Po długiej i wyczerpującej temat moich początków związanych z konsumpcją masła orzechowego recenzji piegowatego produktu od Primaviki, przyszła pora na drugi wariant: masło orzechowe z dodatkiem wiórków kokosowych. Jak wiecie, szczerze ich nienawidzę, więc kiedy otrzymałam paczkę, pomyślałam: o nieeee, przy czym tych „e” było jeszcze trochę. Chcąc jednak bloggować o słodyczach, podjęłam wyzwanie próbowania nowości. I tak oto znalazłam się tutaj, nad połową wieloziarnistej kajzerki szczodrze posmarowanej masłem pełnym wiórków. Yummy!
Masło orzechowe z wiórkami kokosowymi
Kokosowe masło orzechowe otworzyłam jeszcze przed tym, jak sięgnęłam po piegowate. Złotko oddzielające fistaszkową masę od powietrza trzymało się tu lepiej, klej prezentował się całkiem nieźle, a (dzięki temu?) konsystencja masła była jednolita, twarda i zwarta, bez wytrącającego się w formie bagna oleju. Kiedy wsadziłam w nie nóż i zamieszałam, usłyszałam chrzęst licznie występujących wewnątrz wiórków. Choć powinno mnie to obrzydzić, nadal byłam dość optymistyczna, szczególnie że ze słoika wydobywał się przyjemny kokosowy zapach. Porównać mogę go jednak wyłącznie do Bounty’ego, ponieważ każdy produkt o smaku owocu palmy budzi we mnie skojarzenie z batonem MARSa.
Temu masłu powinna trafić się lepsza część bułki – górna, czyli większa – dzięki czemu siemię lniane zagłuszyłoby konsystencję wiórków. Niestety, podczas przygotowywania kolacji zupełnie o tym nie myślałam i wiórkowy krem trafił na dolną część, na której wyglądał dość mizernie. Jednolita bułka z jednolitym kremem? Zero finezji, ale przynajmniej gołym okiem nie widać wiórków.
Masło pachniało dwojako: raz wydawało mi się, że wyłącznie kokosowo (pierwszego wieczoru, gdy je otworzyłam), drugi raz, że fistaszkowo (kolejnego dnia). Zaryzykuję więc stwierdzeniem, że produkty Primaviki to prawdziwe zapachowe kameleony, które przeobrażają się podług własnych upodobań. Ciekawe zjawisko, tym bardziej że oba aromaty były miłe dla nozdrzy.
W kwestii smaku mogę napisać dokładnie to samo, co ostatnio: masło jest delikatne, raczej słodkie niż słone, a sól występuje punktowo, czyli długo jej nie ma, a potem jakbym trafiła na cały kryształek. Przez brak cukrowych czekoladek nic nie zagłusza jednak jego smaku, więc fistaszki czuć zdecydowanie wyraźniej. Są oczywiście również wiórki – ich obecności nie da się pominąć, jako że dają o sobie znać i w posmaku, i w konsystencji. Jedząc masło na bułce, nie miałam na szczęście kłopotu z ich przełykaniem, więcej nawet: prawie ich nie czułam, ale gdy zbierałam palcem nadmiar masła, by spróbować go by itself, wtedy cóż… moją opinię znacie, nadal jej nie zmieniłam.
Nie wiem, czy z zamkniętymi oczami odgadłabym, że oba dziecięce masła Primaviki mają tylko 61% orzechów. Być może z tego wynika ich delikatność i słaba fistaszkowość, ale nie jestem pewna. Jak już pisałam, mam zbyt małą praktykę. Wiem za to, że są bardzo smaczne i warte grzechu. Z racji jednak, iż dwa słoiki to za dużo, żeby trzymać je w domu, zwłaszcza gdy mieszka się w pojedynkę i rzadko jada słodkie dodatki do potraw, zatrzymanie tylko jednego z nich wydaje się rozwiązaniem idealnym. A choć myślę, że ostatecznie to wariant ze smażonych nerkowców zostanie ze mną na stałe, dziś ogłaszam decyzję tymczasową: masło piegowate wędruje do jakiegoś szczęśliwca (moja rodzinka nie lubi masła orzechowego, co robić?!), a wiórkowe zostaje ze mną!
Ocena: 5 chi
Skład i wartości odżywcze:
(kliknij obrazek, by przenieść się na stronę Primaviki,
odwiedź też fanpage’e: Facebook, Instagram)
Wiórkowe zostają z tobą? O, przyznam, że mnie zdziwiłaś, spodziewałam się, że tą wersję szybko przekażesz komuś innemu.
Co do reszty to moją opinię o Primavice znasz, więc nie będę pisać tego samego.
Myślę, że niejednego zaskoczyłam, a już najbardziej samą siebie.
Hah, to naprawdę się ceni, że jesteś w stanie się przełamać i uznać za smaczny produkt, który zawiera znienawidzony przez Ciebie dodatek. Nie zawsze taki zły diabeł, jak go malują ;). Dla mnie te masła odpadają ze względu na niską zawartość orzechów.
Jeszcze mi tu zabrakło paramaminego „jeszcze krok i będą ciemne czekolady z posypkami”. A w sumie nie zabrakło, wyczułam to w podtekście… :P
Jeszcze krok i będą ciemne czekolady z posypkami! :D Wysoko oceniane! :D
Hm, ja uważam że to dolna część bułki jest lepsza. :> Masło fajne, ale ja wczoraj wreszcie zrobiłam sobie sama i jestem pełna nadziei, że będę jeść właśnie takie (trochę to nieekonomiczne – z puszki fistaszków wyszła mała ilość).
Ojej, a czemu to dolna część bułki jest lepsza?
Bo jest taka miękka i puszysta. ^^
To właśnie górna jest miękka i puszysta, tylko na zewnątrz chrupka. Chyba zależy, jak kto kroi.
Wiórki i Ty?! Co to za dziwactwa i wariacje? :D
Kurczę, to mnie kusi i chętnie bym go wypróbowała! Już wyobrażam sobie mannę nadzianą takim rarytasem <3
Ja pozostanę przy kanapkach, bo manna może być albo sama, albo z sokiem owocowym. Nooo ewentuaaalnie z cynamonem.
Zaskoczyłaś mnie tym, że akurat wiórki Ci posmakowały! Znaczy, w sumie nic dziwnego, że bardziej niż tamto, w końcu… dużo rzeczy jest lepsza od kawałków cukru. Ja na razie wzięłam się za te mniejsze (tylko kiedy ja te recenzje pododaję? :O ), ale konsumowania tego, mimo, że słodkie, już nie mogę się doczekać.
Mniejsze, czyli z nerkowców? Bo w komentarzu, kiedy Cię pytałam o zawartość paczki, żadnego innego nie wymieniłaś poza tymi dwoma już przeze mnie zrecenzowanymi.
Ja jestem jakaś dziwna, na samą myśl o maśle orzechowym, aż mnie wzdryga. To wygląda interesująco :)
Oj, to rzeczywiście jesteś dziwna :D
Oo, no to mnie zdziwiłaś. Wiórkowe zostaje? No, jeśli TOBIE posmakowało coś z kokosem, ta ja (jako miłośniczka kokosa) MUSZĘ tego spróbować.
Obyśmy Cię tylko – ja i masło – nie zawiedli.
ja mogłabym być tym szczęśliwcem! Szkoda, że tak daleko mieszkasz ech… A to… podnieca mnie nie powiem… choć miałam ciężke doświadzenia z jednym od nich masłem orzechowym to, to bym wciągnęła ^^
Coś Ty, ja mieszkam blisko. To Ty mieszkasz daleko :D
ha ha ha xDD oj jak zawsze rujnujesz mi psychikę :D
Szok i niedowierzanie xD
Zapach fistaszków i kokosa mógłby się idealnie wymieszać, wtedy nie rozstawałybyśmy się ze słoiczkiem na krok tylko ciągle upajały się tym zapachem :D
Wsmarujcie sobie w skórę, będzie balanga dla os i pszczół :P
Jestem za dolną częścią buły, z górnej wyrosłam już lata temu ! :)
Co do masła, jak przy poprzednim powtórzę – 61% orzechów to jakaś kpina i żart :) Jeżeli chodzi o połączenie smakowe. No nie jestem jakoś przekonana. Masło samo w sobie – ok, kokos również.. Ale taka kombinacja nie łączy mi się w jedną całość :) Chociaż skoro Tobie posmakowało – jest nadzieja :)
To już druga osoba… Co wy macie z tym dołem bułki? Epidemia jakaś czy co? Nawet dziecko wie, że lepsza jest góra!
Ja się przełamię i dorzucę gdzieś to masło, tylko jeszcze nie wiem gdzie. Może się skuszę na domową owsiankę, co oznaczałoby już koniec świata.
Jako dziecko to i owszem to wiedziałam ;) I widzę to tak: Ja vs Górna część bułki z masełkiem i domowym dżemorem wiśniowym :)
Ja bym wrzuciła to w granolę. Ostatnio swoją piekłam z masłem orzechowym – całkiem ciekawa powiem Ci :)
U mnie granola ma czerwone światło.
Ja uwielbiam masło orzechowe i z primavika jadłam tylko jedno ale bez dodatków i chyba miało 94 albo 91% orzechów. Było takie o, najlepsze są z lidla. Kiedyś było też w realu „Black Rose” ale niestety je wycofali gdy reala kupił (?) auchan.
To z wiórkami co dostałaś nie ma zbyt dobrego składu, dla mnie to nie jest masło orzechowe :D
Masło z Lidla jest też moim faworytem, ale w wersji crunchy. O Black Rose słyszałam, ale nigdy nie miałam przyjemności próbować.
Aż się nie chce wierzyć, że taka nota od takiej zwolenniczki kokoska. :D A ja dalej w temacie maseł orzechowych zielona…
Kto wie, może za parę lat przegonisz wszystkich w blogosferze ;)
Moje ulubione!
btw jesz tylko pol bulki na kolacje? xD
Nie żartuj. Pierwsza połówka bułki była z masłem piegowatym, recenzja jest podlinkowana we wstępie. W ogóle to rzadko (czytaj: nigdy) nie jadam kolacji na słodko, bo nie da się tam dodać warzyw, a ja muszę mieć na chlebie kupę sałaty, ogórków albo pomidorów. Zrobiłam wyjątek na potrzeby bloga.
Konkurs na Snickersa. Konkurs na Primavikę… wszystko z masłem orzechowym. No jasna cholera :D
Kokosowej akurat nigdy nie jadłem, bo zdecydowanie wolę przewagę orzechów w smarowidłach. Skłamałbym jednak pisząc, że dodatek kokosa niszczy wszystko. To musi być fajne połączenie, bo hmmm oba składniki należą do szorstkich. Nieprzekombinowane – i wow! – Tobie pasujące. Czyli u mnie miałaby (jeśli nie traktowałbym jako masła orzechowego, a jakiś krem) unicorna ;)
Wpadaj po pracy na bułę, spróbujesz ;)
Nooo,byłam ciekawa tej recenzji i sie nie zawiodłam! :) musze je gdzieś dorwać :p
Napisz, jak dorwiesz :)
76% orzechów i ten boski smak. Czego chciec więcej? Chyba, że mniej cukru i jeszcze dodatek orzechów. U mnie na drugim miejscu jeśli chodzi o tą firmę. Rozpisałabym się bardziej ale nie warto, bo albo coś się dzieje ze stroną albo usuwasz moje komentarze. ;_____;
61, nie 76%. Skąd wzięłaś liczbę 76? :P Ale fakt, orzechy mogliby dodać.
Coś Ty, niczego nie usuwam. Musisz mieć jakiś kłopot z netem w telefonie. O ile ten komentarz też pisałaś z telefonu.