Nature’s Bakery, Fig Bar Mango

W recenzji Fig Bara Apple Cinnamon zapowiedziałam, że Mango będzie kolejną wersją, po którą sięgnę. Dlaczego? Dlatego, że z pozostałej do testów trójki: Truskawki, BrzoskwiniMoreli i Mango właśnie, to ono jest najrzadziej spotykane, najbardziej egzotyczne i najciekawsze.

A zatem zaczynamy!

Natures Bakery, Fig Bar Mango (1)

Fig Bar Mango

Mango to owoc, który jadłam w życiu… hmm… na palcach jednej ręki mogę zliczyć, ile razy. Pomijam tu oczywiście suszone owoce, bo nie smakują tak samo jak świeże, oraz wszelkie jogurty i słodycze, które mają w sobie tyle mango, ile ja w żyłach błękitnej krwi. Dzięki rzadkiej praktyce pamiętam jednak wszystkie chwile, gdy kroiłam sobie, lub ktoś mi kroił, ów żółty owoc. Szczególnie mile wspominam pierwszy raz. Miałam wtedy góra osiem lat i razem z rodzicami wyjechałam w góry na ferie. Któregoś wieczora, siedząc w pokoju hotelowym i szukając stacji nadającej po polsku (czasem udawało się taką złapać, ale nie wtedy), zauważyłam naszych znajomych, którzy siedzieli przy stoliku i obierali coś dziwnego. Zaciekawiona podeszłam do nich i poczęstowałam się kawałkiem, po czym – mimo prób odklejenia mnie od żółtego skarbu podejmowanych przez mamę – zjadłam prawie cały owoc. Trochę wchodził w zęby, trochę martwiła mnie jego konsystencja, ale przede wszystkim pociągało nieznane i słodki, słodziutki smak. Stało się jasne, że odtąd mango będzie na liście owoców ukochanych.

Natures Bakery, Fig Bar Mango (3)

Fig Bar Mango, jak jabłkowy poprzednik, waży więcej niż deklarowane 56,6 g, bo aż gramów 60. Jest ciężki, masywny, zbity… ale nie mokry. Po jednosmakowym wyskoku ciastko wróciło do normy, znów jest suche, jasne, lekko tylko tłustawe (na palcach nie zostawia śladów, ale na opakowaniu owszem). W zapachu czuć je po prostu figą, bez żadnego spoilowania, co znajduje się w środku.

Warstwa chlebkowa – moja ulubiona – jest tradycyjnie suchawa i zbita, figowa, bardzo słodka. Podczas jedzenia miałam wrażenie, że znajduje jej się tam trochę więcej niż w poprzednich Fig Barach, ale może to tylko wrażenie. Jeśli nie, innowację zaliczam na plus.

Warstwa wewnętrzna – tak zwany dżemor – jest słodko-kwaśna, w konsystencji figowa, figlarnie strzelają w niej małe pesteczki. Przede wszystkim jednak okazała się być nie mango, ale… pomarańczowa! Długo nie byłam w stanie stwierdzić, cóż to za smak, choć wiedziałam, że znam go bardzo dobrze. Dopiero w połowie drugiego ciastka zdałam sobie sprawę, że to wieloowocowy, niegazowany napój, który wypijałam dziadkom, ilekroć do nich przychodziłam. To musujące tabletki z witaminami, które zawsze mam w domu, mimo iż prawie nigdy ich nie rozrabiam. To pomarańczowa guma rozpuszczalna, która pozostawia w ustach słodko-kwaśny, lekko cierpki posmak. To oranżadka w proszku, której nigdy nie donosiło się do domu, wsypując do buzi wprost z opakowania. To moje dzieciństwo oraz wspomnienie opowieści o bożonarodzeniowych owocach z dzieciństwa mojej mamy. Ale nie mango.

Natures Bakery, Fig Bar Mango małe

Pomimo braku głównego składnika, nie mam dylematu, w jaki sposób ocenić tego Fig Bara. Chociaż cała recenzja może zamknąć się w słowach: niezła pomarańcza z tego mango, uważam, że jest dobrze. Nawet więcej niż dobrze. Dotąd sądziłam, iż cytryna stoi w moim rankingu smaków słodyczowych wyżej niż pomarańcza, ale jak widać niekoniecznie. Żółty owoc dostał bowiem 5 chi ze wstążką, a pomarańczowy maksimum. Nic dodać, nic ująć. No, chyba że by jednak dodać to mango.

Ocena: 6 chi ze wstążką
(gdyby wariant nazywał się Orange, dałabym unicorna)


Skład i wartości odżywcze:

Natures Bakery, Fig Bar Mango (2)

28 myśli na temat “Nature’s Bakery, Fig Bar Mango

    1. Jedyny Fig Bar, któremu przyznałabym mało chi, to taki z anyżem (na szczęście nie istnieje i oby nigdy nie zaistniał :P). Każdy inny… dla mnie to są po prostu produkty wzorowe.

  1. A ja chcę te figowe chlebki:) dzięki Tobie polubiłam te cuda ,tylko ja bym chciał wszystkie spróbować smaki gdzie je można dostać?

    1. Nie można… jeszcze, może się uda namówić ich na większą paletę smaków w Polsce. Jak mi odpiszą coś konkretnego, to na pewno dam znać :)

  2. Niby uwielbiam mango, ale raczej w wersji świeżej. W słodyczach to różnie bywa, ale biorąc pod uwagę wyraźnie pomarańczowy smak, muszę przyznać, że ten Fig Bar brzmi ciekawie. Gdyby mnie ktoś poczęstował, pewnie bym się nie wahała, czy brać.

  3. Chyba nie muszę pisać, że kocham mango? Ten Fig Bar to chyba moje największe ”must have” z ”zdrowych” batonów. Mango, a zaraz po nim jabłko-cynamon. Mango i świeże i w słodyczach i w jogurtach jest boskie, więc tego to bym brała nawet w ciemno ;)

  4. Nie polubiłam świeżego mango, trącił mi trochę sosną. Ale już suszone czy „o smaku” zjem, choć bez ciśnienia, że muszę. Więc na początku byłam ucieszona, że przynajmniej ta wersja nie będzie mnie męczyć niedostępnością. A ty tu walisz, że smakuje pomarańczowo. No kurcze no :( to jest okrutne.

  5. Smak mango to moje klimaty. Już od dziecka się w nim lubowałam. O ile samo mango jest dla mnie jakieś ciągnące i nie wiadomo jak je ugryźć o tyle wszelakie mango-słodkości czy dodatki to strzał w dziesiątkę jak dla mnie. Także takiego batonika bym chrupnęła, aby poczuć nie tylko mangową nutę, ale ogólnie batonika, bo tego typu przekąski lubię. W dodatku ta słodko-kwaśna warstwa – musi być niezła. Pozdrowionka serdeczne :)

  6. Haha, chyba każdy jadł tak te sproszkowane orenżandy. Ja ją też raz… wyciągałam. I przyznam, że to było dość niedawno (dwa, max. trzy lata temu). :P

        1. Sorry za spam w komentarzach, coś mi znowu nawala jak ci komentuję (będę to robić z komputera następnym razem).
          Nie „wyciągałam” a wciągałam.

  7. Mango też chyba jadłyśmy ze trzy razy w życiu i aż tak za nim nie przepadamy, no chyba, że w formie musu dodany do deseru to wtedy świetnie łączy smaki :) Szkoda, że w tym batoniku tego owocu to jak na lekarstwo ale i tak byśmy go z chęcią kupiły :D

  8. Też na palcach jednej ręki zliczę ile razy w życiu jadłam mango. :D Niemniej uwielbiam ten owoc. Zresztą jak 90% wszelkich owoców… Podobnie też po ten wariant bym najchętniej sięgnęła po jabłku. Jabłko jako pierwsze oczywiście jednak z racji mojej miłości do szarlotki. Mango z kolei właśnie kojarzy mi się również z czymś egzotycznym. Aż wyobraziłam sobie jakąś bezludną wyspę i siebie na leżaczku wcinającą takie owoce.
    Fajne ciastko z mango bez mango. :D Chyba, że liczy się fakt, że znajduje się w nazwie. Jednak jako, że jest smaczne to nawet wybaczyłabym fakt, że akurat z tym owocem niewiele ma wspólnego. Oranżadka w proszku? Nigdy jej nie piłam, zawsze wciągałam sam proszek – piękne czasy. :D

  9. mango taki dobry!? nie uwierzyłabym gdybyś tego mi nie wyłożyła jak chłopu na granicy :D a mam pytanko, wybacz, że ponaglam, ale kiedy mogę liczyć na recenzje masełka orzechowego? :> przypomniało mi się dzisiaj jak byłam u Natalii o twojej współpracy ^^

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.