Keebler, M&M’s Cookies (Coś Dobrego)

Jeśli jest na tym świecie ktoś, kto nieszczególnie lubi M&M’s, Lentilki i im podobne drażetki, z przyjemnością podam mu rękę, wygłaszając staromodne „witaj w klubie”. Jeśli jednak ten sam ktoś okaże się równie oporny wobec produktów wykorzystujących kolorowe cukierki, używających ich jako dodatku lub nawet bazujących na nich, z oburzeniem wyrwę moją rękę z uścisku, dla podkreślenia sprzeciwu tupiąc nogą. Czym innym jest bowiem nie przepadać za określonym produktem, a czym innym nie dawać mu żadnych szans, szczególnie gdy zmienia formę i dostosowuje się do naszego gustu.

A M&M’s w kwestii dostosowywania się są mistrzem. Z racji, że nie po drodze mi do zakupienia ich w formie klasycznej czy też tej drugiej, wzbogaconej o orzeszek ziemny, drażetki ukazały się mym oczom w postaci okrągłych i absolutnie uroczych ciasteczek o rozmiarze „bite size”. Przyznaję, że z miejsca zostałam oczarowana, a w rezultacie paczuszkę zaprosiłam do domu.

Keebler, MMs Cookies (1)

M&M’s Cookies

Cała paczka ciasteczek z drażetkami to zaledwie 45 g wagi, osiem okrągłych sztuk, 230 kcal i kilka minut jedzenia. Taki rozmiar określa się mianem „w sam raz na raz” i wykańcza między posiłkami. Nie ma co odkładać na później, nie bardzo jest się czym dzielić. Najlepiej zamknąć drzwi do pokoju, a wręcz pod nimi usiąść, żeby nikt nie otworzył i spałaszować zawartość do ostatniego okruszka.

Keebler, MMs Cookies (7)

Po otworzeniu opakowania zobaczyłam niepokruszone (!) i śliczne maleństwa, wizualnie nieco podobne do Piegusków, co akurat nieszczególnie mnie ucieszyło, że racji że tych ostatnich nie lubię. A może nie tyle co nie lubię, ile uważam je za przeciętne do bólu. Tu jednak sprawę ratowały kolorowe M&M’s, do których również miłością nie pałam, ale po wtopieniu w ciastko – kto wie?

Ze środka paczki, a potem z miseczki, do której przesypałam moje M&M’s Cookies, pachniało cudownie czekoladowo. Był to aromat mlecznej czekolady, ale i kakao. Przypuszczam, że tak samo pachnie wnętrze klasycznych kolorowych drażetek, gdyż to one odpowiadały za ogólnozmysłową (głównie zapach i smak) czekoladowość ciasteczek. Część z nich nie miała nawet skorupek.

Keebler, MMs Cookies (2)

Same ciastka były zwarte i treściwe, nazwanie ich „kruchymi” byłoby minięciem się z prawdą. Choć dawno nie jadłam oryginalnych Piegusków, wydaje mi się, że były od nich nieco inne, acz na pewno bardziej podobne niż chociażby do ciastek maślanych. W ich smaku dało się wychwycić słodycz – delikatną, a także sól – nienarzucającą się. Były wyraźnie tłustawe i pokryte okruszkami.

Całość produktu robiły tak naprawdę M&M’s, bez których ciastka wyszłyby po prostu średnie. Drażetki, jak już napisałam, częściowo powlekały skorupki, częściowo zaś były nagie. Uwydatniło to ich czekoladowość i słodycz. Pachniały, wyglądały, smakowały i robiły dobrze podniebieniu.

Keebler, MMs Cookies (4)

Zamoczywszy ciastka w gorącej herbacie, uzyskałam całkiem inny produkt. Konsystencja się popsuła, była właziwzębowa i kleista, w smaku za to ukazała się nuta karmelowości. Czekolada lekko namokła, przez co stała się jeszcze wyraźniejsza i słodsza, pyszna. Całe ciastko zaczynało przypominać kawałek ciasta z blachy, na dodatek świeżego, dopiero wyciągniętego z piekarnika.

Przygodę z M&M’s Cookies mogę zatem uznać za jak najbardziej udaną, a zachwyt czekoladowymi drobinkami pozwala mi zadumać się nad kwestią zakupu zwykłych drażetek. Skoro produkty wzbogacone o nie smakują mi, to może jednak same M&M’s nie są aż tak straszne, jak sądzę?

Keebler, MMs Cookies (6)

Szkoda, że zabawa tak szybko się skończyła. Nowe doświadczenie, cudowny zapach, próba jedzenia ciastek z i bez zamoczenia w herbacie, karmelowa nuta, kolorowe drażetki i rozmiar w sam raz na raz to zdecydowane i mocne plusy ciasteczkowo-drażetkowej propozycji Keeblera. Minusem jest zaś wykonanie samego ciastka, które powinno być bardziej kruche, sypkie i… no, po prostu ciasteczkowe.

Na sam koniec pytanie, które muszę wam zadać. Zgodzicie się, że to najpiękniejsze zdjęcia na blogu do tej pory? M&M’s Cookies są tak fotogeniczne, że nie mogę przestać patrzeć na monitor.

skalachi_4Ocena: 4 chi ze wstążką


Skład i wartości odżywcze:

Keebler, MMs Cookies (5)

Keebler, MMs Cookies (3)


Coś Dobrego(kliknij obrazek, by przenieść się na stronę sklepu Coś Dobrego)

32 myśli na temat “Keebler, M&M’s Cookies (Coś Dobrego)

  1. Ja draże niby lubię, ale w ciasteczkach jakoś mnie nie pociągają. Trzeba im jednak przyznać, że przynajmniej ślicznie i smakowicie wyglądają. ;)

    1. A widzisz, u mnie na odwrót – same średnio, ale w ciachu… :D
      Zjadłabym jeszcze ciacha z Reese’s tudzież masłoorzechowymi M&M’s.

  2. Takie kruche ciasteczka są najlepsze, dlatego zachwyt nad ich pozowaniem nie jest mały ;)
    Jeszcze ładniej mogłyby wyglądać w postaci lodowej kanapki (coś jak Oreo), tylko… wątpię bym miał okazję ją kiedykolwiek dostać.

    Sypkie, kruche, drażetki M&M – to moje połączenie. Zresztą cookies, poza masłem orzechowym, z „niedostępnych” smaków są tymi, które chciałbym spróbować. Cała reszta jak ciasto urodzinowe, jakieś inne bzdety już mniej.

    Ach… no i pretzle ;)

    1. Mnie same drażetki tak nie bawią. Na pewno najbardziej NIE chciałabym spróbować miętowych. Brrr.

  3. Może i masz rację z tymi zdjęciami, mi też się podobają. W dzieciństwie miałam coś takiego, że wolałam Lentilki od M&M’sów, ale z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że uwielbiałam i jedne i drugie. Co innego podróbki, te już mi nie smakowały. A te cisstka wyglądają tak słodko. :}

    1. A myślałam, że tylko ja wyczuwam różnicę pomiędzy M&M’s, a Lentilkami! Dla mnie Lentilki są słodsze z powodu czekoladowego wnętrza, które jest bardziej mleczne, a w M&M’sach zdecydowanie bardziej czuć kakao. Poza tym one mają taką charakterystyczną, chrupiącą skorupkę, a M&M raczej jedynie taką słodką, kolorową otoczkę.

  4. Szczerze powiedziawszy wizualnie to w ogóle mi się nie widzi. :) Gdyby ciastka były w normalnym rozmiarze, w całości pozostały by M&M’s.. To byłoby zupełnie coś innego ! :)

    Obstawiam, że muszą być pyszne, sama jadłam jedynie „home made” iii… Oj, zasmaczyste. A że M&M’s lubię (o czym tu: http://slodkieabstrakcje.blogspot.com/2015/04/mars-m-chocolate.html), pieguski tym bardziej.. Ach, mam nadzieję że kiedyś uda mi się coś takiego zjeść!

      1. W sumie ciężko nie pamiętać. U mnie wszystko takie „świeże” :) W końcu dopiero zaczynam tę przygodę!

        Zapewne zamówię! Tylko niech najpierw pokończę te moje zapasiki :) … Chociaż.. Ciastek w sumie nie mam :D

  5. Mniej więcej wiem jak smakują, bo przypuszczam, że to coś podobnego do ciastek które sama robiłam. Takie maślane, kruche ciastka z czekoladowymi drażami nie mają prawa być niedobre, myślę, że pewnie jest nawet jakiś przepis regulujący to.

  6. U mnie z tymi drażetkami jest różnie. W dzieciństwie je uwielbiałam i jadłam często. Częściej M&M’s chociaż chyba właśnie Lentilki lubiłam bardziej – bo słodsze, a w okresie dzieciństwa im coś było słodsze tym lepsze – wiadomo. :D Obecnie nie jadłam M&M’s ich już całe wieki bo przy ostatnim zakupie zjadłam kilka i stwierdziłam, że ,,to już nie to”. Lentilki za to czasem zjem bo w sklepach z niemieckimi produktami pod moim domem mają takie miniaturowe paczuszki ich, których się mega nie opłaca kupować bo jedno takie mini coś kosztuje złotówkę, a jest tam dosłownie kilkanaście malutkich cukiereczków wielkości łebka od szpilki ale na mały słodyczowy głód są w sam raz to czasem się szarpnę.
    Co do ciastek, to ja takie ciastka w stylu American cookies kocham. Naprawdę nie ma dla mnie lepszych, żadne tam markizy, herbatniki, maślane czy delicje. Niemniej na rynku jest bardzo niewiele takich, które są dobre. Najlepsze do tej pory jakie jadłam to Lidlowe od McEnnedy i do tej pory nic ich nie pobiło. Te wyglądają przeuroczo ze względu na cukierki i producenci wiedzieli co robią bo pewnie jakbym je zobaczyła opakowanie na półce to nie zastanawiałabym się nawet dwóch minut tylko od razu wpakowała je do wózka. Natomiast po wyciągnięciu z paczki wyglądają trochę słabiej zwłaszcza w porównaniu z solidnymi z Lidla, którymi jak walniesz w okno to prawdopodobnie rozbijesz szybę. :D Też mi się wydaje, że głównie ratuje je ten właśnie dodatek no ale musiałabym spróbować aby wydać jednoznaczną ocenę. Niemniej po co ja się tyle produkuje przecież i tak pewnie bym wżarła bez mrugnięcia okiem i by mi smakowały. :D

    1. Ja jestem raczej markizową dziewczyną :) Chociaż i herbatnikiem nie pogardzę. Jedno jest pewne: American Cookies stoją u mnie na przedostatnim miejscu w rankingu. Za nimi są tylko jakieś niedobre z wiórkami :P

      1. Inne ciastka niestety też uwielbiam i markizy postawiłabym na drugim miejscu, potem herbatniki. Później wszelakie inne maślane, kruche itd. :D Mniam, zrobiłam się głodna.
        Czy tylko ja tak mam, że zawsze największy apetyt łapie mnie w godzinach wieczornych?

        1. Apetyt mam zawsze, ale na słodycze rzeczywiście najbardziej wieczorem. Myślę, że jest to spowodowane faktem, że wcześniej nie pozwalam sobie mieć ochoty na słodkie, a gdy nadchodzi wieczór, to wiem, że niedługo będę je jadła.

          1. Wiesz co, mam dokładnie tak samo. Zawsze wiem, że wieczorem jest moja pora ,,na serek” i wtedy już nie mogę się doczekać aż sięgnę do lodówki. :D

  7. faktycznie jakie piękne :3 takie modeleczki… naprawdę tylko pozazdrościć tych cuuuudowności… ja osobiście kocham m&m’sy i pieguski więc dla mnie to byłoby coś wspaniałego *__*… sama raczej nie zamówię, ale może dotrą do mnie do swojej mamusi w Polce :) p.s- też kocham takie egoistyczne paczki :D

      1. jak jest dzień kobiet twierdzą, że nie jestem kobietą, jak dzień dziecka, twierdzą, że już dzieckiem nie jestem :) na serio niestety to nie przejdzie, moi rodzice uważają, że na takie pierdoły to grzech wydawać… ech pozostaje oszczędzać i czekać, ale dzięki za poradę ^^

  8. Zarówno M&M’sów, jak i Piegusek bardzo dawno nie jadłam – te dwa twory połączone w jedno to by był mały szok dla moich kubków smakowych ;). Trudno mi sobie nawet przypomnieć dwa tak klasyczne przecież smaki.

    1. Rzeczywiście są klasyczne, ale gdyby nie dziś recenzowana paczka, też mogłabym napisać, że nie wiem, kiedy ostatnio je jadłam.

  9. Oj ślina cieknie litrami :D Wszelkich drażetek też nie lubimy, bo nie przepadamy za tą cukrową otoczką ale już ciasteczka z ich dodatkiem czemu nie?? xD
    Marzyłyby nam się takie spodki zamoczone w ciepłym mleku migdałowym!

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.