Połowa wakacji minęła, a ja jeszcze nie rozprawiłam się ze wszystkimi zakupionymi lodami. Choć zdawać by się mogło, że upały nie sprzyjają niczemu innemu, jak tylko leniwemu leżeniu na trawce, popijaniu zimnego piwka i lizaniu cudownie zimnych lodów, na mnie upały wymuszają przede wszystkim wyjadanie zbiorów czekolad. Co prawda odeszło mi zmartwienie związane z faktem, że się roztopią od gorąca, pojawiło się za to nowe: że zjedzą je robaki. Dlaczego? Ponieważ, jak już z raz czy dwa wspomniałam, wreszcie zdecydowałam się przenieść wszystkie moje skarby do piwnicy, oczywiście uprzednio upewniając się, że wieka metalowych puszek działają zgodnie z obietnicą producenta. I w teorii wszystko jest pięknie, jak zaś będzie w praktyce, dowiem się pod koniec wakacji, gdy pogoda się uspokoi, a ja przyniosę je z powrotem do domu. Miejmy nadzieję, że w całości, a nie podziurawione jak szwajcarski ser.
Dziś jednak nie czekoladach, a o lodach lodo-ciastkach, jakimi są dla mnie rożki. Po udanej degustacji lidlowej trójki nadeszła pora na Biedronkę i dwie ze znajdujących się tam serii: Marletto oraz Marletto duo. Pierwsza liczy trzy lody o smakach advokat, orzech i toffi, druga zaś dwa o smakach wanilia-truskawka i wanilia-czekolada. Początkowo miałam plan ująć je w dwie zbiorcze recenzje, ale po zobaczeniu, ile tekstu wyprodukowałam na temat pierwszego z nich, zrozumiałam, że to niemożliwe. Nie chcę was zamęczyć.
Marletto advokat
Mając w pamięci fakt, że lody z Biedronki zawsze robione były na bazie wody, długo myślałam, czy w ogóle warto po nie sięgać. W końcu jednak podjęłam pozytywną decyzję, bo raz się żyje. Kupiłam wszystkie sztuki i przyniosłam do domu, gdzie odkryłam, że… lody wcale na bazie wody nie są. By nie popaść zbyt szybko i w nadmierną ekscytację, poszłam do marketu ponownie i rzuciłam okiem na skład Arietty, czyli odpowiednika Magnuma. Co się okazało? Że i tam z przodu listy widnieje mleko. Ogromna i pozytywna zmiana, dzięki której z przyjemnością sięgnę po biedronkowe napatykowce, nie bojąc się przy tym, że otrzymam zamarzniętą wodę o smaku bez smaku.
Seria Marletto obejmuje duże, 120-mililitrowe rożki, które na przekór swojej wadze i objętości posiadają mało kalorii. Pierwszy bohater na przykład, o smaku advokatu, ma ich tylko 160. Kolor jego korony jest żółty, ale w sztuczny sposób, zupełnie jak nadzienie Hitów Caramel & Brownie (wyblakłe żółtko wielkanocnego jajka), nie ma się jednak co oburzać, w końcu likier to nie owoce, trudno mówić tu o naturalnym kolorze. Aromat też nie odbiega od skojarzenia z ciastkami firmy Bahlsen, będąc esencją sztucznego kremu, którym zostały przełożone. Wafel jest trochę miękki – zwłaszcza od zewnątrz – a trochę twardy, od środka wyścieła go cienka warstwa czekolady. Jego barwa nie wskazuje na szczególny poziom wypieczenia, przez co produkt wygląda na mniej słodki, raczej delikatny i zachowawczy. Czuć to również w zapachu, który jest podobny zapachowi Cornera, ale delikatniejszy.
Korona i boki loda ozdobione zostały zastygniętą czekoladą, umieszczoną tam trochę od niechcenia. Co ciekawe, nie ma ona smaku zwykłej czekolady mlecznej czy deserowej, ale kakaowej polewy do ciast. Kojarzy mi się zwłaszcza z sernikiem mamy, bo to na nim absolutnie zawsze się znajduje (aż muszę zapytać rodzicielkę, jakiej używa). W ustach rozpływa się momentalnie i to w sposób wodnisty, czuć w niej proszkowość. Nie jest zła, ale też mogłaby być lepsza. Usytuowane tuż pod nią lody są słodkie, lekko alkoholowe i wyraźnie adwokatowe, jajeczne. Cukrowość jest o wiele niższa niż w Cornerach, dzięki czemu człowiek nie skona na cukrzycę tuż po konsumpcji, ponadto samego loda jest jakby więcej. Jego konsystencja zdaje się być rzadka, a na pewno rzadsza niż w lidlowych odpowiednikach, brakuje w niej kremowości. Tu również czuć delikatną proszkowość. Kiedy lody zrównują się z waflem, pojawia się sos koloru toffi, w smaku w pierwszej chwili jak bananowa guma balonowa, a dopiero potem jak kawiarniany sos z butelki, toffi lub nawet krówkowy. Gęsty i obłędny.
Marletto advokatowy to kawał dobrego rożka. Dzięki dużej ilości loda w lodzie, cudownemu smakowi, alkoholowej, likierowej nucie, zaskakującemu sosowi i nieprzesłodzonemu waflowi nawet jestem w stanie przymknąć oko na fakt, iż ten ostatni nie był idealnie twardy. Na dole czekała oczywiście czekoladowa zmarzlina, ale i ją jestem w stanie wybaczyć. Wiem, że po ten produkt sięgnę ponownie i to niejeden raz. Można się najeść, nie ma efektu przesłodzenia, wszystko gra. Co więcej, pod pewnymi względami lód jest nawet lepszy od waniliowego Cornera, a to ogromny komplement.
Ocena: 6 chi
Alkohol w lodzie i 6 chi mimo wszystko mnie nie przekonuje, zostaje przy waniliowym Cornerze :p
Ja na zmianę będę kupowała, o ile przyjdzie mi ochota na rożka. Chociaż nie… najpierw trzeba przetestować dużo innych ;)
Jestem na tak :D Kiedyś kupiłam ten smak przez przypadek, gdyby nie to, pewnie bym nigdy go nie spróbowała, bo alkohol w lodach jakoś mnie nie przekonuje :) Jednak w tym przypadku bardzo mi odpowiada. Nawet teraz mam w zapasie kilka tych rożków :)
I wszystkie adwokatowe czy różne smaki Marletto?
Hm, to ile około liczy twoja lodowa kolekcja? :)
Na chwilę obecną ok. 30 lodów. Jeśli mam liczyć na sztuki, a nie „paczki”, to będzie i 50.
Haha, to trochę cię poniosło. :>
Taa, odrobinkę. Wczoraj przed snem policzyłam. Po zjedzeniu rożków mam 38 sztuk lodów.
Czyli jednak zmienili skład lodów na lepszy? Fajnie, woda w lodach to skandal.
Tych rożków nie jadłam i raczej nie zapowiada się bym zjadła, bo jednak advokat to nie moja bajka.
Zmienili, zmienili. Dobra decyzja to była.
Kocham te lody a moim ulubieńcem jest ten advokat’owy. Mam jeszcze do wypróbowania orzechową wersję, i tą waniliowo-truskawkową :)
Orzech paskudny :( Będzie we wtorek.
Dzięki za ostrzeżenie :D
Bardzo lubię i kupuję dość często, wszystkie smaki. Jeszcze nigdy mi się nie trafiło aby wafel był miękki, zawsze twardy i mocno chrupiący ^^ 6 chi-jeśli o mnie chodzi nie dziwi, ale od Ciebie takiej oceny się nie spodziewałam ;)
Cóż, u mnie każdy jedzony Marletto był miękko-twardy. KAŻDY!
Jeju, ja nie kojarzę zupełnie smaku advokatu, tak jak do niedawna nie miałam pojęcia czym jest zabajone. Jednak ten żółty kolor przypomina kurczaczki na wielkanoc i kusi mnie swoim pięknym wyglądem. :D Muszę zdecydowanie spróbować i co dziwi mnie – ze wszystkich smaków chyba ten zachęca mnie najbardziej. Pewnie z powodu tej mojej ogromnej ciekawości, tak czy siak powód nieważny, ważne aby iść i kupić. Podobnie jak tego wspomnianego z Lidla.
Coraz więcej lodów Ci się zbiera do kupienia, haha :D
Biedronkowych lodów to już w ogóle nie jadamy :P Jakoś nam nie po drodze do ich zamrażarek xD Dodatkowo wersja advokatowa już w ogóle do nas nie przemawia :)
Szkoda, bo naprawdę jest mega.
Jadłam go i był dla mnie bardzo smaczny. Ogóle z tej całej serii Biedronkowych lodów nie smakował mi tyko waniliowo-czekoladowy :P
O, zaskoczyłaś mnie, że Ci smakował, mimo że to alkohol :)
Jadłem go z cztery razy w życiu. Góra pięć. Pierwszy raz był wynikiem prób. Dwie następne wynikiem błędu. Czystej pomyłki i rozpędu, bo dłonie celowały w toffi.
Dla mnie alk. w słodyczach to zło, a w lodach to już zbrodnia na ludzkości, dlatego oszczędzę krytycznych słów. De U Pe A. Nawet jak były w promocji (a są i tak po 0,98zł?) i były jedynymi w zamrażarce… olewałem je. To siki słonia, a nie lody.
I, że one mają wyższą notę od Oreo… nie mam pytań :(
A może jadłeś przed zmianą składu, kiedy na pierwszym miejscu była woda?! To by miało sens.
Ostatni raz z tydzień temu. Nadal są do kitu. Wcześniej też były. Dużej różnicy w niedopasowaniu się do moich oczekiwań nie wyczułem.
wow… a ja jedynie patrzyłam jak moi mężczyźni je jedli i kupowałam sobie inne badziewa! Wstyd mi teraz! A advocat wręcz przeciwnie jak większość blogowiczów- baaardzo lubię <3
No to koniecznie! Tanie i pyszne lodzisko :)
Jadłam je rok temu i powiem, ze to coś okropnego… Tym sztucznym olejkiem odbijało mi się przez cały dzień. Truskawkowe i czekoladowe również jadłam i w ogóle nie czułam żadnego smaku – miałam wrażenie jakbym jadła posłodzoną wodę a przede wszystkim cukier. Nie wiem czy w tym roku zmienili coś czy nie bo nie kupowałam i już nie zamierzam.
Możliwe, że rok temu jeszcze miały na pierwszym miejscu w składzie wodę. Nie wiem, kiedy nastąpiła zmiana.
ja ostatnio robie swoje:)
Jak lubisz gotować, to wcale się nie dziwię :)
ja robie swoje:)
najlepsze z rożków biedronkowych. Zgodzę się, że w tamtym roku miały w składzie jeszcze wodę, w tym roku mają całkiem inny smak. Pozdrawiam
Mleko zamiast wody i od razu milej ;)
Ostatnio raczej rzadko jem sklepowe lody, ale często robiłam w tym sezonie własne, bo kupiłam foremki do lodów na patyku:)
Ja mam jedną foremkę, ale zrobiłam tylko raz sorbet Fruppa. Nie lubię sorbetów.
lubie advokat :> napewno jak bedzie w mojej lodziarni ten smak to sie skusze bo ostatnio mam ochote na alkoholowe lody :D
Teraz przez Ciebie pomyślałam o alkoholowych lodach z lodziarni i zamarzyła mi się wielka rumowa gała :D
Jeden z moich dawnych ulubionych rożkowych smaków! A właśnie: jak ja dawno żadnego rożka nie jadłam! Hmm, może powrót do przeszłości właśnie konkretnie tym sobie kiedyś zafunduję.
A czemu olałaś rożki? ;>
Jadłam i bardzo mi smakują :)
Fajnie. Można kupić tanio, blisko i smacznie :)
Debiutowałam dzisiaj w roli konsumenta rożków z Biedronki. :D Powiem tak: Marletto orzech to zdecydowanie mój kubek smakowy :D pyszny chrupiący rożek, a w środku przepyszne orzechowe nadzienie a w końcówce rożka płynna czekolada. Cena powala z nóg, bo coś tak taniego jest tak pyszne :D Na pewno sięgnę z ciekawości po advokata, a z serii duo po ten z wanilią.
Orzech… jak mogłaś przeżyć ten wstrętny sos? Podziwiam :P Ale reszta rzeczywiście trzyma klasę, więc próbuj dalej.