tesco. Na szczęście oba mam blisko domu. Na nieszczęście są w przeciwległych kierunkach.
Wersji bez dodatków nie próbowałam, ale mój Ukochany lubi ją na równi z orzechową – choć też wyczuwa różnicę. Dla niego wersja pełna jest mocniej karmelowa, ale jako fan orzeszków ziemnych uwielbia też wersję orzeszkową. Jednakże po białej karmelowej od Zottera, jakiej próbowaliśmy w niedzielę, nic już nie będzie takie samo :P.
Dla Was po każdej czekoladzie nic nie jest takie, jak tydzień wcześniej!
No… prawie po każdej ;)
Czemu ja mam Tesco na końcu świata?! :'(
A ten Wedel mi smakował dużo, dużoooo mniej niż poprzednia wersja.
Masz za to tatę z autem, ja tylko autobusy i tramwaje :P
W sumie to nawet nie sądziłyśmy, że tu może być taka różnica. Jadłyśmy obie czekolady ale zawsze z dość sporym odstępem czasowym i nie miałyśmy takich odczuć. No nic, to nie zmienia faktu, że wersja z orzeszkami czeka na nas w szafce jak przyjedziemy na weekend do domu (tatuś jest prze kochany) xD
Ooo, to czekam na Wasze opinie :)
Ta czekolada jest jedną z moich ulubionych. :)
Prosiłabym bardzo o przetestowanie czekolady z We dla Cookie z kawałkami karmelu! ;D
Niestety jest to czekolada dużego kalibru, więc nieprędko ją upoluję. Jeśli ktoś nie kupi i mnie nie poczęstuje, nie wiem, jak to będzie. Mam za to miniaturową Karmellove Szyszkę :)
No cóż, trudno się mówi.
Hah, karmelowe wyroby z Wedla osobiście uważam za najlepsze. :)
Ja jestem zakochana w Gorzkiej Kokosowej, Mlecznej Truskawkowej i Mlecznej Toffi. Ubóstwiam czekolady z kremowymi nadzieniami :)