Algida, Big Milk Cookie

Sezon na lody dawno rozpoczęty, zbiory poczynione, a nawet w jednej trzeciej wykończone. W tym roku zaczęłam od wersji na patyku, poznając nowości od R&R Ice Cream oraz limitowane Magnumy, później powyjadałam prawie wszystkie zakupione rożki, przeplatając je dogorywającymi unicornami Black Espresso, teraz więc czas na coś z innej bajki: lodową kanapkę. Do tej pory na blogu pojawił się tylko jeden produkt tego rodzaju, Oreo Sandwich, który – delikatnie mówiąc – nie podbił mojego serca. Kubki smakowe zaatakował rozlazłością, margarynowością i goryczą. Sięgnęłam po niego dwa razy i po ostatnim przysięgłam, że nigdy więcej. Co innego mały i niepozorny Big Milk Cookie, którego również poznałam w zeszłym roku, a w tym znajomość odnowiłam.

Zanim przejdę do recenzji, chciałabym jeszcze wspomnieć o zwykłej serii Big Milków na patyku. Sama nie wiem, czy warto o niej pisać. Skrótowo sytuacja ma się tak, że wszystkie lody lubię, choć jedne bardziej, drugie mniej. Ulubionymi są Stracciatella oraz Nugat, najsłabszymi zaś Bambi i tegoroczna limitka Caribiana z kokosem. Jeśli będziecie zainteresowani, mogę je kupić i opisać, ale dopiero w przyszłym roku albo jeszcze później. Póki co nadal mam całą masę patyków, rożków i pudełek, które muszę zjeść, zanim dostaną zielonych futerkowych nóg i odejdą bez pożegnania.

Algida, Big Milk Cookie (1)

Big Milk Cookie

Pierwsze pytanie recenzji brzmi: czy opakowanie Big Milka Cookie jest ładne? Trudno mi na nie odpowiedzieć. Z jednej strony Algida nie przekombinowała – to na plus, z drugiej jednak wyszło trochę za prosto. Nie dość, że mam problem z niebieskim kolorem w tym odcieniu, to jeszcze bezczelnie wycięta i wklejona grafika loda… no nie wiem. Nie jest źle, ale zawsze mogło być lepiej. Na szczęście lód jest mały, więc i opakowanie dużo miejsca nie zajmuje, nie jest sztucznie nadmuchane powietrzem (jak chipsy), można je wygodnie schować do kieszeni i maszerować przez pustynię. Poza faktem, że zawartość zupełnie się rozpuści, opakowanie na pewno nie będzie nam wadziło, kłuło w biodro ani obcierało.

Algida, Big Milk Cookie (3)

W kontrze do średnio ładnego opakowania stoi przepiękny wygląd samego loda. Mamy tu bowiem do czynienia z małym, foremnym, czarnym ciemnobrązowym i cudownym podwójnym ciasteczkiem przełożonym śnieżnobiałym kremem. Zarówno na wierzchu, jak i na spodzie, pokrywa je kratka, brzegi zaś są pogrubione. W kwestii estetyki wykonania Algidzie należy się szóstka (szkolna czy w skali chi, whatever). Całość pachnie intensywnie kakaowo i przyjemnie, aż miałam ochotę wgryźć się od razu, nie czekając na dokończenie sesji fotograficznej. Trochę jak Oreo Sandwich, ale tysiąc razy lepiej.

Algida, Big Milk Cookie (4)

Ciastko jest zwyczajowo miękkie i rozpada się w ustach, nie powodując jednak uczucia ziarnistości konsystencji. Przypuszczam, że nawet w założeniu nie miało być twardym i chrupiącym herbatnikem, ale delikatnym biszkoptem. Ma ono bowiem strukturę biszkopta zamoczonego na chwilę w herbacie. Jest wyraziście kakaowe, gorzkawe, posiada posmak dobrze wypieczonych paluszków z solą. Między jego dwoma warstwami skrywa się biały lód o smaku śmietankowym, lekko słodki i typowo bigmilkowy. Nie ma w nim ani krztyny margarynowego pierwiastka znanego z Oreo Sandwich.

Algida, Big Milk Cookie (2)

Big Milk Cookie jest rewelacyjny i pod względem wyglądu, i smaku. Przez mały rozmiar nie dostarcza organizmowi wiele kalorii, śmiało więc można zjeść nawet dwa, choć ja wolałabym jedno większe ciastko, takie jak nieszczęsne Oreo Sandwich. Herbatniko-biszkopty, zawsze oceniane jako szkoda, że takie miękkie, dziś odbieram jako spójne z lodem i jedyne właściwe. Dzięki nim całość przywodzi mi na myśl zamrożoną Mleczną Kanapkę Kinder, którą kocham. Początkowo miałam produktowi przyznać maksimum punktów, ale że jednak odrobinę smuci mnie rozmiar (mało loda w lodzie), odejmuję połówkę.

skalachi_5Ocena: 5 chi ze wstążką


Skład i wartości odżywcze:

Algida, Big Milk Cookie (6)

43 myśli na temat “Algida, Big Milk Cookie

  1. Mój jedyny zarzut do tego loda to wielkość. O wiele za mały. A tak, o ile pamięć mnie nie myli, to całkiem dobrze smakował. Ale ja go jadłam jak im podczas spaceru poziom cukru niebezpiecznie poszybował w dól i musiałam na szybko kupić i zjeść coś słodkiego. Padło na tego loda.

  2. Jadlam wesje malinowa (wiem, ty po nia nie siegniesz, bo maliny ;)) i byla ok, ale nie zaspokoila mojego slodyczowego glodu i wracalam do sklepu po drugiego loda :D. Dobra jest np. Na deser po obiedzie, zeby nie zapchac zoladka iloscia i kaloriami

    1. Jak pisałam, mój jedyny zarzut to rozmiar. Rzeczywiście wolę duże lody. Gdyby BMC był wielkości kanapki Oreo, gościłby w mojej zamrażarce regularnie.

  3. Dla mnie to opakowanie wygląda jak tani badziew.

    Jadłam, ale żadnych szczegółów nie pamiętam, tylko tyle, że w sumie był w porządku. Chociaż dla mnie nie na tyle dobry, bym rozpaczała nad rozmiarem. :P

    1. Cóż za przejrzysta opinia na temat opakowania :D Na zdjęciu już się przyzwyczaiłam i mi nie przeszkadza, natomiast w ręce nadal kiepsko.

  4. Co do Algidy byłam zawsze neutralna. W sumie też lubiłam niektóre lody, inne znacznie mniej, ale teraz nawet nie orientuję się w dostępnych wersjach.

    1. Mi Algida w dzieciństwie skradła serce, teraz za to traktuję ją neutralnie (chyba, musiałabym się zastanowić).

  5. Kocham tego Big Milka, ale fakt, mógłby być nieco większy. Tak ze dwa razy większy… Albo i trzy, i tak bym go zjadała :D

  6. Jadłam w te wakacje, jak dla mnie był pyszny, ale zawiodłam się na wielkości. Kurczę, jak naprawdę lubię małe porcje słodkości, to akurat w lodach coś takiego mnie nie zadowala. Mimo tego, warte spróbowania, zdecydowanie. :D

  7. jadłam w tamtym roku ^^ Ale nie jestem fanką tego ciastka… choć kocham przesiąknięte, wilgotne, spruchniałe ciastka ^^ taaa… mój fetysz… co do lodów… nic mi nie wspominaj może w tym roku 7 zjadłam… :< ale już mam w zamrażarce ok.7 ( wczoraj nakupiłam =.=) ale jeżeli mi padnie jakimś cudem znowu lodówka pójdę pogrzebać się żywcem xDD Oczywiście, że zrecenzuj :D Ale jak mówisz, kiedy tylko będziesz miała czas :* Nie chcemy włochatych zielonych stworków, które bym nam Ciebie porwały! :D

    1. Ależ doskonale pamiętam Twój lekko perwersyjny system wietrzenia ciastek przed ich zjedzeniem. Co do lodów, śmiało przywoź je do mnie i trzymaj. Ja nie ruszam rzeczy innych ludzi, więc będą bezpieczne.

      1. och nie musiałaś tak tego podkreślać, bo cegłę spalę :D o rajusiu dziękuję, tylko obawiam się, że w połowie drogi zostałabym z błotkiem ^^

        1. Czego podkreślać? Lekko perwersyjnego, zahaczającego o zboczenie, a nawet o zbrodnię niewojenną sposobu otwierania opakowań, by ciastka zwiotczały, zbutwiały i przeszły wilgocią, a w związku z tym zęby nie napotykały na żadną twardą przeszkodę, język zaś wchodził w środek jak w masło?

          1. Cicho bądź! Twój kontrowersyjny komentarz wzbudził we mnie dziwne żądze, które same mnie przerażają! A idź mi bo wodą święconą pogonię :D

  8. „zanim dostaną zielonych futerkowych nóg i odejdą bez pożegnania” – haha, genialne ^^
    Loda nie jadłam, jakoś ta wielkość mi nie odpowiadała ;)

  9. A ja w tym roku lodów zjadłam baaardzo mało i nawet sama nie wiem dlaczego :/ Te jadłam, dla mnie bardzo dobre i adekwatne do swojej ceny :) Bardzo wygodnie się je je!

  10. Do kanapki Oreo (obojętnie której) mu daleko, jednak nie da się ukryć, że ma coś w sobie. Miękki biszkopt jest zdecydowanie lepszy od tych wafli serwowanych w lodowych sandwichach.

    Dodatkową zaletą jest to, że w promocji (raczej tylko Bierdonkowej) potrafi zejść poniżej 1zł za sztukę. Moja zamrażarka wtedy przypomina bardziej chłodziarkę firmową Algidy niż zapasy zdroworozsądkowego człowieka. Cóż. Życie.

    Tak czy siak, to najlepszy (powtarzam się – wiem… i robię to z premedytacją) według mnie Big Milk. Patyczki – sratyczki.

    1. Sratyczki, haha. Też chciałam iść do Biedry na ostatnią promocję i się obkupić, ale cudem udało mi się powstrzymać. I tak liczba posiadanych, a niejedzonych lodów przekracza ludzkie pojęcie. NAJPIERW zjem, POTEM kupię (tak, tak, mogę gadać…).

  11. Nie jadłam póki co, ale muszę kupić i spróbować, bo lato się kończy i wstyd :P A Bigi bardzo lubię – najbardziej big milka, big fruita i straciatellę, choć Nugat jest także jak najbardziej ok. No i big bambi też nie pogardzę – wiadomo, że polewa to nie ta z Magnuma, ale dla mnie zjadliwa :) Bardzo zawiodła mnie tylko wersja jogurtowa (big milk jogurt carmel, strawberry nie jadłam) – taki kwaśny jakiś i w ogóle nie karmelowy :/

    1. Widziałam na fanpage’u FB Big Milka, że ludzie narzekają na te nowe jogurtowe, że kwaśne. Osobiście nie jadłam, ale za rok, o ile nie zostaną wycofane, z pewnością się skuszę na sztukę. Raczej na karmelową. Co do Big Bambi zaś, nie cierpię lodów z taką cienką polewą. To jak jeść kostkę czekolady dziennie. Wolałabym już całkiem zrezygnować niż tak się męczyć.

  12. Zgadzam się z Tobą! Bardzo smaczny lód, taki na małego głoda ;) Gdy go kupowałam, bałam się, że ciastko będzie rozmoczone i nijakie, a jednak miło mnie zaskoczył! :) Kupię nie raz ;)

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.