R&R Ice Cream, lody Toblerone na patyku

Ostatnio często widuję wypowiedzi osób nielubiących ciastek Oreo, iż bazujące na nich słodycze – czekolady, batony, desery, lody – są nie tylko udane, ale wręcz pyszne. Sama co prawda podobnym wnioskiem podzielić się nie mogę, gdyż amerykańskie markizy lubię, za to inspirowane nimi wytwory różnie: czekolady rzeczywiście są warte uwagi, ale lody… polemizowałabym, podzielę się zaś czymś innym, mianowicie opinią o Daimie. Tu bowiem, zupełnie jak przeciwnicy Oreo, w produkcie zerowym upatruję zła wcielonego, a w całej reszcie udanego podwieczorka (do kolekcji wrażeń brakuje mi jeszcze wypróbowania Milki Daim, ale co się odwlecze… i tak dalej). Dziś z kolei przyszło mi poddać analizie wiarygodność twierdzenia: Toblerone w rankingu obrzydliwości stoi tuż za Daimem, bo nawet jeśli to prawda (czekolady aż boję się kupić), kto wie, czy bazujące na nim lody nie skradną mojego serca?R&R Ice Cream, Toblerone na patyku (2)

Lody Toblerone

Do loda Toblerone zbierałam się najdłużej (nie licząc Milki, ale tę już znam z ubiegłego roku), choć nie do końca potrafię wyjaśnić dlaczego. Może po prostu tak wypadło, a może wiązałam z nim najmniejsze nadzieje. Jakkolwiek by nie było, przed wieczorem zero w moim żołądku zniknęły oba Oreo i oba Daimy.

W końcu nadeszła jednak wiekopomna chwila, wyciągnęłam loda z opakowania i pomyślałam: Wtf?! Co on taki mały?! W rzeczy samej, Toblerone jest bardzo mały, a przynajmniej na takiego wygląda. Być może to kwestia mojego przyzwyczajenia do lodów typu magnumowego, o zaokrąglonych końcach, ale trójkątny napatykowiec wydał mi się mały i żałosny, nie wart wydania pięciu złotych.

Zgoła inaczej odebrałam zapach produktu, będący kwintesencją cudownej mlecznej i słodkiej czekolady. Choć nic nie wskazywało na to, by miała w sobie choć szczyptę kakao, wzbogacały ją o świeże i apetyczne orzechy. Aromat rodem z Magnumów.

R&R Ice Cream, Toblerone na patyku (3)

W polewę Toblerone na oko (i na ząb) wtopiono twarde kawałki beżowego nugatu – słodkie i włażące w zęby – karmelizowany cukier oraz orzeszki. Co do nugatu, w składzie zaznaczono nawet, żeby uważać, gdyż jest on twardy. Skądinąd skład jest jeszcze bardziej skomplikowany i głupszy niż w wariancie Oreo, spójrzcie sami: Lody kakaowo-miodowe z kawałkami czekolady mlecznej z miodem i nugatem migdałowym 2%, z kawałkami białego nugatu 2% w polewie z czekolady mlecznej 33% z białym nugatem 3%. Przez dodatki owe mleczna i smaczna polewa jest słodka do granic możliwości.

Lody za to są zadziwiająco… dobre! Nie czekoladowe, a kakaowe, do złudzenia przypominające masę twarogową do kakaowego sernika właśnie. Wtopiono w nie duże i twarde kawałki czekolady, zupełnie jak w kubeczkową Milkę, tym razem jednak smacznej i sprawiającej radość. Ponadto w ciemnej barwie loda dostrzegałam białe kawałki czegoś, co próbowałam nawet zjeść osobno, ale jak tylko dotykałam ich językiem, znikały. Przypuszczam, że miał to być płynny nugat, ale kto wie?

R&R Ice Cream, Toblerone na patyku (4)

Jestem urzeczona, tyle mogę… tyle muszę powiedzieć. Do chwili obecnej to najlepszy lód na patyku od R&R Ice Cream, jaki pojawił się na polskim rynku. Ma fantastyczną czekoladę, kawałki nugatu nie są aż tak złe – choć moje zęby twierdzą inaczej – a zapach jest równie cudowny, co smak. Z przyjemnością wystawiłabym mu 6 chi, rzecz uniemożliwiają mi jednak: kształt loda – jestem ortodoksyjna i muszę mieć klasyczną, zaokrągloną bryłkę, a także poziom słodyczy – Toblerone to kakaowy kogel mogel, do którego sypnięto pół opakowania opakowanie cukru. Przesada, ale pyszna. Ale przesada.

skalachi_5Ocena: 5 chi ze wstążką


Skład i wartości odżywcze:

R&R Ice Cream, Toblerone na patyku (6)

R&R Ice Cream, Toblerone na patyku (5)

55 myśli na temat “R&R Ice Cream, lody Toblerone na patyku

  1. To właśnie ten lód którego z całej bandy miałam ochotę spróbować :) Toblerone sama w sobie jest dla mnie dobra, nie ponadprzeciętnie ale dobra. Mam nadzieję, że niebawem się przekonam jak to z nimi jest :)

    Pytanie ode mnie – jak czekolada to tylko w kształcie prostokąta? :>

        1. No właśnie muszę, bo pisząc komentarz, wiedziałam, że zapytasz o Rittery, a kwadrat to również prostokąt :)

          1. Huehuehuehue :D

            Spoczko wszystko rozumiem. A co do Ritterów.. Jadłam kokoskę. Myślę, że po recenzji która pojawi się chyba w czwartek już nie będziemy się kolegować. Totalnie </3

  2. Te lody są przepyszne! Aż taaakie słodkie nie są, bez przesady :) Dla mnie lody Toblerone i Daim to takie wybawienie na rynku lodów. Jak byłem dzieciakiem, to co roku pojawiały się ciekawe lody(głównie Algidy), a teraz to nudy.

    1. Wybawienie… nie powiedziałabym, bo znam lepsze, ale rzeczywiście fajnie, że się pojawiły. A z dzieciństwa też kojarzę masę ciekawych lodów, np. jagodowe z patyczkiem w postaci żółtego, fosforyzującego w ciemności kościotrupa. Nikt inny go nie pamięta :(

      1. Ja też znam lepsze lody, ale już dawno nie pojawiło się nic ciekawego :< Zaskoczę Cię, bo ja też pamiętam te jagodowe lody z kościotrupem :D Najchętniej jadłem je po ciemku :D

          1. Haha, powiem Ci, że ja też kiedyś szukałam. Zdjęcie znalazłam, tylko akurat nie to. Gorzej z nazwą – nigdzie nie ma.

            Jakie jeszcze lody pamiętasz z dzieciństwa? Może jeszcze coś dzielimy :) Ja mogę dorzucić lody (chyba też Algidy, wydaje mi się, że kupowałam tylko Algidę) o kształcie Zappa, ale oblepione małymi cukrowymi kuleczkami, takimi jak na czekoladkach-maczkach.

            1. O, to takiego zappopodobnego oblepionego cuda nie pamiętam. Bardzo lubiłem np. takie lody wodne z Algidy w biało-różowe paski, chyba ZigZag się nazywały. Przetrwały tylko kilka lat, ale były pyszne. No i oczywiście Calippo pomarańczowe, jedne z moich ulubionych lodów ever.

  3. Diabli, muszę w końcu jej kupić. Już dawno lodów nie kupowałam i muszę się poprawić. Szkoda, ze nie ma wariantu z białej czekolady.

    1. Haha, ja wyrobiłam normę w kupowaniu za siebie, Ciebie i jeszcze parę innych osób. Mam w domu ok. 50 sztuk lodów.

      1. Ile masz sztuk 50? szok u mnie zmieściło się ostatnio tylko 5szt:(,ale ja mam teraz zapakowaną lodówkę wałówką od teściów:)

        1. Pół roku temu zainwestowałam w nową lodówkę, ma prawie 1,90 cm i trzy „kieszenie” zamrażalnika, więc… spokojnie zmieściłabym jeszcze kilka pięćdziesiątek. W chwili obecnej lody nie zajmują mi nawet całej jednej ;)

          1. Kobietko to ja też mam taką wielką lodówkę jak ty a tam same mięso,kiełbasy i mrożone warzywa ach i krokiety co robiłam ostatnio:)

            1. Aaa, to ja aż tyle mięcha nie mam. W dolnej szufladzie leżą poporcjowane cycki indyka, mielone i wątróbka, jeden albo dwa pozostałe w paczce paluszki rybne i jakieś owoce morza, które kupiłam milion lat temu w Lidlu podczas jakiegoś południowego tygodnia. Oprócz tego wpakowałam tam wszystkie rożki (lody), bo to największa szuflada. W środkowej miejsca wolnego brak, bo włożyłam tam około dziesięciu (już teraz mniej, może z siedem) paczek mrożonych warzyw: obowiązkowo szpinak, mam chyba dwa op. brukselek, brokuły i fasolkę. I jakieś tam resztki mixów, ale tego nie liczę. A pod nimi leżą duże opakowania lodowe, czyli 1,5-litrowy (?) Big Milk z Biedry (bo w promocji był, tak to bym nawet na niego nie spojrzała), Carte D’Or Tiramisu i kubkowe szaleństwa. I górna półka – najmniejsza – lody na patyku i chleb. I kostki lodu.

              1. To i ja bym tyle chciała lodów no,ale mięsem,kiełbaskami też nie garde bo mam przynajmniej pomysł na obiad gdy nie chce mi się iść do mięsnego:)

  4. Ten opis, zanim do mnie dotarł sens tego, jak po raz pierwszy kupiłam i jadłam, dłuższa chwila minęła, haha.
    Z tym nugatem też się zastanawiałam, czy on miał być taki, czy po prostu się rozpuszczał, ale grunt, że jest smaczny.
    W pełni zgadzam się z opinią, ale to już pewnie wiesz, po mojej recenzji. ;)

    1. Wiem też, dlaczego poświęciłaś się, kupując drugi raz, jadąc daleko czy robiąc z siebie wariata z aparatem. Warto!

  5. Zgadzam się absolutnie z każdym słowem. Też byłam rozczarowana jego wielkością. Stanie w kolejce w związku z jego zakupem zajęło mi trzy razy więcej czasu niż zjedzenie go. Jednak lód sam w sobie był świetny. Wydawał mi się tłustawy, ale w taki przyjemnie aksamitny sposób. Czekoladowy jego smak zupełnie inny od dostępnych na rynku, nie było tam goryczki tylko sama słodycz zdecydowanie kakaowa ale nie przecukrzona czy nachalna. Sama polewa natomiast grubaśna i pyszna, fajne też te drobinki co mnie zaskoczyło, bo wiesz jak ja lubię ,,chrupacze” w czekoladach… Dla mnie nic mu nie brakuje, no może poza rozmiarem.

    1. Gdyby nie ten rozmiar i trójkątna forma, to nawet przebolałabym słodycz i przyznała 6 chi, no ale nie mogę :)

  6. Jakoś do tej pory z tymi lodami na patyku nam nie po drodze. Może to też przez to, że odkąd mamy maszynkę do lodów to w ogóle kupnych nie jemy :P Jednak będziemy miały na uwadze, że ta wersja jest warta spróbowania (pomimo dodatku miodu) :)

    1. Raz w życiu miałam okazję jeść domowe lody – u mojego byłego chłopaka, jego mama (a potem my sami) zrobiła z truskawek, śmietany/jogurtu… nie pamiętam. Ale wyszły BOSKIE, jak z najlepszej lodziarni, aż byłam w szoku, bo wiecie… wg mnie domowe jedzenie nie może być TAKIE JAK kupowane, a te lody były nie PRAWIE JAK ale DOKŁADNIE TAKIE JAK z lodziarni.

  7. Kurczę, chyba powinnam go jeszcze raz kupić i spróbować. Zjadłam go w sumie dawno temu, wpadł mi w oko w zamrażarce w jednym z osiedlowych sklepów i nie czytałam nic o nim wcześniej więc byłam zaskoczona. Czekolady Toblerone dawno nie jadłam, bo rzadko kiedy jem samą czekoladę mleczną, ale pamiętam, że jest pyszna więc się skusiłam. Tylko dobrze pamiętam, że byłam wtedy głodna i go wręcz pożarłam (jeszcze właśnie ten rozmiar) i w ogóle się nie delektowałam. Zapamiętałam, że polewa była pyszna, ale w ogóle myślałam, że w polewie są kawałki orzeszków! I nie smakował mi środek, ja go zapamiętałam jako dosyć mocno kakaowy i zdecydowanie za mało słodki jak dla mnie, ogólnie się nie zachwyciłam. A z Twojej oceny się dowiedziałam, że to nugat i uwaga o serniku (kocham serniki)… Tylko, że nie wiem czy to się stanie bo odkąd posmakowałam Oreo na patyku to jedyny lód na który sobie pozwalam :D

    1. Może pominęłaś to zdanie, ale: „W polewę Toblerone na oko (i na ząb) wtopiono twarde kawałki beżowego nugatu – słodkie i włażące w zęby – karmelizowany cukier oraz orzeszki” – także widzisz, ja też wyczułam orzeszki, mimo iż w składzie ich nie ma. I szczerze mówiąc, nadal uważam, że zapomnieli ich po prostu wypisać, bo to coś wtopione w polewę na bank nie jest samym nugatem. Albo to są orzechy, albo ja jestem nienormalna.

      Środek też odczułam jako kakaowy, a nie czekoladowy, ja jednak jako słodki. Rzeczywiście, spróbuj jeszcze raz :) I biedna Twoja kieszeń, bo Oreo tanie nie są :P

  8. nie jadłam jego, tylko w kubeczku i był moim ulubionym razem z oreo, a po Daimie ;) niektórzy mówią, że czekolada jest upierdliwa i męcząca, ale ja sama taka jestem więc mi pasuje :) jak tam sesja kochana? nic się nie skarżysz ;) jakie masz najcięższe zaliczenia, egzaminy pochwal się ;)

    1. Gdzie jadłaś Toblerone w kubku?!

      W piątek koło z estetyki, w przyszły piątek egzamin z mediów w perspektywie kulturoznawczej. Oczy mi wypływają od czytania tekstów, zwłaszcza tych pisanych językiem dinozaurów, ale dobrze jest, bo tylko to. A potem wakacje i nadrabianie wpisów na bloga, czytanie książek do recenzji (zrobiła się kolejka, deadlinów nie da się oszukać, a nie chcę zostać wykopana z mojego portalu) i inne przyjemności intelektualne w stylu seriali i filmów :D U Ciebie jak? ;>

      1. w delikatesach, często są tam jakieś nietypowe rzeczy, ale krótko :< marzę o Phipadelphi by spróbować, ale mogę sb pomarzyć nadal…

        współczuje Ci tych kolokwiów bo mi same teraz w miarę proste zostały, angielski, filozofia kultury itd. nadrabianie wpisów na bloga? przecież ty codziennie dodajesz notki, nie masz co nadrabiać, z mojej perspektywy rzecz jasna :) i czemu miałabyś być wykopana, kogo jak kogo ale Cb nie pozwolę wykopać nigdzie :D

        jak u mnie? na razie chce zdać, dzisiaj wracam na tydzień do domu, a potem rozpędzam się jak lokomotywa ^^ a potem wakaaaacje! maaarze o nich <3

        1. Nadrabianie w sensie pisania na zapas. Teraz codziennie dodaje, bo jade na rezerwie. Zawsze tak robie, ze pisze hurtem duzo, a potem wybieram, co puscic w swiat jako pierwsze :)

          Wykopac mnie moga z mojego portalu, jesli nie bede wypelniac swoich zobowiazan. Nie ma zmiluj. Ale spoko, nie zapowiada sie. Jestem pilna i systematyczna.

          1. niech by tylko spróbowali dziadygi jedne ;)
            nie wiedziałam, że nie które portale są tak restrykcyjne, aż strach się bać :D

            to baaardzo inteligentne z tą rezerwą, wręcz genialne ^^

  9. Gdyby nie miodowy i orzechowy dodatek, sama czekolada byłaby mocno przeciętna. Kupiłem raz, na fali z hmmm no, Oreo ;), i raczej nie wrócę. Nie są warte swojej ceny. Poza tym, przynajmniej mój, był wybitnie… miękki. Tzn. mimo niby zamrożenia nie nadawał się do gryzieni, a bardziej do muskania ustami.

    Mogliby zrobić odmianę w bieli…

    1. Przeciętna czekolada? A w życiu. Toblerone jest lepszy od Oreo. I cieszę się, że jest w mlecznej, a nie białej :P

  10. Toblerone zawsze kupowałam na lotnisku. O tych lodach słyszałam, ale nie mogę ich nigdzie dorwać. Wyglądają naprawdę przepysznie :)

  11. Jestem jedną z nielicznych osób, które czekolady Toblerone nie lubią. Nie wiem, czy to przez samą czekoladę w sobie, czy przez wnerwiający, klejący się nugat w żółtej wersji, ale nie i tyle. Lód wygląd super, bardzo podoba mi się jego kształt i ilość orzeszków! Jak na razie nie spotkałam żadnego (no dobra, Milkę widziałam), ale jak spotkam to kupię wszystkie, a Oreo to już najbardziej :D

  12. Wyglądają nieźle. Ale jakoś wolę lody z jasnym środkiem – jeśli są oblane czekoladą, zresztą inne także. Lody kakaowe czy czekoladowe lub nawet karmelowe jakoś mi nie podchodzą :( Ale ten nugat w polewie brzmi zachęcająco. Pozdrawiam serdecznie :)

    1. Rzeczywiście, też mam coś takiego, że wolę jasne lody w ciemnej polewie. Dobrze się jednak przełamywać, bo te są pyszne.

  13. Dziś nadrabiam, bo realny świat mnie pochłonął i nie chciał oddać :o
    Moim zdaniem lodowe wersje batonów i czekolad są robione przez ludzi, którzy za pierwowzorem nie przepadają :p Ostatnio jadłam loda Toblerone i naprawdę mi smakował, ale moim zdaniem czekolady za bardzo nie przypomina, a to dobrze, przynajmniej dla mnie :p To samo mogę powiedzieć o lodzie Daim, batona nienawidzę, a kubeczkową wersję – KOCHAM! :)

  14. O tak, czekolada jest bardzo dobra. Zupełnie taka jak w tabliczce.
    A jednak będę 3-cia z recenzją, bo po Tobie i Kimiko.
    Według mnie podobne są trochę do Daim ale tamte bardziej przypadły mi do gustu.
    Z Milki też jadłam ale rok temu się przesłodziłam, a Oreo… szkoda gadać. Natomiast najdłużej szukałam Toblerone.
    Jeśli chcesz znać moje zdanie, to podrzucam linka: http://chwila-smaku.blogspot.com/2015/08/r-ice-cream-lody-na-patyku-toblerone.html
    Daj mi znać czy Ci to nie przeszkadza, ok? W końcu niektórzy tego nie lubią, a wole mieć pewność. ;)

    1. Póki nie wrzucasz dziesięciu linków, na dodatek takich, w których już coś komentowałam, to jest git :)

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.