Kellogg’s, Pop Tarts Frosted Strawberry (Coś Dobrego)

Oglądając filmy i seriale, czytając książki i uczęszczając do szkół, dowiedziałam się, że iż Amerykanie jedzą na śniadanie ułożone w stos sięgający nieba pancakes z syropem klonowym, Anglicy serwują sobie smażony zestaw składający się z kiełbasek, bekonu i jajek, Francuzi nie rozpoczną dnia bez croissanta z dżemem i filiżanki z kawą pianką, która zawiera w sobie trochę kawy, a Polacy dostarczają organizmom energii albo poprzez świeże bułki z serem i szynką, albo poprzez mleko z płatkami. I oczywiście jestem świadoma, że to wszystko jest bardzo płynne, nie każdy lubi dżem, mleko, ser… w ogóle rzadko spotyka się człowieka, który lubiłby wszystko, poza tym mamy nowoczesne czasy, w których Francuz może się opychać kiełbasą, a Amerykanin jeść delikatną bagietkę z masełkiem, ale gdybym miała generalizować na potrzeby wpisu, to moje opisy wyglądałyby… wyglądają właśnie tak.

Drugi świat, który rządzi się własnymi prawami i ma niewiele wspólnego z rzeczywistością, stanowi internet. Tam ludzie jedzą co innego, zachowują się inaczej i wypowiadają w inny sposób, w ogóle mogłabym zaryzykować stwierdzeniem, że nieco inni. Nieco, bo jednak obstaję przy możliwości i wartości utrzymywania jednej tożsamości w obrębie różnych porządków, pomijając osoby, które celowo kłamią, wysyłają innym ściągnięte zdjęcia i podają nieprawdziwe informacje. Ta nacja z kolei – Internetianie – by nawiązać do poprzedniego tematu śniadaniowego, żywi się samymi pięknymi produktami, często znanych firm, dającymi się sfotografować i otagować jako foodporn. I tak na przykład podczas gry rzeczywisty człowiek spożywa bułę z kotletem mielonym, Internetianin wieloziarnistą kajzerkę z lekkim masłem bez soli, plastrem ekologicznej sałaty oraz smażonym na patelni bez tłuszczu kotletem mielonym z soi, papryki i mięsa indyczego, naturalnie również z hodowli ekologicznej. A jeśli chce się pochwalić produktem bardziej znanym, wpisującym się w tagi popularnej firmy, sięga po płatki Nestle, syropy Hershey’s do owsianek i naleśników albo Pop Tarts.

Kelloggs, Pop Tarts Frosted Strawberry (1)

Pop Tarts Strawberry

Kiedy podejmowałam współpracę ze sklepem Coś Dobrego i przeglądałam stronę pełną smakowitych produktów, moją uwagę przykuły niebieskie opakowania Pop Tarts – produktu nieznanego kubkom smakowym, ale dzięki Instagramowi zaprzyjaźnionego z oczami. Wiedziałam, że muszę je wypróbować, nie umiałam jednak zdecydować, które wolę: truskawkę czy jagodę? Oba smaki lubię, oba kusiły. Zdałam się więc na los i czekałam, który wariant wybiorą dla mnie właściciele sklepu.

Paczka dotarła, a ja od razu rzuciłam się do sprawdzenia smaku Pop Tarts. Truskawka – rewelacja, choć przecież i jagoda byłaby rewelacyjna. Szybko ułożyłam sobie w głowie plan, co zjem najpierw, co później, a co zostawię na koniec. W praktyce lista uległa pewnym zmianom, a i daty publikacji sprzeniewierzyły się założeniom, jedno jednak pozostało niezmienne: uwieńczenie pierwszej współpracy ze sklepem śniadaniowymi… no właśnie, czym? ciastkami?

Kelloggs, Pop Tarts Frosted Strawberry (2)

Aż do ostatniej chwili, do wieczoru zerowego, nie wiedziałam, że Pop Tarts to produkt do podgrzania (choć niekoniecznie, więc jak bym zjadła na zimno, nic by się nie stało). Uświadomił mnie filmik na Youtube, obejrzany zupełnie przypadkowo. To ci niespodzianka! – pomyślałam, a nazajutrz włożyłam moje pierwsze ciacho do mikrofalówki. Producent sugerował co prawda trzy sekundy przy najwyższej mocy, ale ja nastawiłam na trzydzieści sekund przy mocy bliżej nieokreślonej (lekko mi spaliło blaszkę w środku kuchenki, ale co tam; grunt, że nie wybuchła).

Pop Tarts Strawberry pachną niespecjalnie: trochę sztucznie, trochę plastikowo. Wyglądają też nie najlepiej, bo są cienkie, miękkawe (oglądając je w internecie, byłam pewna, że mają sztywność macy), ich boki są blade (niczym blada dupa twarz), a cały środek pokrywa lukier, za którym nie przepadam. Pierwszego wrażenia nie mogę zatem streścić w słowach: przerost formy nad treścią, bo treści jeszcze nie znałam, a forma… cóż, przecież to ona zawiodła. Takie niedorobione ciastko z Mc Donald’s.

Kelloggs, Pop Tarts Frosted Strawberry (4)

30-sekundowe podgrzanie produktu nie sprawiło, że poparzyłam sobie palce, nie sprawiło nawet, że był gorący. Ot, po prostu ciepły, można by przełknąć wielki kęs i nic by się nie stało. Niewypieczone w kolorze boki okazały się zaskakująco zwarte, treściwe, lekko mączne (coś jednak ze wspomnianej macy mają), a do tego wyraźnie… słone! W większości pokrywała je polewa z lukru i kolorowych, również lukrowych kropeczek. Wyglądało to ślicznie, uroczo i rodem z bajki, ale – jak pisałam – lukier nie jest moim ulubionym dodatkiem do słodyczy.

Środek truskawkowego Pop Tarts jest cieniutki, ale równie treściwy, co ciastko. Nie nazwałabym go dżemem, ale marmoladą. Albo lepiej: konfiturą, w smaku różano-truskawkową, bez pestek, choć niejednolitą, przypominającą wnętrze świeżo usmażonych pączków różanych. Dodając do tego ciepło wynikające z podgrzania w mikrofalówce… ludzie, momentalnie z czterech chi zrobiło się pięć i pół!

Kelloggs, Pop Tarts Frosted Strawberry (3)

Całość jest słodka, bardzo. Lukier się nie rozpuszcza, nie odpada, nie zostaje na palcach, a na dodatek jest… smaczny. Ciastko zaskakuje cienkością, nadzienie jeszcze bardziej, a jednak oba są treściwe i sprawiają, że po zjedzeniu jednej sztuki czujemy, że coś zjedliśmy. Nie ma tego efektu przelecenia przez żołądek, jaki dają paluszki, precle, chipsy, cukierki i wszystko to, po co sięga się w tonach, bo mózg nawet nie odnotowuje, że coś jemy. Niekoniecznie podałabym komuś (a tym bardziej sobie) Pop Tarts na śniadanie, obawiam się bowiem, że nie dałabym rady zaspokoić głodu, ale na deser – z całą pewnością. Z pewnością tak pewną, iż po zjedzeniu dwóch sztuk (drugą też podgrzałam) mam ochotę na więcej, a widząc różnorodność wariantów na stronie producenta… o mamo!

Na koniec pragnę jeszcze dodać, iż w recenzji jagodowych Fruity Pocky napisałam, że smakują one jak jagodzianka znad morza, z mojego dzieciństwa. To było jednak na długo przed degustacją Pop Tarts, które po podgrzaniu przypominają świeże pączki. A skoro truskawka dała mi złudzenie konfitury z róży, to jagodowa musi być najprawdziwszą nadmorską jagodzianką. Spróbuję na pewno!

skalachi_5Ocena: 5 chi ze wstążką


Skład i wartości odżywcze:

Kelloggs, Pop Tarts Frosted Strawberry (5)


Coś Dobrego(kliknij obrazek, by przenieść się na stronę sklepu Coś Dobrego)

36 myśli na temat “Kellogg’s, Pop Tarts Frosted Strawberry (Coś Dobrego)

  1. Jadłam parę razy. Raz mi smakowało, innym razem już nie a trzeciego zjadłam podczas wędrówki po Manhattanie, więc na smak nie zwracałam uwagi tylko na wzrost poziomu energii. Mi ten lukier średnio odpowiada, dodatkowo słodzi i tak słodkie nadzienie.
    Jednak od tej wersji wolałabym jagodową, z wiadomych powodów.

    1. A ja myślę, że skoro jestem oczarowana zwykłą owocową, to dla innych, bardziej wyszukanych, mogłoby mi nie starczyć chi. Po powrocie ze studiów albo w weekend przeszukam Twego bloga, bo pamiętam, że rzeczywiście o jakichś pisałaś, chyba z cynamonem.

  2. Kiedyś jednego jadłam i w sumie pamiętam tylko tyle, że był całkiem ok ii… tyle. Takie trochę nijakie, oprócz tego, że słodkie. Tego smaku oczywiście nigdy nie próbowałam, wiadomo – truskawka. ;P

    1. Wieloma przymiotnikami mogłabym Pop Tarts opisać, ale na pewno nie nazwałabym ich zwykłymi. Nigdy czegoś takiego nie jadłam.

  3. Nie jadłam i zapewne nie będzie mi dane skosztować :D As always.

    Co do samych Popów, zawsze mnie intrygowały. Mają w sobie coś, co przyciąga wzrok, skupia całą uwagę. Tylko co to jest? Przecież to totalnie zwykłe ciacho :)
    Z Twojego opisu.. No brzmią niesamowicie pysznie. Pączkiem mogłabym się zapchać ale faktycznie nie na śniadanie. Chyba umarłabym z głodu w ciągu godziny :)

    1. W ciągu godziny? Ja w ciągu połowy :D A Pop Tarts zwykłymi ciachami wcale nie są. Mi na przykład kojarzą się z bajką albo światem rodem z Charliego i fabryki czekolady.

  4. Kiedyś na jakiejś stronie przeglądałyśmy zagraniczne słodycze i były tam te ciacha. Najbardziej to nas urzekł ten z masłem orzechowym oczywiście (ale jagodą pewnie też byśmy nie pogardziły) :P Jednak własnie czytałyśmy, że to jest mega słodkie. Nas akurat średnio interesują takie gotowce do podgrzania i to jeszcze z lukrem ale we dwie byśmy nawet z chęcią jednego spróbowały :)

    1. Ja obrałam sobie za cel spróbowanie większości, tak jak Ritterów, a to o czymś musi świadczyć!

  5. O___O w życiu ,,czegoś” takiego na oczy nie widziałam… jak słowo daje… ten byt mówisz, że jak świeże pączki smakuje?! T.T… … … ( trzęsie się). Przegięłaś z tym produktem! nie pozbieram się przez Cb :D aż musiałam zajrzeć na yt stronę producenta, teraz będzie się to za mną wlekło xD

  6. Zawsze tak się zastanawiałam czym Ci Amerykanie się tak zachwycają? Okej nie powiem – wygląda to bosko. Jednak ciacho jak ciacho, takie trochę płaskie i co ono tam może skrywać niezwykłego. Teraz po recenzji jednak widzę, że faktycznie nie jest to byle ciasteczko. Jak zacznę robić zakupy przez Internet to jako iż znasz moje uwielbienie do tego rodzaju słodyczy tego z pewnością nie omieszkam pominąć. :D

  7. Jadłam wersję „Chocolate Chip Cookie Dough”. Dobre, nie powiem, ale przyznam się też, że zdarzyło mi się spalić środek poprzez zbyt długi pobyt w mikrofalówce :D

  8. Jadłam wersję z masłem orzechowym i powiem szczerze, że bardzo mnie rozczarowała. Ciastko było dla mnie totalnie bez smaku i jakiejś określonej struktury a nadzienie mdłe i nijak nie przypominające masła orzechowego. Tamtej wersji nie polecam zdecydowanie.

  9. Nie mam mikrofalówki (zrezygnowałem z niej jakoś), ale myślę, że i na suchulca bym się skusił. YT od lat jest przepełniony smakami tych „kanapek do tosterów”. Wyzwania (50 sztuk w jednym podejściu) to też już legendarne filmy.

    Oczywiście najbardziej kusi mnie wszystko z masłem orzechowym, ale to zaskoczeniem być nie może. na minus podają, niekiedy, zbyt małą dawkę nadzienia… jednak wszyscy krytykujący właśnie jedli je bez podgrzania.

    W Kuchniach Świata często gości… więc może kiedyś po nie sięgnę. Nie korcą bardziej niż inne pyszności.

  10. Jak ja nie lubię lukru:( jedynie jestem w stanie go przełknąć w serniku krakowskim . Ostatnio pisałaś ciastkach o Fig bar i jakoś postanowiłam im dać drugą szansę wczoraj znalazłam w Rossmanie kupiłam dwa jagodę i malinę . Malina pyszna nie wiem czemu mi nie smakowało za pierwszym razem? . Zrobię sobie zapas tych słodyczy bo tylko tam teraz znalazłam a przeszukałam prawie całe miasto. No i kaloryczność mnie zaskoczyła tylko 110kcal a ja się tym najadłam na spacerze:)

  11. Może nie wygląda jakoś fenomenalnie, ale wydaje się być całkiem niezłą przekąską. No i ten truskawkowy smak, to coś zdecydowanie dla mnie :) no i to złudzenie konfitury z róży – mniam, skłania mnie ku nim na pewno :) Wszystko co smakuje pączkopodobnie jest dla mnie hitem :D Pozdrawiam serdecznie :)

  12. Kooooocham Pop Tarts <3 Powiem Ci, że i tak na kiepski smak trafiłaś, więc w innych byś na pewno się zakochała ;) wisienka, borówka, s'mores i wszelkie czekoladowe…. mniam :) tylko tych z masłem orzechowym nie polecam… o dziwo :)

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.