McEnnedy, American Star Chocotelli

Ostatni tydzień amerykański w Lidlu nadszedł dość niespodziewanie, przynajmniej dla mnie. Ile czasu minęło od zakończenia poprzedniego? Zaledwie kilka miesięcy, zdecydowanie krócej niż do tej pory. Zawsze trzeba było czekać, robiło się wielkie plany, sporządzało niekończące się listy i snuło marzenia. Przez to pojawiające się na chwilę łakocie znikały w mgnieniu oka, ludzie przechodzili przez market jak burza. A teraz? Nie dość, że z obojętności nie kupiłam nawet jednego jogurtu, loda czy ciastka, to jeszcze odwiedzając sklep prawie dwa tygodnie później, nadal widziałam amerykańskie niedobitki, smętnie leżące na półkach i błagające o adopcję. Nic z tego. Nie tym razem.

To, że sama nie skusiłam się na żaden znany i lubiany czy też nieznany, ale ciekawy do zaprezentowania na blogu produkt nie oznacza, że tydzień amerykański zignorowałam zupełnie. Tak się składa, że moja mama jest wierną fanką wszystkiego, co ma w sobie cukier (jeszcze lepiej, jak ten cukier jest składnikiem czekolady), przy czym nie przejmuje się zbyt dużą gramaturą słodyczy, których nie da się zjeść na raz. Po pierwsze: nie mieszka sama, do pomocy ma jeszcze jednego chomika. Po drugie: dla mamy każde opakowanie jest opcją na raz. To cudowne zjawisko pozwoliło mi żywić nadzieję, iż uda się zdobyć po jednym ciachu do recenzji, nie wydając pieniędzy na słodycze, których i tak sama nie zdążę zjeść albo zapchają mi kolejkę na kilka dni. Pierwszą ofiarą padły brownies: z czekoladą i z orzechami, o których już pisałam, drugą zaś miały paść śliczne ciasteczka pakowane w papierowe torebki, ale żarłoczność chomików ma swoje złe strony. Jeśli coś smakuje zbyt dobrze, nie licz nawet na okruszki. Tak też się stało. Pyszności przepadły, a choć mama w ramach zadośćuczynienia postanowiła kupić je raz jeszcze, by tym razem naprawdę zostawić dla mnie po sztuce, tydzień dobiegał końca i wybór był ograniczony. Bardzo ograniczony. Zostały dosłownie dwa rodzaje ciastek: prezentowane dziś oraz drugie, marki Sondey. Cóż… trzeba się cieszyć z tego, co się ma, nieprawdaż?

McEnnedy, American Star Chocotelli (1)

American Star Chocotelli

Ciastka American Star można dostać w dwóch wersjach: Chocotelli oraz Nougateli. Te pierwsze są podwójnie czekoladowe – w warstwie ciastka oraz nadzienia, te drugie zaś jasne, wzbogacone o krem orzechowy. Gdybym mogła wybierać… chociaż nie, bo wtedy wzięłabym oba smaki. Zatem gdybym musiała wybierać, padłoby na drugi, orzechowy. Mam w sobie bowiem niewytłumaczalne i niezrozumiałe przekonanie, że nawet średniej jakości jasne ciastka są lepsze od bardzo dobrych ciemnych. Czekoladowe mogą dostać 5 czy nawet 6 chi, ale jeśli przyjdzie mi robić zakupy, do koszyka włożę zwykłe, które ledwo dociągnęły do 4 chi. Teraz jednak wyboru nie miałam. Wzięłam to, co dawali.

McEnnedy, American Star Chocotelli (5)

Okrągłe ciastka wydobyte z opakowania wyglądają na parapieguskowe, takie zresztą są wszystkie american cookies. Kiedy jednak dotkniemy Chocotelli, przekonamy się, że wyróżnia je zaskakująca miękkość, która prawdopodobnie wynika z wypełnienia całości kremem. Bez trudu wciśniemy w ciastko palec, nie krusząc go na kawałki, jak również połamiemy je bez charakterystycznego trzaskania. Jest słodkie, dość gładkie, nie znajdziemy w nim żadnych nieprzyjemnych ziarnistości. W warstwie zewnętrznej znajdują się liczne ciemne – ciemniejsze od ciastka – kawałki czekolady. W smaku są one po prostu czekoladowe: ani mleczne, ani deserowe. W centrum słodycza zaś skrywa się główny bohater: czekoladowy krem. Jest tłusty i gęsty, zupełnie jak krem kanapkowy typu Nutella. Bardzo słodki i wyraziście czekoladowy w smaku, przepyszny. Szkoda tylko, że jest go bardzo, ale to bardzo mało.

McEnnedy, American Star Chocotelli (4)

Produkt jest zaskakująco dobry i z przyjemnością do niego wrócę, nawet gdybym miała kupić całe opakowanie i męczyć się z nim przez kilka dni. Zmianom poddałabym proporcje ciastka do kremu, zmniejszając powierzchnię pierwszego, a zwiększając objętość czekoladowego bagienka. Nawet można by wywalić parę kulek czekolady wtopionych w suchą część, żeby móc się skupić na kremie.

skalachi_5Ocena: 5 chi


Skład i wartości odżywcze:

McEnnedy, American Star Chocotelli (3)

46 myśli na temat “McEnnedy, American Star Chocotelli

  1. a ja myślałem, że tydzień azjatycki jeszcze w lidlu jest, ciastka wydają się bardzo zachęcające, ostatnio narzekam na słodycze z marketów, że wszystko jest na jedno kopyto, ta opcja może być całkiem ciekawa dla mnie

    1. Szczerze mówiąc, to ja nawet nie wiem, jaki teraz jest tydzień w Lidlu, ostatnio bywałam w innych sklepach. Kolejki wpisów są u mnie naprawdę długie, więc tak wypadło, że czytasz o amerykańskim.

  2. u mnie na szczęście „chomiki” jedzą co innego bo jakbym zobaczyła takie ciastka w kuchni byłoby mi smutno.. :) na szczęście lubią moje wypieki więc ciacha się nie marnują jak już zrobię :D

  3. Jejku, szkoda, ze nie robia takich malych opakowan takich. Ja cie podziwiam, ze moglabys meczyc sie przez kilka dni :),ja tak nie umiem. Ale jak sprzedam mojemu bratu, ze to jest takie pyszne, to moze reszte mu oddam? Na razie poczekam do nastepnego amerykanskiego w Lidlu. A co sie rano stalo z blogiem? Bo jak wchodzilam, to mi ciagle error 403 wyskakiwal :/

    1. Przez całą noc też. Ktoś się próbował włamać, więc stronka weszła w stan zablokowała, żeby mu się nie udało.

  4. Uśmiałam się przy tych chomikach, jak nie wiem co. :D
    Odnośnie samych ciastek, próbowałam jednego, czy dwóch podczas tygodnia amerykańskiego na przełomie lutego/marca. Bardzo chciałam wtedy spróbować wersji orzechowej, ale pech chciał,że przez 1,5 tygodnia chorowałam w łóżku. :( Pozaznaczałam rodzicom w gazetce,czego chciałabym spróbować. Przywieźli wersję czekoladową, a orzechową jakichś innych, podobnych ciastek. Pomyłka mała, bo przez przypadek odłożyli te dobre. No cóż, obeszło się. :D Te czekoladowe w sumie nie były złe(fajniejsze,kiedy podgrzałam), moje chomiki rodzinne szybko wykończyły,nie udało się nikomu zachomikować. :)

  5. Miałaś z rano jakąś awarię bloga albo coś z nim robiłaś? Bo nie mogłam wejść i dopełnić porannego rytuału czytania go. :p
    Co do ciastek, to ładnie wyglądają. Ja jutro muszę koniecznie wybrać się do Lidla, zgarnąć coś z tygodnia azjatyckiego. ;)

  6. Faktycznie ten tydzień amerykański przyszedł niespodziewanie i szkoda szczerze mówiąc, że tak szybko. Choć kocham produkty z niego to jednak wolę jak jest między nimi dłuższa przerwa – czekanie wzmaga mój apetyt. Ja oczywiście jogurty kupiłam o czym wiesz, nie mogło być przecież inaczej. :D
    Te ciastka owszem jadłam również. Moja ocena? Gdyby nie fakt, że wcześniej jadłam takie, ale zwykłe, bez nadzienia pewnie bym powiedziała, że to jedne z lepszych ciastek jakie jadłam. Jako jednak, że mam porównanie z tymi bez dodatku w środku to już aż taka zachwycona nie jestem. Ciastka są owszem przepyszne, naprawdę uwielbiam je i mogłabym je jeść i jeść, ale wersji ,,zwykłej” nie pobiły niestety. :D Dobrze, że ta jest dostępna zawsze, a nie tylko podczas tygodnia amerykańskiego!

    1. Bez kremu bym nie wzięła, bo to nadal ciastka typu pieguski, czyli jedne z najmniej lubianych przeze mnie.

  7. Hahaha, taki dokładny i prawdziwy opis pozostałości po tygodniu amerykańskim jak i innych tematycznych w Lidlu. :’)
    Tez bym postawiła na orzechową opcję. Zgodzę się, wyglądem swoim nieco przypominają Pieguski.
    Przewidziałam, po prostu wiedziałam, ze dasz im dobrą ocenę. Kiedyś jadłam podobne ciastka z nadzieniem czekoladowym niezidentyfikowanej firmy, ale ich raczej nie bardzo da się porównac do powyższych.
    Wyglądam następnego tygodnia amerykańskiego, żeby znów wrócić do kupienia maseł orzechowych ale i tym razem być może wziąć ze sobą Musli z nerkowcami bodajże i odrobiną syropu klonowego, dorwać lody – przynajmniej jedno opakowanie z masłem orzechowym – i nawet zjeść je na raz, pomijając jakiś inny, (prawdopodobnie) zdrowy, konkretny posiłek. Ciepło przeszkadza, kiedy prawka nie masz, a busem musisz się tłuc 20-30 minut + dodatkowo iść 25 albo znów tyle jechać (inne miasto). Choćbym miała wydać nawet swoją kasę, to kupię tez syrop klonowy. Nie, teraz go nie pominę.

    1. Jak już było ciepło, a na rynek weszły lody Toblerone, Daim, Oreo na patyku, to zasuwałam 40 minut do drugiego Tesco, bo w moim nie było wszystkich rodzajów, a sklep zrobił promocję. Kupiłam do tego szpinak albo brokuły mrożone, żeby obłożyć lody, i zasuwałam do domu jak głupia. Udało się!

  8. jedne z moich ulubionych piegusków! :D Tych z orzechami nie jadłam i nie moge sobie wydarowac… musze cierpliwie czekac na kolejny tydzien amerykański!

    Olga odezwij się na Instagramie! Co się z Tb dzieje :( martwię się

    1. Nie martw się, już troszkę lepiej, choć nadal nie wstaję z łóżka. To z kolei oznacza, że po raz pierwszy w życiu leżę w łóżku z laptopem. Śmieszne uczucie i nie wiem, czemu nie robiłam tego wcześniej.

      1. A widzisz, dzięki temu doświadczeniu i czegoś dobrego się nauczyłaś :) Cieszę się, że jest troszkę lepiej dziękuje za odpowiedz, naprawdę mnie wczoraj wystraszyłaś! Dbaj o siebie :* :)

        1. Mamę też. Wpadła do mnie przed 17:00 i powiedziała, że wyglądam, jakbym umierała. Jak dobrze, że jestem pełnoletnia, inaczej zawlekłaby mnie do szpitala.

  9. Uwielbiam je, ale to, co mi się w nich nie podoba to nierówna ilość kremu w ciastkach. Na kilka zjedzonych, połowa miała bardzo dużo kremu, a druga połowa strasznie mało. W tych, które mojej mamie przypadły rzekomo dużo tego było. Ja i moje szczęście. :P

    1. Albo inaczej definiujecie „dużo”. To tak, jakbym czytała o mnie i mojej mamie. Ja mówię, że czegoś jest mało, a ona zaprzecza. Potem się okazuje, że miałyśmy tyle samo.

      1. Wróciłam do nich. Czuję, że one się nie zmieniły (smakują, jak zapamiętałam), ale kompletnie mi coś w nich nie gra. :( Nieciastkowa się zupełnie zrobiłam.

        A po takim czasie Ci jeszcze odpiszę, że z tym definiowaniem to mogłaby być prawda tylko pod jednym warunkiem: gdyby moja Mama całe życie nie narzekała, że we wszystkich słodyczach za mało jej kremu. Nawet gdyby 90 % jakiegoś ciastka / wafelka zajmował krem, pewnie byłoby „mało”.

  10. Nie wiem czy jadłam te czy podobne, ale takie ciastka z kremem w środku sprawiają mi wielką radochę. I chyba właśnie wzięłam orzechową wersję, bo jak wiadomo jestem uzależniona również od orzechów :D

  11. Ale pysznie wyglądają, jednak ja też wolałabym jasne z kremem orzechowym, to musi być bajka, eh, przegapiłam, a teraz trzeba tyle czekać ;/

      1. Orzechowe dobre,ale ja tylko raz kupiłam je na spróbowanie . Wiesz ja uwielbiam masło orzechowe i słodycze z nim,ale jakoś inne produkty orzechowe tak średnio chyba,że tam są całe orzechy,albo to jest pistacja:) . Teraz mam niesmak w ustach bo zjadłam lody orzechowe fuj

          1. Koral top milker śmiatanko-waniliowo-czekoladowo-nugatowe ohyda ja miałam klapki na oczach,że nie widziałam,że tam jest orzechowy smak.

  12. Brak Insta chyba wychodzi mi na złe, bo nie jestem PDK i KMWTW. Zatem niech ew. odpowiedź na tego posta nie będzie wymagała wysiłku, dla zmęczonego i osłabionego organizmu.

    Zdrowiej STOP Kuruj się STOP Nawet kosztem tego, że poziomkę zastąpi paracetamol, figę flegamina, a ananasa… aspiryna STOP Fajne ciastka STOP

    1. To jeszcze mi wytłumacz, co to za magiczne skróty, bo teraz ja nie jestem na czasie :P A czuję się już trochę lepiej, chociaż nie mogę wstawać, bo jestem strasznie słaba i mną zarzuca.

      1. Dobrze, że lepiej. Źle, że nie dobrze, a tylko lepiej. Mieszkając bliżej… zresztą, wiadomo. Kuruj się. Gorączka w taką pogodę to największa menda z tych osłabień.

        Legenda:
        PDK – Pozdro dla kumatych
        KMWTW – Kto ma wiedzieć, ten wie
        ;)

        Brak I. wyklucza ze społeczeństwa, a tam informacje zdrowotne się pojawiły.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.