Bakoma na blogu pojawiła się już dwukrotnie, najpierw w postaci serii Satino Gold, która naprawdę mnie zaczarowała, później zaś Satino Deserów, w której spodziewałam się znaleźć smak szatana, ale miło mnie zaskoczyła. Jak to się jednak zwykło mawiać: do trzech razy sztuka. Jeśli wszystkie degustacje okażą się równie udane, firma dostaje u mnie zielone światło na niemal każdy swój produkt, jeśli są równie nieudane – cóż. Tu na szczęście zmierzaliśmy ku dobremu rozwiązaniu, do którego ostatecznym krokiem miały być Satino Gold Drink tudzież Satino Coffee. Niczego lepszego nie mogłam w ofercie producenta znaleźć, ale że za napojami nie przepadam (przynajmniej nie do tego stopnia, by entuzjastycznie rzucić się na całą, wcale nie tak tanią serię), wybrałam w końcu trochę inny produkt, bo nie deser, a zwykły jogurt. Albo raczej prawie zwykły, bo wzbogacony o ziarna zbóż.
7 zbóż, bo o tym produkcie będzie przez najbliższe dwa dni mowa, jest jogurtem liczącym 150 g i stałe 138 kcal. Mieści się on w niskim i zaokrąglonym kubeczku, który mnie wizualnie nie przekonuje (wolę albo wysokie w stylu Jogobelli, albo niskie, ale mniej zaokrąglone, w stylu jogurtów z lidlowych jogurtów tematycznych, chociażby marki McEnnedy). Według strony smaków możemy znaleźć siedem, ale w praktyce jest ich tylko sześć, gdyż z jakichś cudownych przyczyn malina zniknęła z rynku. Nie rozpaczam nad tym za bardzo, raz: bo malin nie lubię, dwa: bo… Ale o tym za chwilę.
7 zbóż z brzoskwiniami
O ile nielubiany kształt kubeczka mogłabym jeszcze znieść, o tyle zerwanie wieczka z pierwszej wersji smakowej 7 zbóż utwierdziło mnie w przekonaniu, że z tą serią nie polubię się na pewno. To bowiem, co zobaczyły moje oczy, było nie aksamitnym jogurtem o konsystencji jogurtu, ale dziwnym tworem znajdującym się na pograniczu gluta i wody zagęszczonej żelatyną. W deserach taka jakość sprawdza się świetnie, w jogurtach… aż bierze mnie obrzydzenie.
Kolor jogurtu jest ładny, jasny, beżowy. Znajduje się w nim dużo otrębów, przez co wygląda, jakby miał piegi. Zapach jest słodkobrzoskwiniowy, odrobinę podobny do aromatu Danio. Intensywny i przyjemny, ale na pewnie nie naturalny. Zresztą czego oczekiwać po produkcie, który w składzie ma… 0,8% brzoskwiń. To jakaś kpina. Kpina, którą czuć również w smaku, jako że jest głównie wodniście, glutowato, delikatnie słodko. Owoce pojawiają się jedynie w posmaku. Nie liczmy tu także na jakikolwiek kawałek sprężystej brzoskwini, chyba że kawałkami nazwiemy jedną samotną kosteczkę. Całość ratują duże i twarde ziarna, na których można oprzeć ząb, ale reszta… Można to zjeść raz, ale potem lepiej zapomnieć.
Ocena: 3 chi ze wstążką
7 zbóż z truskawkami
Jako drugi otworzyłam wariant truskawkowy, licząc na niego bardziej, jako że lubię czerwone owoce z działki (zwłaszcza dziadka). Niestety, po ściągnięciu wieczka znów moje biedne oczy ujrzały jaśniutki, różowy i ładny, ale glutowaty deser. W zapachu był on śmietankowo-jogurtowy, truskawkę ledwie wyczułam. Było raczej mdło niż owocowo. Nic przyjemnego.
Mdły był również smak. Rozwodniony jogurt… woda z żelatyną… pseudojogurtowe bagno. Obok truskawek to nawet nie leżało, poza tym w składzie znów znajdziemy ich aż 0,8%, prawdziwy zastrzyk witamin. Drugi jogurt jest zatem jeszcze gorszy od pierwszego, łącząc smak bez smaku z obrzydliwą konsystencją.
Ocena: 2 chi
7 zbóż z orzechami włoskimi
Trzeci jogurt jest tym, w którym pokładałam największe nadzieje, z racji że kusił obietnicą orzecha włoskiego. Zanim jednak naiwnie nabrałam tradycyjnie glutowatą papkę na łyżeczkę, zajrzałam na tył opakowania, gdzie orzechy rzuciły mi się w oczy oszałamiającym procentem wynoszącym 0,8. Śmiech na sali z takimi bakaliami. Żeby uniknąć wstydu, Bakoma powinna umieścić napis: Może zawierać śladowe ilości orzechów, zamiast chwalić się, ile naprawdę ich dodała. Aż nie wiem, co napisać.
Kolor tego niby-jogurtu jest beżowy, nakrapiany otrębami. Zapach to znów mieszanka śmietanki i jogurtu, bardzo dziwna i nieprzyjemna. Gdzieś tam w tle pojawia się poniuch orzechów, ale tak delikatny, że równie dobrze mógł to być zapach stóp sąsiada, który akurat wyszedł na balkon dwa piętra wyżej, kiedy zawiał wiatr. Podobnie rozczarowująca jest ich konsystencja, bo zupełnie namokły od jogurtu, nie da się ich odróżnić od płatków (orzechów, nie stóp). W smaku czuć tylko posłodzoną glutowatą wodę, nic ponadto. Da się zjeść bez obrzydzenia, ale raz i nigdy, nigdy, nigdy więcej.
Ocena: 3 chi
Bleh, dobrze, że nigdy żadnego nie kupiłam.
Mmm, zmień to.
Wersję malinową jadłam. Nie pamiętam wrażeń smakowych, ale pamiętam konsystencję. Jest powód dla którego więcej nie kupuje 7 zbóż ;D
Ja teraz też!
Eee, nie, 7 zboz juz przechodzilam, nie chce powortu z rozrywki xdd wspolczuje ci, komsystensje moze maja ok, ale sa takie…. chemiczne, w smaku tez! Dawno je jadlam, ale pamietam, ze truskawkowy kojarzyl mi sie z taka gorsza podrobka Gratki z Danone
Dawno nie jadłam Gratki, ale to… to było zło.
Konsystencja niestety nie zachęca :( Poza tym jeśli miałabym któryś kupić, to również największe nadzieje pokładałabym w orzechowym… a tu takie niemiłe rozczarowanie :(
Niemiłe – mało powiedziane.
Blle nigdy więcej ,albo może kiedyś jak będę miała zaparcia :) bo jak już Ci pisałam to z mężem biegunkę mieliśmy po wersji truskawkowej!!!
Pamiętam, pamiętam. Najgorszy wariant, błee.
Nie jadłam (chyba) i jak na razie jednak nie chcę, ale co do kubeczków, to takie właśnie uważam za najwygodniejsze. ;)
Pewnie w końcu sięgniesz, boś jogurtowa dziewczyna. Z góry współczuję.
Nie wiem co napisać..
Chyba tylko tyle, że przykro mi, iż straciłaś czas na spisanie recenzji, pieniądze na produkt.. Zdrowie i nerwy, bo wiadomo – idzie się zasmucić tym smakiem i widokiem :/ Ale, tu optymistycznie: skoro gorzej być nie może.. Teraz będzie tylko lepiej ;)
Dzięki za optymizm! :D
Jako maniaczka orzeszków, orzechów zjadłabym je chyba w każdej formie, nawet jeśli takich przesłodzonych, dla mnie, jogurtów nie lubię, więc bardzo ciekawa byłam tej recenzji. Ale tu tych orzeszków jest… moment ile? 0,8%… Cóż zdecydowanie nic nie tracę na niejedzeniu takich udawanych orzecho-podobnych-cosiów. ;)
Orzechów można szukać z lupą, a dobrego smaku nawet pies policyjny nie wytropi.
recenzja zbiorowa <3 kurde ja mam jakieś zboczenie na ich punkcie! :D Co do 7 zbóż kto by ich nie testował!? hahaha, ale osobiście nie przepadam za nimi, więc ich nie kupuje ;) Ale skoro najwyżej dostały 3 chi ze wstążeczką, nie dam im więcej szansy :D
Z komentarzy wynika, że nikt ich nie lubi, hah.
serio!? miałam koleżankę która codziennie jeden wpierdzielała… może dlatego, że była ,, na diecie” :D
Ja miałam koleżankę „na diecie”, która przez część dnia żywiła się tylko herbatnikami i wodą.
Ja wiem, że to nieładnie tak mówić, ale ja bakomy nie lubię. Jestem zdecydowanie uprzedzona i przyznaje się bez bicia, jednak zawsze kojarzyła mi się z takim… produktem ze słabszej półki. Dlatego też ulegając modzie zamiast zbożowych od Bakomy, zawsze brałam te od osławionego Danona. Chociaż samych w sobie zbożowych i tak nie lubię, te ziarenka włażą zawsze tam gdzie nie powinny. :D Z tych wszystkich truskawki bym nie wzięła, bo nuda. Brzoskwinie tak, bo lubię jogurty o jej smaku. Orzech kusi najbardziej, ponieważ to wreszcie coś innego ale widzę, że wypadł też bez większego szału. Może z ciekawości kiedyś… ale mam liste na kilkanaście pozycji jogurtów więc pewnie nie szybko to nastąpi. :D
Jogurty wkłada się do buzi, a nie do…, wtedy ziarenka nie włażą :D
Te jogurty są paskudne, fuj, a ta żelkowa konsystencja…przypominają mi się dzisiejsze wymiociny :/
Fuj.
Myślę że to wstyd i hańba umieszczać na opakowaniu piękne owoce i orzechy, których zawartość w produkcie sięga całe 0,8%. Żałosne! Teraz już nie za bardzo przepadam za jogurtowymi tworami ale wiem że w dzieciństwie tą serię lubiłam ze względu na ziarna.
Współczuje Twojemu dziecięcemu wcieleniu, tak jak i sobie.
Ale te ziarna są bez sensu bo i tak nie są tak przyswajalne bo leżą w nim całe miesiące. Lepiej zrobić samemu taki jogurt bez kupna tak drogich.
Co by tutaj napisać… bo żadnego z nich nie jadłyśmy i nawet nie zamierzamy kiedyś spróbować :P No chyba, że będzie promocja, z uwagi na zbliżający się termin ważności a nasz studencki portfel będzie kwiczał xD
Śmiało, śmiało, wrażenia pierwszej klasy gwarantowane :P
Lipa, lipa, lipa totalna. Mogę się zgodzić co do truskawki, bo tę jadłem. Jeśli resztę od mułu dzieli ledwie metr (czyt. chi), to spasuję.
Orzech włoski z nabiałem sprawdza się pod warunkiem, że będzie to śmietanka i lody. Do jogurtu z farfoclami nie bardzo pasuje. Tym bardziej nie pasuje jeśli jest go tyle, ile jesteśmy w stanie znaleźć na dnie torebki w postaci pokruszonej.
Brzoskwinia najlepsza, bo nie aż tak obrzydliwa. Fajo!
Czekam na jutro. Konkretnie na zieleninę. A może, kto wie, i jakiegoś przemyconego unicorna :P (tak, wiem – złośliwa menda ze mnie).
No, no. Dla tej serii same unicorny się szykują :P
kiedys kupilam gdy nie bylo mojego ukochanego jogurtu ekołukty jagodowej. Wlasnie wybralam wtedy wersje orzechowa… dwa zawody jednego dnia :P
Muszę kiedyś sięgnąć po te „Twoje”. Zawsze je widuję, jak jestem w Almie.
Mi się wydaje że ten jogurt to strata pieniędzy, bardzo drogi względem ilości jaką się kupuje i też nie maja znaczenia te zboża. Lepiej chyba sobie kupić jogurt naturalny i samemu pododawać owoce oraz jak ktoś chce i jakieś zborze gotowane czy ryże kasze itp. Bez sensu płacić tak wiele za coś takiego.
Według mnie przede wszystkim (!) nie warto płacić za coś tak niedobrego (: