Po tegorocznych niespodziankach, jakie sprawił nam – w szczególności mi – pan Muller, nie byłam zbyt szczęśliwa na myśl o spotkaniu z kolejnym jego produktem. Do niechęci dołożył się fakt, że Mullermilch to napój mleczny, a ja za nimi nie przepadam, oraz drugi, że ostatni wariant – z białą czekoladą i orzechami macadamia – uznałam za najgorszy ze wszystkich. To tłumaczy, dlaczego dziś recenzowana butelka, choć kupiłam ją razem z Mixami, a więc gdzieś na początku wakacji, stała przez cały ten czas w lodówce. Gdyby nie zbliżający się do końca termin, pewnie stałaby tak dalej. Uznałam jednak, że to czas, by ją opróżnić… albo przyznać się do wyrzucenia pieniędzy w błoto. Niechętna opcji drugiej, przelałam zawartość do szklanki, cyknęłam fotki i ze łzami żalu w oczach zasiadłam do degustacji.
Mullermilch biała czekolada-pistacja
Zacznę od szaty graficznej, bo to jedyna rzecz, o której już kupując napój, miałam do powiedzenia parę miłych rzeczy. Jak we wszystkich Mullermilchach, prezentuje się smakowicie i apetycznie, a także orzeźwiająco i słodko. Gdyby nie fakt, że cywilizowany rozum podpowiada, iż posiada smak plastiku, z chęcią bym ją polizała. Jedyny minus to brak czytelnej i dużej nazwy wariantu na przodzie, pod nazwą.
Odkręciłam zakrętkę i niuchnęłam wnętrze. O matko Stiflera! To prawdziwa pistacja, nawet czuć jej lekką cierpkość oraz sól osadzającą się pod delikatnie i wstydliwie rozchyloną skorupką orzecha. Zaraz po tym przelałam zawartość do szklanki, by przekonać się, że jest zielonkawa (pistacjowy to naprawdę dobre określenie tego koloru), zupełnie jak w wariancie pistacjowo-kokosowym. W sumie nie powinno mnie to zdziwić, ale zdziwiło. Sądziłam, że mleko będzie białe, może beżowe.
Pierwszy łyk. Najpierw czuć rzadkość konsystencji – niestety! – później zaś smak. Obłędny, cudowny, wspaniały smak. Pistacje w czystej postaci, jeden z najlepszych orzechów na świecie. Brakuje jednak drugiego bohatera: białej czekolady. Pojawia się jako pewna delikatność czy śmietankowość, ale nie jako czekolada. Łagodzi ostrość pistacji, jest jak satynowy szal owijający kobiecą szyję w chłodną sylwestrową noc. Całość wyszła słodko, może i cukrowo, ale na pewno nie przesadnie. Przypomina śmietankowo-pistacjowe lody, gładkie i cudownie chłodne, orzeźwiające. Dla mnie jest to zdecydowanie najlepszy Mullermilch, a pół punktu odbieram mu wyłącznie za bycie napojem mlecznym, a nie stałym jogurtem.
Ocena: 5 chi ze wstążką
O kurcze, receznje sa rozne! Wczesniej czytalam o nim tylko zze jest slaby albo przecietny. Zadziwiasz! ;o. Mi coprawda biala czekolada -orzech macadamia bardso przypadl do gustu, ale w mullermiilchach odstarasza mnie ich kalorycznosc ;)
Mnie odstraszyła tylko przy tych małych z Żabki, dlatego nie kupiłam.
No, one sa bardziej kaloryczne :( ale jak probwalam kokos -migdal-biala czekolada, to bylo warto :D
Ja totalnie straciłam serce do pitnych Mullerów. Stwierdziłam, zę nie ma sensu brać się za coś. co mogłoby dla mnie nie istnieć. A do pistacji Mullermilcha mam uraz po przesłodzonym wariancie kokos-pistacja.
To tak jak ja z ryżami. Też nie kupię, nawet jak będą nowe.
To mleko, które ja kupiłam, było zupełnie inne, niż je opisałaś. Nie wiem, czy to nasze gusta, czy co, ale ja i tak się już zraziłam do smakowych mlek i tyle.
PS Ty wiesz, że ja na inną recenzję już czekam. :P
Wieeem :D Zostawiłam dla niej okienko w ciągu recenzji, bo tak to już mam obsadzone teksty do 27.09.
Na chwilę obecną nie kupię jakoś mi się przepiły te smakowe mleka . Ja bardzo lubiłam to pistacjowe z kokosem chyba…
Ja wolę sam kokos. Po wariancie pistacja-kokos wiele się spodziewałam, bo wszyscy zachwalali, a dla mnie średniak.
Byłam totalnie zniechęcona po przeczytaniu recenzji Kimiko, ale widzę, że ty masz zupełnie inne odczucia :0 Za jakieś pięć lat, gdy uporam się z czekoladami zalegającymi w szafce, z przyjemnością tego mullermilch’a kupię :D
O ile nie jest limitowany, kto tam wie. Ecke de Luxe na przykład nie były, a nam je zabrali. Jeśli zaś chodzi o Kimiko i mnie, to śmiało zakładaj, że 90% rzeczy, które nie smakują mi, posmakuje jej i na odwrót. My już to wiemy :D
Po między mną, a smakowymi mlekami stoi jakaś ogromna bariera, chyba nie będę przez nią skakać xD ale ten brzmi całkiem nieźle ;)
Nie szkodzi, dla każdego coś innego ;)
To jest produkt, który powstał aby mnie zdenerwować. :D Z jednej strony coś co kocham najbardziej na świecie – biała czekolada, z drugiej składnik, którego w słodyczach nie znoszę – pistacja. Muller chyba naprawdę chciał mi zrobić na złość łącząc je w jednej buteleczce. Ja za pitnymi podobnie jak Ty nie przepadam, ale w sumie to jako, że Riso pistacjowe ze znienawidzonego stało się nagle jednym z moich ulubionych to czuję, że ta buteleczka też nie byłaby w ostatecznym rozrachunku taka dla mnie zła. Jak kiedyś będę miała okazje spróbować to chętne naprawdę to zrobię, bo wariant kokos-pistacja był według mnie jak najbardziej okej.
To możemy kupić na spółę, ja wypiję smak pistacjowy, a Ty białoczekoladowy :D
No, recenzja dla mnie. Chociaż ciągle mam mieszane uczucia co do niego. Ja jednak bardziej czułam tą czekoladę. ;)
Dziwne, ja ani grama :P
Zdecydowanie bardziej nam smakowała ta wersja niż biała czekolada i makadamia ;) Pistacjowy aromat bardzo przypadł nam do gustu choć smak czekolady gdzieś umykał ale z chęcią wypiłyśmy do końca.
Noo, i ta opinia mi się podoba, bo pokrywa się z moją :D
Nie znasz się, Muller pistacjowy z ciasteczkami to perfekcja! :P
A tego mam w lodówce. Jeszcze nie otwieram, ale już jestem po tym limitowanym o smaku orzechów laskowych i umarła…musze zrobić zapas :D
Na Insta już mi ktoś napisał, że najlepszy. Pewnie u mnie pojawi się za 10 lat, bo Wrocław bywa zacofany (przykład: Hity Creme Brulee, które dotarły po dwóch miesiącach).
Co do pistacjowego Mixu… weź, fuj :P
jadłam i z macadamia i z pistacjami i jakoś mnie nie czaruje, być może dlatego, że wolę jogurty, albo coś gęstszego. Za to mój brat je kocha i często je kupuje. Choć ostatnio przerzucił się na te z biebry ^^
A jakim smakiem opija się brat?
No tak. To oczywiste. Gdyby pistacja smakowała jak marcepan, byłabyś jeszcze bardziej przychylna ;)
Chociaż i tak dopiero prawdziwą słodkością byłoby popijanie czekolady/ ciasteczek tymże napojem.
Pamiętam, że kokosowe Hity popijałam kokosowym Mullermilchem. A te ciastka to akurat sam cukier i niezbyt dobra postać owocu palmy, stąd też otrzymały 3 chi.
A ile to kalorii ma… :P
Trochę ma, ale Muller i nowość… znaczy trzeba kupić :P
mam taki uraz to tego mleka ze tylko raz w zyciu pilam XD wtedy byly chyba ze dwa smaki (jako w podstawowce) zaslodzilo mnie na cale zycie :3
Uuu, to jakaś trauma normalnie. Mnie tak w dzieciństwie obrzydziła tylko krówka-ciągutka w postaci batonika, której nie mogłam pogryźć i miała smak maślano-toffi. Miałam wtedy maksimum 7 lat, a i tak wydaje mi się, że chodziłam jeszcze do przedszkola. Nigdy więcej nie wzięłam takiej krówki do ust.
Na początku wakacji ten smak pojawił się w wersji select razem z kokos-migdał-biała czekolada, szkoda że drugiego nie wprowadzili na stałe, bo ten jest ohydny
To dziwne. Czemu zatem mała wersja dostarczała więcej wartości odżywczych? Coś je musiało różnić.
O tak, a więc z poprzednią limitką się całkowicie zgadzamy. Oby Muller już nas nie zawodził, bo tudzież w tym roku nie wszystko im wychodzi.
Zarówno jak Ty, miałam obawy przed spróbowaniem tego smaku i tu bum! Pyycha, ale o tym już pisałam, jeśli Cie interesuje moje zdanie, to zapraszam – http://chwila-smaku.blogspot.com/2015/07/milk-mix-czyli-podroby-niemieckiego.html
Teraz w lodówce czeka na mnie nowa limitowana edycja.
Ja tej nowej nigdzie nie widzę. Musiałabym jechać do Kauflandu, tam pewnie jest. Ale mi się nie chce, wolę poczekać, aż sama przyjdzie pod dom ;)
Pamiętam jak kiedyś (oj, dawno to było) zachwycałam się jakimś wariantem pistacjowym tego napoju. Pewnie był to kokosowy wariant w takim razie. Ciekawa jestem więc czy i ten by mi tak zasmakował. Bo przyznam się że też byłam nastawiona negatywnie, ale skoro ciebie i tak zachwycił… ;)
Próbuj, jedno jest życie :D
On jest pyszny! Ale jeszcze lepszy jest kokos-migdał <3
Nie piłam, wierzę na słowo :)