Produkty ze sklepów ekologicznych… nie.
Produkty z działów ze zdrową żywnością… nie wiem.
Zdrowe słodycze… może.
Słodycze udające, że są zdrowe… prędzej.
Fig Bary… zawsze!
Fig Bar Lemon
Dostając przesyłkę od Nature’s Bakery i odkrywając, że znajduje się w niej osiem paczek po sześć sztuk ciastko-batonów (według producenta batonów, według mnie ciastek), popadłam w stupor. Co ja z tym zrobię? Kiedy ja to zjem? Do końca roku planowałam przecież uporać się z dostępnymi na rynku Hitami, a potem przejść do belVity i tak dalej. Pokonawszy jednak pierwszy, chwilowy i niezrozumiały dla normalnej części społeczeństwa smutek, uznałam, że nigdzie mi się nie spieszy. Blog nie ma terminu przydatności do czytania, a ja – choćbym chciała – nie zrecenzuję wszystko naraz. Skoro Fig Bary już dostałam, trzeba z nich skorzystać, zamiast zamartwiać się, że nie zdążę poznać rodzimej ciastkowej oferty.
Na pierwsze spotkanie z nieznanym wybrałam wersję cytrynową, jako że – obok jabłka z cynamonem, za które zabrałam się w dalszej kolejności – najbardziej mnie kusiła. Ciastko ze słodkimi owocami bowiem to jedno, firma Nature’s Bakery już udowodniła, że potrafi (figa, jagoda, malina), ale owoc kwaśny i znany raczej z twardych cukierków oraz detergentów? No, mogło być różnie.
Zapach Fig Bara Lemon (zostając przy oryginalnej nazwie, żeby brzmiało bardziej egzotycznie) jest standardowy, czyli figowy i… zdrowy. Trudno mi określić, co składa się na taki „zdrowy zapach”, ale na pewno każdy z was wie, o co chodzi. A jeśli ktoś jednak nie wie lub ma wątpliwości, niech przespaceruje się do Rossmanna i zakupi jednego z dostępnych tam Fig Barów.
Dalej jest kwestia konsystencji i wyglądu. Tu, podobnie jak u poprzedników, do czynienia mamy z dwoma dość małymi figowymi chlebkami, z zewnątrz twardszymi (choć z łatwością można je połamać czy wgnieść palcem), w środku wypełnionymi figowym dżemorem.
Po wstępnych oględzinach uznałam, że cytrynowa wersja Fig Bara będzie zupełnie taka, jak klasyczna figowa, jagodowa czy malinowa, a więc pyszna, ale niemal nie do odróżnienia. To z kolei stawiało mnie przed perspektywą zjedzenia czterdziestu ośmiu takich samych ciastek. Jeśli ktoś ma się ochotę pośmiać, to proszę bardzo. Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni!
Szczególnie że Fig Bar Lemon rozwiał moje wątpliwości już po pierwszym gryzie. Okazało się, że choć chlebek jest zdrowy, słodki i po prostu figowy, skrywająca się wewnątrz – również figowa – pasta ma smak intensywnie cytrynowy! Jest słodko-kwaśna, a jednocześnie chrupiąca, w końcu główny owoc posiada maleńkie pesteczki. Trudno mi jednak orzec, czy cytrynowość ciastka opiera się bardziej na naturalności soku żółtego bohatera (takie miałam wrażenie, tym bardziej, że prawie na pewno we wnętrzu znajdują się fragmenty cytryny), czy może jednak na sztucznym dodatku, który sprawia, że dżemor jest bardziej cytrynowożelkowy niż cytrynowoowocowy. Wiem za to, że jest pysznie!
Cytrynowy Fig Bar jest zatem tym samym, znanym już z poprzednich wersji chlebkiem, ale z zupełnie innym i zaskakującym środkiem. Środkiem gęstym, konfiturowym, mocno cytrynowym, kwaśnawym. Nie trzeba go moczyć w herbacie czy kawie, świetnie sprawdza się sam, a przez odgórny podział na dwie części można się nim dzielić (haha), można też odłożyć połówkę na później (hahaha).
Mi standardowo najbardziej smakowała warstwa zewnętrzna, ale i nadzieniem nie pogardziłam. Jakość ciastek jest rewelacyjna, a po pierwszej degustacji już wiem, że czeka mnie masa pysznych wiosennych, letnich, a może i jesiennych figowych wieczorów.
Ocena: 5 chi ze wstążką
Wiedz, że cierpię bardzo czytając taką opinię i nie mogąc sama się przekonać o smaku :( Kocham cytrynowe słodycze, a tu chała, znaczy tego Fig Bar ;_;
Ja akurat wolę cytryny w lodach i jogurtach, ale tu… tu nic nie może pójść źle.
A tylko co przekonałam się do słodyczy z cytrusami… a u Ciebie takie cudo! W sumie, nie spróbowałam jeszcze wszystkich dostępnych w Polsce, ale i tak chcę ten smak!
A które próbowałaś?
Nigdy ich nie jadłam ale zamierzam się do dostępnych u nas wersji :D :)
Bardzo powoli..
To zamierzaj się szybciej, bo to czysty raj.
Jaki cudny no! :( Jeśli miałabyś zamiar je sprzedać, zawsze jestem chętna. :D
Z jedną kolejką na pewno COŚ zrobię :)
Wygląda zatem, że całkiem niezła przekąska. Ciekawa jestem tego cytrynowego posmaku. Powiem szczerze – nigdy z nimi do czynienia nie miałam. Fajne są do wzięcia ze sobą na długie wędrówki lub bieg po mieście w celu załatwiania różnych spraw, zgłodniejemy i batonik jest pod ręką jak znalazł :) Pozdrowionka! Miłego dnia :)
Prawda, mają fajną formę do wzięcia ze sobą i nie brudzą palców, buzi ani ciuchów podczas jedzenia.
Nawet sobie nie wyobrażasz jaka nas zżera zazdrość jak patrzymy na te batony xD xD
Choć cytrynowe smaki nie należą do naszych ulubionych to pod postacią fig bara chętnie byśmy się w niego wgryzły :D
No akurat my skorzystałybyśmy z przed ostatniej opcji, czyli podzielenia się nim między sobą xD
Nie ma czego zazdrościć, trzeba czekać – jestem pewna, że pojawią się w Polsce. Muszą!
Nie będę mówić, że zazdroszczę, bo pisałam Ci o tym już nie raz… Zwłaszcza, że ja akurat lubię produkty eko, bio itd chociaż akurat nie ze względu na ich ,,zdrowotność”, która tak naprawdę jest żadna. :D Po prostu mi one szczerze smakują.
Nie dziwię się, że najpierw sięgnęłaś po ten wariant, zrobiłabym tak samo, bo ciekawiłaby mnie ta kwaśność cytryny. Cieszę się, że producentom udało się oddać ten smak! Szkoda tylko, że nigdzie go nie kupię… -,- he he. Mam jednak nadzieje, że zostaną one wprowadzone, bardzo na to liczę! Jak nie, to wyślę im list z groźbami.
Też mam nadzieję, bo nie chcę się z nimi żegnać tak szybko. Znikają jak promienie słońca w pochmurny dzień :(
Figa – choćby oblana białą czekoladą, nie będzie mnie kusić. Fakt, nie jadłem jej tyle co pewnie niektórzy z czytelników żyją na tym świecie (ale ze mnie zgred :/), ale zwyczajnie mnie nie pociąga. I niech tak pozostanie. Kolejny baton, który by mi smakował (a jeszcze miał czysty skład) to atak na portfel.
Niechaj se będzie. Plus (nawet spory) za cytrynę, bo kwaśny lubię :)
Ja nie lubię za to suszonych fig z tego takiego kółka, wiesz… One są jak kamienie :/ Zdecydowanie lepiej kupić suszone, ale z paczki, która trzyma w środku wilgoć, wtedy są jak świeże. Polecam :)
Jadłam jagodowe dobre,ale szału nie robią . Kupiłam kiedyś dzieciom jak szłam w odwiedziny to pluły tak im nie podeszły zdrowe słodycze:P
Szału nie robią? O nieee… grzeszysz! Nawet ja, człowiek nielubiący zdrowych słodyczy, je pokochałam. To musi o czymś świadczyć.
jadłam wyłącznie figowy, i sama bym go nie kupiła tylko dostałam od siostrzyczki… ale byłam zszokowana strukturą smakiem tego ciastka, albo tak jak idealnie określiłaś ,,chlebkiem” :D zdrowy, sycący, dziwny… to wszystko mnie przytłoczyło ^^
Pozytywnie czy raczej nie?
Jak dla mnie apetyczny. ^^ Ciekawy duet ta figa i cytryna.
Apetyczny i pyszny :)
Fig Bary możesz jeść czy traktujesz je jako słodycze?
Ja zawsze boję się tego posmaku… jak w Questach cytrynowych :p
Ale co ja gdybam, skoro ten produkt i tak jest niedostępny w Polsce :(
Napaliłam się na te Questy jak szczerbaty na suchary.
Ja nie lubię cytrynowych smaków, więc na tego to bym się nie skusiła ;)
W ogóle nic? A napoje albo herbata z cytrynką?
Ja nie lubię herbaty :P
To zbyt dziwne, nawet jak na mnie!
Kusi mnie ta cytrynowość, nie powiem…
Witaminki z cytrynki ;)