Zott, Belriso choco wiśnia

Były czekoladowe Riso, czas na produkt alternatywny, który na polskim rynku znajdziecie od dawna.

Zott, Belriso choco wiśnia (1)

Belriso choco wiśnia

Pamiętacie, jak w recenzji Riso wyraziłam niechęć wobec ryżu na mleku, narzekając na jego gęstość, ciężkość i zapychający charakter? Cóż, zdania nie zmieniłam, a po Belriso sięgnęłam tylko dlatego, że dawno nie kupowałam ryżowego produktu od Zotta. Teraz, kiedy nadarzyła się okazja do porównania, nie mogłam odmówić sobie skorzystania z niej. Poza tym odpadły zmartwienia wpychaniem do żołądka dwustu gramów deseru, jako że tu mamy ich o całe dwadzieścia mniej (za to cena, o ironio, wyższa).

Od momentu zakupu trzech niechcianych deserów, do Belriso byłam nastawiona o wiele lepiej niż do dwóch limitowanych Riso. Główną przyczynę mojego zottooptymizmu stanowił dodatek wiśni, które spodziewałam się znaleźć we wnętrzu w dużych i soczystych kawałkach.

Zott, Belriso choco wiśnia (4)

Nic bardziej mylnego. Owocowy sos okazał się względnie rzadki i półprzezroczysty – tylko minimalnie lepszy od risowego, wiśnie za to były obecne w formie licznych… drobinek, w związku z czym na cały kubeczek tak naprawdę mogła przypadać aż jedna sztuka.

Zawód sosem niwelował obłędny zapach Belriso, zapowiadający jogurtowoczekoladową rozkosz. Powiedziałabym, że przypominał raczej czekoladę deserową niż mleczną, ale zauważyłam, że dla mnie każdy deser jest odzwierciedleniem ciemnej („głębokiej”) czekolady.

Już liżąc wieczko, poczułam smak pralin z wiśnią w środku, tak bardzo podobny do smaku jogurtu McEnnedy z żurawiną. Różnicowały je jedynie poziom kwaśności: większy dla lidlowego sezonowca, a także zawartość owoców: ponownie, większa dla produktu McEnnedy. Ostatecznie w Belriso wiśniowości jednak zabrakło, gdyż opierała się ona głównie na dodatku niewielkiej ilości soku.

Główny bohater – ryż – okazał się twardszy, niż przypuszczałam, porównywalny do mullerowego, niestety podejrzanie mączny. Było go sporo, przez co długo nie udawało się mi wybrać samej warstwy jogurtowej. Kiedy już się powiodło, nie wyczułam charakterystycznej proszkowatości kakao, na którą liczyłam.

Zott, Belriso choco wiśnia (2)

Belriso choco uważam więc za deser godny polecenia, ale raczej na raz, w formie eksperymentu czy porównania z dzieckiem Mullera. Od Riso Chocolate z sosem waniliowym jest o niebo lepszy, ale od wersji z kokosem gorszy. Na plus zaliczam jego smak, wielkość i pomysł połączenia wiśni z czekoladą, na minus jakość wykonania tego pomysłu, cenę z kosmosu oraz mączny ryż.

skalachi_4Ocena: 4 chi ze wstążką


Skład i wartości odżywcze:

39 myśli na temat “Zott, Belriso choco wiśnia

  1. Nie smakował mi i to bardzo! ja lubię tylko ryż naturalny lub pistacjowy inne dla mnie za słodkie fuj

    1. Ja z ryżami daję sobie spokój na najbliższy rok, ale to dlatego, że mnie męczą. Nie uważam, aby ten był niedobry.

      1. Hihi jeśli chcesz spróbować najbardziej obrzydliwego ryżu na mleku – polecam ten z Netto – przy nim nawet muller czeko z wanilią smakuje jak ambrozja :)

  2. Ten dodatek wiśni jest po prostu śmieszny. Gdyby to był taki sos z całymi wiśniami – kupiłabym, a jak takie coś… to nie, dziękuję. Pomijając oczywiście fakt, że nigdy nigdzie go nie widziałam.

  3. Gdyby nie był czekoladowy to bym spróbowała. Tutaj akurat to moje osobiste smaki, po prostu takich czekoladowych deserków nie lubię, nawet wiśnia nie pomoże. Gdyby był inny smak, bez czekolady to z chęcią :) Ogólnie rzadko jadam takie sklepowe desery, wolę na przykład budyń :D Pozdrowionka :)

  4. Widziałam w sklepie, ale w odróżnieniu od Riso ten mnie nie zachęca do kupna. Wiesz, taki tam mały odchył. Poza tym w lodówce od paru dni leży Riso z kokosem do którego również mi się nie śpieszy.

  5. Wiśnia z czekoladą to świetne połączenie. Gdyby tak popracować nad tym deserem wyszłoby coś może i dobrego, całkiem bardzo dobrego ? :)

    Pytanie kolejne: 200g to dla Ciebie dużo ? :>

    1. Ryżu tak, bo zapycha. Jogurtu w sumie też. Pamiętaj, że ja nigdy nie jem samego tylko jogurtu, zawsze dodatkowo ciastka albo czekoladę.

  6. Zawsze jak je widzę, zastanawiam się nad zakupem. Teraz, przez ciebie, mam jeszcze większy dylemat. ;) Z jednej strony fajnie, bo wiśnia i czekolada, to moim zdaniem sobre połączenie, no ale z drugiej właśnie czekolada, za którą w serkach/rzeczach a la Riso nie przepadam (chyba..).

  7. Wiesz doskonale jak sprawić abym cieszyła się na recenzję od ucha do ucha – SEREK! :D Znaczy dobra, cieszę się z każdej tak naprawdę ale taka wywołuje zdecydowanie szybsze bicie mojego serca. <3 Do tej pory byłam wierna Riso. Próbowałam już prawie każdego i wszystkie oprócz pistacji lubię. Wanilia, karmel i naturalne są dla mnie najlepsze. Belriso natomiast jest dla mnie wyspą nieznaną, próbowałam tylko wersji waniliowej light i smakowała mi średnio. Bardzo, bardzo słodka i jakaś sztuczna w smaku choć przypuszczam iż możliwe, że to własnie przez ten dodatek ,,light". Ten spróbowałabym chętnie, bo chociaż wiśnia aż tak mnie nie pociąga to jednak ryż czekoladowy już bardzo. Jeżeli mogę go mieć tylko z wiśnią to niech będzie! Pewnie spróbuję ale to dopiero za jakiś czas bo tych mlecznych ryżyków zjadłam już tyle, że obecnie patrzeć na nie nie mogę… Z drugiej strony ten nie jest aż taki słodki to pewnie i tak sięgnę po niego szybciej niż się tego spodziewam. :-)

  8. Jadłam, ale chyba miałam zbyt wygórowane oczekiwania, bo totalnie nie przypadł mi do gustu :p Myślałam, że to będzie taka namiastka tortu szwardzwaldzkiego… ale tak nie było :( niby zjadliwy, ale nie zachwyca :p

    1. Dokładnie tak: zjadliwy, ale nie zachwyca. A do tortu mu daleeeeeeko, choć ja i tak na to nie liczyłam (nie miałam takich skojarzeń).

  9. Jakiś rok temu jadłyśmy tą wersję z wiśnią, bo mamy lekką słabość do połączenia czekolady z tym owocem :) Szczególnie w pamięci nam nie zapadł ale zgodnie stwierdziłyśmy, że produkty Mullera smakują nam bardziej :) Fajnie by było gdyby też pojawiło się Riso w takim wydaniu smaków, wtedy chętnie byśmy oba porównały :)

  10. w końcu coś co jadłam :D i znam ^^ belriso wszystkie smaki spróbowałam oprócz tych z mikrofali w żabce ;( trudno, może powrócą :D dla mnie za mało słodki, ale to ja xD

      1. co z tego? dla mnie to prawie to samo ;) na począku myślałam, że nawet to samo, dopiero rok temu moja siostra powiedziała mi, że jednak nie :D

        1. To z tego, że Wedel to nie Wawel, a Milka nie Ritter Sport. Jak bloggujesz o jedzeniu, to nie możesz pisać, że dwie firmy to to samo, bo podważasz swój autorytet w kwestii wiedzy (jeśli się dopiero uczysz, to super, ale jest różnica pomiędzy niewiedzą a ignorancją).
          Zabrzmiało groźnie, ale no hard feelings ;)

          1. tak, masz racje, ale kiedy je jadłam na potęgę, wcale nie blogowałam i nie miałam takiego zamiaru! Ale są takie produkty do których nie przykładam wagi, jak i na pewne szczegóły. Bo czy chleb z 7% ziaren czy ten z 10%? czy z zawartością cukru 1,2g/100g czy 12g/100g. Faktycznie gdybym miała je zrecenzować albo porównać to na pewno bym nie zostawiła tego tak. Ale nie dajmy się zwariować, bo bloga prowadzę. Nie mogę wszystkiego recenzować i patrzeć pod tym kątem. Po prostu bywam głodna i od czasu do czasu nie chce się zastanawiać gdzie mam aparat, z jakiej firmy pochodzi to cudo, czemu word nie chce mi się włączyć.

            Blog zobowiązuje, prawda, ale jestem tylko człowiekiem i to jest hobby, a nie sposób na zarabianie na życie ;)

            1. Ja też nie patrzę na zawartość cukrów w chlebach, bo o nich nie blogguję. Nie napisałam przecież, że mając bloga o słodyczach, musisz znać wszystkie firmy na rynku, w tym również ubraniowe, kosmetyczne i meblowe. Uważam jednak, że wypada mieć orientację wśród tych rzeczy, o których piszesz. A o jogurtach piszesz :)

              1. masz całkowitą rację! i teraz zacznę bardziej zwracać uwagę na to co jem, blog faktycznie zobowiązuje :) zresztą np pomylić Wedel z Wawel, to mogło by się źle skończyć :D

                1. Dobrze, że czytam swoje wpisy kilkakrotnie przed dodaniem, bo dziś znalazłam takiego byka. Wszędzie pisałam Wawel, Wawel i nagle „wedlowska czekolada”. Byłby wtyd :D

  11. Kiedyś przepadałam za Belriso waniliowym, ale teraz wolę robić sama. I skoro ta wersja szału nie robi wg Ciebie, to też nie kupię, ale kakao z wiśnią i ryżem połączę ;)

  12. Ja, szczerze powiedziawszy, kocham ryże na mleku i nawet gdybym miała jeść je codziennie, to by jadła :D Taka lepka, zimna papka – mniam! Belriso od Zotta znam, ten też jadłam, ale Riso od Mullera nie przebije. To jest słodsze, bardziej sztuczne…no, nie moja bajka.

    1. Może za mało zjadłam, może też kwestia tego, że nigdy pod rząd, ale nie umiałabym odróżnić Belriso od Riso.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.