Ovaltine, Chocolate Light

Dzisiejsza recenzja nie jest spowodowana miłością do czekoladowych napojów, nie jest też wynikiem tęsknoty za orzechowym ani kakaowym Puchatkiem. Jest za to tekstem wprowadzającym, delikatnie sygnalizującym, o jakim produkcie przeczytacie już w sobotę, kiedy to oficjalnie przyjdzie nam się pożegnać z kopalnianymi słodyczami. Póki co nic więcej nie zdradzę, nie odpowiem również na ewentualne pytania w komentarzach. Możecie za to pobawić się w zgadywanie, na pewno ktoś trafi w dziesiątkę.

Ovaltine, Chocolate Light (1)

Chocolate Light

Bohatera recenzji kupiłam około roku temu w Delikatesach T&J, dopiero parę dni temu odkrywając, że został tam sprowadzony przez Kuchnie Świata – jednego z dystrybutorów żywności z całego świata. Leżąc na półce, sam jeden jedyny, przykuł mój wzrok zagranicznym wyglądem oraz wielgaśnym napisem light. Choć na co dzień niskotłuszczowych, niskosłodzonych i innych niskich rzeczy nie wybieram, widząc perspektywę opijania się pyszną, gęstą i aromatyczną czekoladą, która dostarcza na tyle mało kalorii, że będę mogła wyzerować nawet kilka kubków pod rząd… któżby się oparł?

Wyobraźnia jak zwykle jednak przerosła rzeczywistość, wywodząc mnie w pole pełne jęczmienia. Gęsta czekolada rodem z czekoladziarni okazała się bowiem dietetycznym napojem ze słodu jęczmiennego i kakao. Słód jęczmienny i kakao? Co to ma być i skąd się wzięła nazwa Chocolate? W głowie zapaliła mi się mała czerwona lampka, którą zgasić (lub nie) mógł tylko test smaku.

Ovaltine, Chocolate Light (4)

20 g proszku (przeliczane na cztery łyżeczki, ale ja i tak zawsze ważę, bo do jednego łyżeczka to dla drugiego dwie łychy) zalałam 200 ml wrzącej wody i czekałam, aż moje marzenia się spełnią, a napój zrobi się gęsty. Czekanie to mogę podsumować jednym tylko zdaniem: bardziej naiwna być nie mogłam. Zawsze jest szansa, że gdybym added milk zamiast water, całość byłaby denser, ale nie sądzę. O tym zresztą przekonam się dopiero za jakiś czas, gdy wpadnie do mnie przyjaciółka ze studiów. Za każdym razem bowiem, gdy widziała stojącą na półce w pokoju Chocolate Light, mówiła, że chciałaby spróbować, ale koniecznie mam add milk. Wcześniej nie mogłam, bo opakowanie było zamknięte, ale teraz nic nie stoi na przeszkodzie. Zapraszam wszystkich, którzy chcą spróbować!

Wróćmy jednak do napoju, który – jak napisałam – ani trochę nie zgęstniał. Jego zapach posiadał słodkoczekoladową, nieco grzybową nutę (ale nie obrzydliwą!). Na górze wytworzyła się minimalna jasna pianka, którą widzicie na zdjęciu, pod spodem napój był jednak ciemnobrązowy, jak oba Puchatki. Przez dodanie wody zamiast mleka (?) konsystencja była jeszcze rzadsza niż u poprzedników, przełożyło się to również na smak. Co prawda bez znajomości opakowania nie zgadłabym, że mam do czynienia z produktem light – Ovaltine nie żałował mu słodyczy – ale zdecydowanie czuć było wodnistość.

Ovaltine, Chocolate Light (5)

Całość nie była taka zła… jak na produkt o obniżonej zawartości kalorii. Gdybym miała ocenić go w skali zwykłych napojów czekoladowo-kakaowych, dostałby o pół punktu, może o cały punkt mniej, ale że 200-mililitrowy kubek (tu: filiżanka) dostarcza organizmowi tylko 77 kcal, postanowiłam liczbę chi trochę podciągnąć. Na piątkę oczywiście nie miał szans, bo za dużo jest tu niesmacznych elementów: wodnistość, nieczekoladowość, skład jak w bombie chemicznej.

Podsumowując spotkanie z Chocolate Light, uważam, że jest to raczej słodkie i rozwodnione kakao niż gęsta czekolada z moich marzeń. Jedyne, czego nie mogę produktowi odmówić, to właściwości porządnie rozgrzewające oraz eliminacja wyrzutów sumienia w związku ze spożyciem nadmiernej ilości.

Ocena: 4 chi ze wstążką


Skład i wartości odżywcze:

Ovaltine, Chocolate Light (3)

Ovaltine, Chocolate Light (2)

29 myśli na temat “Ovaltine, Chocolate Light

  1. Oj, mimo, że zapraszasz, to chyba raczej bym nie spróbowała :) ogólnie, nie przepadam za gorącą czekoladą, szczególnie w ciepłe dni. Jedyna czekolada pitma jaka lubię, to ta Oreo do ekspresu tassimo :)

      1. Zapraszam, ale jutro w nocy wyjeżdżam, więc dopiero w sierpniu :) mam jeszcze czekoladę Milkę do ekspresu, espresso i latte ;)

  2. Dziwny to (bo czekoladą, ani kakao tego nie nazwę) ma skład. Na pewno bym tego nie spróbowała nawet, gdyby miało nie wiadomo jak mało kalorii.
    I pomyśleć, że gdy zobaczyłam miniaturkę posta, myślałam, że to będzie coś pysznego. Opakowanie skojarzyło mi się z beczką, a beczka z czymś naturalnym… głupia, oj głupia ja.

  3. Zapraszasz, ale ja nie skorzystam, dziękuje postoję. Raz po takim rozwodnionym napoju niby czekoladowym cierpiałam boleści straszliwe. Rozumiesz, traumę mam.
    A skład, ile ma Ewuś, Eli, Emili, Elen… XD same E

    1. Producent był kochliwy i chciał zadedykować produkt jak największej ilości kobiet. A E bo… po mamusi ;)

    1. Haha, za PB to ja też :P A Inka karmelowa… aż się rozejrzę w sklepie, chyba ją widziałam. Tyle że po Ince w pewnym momencie też mnie bolało. Hmm.

  4. Jestem w kropce. Jedna część mnie mówi, że to może być naprawdę dobre. Poza tym niska kaloryczność przemawia. Ale z drugiej.. Czy z kakao i słodu jęczmiennego da się zrobić czekoladę? Dobrą czekoladę? Muszę zaufać – uwierzyć na słowo.

    Pytanie ode mnie, wszystko ważysz?

  5. Hmm, trochę to przerażające – taka mała dygresja o której myślę już od dawna i spostrzeżenie jak bardzo kusi nas wszystko co light, bo przyznaje bez bicia, że i mnie to bardziej zachęciło kiedy przeczytałam. Tylko, że co z tego jeżeli skład robi takie spustoszenie w organizmie, że już lepiej naprawdę wypić trzy razy bardziej kaloryczną ale prawdziwą czekoladę z KAKAO. Eeeech, wyszedł trochę zwyklak ale nic dziwnego, skoro LIGHT, te produkty zazwyczaj jednak smakują inaczej – coś kosztem czegoś. Ja jednak ze względu na skład to chyba nawet pomimo, że to tyle co nic raczej podziękuję. :D

    1. E tam, przed imprezą jak znalazł. Pijesz, a potem idziesz na ciemny parkiet w dyskotece i fosforyzujesz :D

  6. Jakieś to takie… bez wyrazu. Dawno – nie licząc wpisu o jogurcie – nie czytałem opinii z takim luzem. Nawet Puchatek, przez żelki Haribo, był bardziej naładowany emocjonalnie. To? Takie pff… w sumie nic. Nawet łychą, na sucho, bym nie jadł.

    Najważniejsze, że Tobie odpowiadało. Nawet jeśli było zbyt rozwodnione.

  7. O ja Cię w mordę! W pierwszej chwili myślałam, że to coś z alkoholem :D Light? Za dużo jem tych świństw by już się zastanawiać czy light, zero czy pełnotłusty ^^

    1. No tak… ja tam zawsze patrzę. Jak light, nie biorę, bo zawsze gorsze :P Na to się skusiłam, bo czekolada. Tabliczki light też bym spróbowała, ciekawi mnie. Raz kupiłam cytrynowe wafelki bez cukru… Wszystkie wylądowały w śmieciach, aż mi się płakać chciało, bo nienawidzę wywalać jedzenia.

      1. Hahaha też miałam pare takich wpadek, ale się nie zrażam :) A te wafelki też mnie kusiły, trza było mi podesłać xDD A współczuje wyrzucenia bo mam tak samo.

    1. Mleko bez laktozy smakuje mi tylko na zimno i tylko z corn flakesami. Każde inne płatki, zwłaszcza błonnikowe, na dodatek z ciepłym… o fuu.

  8. Niezbyt zachęcająco… A lubisz czekoladę z automatów z kawą? Dla mnie to jedyna rzadka czekolada do picia, jaką toleruję. A te wszystkie proszki to po po prostu zjadam ”na surowo”

    1. Fuj, nie zjadłabym proszku na surowo. A czy lubię czekoladę z automatów? Też pytanie… Choć obecnie boję się wielu sportów, które kiedyś lubiłam, nadal z wielką przyjemnością wybrałabym się z kimś zaufanym na łyżwy tylko po to, żeby potem bezkarnie opijać się marcepanową lub pistacjową czekoladą z automatu. Odpowiadam więc: nie lubię, UWIELBIAM! :)

  9. Uwielbiam pić takie napoje. Choć na zawszę pozostanę wierna kawie rozpuszczalnej z tłustym mlekiem i herbacie bez cukru :D Aczkolwiek, takie cudo mogłoby mi smakować.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.