Rzeczy, które nas określają #2

Wpis stanowi kontynuację Rzeczy, które nas określają #1.

…inne wartości, które nas określają. Z pozoru je również możemy traktować dwojako: albo jako wroga i kłodę na drodze do udanego życia, albo jako sojusznika i wizytówkę. Nie zawsze będzie nam z nimi łatwo, szczególnie gdy wyróżniają nas z tłumu, oddzielają od ludzi dookoła.

Możemy czuć się przez nie niezrozumianymi odmieńcami, ale również zmotywować się do szukania wśród tłumu obcych kilku naszych. Przede wszystkim jednak nie powinniśmy się za te cechy i wartości wstydzić, ukrywać ich, tuszować, wypierać się. Życie w zgodzie z samym sobą jest ważnym elementem szczęśliwego życia. A szczęście należy się każdemu, bez względu na pochodzenie czy wiek, bez względu na

płeć i orientację.

Jest to pierwsza z rzeczy, o których muszę i chcę dziś wspomnieć. Płeć biologiczna, płeć kulturowa… wszystko to zagmatwane, dziwne. Nadal tak wielu ludzi nie rozumie, czym różni się sex od gender. Najlepiej z góry założyć, że to drugie to chłopy w sukienkach i inne zboczeńce.

Zamiast przeczytać artykuły albo chociaż definicję słowa, słucha się głośnych wypowiedzi wrzuconych gdzieś w otchłań Youtube’a, szykanując bogu ducha winnych ludzi. Mężczyzn, którzy wolą zostać w domu z dziećmi, podczas gdy ich kobieta zarabia na utrzymanie rodziny. Kobiet, które zarzucają macierzyństwo i ślub, realizując się w pracy zawodowej.

Czy taki mężczyzna jest mężczyzną, a kobieta kobietą? Biologicznie jak najbardziej, archetypowo nie. I to jest gender. Rola społeczna, w którą człowiek się wciela. Nie przebieranki i malowanki, nie transwestytyzm i seks ze zwierzętami. Każdy człowiek ma prawo być, kim chce, byle tylko nie krzywdził innych. Nie mordował, nie okradał, nie gwałcił. Jeśli kocha inaczej, jego sprawa. Ja wolę truskawki od malin, a Józek penisy od cipek. Czy kogoś tym obrażamy? Szczerze wątpię. Podobnie nie robi nikomu krzywdy nasza

narodowość.

Jesteśmy z Polski, ale mieszkamy w Anglii. So what? Jeśli z jakichś powodów tam nam lepiej (ale nie dlatego, że wisimy na zachodnich zasiłkach, tylko uczciwie pracujemy i mamy wkład w społeczeństwo), to kto rości sobie prawo, by odebrać nam szansę godniejszego życia? To samo tyczy się imigrantów przebywających u nas. Jeśli studiują, zatrudniają się i żyją uczciwie, to dlaczego i o co mamy mieć do nich pretensje?

My też korzystamy z łatwiejszych dróg, jeśli mamy możliwość. Kiedy odwołują w szkole lekcje, z przyjemnością idziemy paczką nad rzekę. Nikt nie błaga dyrektora, żeby znaleźć zastępstwo, bo przepada materiał. Kiedy na rynku pojawia się tańsze mieszkanie w dobrym stanie, bierzemy je. Kto normalny wolałby za ten sam produkt płacić więcej? A jeśli w naszym państwie dzieje nam się krzywa, emigrujemy. Świat przede wszystkim składa się z ludzi, a dopiero potem z narodowości i

ras.

Niestety, choć nasz świat jest taki zachodni i cywilizowany, wciąż wiele osób ocenia innych po kolorze skóry. Czarny to do sprzątania, trochę mniej czarny to do więzienia, bo pewnie terrorysta, żółty to… sama nie wiem. Tutaj nie mam do dodania nic, czego nie napisałam już powyżej. Świat przede wszystkim składa się z ludzi i chciałabym, żebyśmy tak myśleli. Wszyscy. Ile to by zaoszczędziło konfliktów!

Inną rzeczą, która nas określa, choć w mniejszej ilości oczu, jest

znak zodiaku.

Znam osoby, które święcie wierzą w horoskopy, chodzą do wróżek i kupują talizmany czy inne magiczne kamienie. Jeśli jesteś spod złego znaku, nie zbliżysz się do nich, by nie zakłócić im aury. Jeśli coś przeskrobiesz, to dlatego, że tak zapowiedziały gwiazdy, a ty tylko wypełniasz swoje kosmiczne przeznaczenie, grasz rolę w wielkim teatrze wszechświata.

Dla mnie to zabawne, bo ani nie kieruję się znakami zodiaku, ani nigdy szczególnie nie przyglądałam się horoskopom. Jestem lwem i co z tego? Jestem tez blondynką, Polką, kobietą, osobą niezidentyfikowanym kolorze oczu, właścicielką Rubi, przyrodnią siostrą, córką, wnuczką… mogłabym tak w nieskończoność. Moja gwiezdna grzywa wokół głowy nie sprawia, że z rakiem będę się zawsze kłócić, a z baranem stworzę świetny związek (nie wiem, strzelam). Tu na szczęście ograniczona i skazana na pewien schemat życia będę tylko przez parę miłośników astrologii. Znacznie więcej osób oceni mnie po

wyglądzie, czyli wzroście, wadze i budowie ciała.

To już ostatnia z rzeczy, które chcę wam dziś zaprezentować. Bardzo współczesna i dotkliwa, zważywszy na czasy, w jakich żyjemy. Czasy przywiązywania dużej wagi do wagi. Również do wieku odczytywanego z twarzy, do ubioru, poziomu zadbania (kultury osobistej przejawianej wizualnie) i pieniędzy włożonych z nową garsonkę. Za mali i za duzi będziemy mieli przechlapane, za grubi i za chudzi nawet bardziej.

W dzieciństwie, wiadomo, otwarte karty i kran z szyderstwem odkręcony. Rudy głupek, gruba świnia, płaska deska, krzywe zęby. Z wiekiem wyzwiska stają się perfidniejsze, spojrzenia dłuższe, dręczenie psychiczne trudne do wytrzymania dla kogoś, w kim buzują hormony i kto właśnie próbuje znaleźć swoje miejsce na świecie. W dorosłości zaś pozostaje pełen politowania wzrok i szepty za plecami. Bo nie pasujemy, bo mamy za dużo zmarszczek, centymetrów w biodrach i powyciąganych ze spódnicy nitek, a jednocześnie za mało kwasu w ustach, wzrostu i pieniędzy na markowe kosmetyki.

Prawda jest taka, że dla świata

nigdy nie będziemy dość dobrzy.

Zawsze za głupi, zbyt opieszali, za mało ambitni. Nigdy nie odwiedziemy wszystkich krajów, nie przeczytamy wszystkich książek i nie obejrzymy wszystkich filmów. Nie zdobędziemy pierwszego miejsca w każdym z konkursów beauty, ani też nie przypodobamy się całej rodzinie. Każdego dnia ktoś pomyśli o nas źle. I choć tu wypadałoby napisać, że tylko od nas zależy, czy będziemy widzieć określające nas rzeczy jako ograniczające, czy wręcz przeciwne – jako punkt wyjściowy do stania się lepszym, ja sądzę inaczej.

Podczas gdy jedne rzeczy mogą być punktem wyjścia (imię, nazwisko), inne naprawdę będą nas ograniczać (płeć, wygląd, wiek). Nie wszędzie i nie zawsze, ale będą. Moją radą jest więc nauczyć się z nimi żyć. Stać się lepszym, ale nie dla innych, żeby coś tam im pokazać i udowodnić, ale we własnych oczach. I w oczach tych paru osób, na których nam naprawdę zależy. Reszta świata może spadać.

34 myśli na temat “Rzeczy, które nas określają #2

  1. Dobre zdanie,, nigdy nie bedziemy dosc dobrzy,, a czemu tak sie dzieje? Bo tak wszystko kreuja Media…. Trezba wygladac tak, ubrac sie w to, wazyc tyle i tyle miec takie, a nie inne wlosy… Dla mnie samej, to trudne do zaakcpetowania, w koncu obracam sie w szkolnym towarzystwie, ktore tępo idzie za idealizmem, przyznaje bez bicia, ze mnie same czesto to oslepia :(.Co do ras, rowniez sie zgadzam, chociaz o imigtantach i muzulmanach podyskutowalabym, bo jak nie mam nic do czarnych i skoosnookich, tak do niektorych islamistow niestety mam :/ A plec i orientacja-zawsze byli geje i lesbijki, tylko dopiero teraz ten temat nie jest juz tabu i ludzie robia nie wiadomo co. Tacy geje np. dobrze dogaduja sie z płcią przeciwną, duzo slyszalam, ze taki osobnik to dobry, rozumny kolega. Chodzi o to tylko, zeby ich zrozumiec i nie traktowac jak trędowatych

    1. Szkoła to szczególne miejsce, bo tam potrzeba akceptacji ze strony rówieśników wyzwala z człowieka dużo innych, nierzadko głupich i groźnych, zachowań. Nie tylko chce się być pięknym, by czuć się lubianym, ale także dostatecznie „fajnym”, rozrywkowym, szalonym… Potem, po wyjściu ze szkół, trochę się to uspokaja, ale nigdy do końca. Zawsze chcemy być trochę lepsi dla innych, zamiast dla siebie.

  2. Co do narodowości i imigrantów ja mam tylko jeden problem – to, że obcokrajowcy maja fory (ja znam historie dotyczące głównie Ukraińców w jednym z miast dużych na wschodzie). Np. mojego faceta chcieli wywalić z akademika, bo On jest z Polski, to sobie poradzi, a biedny Ukrainiec już nie (ostatecznie musiał przez to zmienić pokój, ale w akademiku został). Druga sprawa to to, że miewają automatycznie zaliczane egzaminy, bo odbywają się w języku polskim, którego nie znają. Ale mnie wkurzają tylko te sytuacje, nie tyle sami Ukraińcy czy inne narodowości.
    A co do wzrostu, to jestem strasznym kurduplem prawdę mówiąc (ok. 1,55 m). ;) Ale raczej nigdy nie zdarzało się, żebym słyszała przez to coś przykrego. Jeśli już, to komentraze od bliskich znajomych, mówione z przymrużeniem oka.

    1. Rozumiem Twoje oburzenie, ale czyja to wina? Imigrantów, którzy mają fory, czy jednak Polaków, którzy im te fory dają? ;)

      Ojeeej, 155 cm :D Tylko pamiętaj, że Ty jesteś dziewczyną. Wyobraź sobie faceta o tym wzroście, z którego nikt się za plecami, albo wręcz otwarcie, nie śmieje. Ludzie są złośliwi.

  3. Zacznę od „ras” i szczerze powiedziawszy nienawidzę tego słowa. Jesteśmy homo sapiens – ludźmi dwunożnymi, gadającymi i z prostą sylwetką i mimo iż jesteśmy „cywilizowaną ludzkością” co chwilę słyszy się o nietolerancji na tle koloru skóry, czy jakiejś ideologi „czystości rasowej”. Przebywając w Anglii nauczyłam się że kolor skóry nie ma znaczenia i do idiotyczne gdy ktoś ogląda się za „czarnym” lub „białym”. Swoją drogą i do mnie często mają wąty różne osoby bo jestem bardzo, bardzo blada a opalanie u mnie nie działa (próbowałam, nawet po całym dniu na słońcu nie widać u mnie śladu opalenizny).

    Co do znaku zodiaku – zaciekawiła mnie ta kwestia. Nigdy nie wierzyłam w horoskopy, ale zdarza mi się je czytać w jakiś gazetach :) W każdym razie jestem przedstawicielem nieśmiałego raka :D

    A wygląd… moja zmora. Jestem bardzo niska – 153cm. Ogólnie przestałam rosnąć w wieku 11 lat! Jakaś masakra totalna. Ostatnio gdzieś tam podskoczyłam kilka milimetrów, bo miałam 152cm ale prawdopodobnie to dzięki ćwiczeniom na kręgosłup. Z osoby dość wysokiej zrobiłam się najniższą. Jest to coś z czym nie mogę się pogodzić. Często płaczę (właściwie to codziennie) zamknięta w łazience czy pod kołdrą. Do tego dochodzą długo trwające zaburzenia odżywiania. Co prawda jest całkiem okej, ale mam problemy z hormonami co też spędza mi sen z powiek. Nie jestem też zbyt urodziwa, mam brzydką skórę przez atopowe zapalenie skóry. Przepraszam że się tak rozpisałam :/

    I powiem Ci że staram się właśnie ulepszać samą siebie. Pokochać siebie, ale jest ciężko :(

    1. Co do ras zgadzam się w 100%, a horoskopy ostatnim razem czytałam w podstawówce, żeby wiedzieć, kiedy i jakiego poznam chłopaka, haha.

      Co do wyglądu i chorób: hmm, o wzroście pogadaj z Natalią. Komentarz wyżej napisała, że ma o 2 cm więcej niż Ty i nie sprawia jej to kłopotu, nikt się nie śmieje. Małe jest urocze – myśl w ten sposób. Zaburzenia odżywiana to inna sprawa, one siedzą w głowie i są do pokonania. Codziennie widzę na Instagramie, ile dziewczyn walczy z tą paskudą i cieszy się zjedzeniem kromki białego chleba z masłem. Wszystko jest do zwalczenia. Niełatwo, ale się uda. O skórze niestety nic nie wiem, więc Cię nie pocieszę, że uda się szybko wyleczyć. Wiedz jednak, że są ludzie na wózkach, bez rąk i nóg, z zespołe, Downa, AIDS… Dużo mamy na tym świecie paskudztw, trzeba z nimi żyć. Nie płacz tyle :*

      1. Haha, z tą podstawówką i horoskopami to mnie rozbawiłaś :D

        Bardzo dziękuję za komentarz i już nie będę się tyle użalała bo to nie ma sensu, ale (!) odkryłam dzisiaj plus niskiego wzrostu haha Jak będę miała chłopaka to się będzie mną bardziej opiekował bo jestem kruszyną :)
        Z zaburzeniami jest u mnie już stabilnie. Najgorzej było w 2012- ok. połowy 2013r. Od tamtej pory jest już coraz lepiej. Teraz jestem właśnie na etapie leczenia hormonów i nauki akceptacji oraz wiary w siebie :)
        A tą skórę mam od dziecka. Wiadomo jest mi przykro, ale z tego powodu nie będę w lecie ubierać bluzy tylko… top bez ramiączek, głowa do góry, uśmiej i mam inne osoby daleko w czterech literach.
        O i zgadzam się z Tobą w 100% Jest masa ludzi/dzieci leżących w hospicjach, umierających, albo walczących o życie, kalek. Czasami aż mi wstyd na siebie że tak narzekam.

        1. Czasem każdy musi ponarzekać. Nawet na to, że mu krzywo rosną paznokcie ;) Poza tym trochę przesadziłam z tym zespołami Downa, ale chciałam Cię jakoś podnieść na duchu i pokazać, że nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej. Z głębi serca uważam, że nie można… że NIE ZAWSZE można mierzyć problemy. Dla jednego problemem są stare buty i brak kasy na nowe (bo startuje w biegu i przegra, jeśli nie będzie miał naprawionych), a dla innego fakt, że w ogóle nie ma nóg, więc nawet nie miałby na co tych butów założyć. Albo inaczej, kto ma gorzej: zgwałcona przez grupkę chłopaków kobieta czy inna kobieta, której umarło właśnie dziecko? Bez sensu to porównywać. Hierarchia krzywd, co to w ogóle jest?

          Ze wzrostem masz rację. Ja mierzę dokładnie tyle, ile podaje się dla przeciętnej Europejki (albo Polki?), a mimo tego uwielbiam się czuć przy wysokich mężczyznach jak okruszek. Pomaga mi niska waga, jestem przez to taka… nie wiem, mniejsza. Bardzo lubię to uczucie :)

  4. Reszta świata może spadać – zanotuję :D Z tym gender to wyjechałaś nie powiem :) Szykanują nas tym na studiach, ba zdawałam egzamin nawet z jego narodzin =.= Szczerze, mnie on przeraża i obrzydza… i za każdym razem jak wchodzę w ten temat jest mi coraz gorzej :/ http://transfuzja.org/pl/artykuly/newsy/byl_chlopcem_zyl_jako_dziewczyna_najwieksza_tragedia_w_historii_nauki.htm http://niewiarygodne.pl/kat,1031983,page,2,title,Z-chlopca-zrobili-dziewczynke-Najbardziej-przerazajacy-eksperyment-w-dziejach,wid,14859806,wiadomosc.html- ale naprawdę jak nie chcesz to nie czytaj, ja chyba wolałabym żyć bez tej wiedzy.

    Co do narodowości i rasy od razu przychodzi mi na myśl obecna sytuacja z muzułmanami. Jeżeli ktoś jest za przyjęciem, niech nie czyta tego co napiszę xDD Jeżeli ktoś chce im pomóc proponuję przyjąć ich samemu pod własny dach, ale nikomu ich nie narzucać siłą. Po drugie wolałabym sprowadzić imigrantów, którzy przymusowo zostali wysiedeni z Polskich terenów i którzy domagają się tego od lat, powrotu do ojczyzny. A tak to przepraszam :>

    o wyglądzie nie chce rozmawiać, bo do tej pory nie zaakceptowałam, właśnie przez takie szykany… samej siebie. Ale mam nadzieję, że jeszcze mi się to uda… bo….

    ,, nigdy nie będziemy dość dobrzy” :)

    1. Hmm, politycznie chyba jesteśmy od siebie dość daleko. Niemniej artykuły przeczytałam i też mnie przerażają. Przeraża mnie idiotyzm tego całego doktora i w ogóle trochę nie chce mi się wierzyć, że to naprawdę miało miejsce, bo brzmi jak legenda miejska. Żebyśmy się dobrze zrozumiały, co Ciebie w temacie gender (p.s. przytoczone artykuły TO NIE JEST GENDER) obrzydza i oburza?

      1. dlatego nie chce rozwijać tego tematu bo każda ma wyrobione zdanie na ten temat. Niestety to prawda szczera i nawet oglądałam wywiady z tymi mężczyznami… a brzmi nieprawdopodobnie niestety. Więcej jest na ten temat ale na stronach zagranicznych. TO JEST GENDER! a jeżeli nie to czego niby się uczę na studiach? :) Jako chrześcijankę powinnaś się domyślać co mnie oburza :)

        1. Gender to jest płeć społeczna (czyli jeśli Twoja mama zarabia na rodzinę, a ojciec siedzi w domu, to Twoja mama jest kulturowo mężczyzną), co ma do tego eksperyment przerobienia faceta na babkę i jeszcze zapędy zoperowania go na siłę?

          1. naprawdę nie widzisz powiązania!? :O Nawet wikipedia o tym mówi, to nie tylko płeć społeczna!: jest to suma cech osobowości, zachowań, stereotypów i ról płciowych, rozumianych w danym społeczeństwie jako kobiece lub męskie, przyjmowanych przez kobiety i mężczyzn w ramach danej kultury w drodze socjalizacji, nie wynikających bezpośrednio z biologicznych różnic w budowie ciała pomiędzy płciami, czyli dymorfizmu płciowego. Gender, czyli kulturowy składnik tożsamości płciowej, przekazywany jest poszczególnym jednostkom w sposób performatywny, czyli poprzez uczenie się, odgrywanie i powtarzanie zachowań innych osób tej samej płci. Na płeć społeczną składać się może np. sposób ubierania się, sposób zachowania, oczekiwane funkcje w ramach społeczeństwa, sprawowana władza itp. Gender odróżnia się tym od płci biologicznej (ang. sex), czyli sumy cech fizycznych i zachowań seksualnych wynikających z odmiennych funkcji i ról obu płci w procesie rozmnażania płciowego.
            Przecież ten człowiek na silę próbował zgwałcić psychikę tego biednego dziecka! Nie chodzi o fizyczną nawet przemiane jeśli o to chodzi.

            1. Czyli chodzi Ci wyłącznie o to, że wariaci próbowali wcielić go w rolę kobiety, tak? Zrozumiałam, że za genger uważasz próbę jego fizycznej zmiany ;> Zresztą nadal nie byłabym taka pewna, co do uznania tego za gender. W końcu chłopak czuł się niedopasowany, to rodzice i doktor wciskali go w rolę, kiedy on czuł się mężczyzną (fizycznie i społecznie, przykład: bójki, które wszczynał i niechęć do przebywania z innymi dziewczynkami. Chcesz czy nie chcesz, kobietą społecznie to on nie był nigdy). A artykułu z Wiki nie musiałaś kopiować, mogłam sobie wejść i przeczytać. No i to wszystko już wiem :)

              1. Wiem, że wiesz, bo takich pilnych studentów jak ty to brak w tych czasach :) Chciałam się podeprzeć jakimś źródłem xDD Nie fizyczną zmianę nie tylko sam proces kształtowania jego toku myślenia. Bo on nie był nawet świadomy tego, że chcą z niego dziewczynę zrobić. Gender z perspektywy tego doktora Money’a tak, z perspektywy tego chłopaka masz rację, nie :)

                Ale coraz bardziej zaczynam się zastanawiać nad nauką dalszą na twojej uczelni :D Fajnie byłoby poznać te zjawiska z innej strony :)

                1. Kurde, no ja naprawdę zapraszam do Wrocławia! :D

                  P.S. Za źródła typu Wikipedia to wiesz… na uczelni ucinają łeb, haha. Trzeba ukrywać, że się korzysta i udawać, że wcale nie.

                  1. No co ty, u nas tak samo! Przez plagiat każda nasza praca leciała xDD Myślałam, że się zesram ze strachu i ze słownikiem później synonimów siedziałam, jak innym razem musiałam skorzystać :) Ale zazwyczaj wchodzę do przypisów z google i przekierowuję się do źródła :D A żarty o wikipedii na studiach to już nowa historia :D U nas chcieli zablokować w aka w ogóle dostęp do tej strony po jednej aferze z pracą licencjacką, bzdura xDD

  5. I tu się zgadzam. „Reszta świata może spadać” – ja zawsze mówię trochę inaczej, ale niecenzuralnie w komentarzu nie napiszę. :P
    Ja w żadne horoskopy, stereotypy nie wierzę. Zawsze byłam inna od reszty ludzi, i cieszę się, że od lat umiałam na to tylko wzruszyć ramionami i powiedzieć: „ok”. Po co kogoś udawać? Kiedyś przeczytałam fajne zdanie: „jeśli będziemy całe życie udawali kogoś innego, to tak, jakbyśmy my sami nie istnieli”, czy coś takiego i… coś w tym jest. Jeszcze nie zdecydowałam, czy to dobrze, czy źle, ale ludzie nie obchodzą mnie do tego stopnia, że mogą sobie być kim chcą, zachowywać i wyglądać – nawet najdziwniej na świecie, a mojego zainteresowania i tak nie wzbudzą. Ani pozytywnego, ani negatywnego.

    1. Bycie ciągle obojętnym też nie jest za dobre, ktoś kiedyś musi być dla Ciebie tą ważniejszą osobą. Nie mówię o mężu ani w ogóle miłości, ale przyjaciołach i bliskich znajomych. Człowiek potrzebuje kontaktu z drugim człowiekiem, między innymi dlatego teraz ze sobą piszemy.

      A zdanie też wypowiedziałabym nieco inaczej, ale moje wpisy są kulturalne ;)

      1. Właśnie mój kontakt z ludźmi ogranicza się do naprawdę „zamkniętego” grona osób. To znaczy… wychodzę do ludzi i mogę z nimi rozmawiać, tylko nie jest to takie… na zasadzie porywających dyskusji – ujmę to tak. W internecie jest zupełnie inaczej, ale tutaj dochodzi kwestia wspólnych zainteresowań i tego, że mogę przeczytać czyjąś twórczość, myśli tej osoby i już wiem o niej cokolwiek. Mój umysł pracuje w dość dziwny sposób. Tak, ciężko się z tym żyje czasami, ale gdy inni potrafią uszanować odmienność (w tym wypadku moją), jest w porządku. A jeśli nie… to uważam, że także maja do tego prawo.

        1. Ja też lubię w internecie to, że najpierw poznaję człowieka po głębi jego wypowiedzi, a nie po czymkolwiek innym. Wtedy wiem, że jeśli lubię go, to dla niego samego. Dla tego, co ma w głowie.

  6. Pieniądze szczęścia nie dają – mówi człowiek znajdujący się na liście 1000 najbogatszych na świecie osób;

    Wygląd zewnętrzny to nie wszystko – mówi osoba, która zdobyła właśnie kontrakt na nową twarz LV czy DG;

    Kolor skóry nie ma znaczenia – mówi statystyczny europejczyk przyjeżdżający do Jamajki widząc kobietę z popaloną od preparatów wybielających skórą na twarzy;

    Wzrost nie odrywa roli – mówi facet, który ma 190 cm i posiadający i tak niższą od siebie 170-centymetrową partnerkę mogącą w spokoju założyć szpilki;

    Wszystko ma znaczenie. Kwestia sytuacji, okoliczności. Czasu i miejsca. Slogany „głowa do góry, żyj, ciesz się każdym dniem” są dla mnie pustymi słowami. Nie chcę tworzyć tu jakichś wywodów, bo każdy z nas nosi jakiś krzyż na plecach. Ja wiem, że może być gorzej, tylko przez całe życie – od rodziców – słyszy się by porównywać się do lepszych. Przecież Krzysio dostał 5 z klasówki, czyli się dało!

    W horoskopy nie wierzę, chociaż często czytam w autobusie by zabić czas potrzebny na dotarcie do jakiegoś miejsca. Dlaczego nie zamienię tego na książkę, skoro mnie przeznaczenie nie interesuje? Chyba dlatego, że z rana oczy wolą zatopić się w jakimś szmatławcu, który poza propagandą polityczną, nie niesie żadnych wartości.

    Jak polityka to i ostatnie wydarzenia związane z uchodźcami i imigrantami. Cóż. Tu swojego zdania nie zmienię. Owszem, tragedią jest wojna domowa i terror. Dziecko (dorosły też) nie powinno wychowywać się w rytmie spadających bomb i latających kul z pistoletów. Sęk w tym, że zdecydowanie wolałbym by pomoc kraju – (chyba jeszcze) POLSKIEGO – rządu była skierowana do rodaków. Wysiedlonych siłą obywateli RP moglibyśmy spokojnie „przelicytować” nadciągającą ciapatą falę cwaniaków.

    Tu dochodzi też ograniczenie związane z doświadczeniem. Jeśli jakiś Rosjanin zachla na budowie u Niemca, to ten siłą rzeczy rzuci „Każdy Rusek to pijak, nigdy więcej takich”. Sam mam pewną nację skreśloną z listy człowieczeństwa do końca życia. I tak – również wynika to z doświadczenia.

    Przez wiele lat dopasowywałem się do reszty. Wyprany z „własnego ja” młodzieńczy mózg w liceum, niejednokrotnie przyjmował działania innych tylko dlatego by się nie wyróżnić. Teraz patrzę na to jako głupotę. I myślę, że nie tylko ja mam taką retrospekcję.

    Świat narzuca nam pewne zachowania, które – chcąc coś osiągnąć – musimy zaakceptować. Przysłowiowego milionowego biznesu na kebabie przy dworcu raczej się nie ubija. Dostosowujemy swoje zachowania do otoczenia od dziecka i do śmierci będziemy to robić.

    Wszystko po to, by przyjeżdżając na spotkanie 30-lecia zdania matury swoim trzecim samochodem, nienagannie ubranym, mając w notesie zapisany deal na wieczór, usiąść w szkolnej ławce i powiedzieć dalej jeżdżącemu na wózku, dalej bez włosów na głowie po oparzeniu, dalej z ciemniejszą karnacją (matka z Nigerii, ojciec Azjata): słuchaj, głowa do góry! Jutro będzie git. Wygląd zewnętrzny i pieniądze szczęścia nie dają.

    1. Masz rację, że sloganami rzucają zwłaszcza te osoby, którym niczego nie brakuje. „Pieniądze to nie wszystko” w ustach żebraka brzmi dla świata żałośnie, nieprawdziwie. Mam jednak nadzieję, że to nie zarzut do mnie. Ja nie chciałam powiedzieć „nie przejmuj się, że jesteś X, bo i tak możesz w życiu wszystko”, bo sama w to nie wierzę. Uważam za to, że „powinieneś być najlepszym X, jakim być potrafisz, ale we własnych oczach”. Najprościej byłoby przy tym lać na społeczeństwo, ale tu masz rację po raz drugi, ostatnie zdanie wpisu może i brzmi trochę nazbyt optymistycznie. Nigdy nie uda nam się odciąć od opinii postronnych osób, a krytyka i przytyki zawsze będą kłuć w serducho. Niemniej można ograniczyć podatność na nie – w to wierzę. Nie mogłam napisać „Reszta świata może czuć, że potrafimy się od niej w dostatecznym stopniu odciąć”, bo „spadać” jest bardziej nośne, a co miałam na myśli, każdy wyciągnie z dwuwpisowego wywodu sam. W końcu nikt inny, tylko ja napisałam, że każda z rzeczy określających ogranicza. I tego nie przeskoczymy, niestety.

  7. Najgorsze jest to ze każdy postrzega nas inaczej. Dla jednego możemy być za grubi dla innego akurat. Nie warto się zmieniać dla innych. Tak samo ze wzrostem i włosami nigdy nie będą idealne. Kobiety w kręconych włosach zawsze chcą mieć proste a o prostych kręcone :) trzeba zaakceptować Siebie takim jakim się jest : D akceptować zmiany i przebywające lata lub kilogramy

    1. Tylko, że właśnie z tą akceptacją to łatwo mówić, a trudno się stosować. Zwłaszcza gdy cały świat Cię bombarduje nakazami bycia chodzącym ideałem.

  8. Zgadzam się z Tobą :) Mnie przeraża niewiedza ludzi np tak jak piszesz na temat gender. Przeraża i denerwuje mnie to, że są ludzie którzy mają jeden „słuszny” model życia i mówią komuś jak powinien żyć, w co wierzyć itd. Niestety nie potrafią zrozumieć, że każdy jest wolnym człowiekiem i ma prawo do własnych wyborów do przeżycia swojego życia jak mu się podoba :)

    1. Oczywiście, że potrafią zrozumieć i szanują cudze sposoby życia!

      …pod warunkiem, że takie same jak ich ;)

  9. Żyjemy w takim świecie, że chcemy być zawsze najlepsi. Ciągle porównujemy się do innych i to dlatego jeżeli ktoś wypada przy nas (pod względem wzrostu, wagi, inteligencji, pracy itp.) gorzej to my jesteśmy szczęśliwsi a jak ktoś jednak przewyższa nas w jakimś aspekcie to zaczynamy mu w głębi duszy źle życzyć i obgadywać za plecami. Tacy już jesteśmy a to przede wszystkim dlatego, że od maleńkości wszyscy naokoło wpajają nam, że należy być idealnym…

    1. Mało tego, ludzie kochają programy typu Rozmowy w toku albo paradokumenty w rodzaju Trudnych Spraw, Dlaczego ja? i Ukrytej Prawdy. Daje nam radość patrzenie, że innym dzieje się źle. Inna rzecz: wiadomości. Czy nie wyczekujemy newsa, że na świecie ZNOWU się coś stało? Gdyby puścili nam same przyjemne historyjki o bohaterach i ładnej pogodzie, czulibyśmy się oszukani i od razu włączyłaby się nam podejrzliwość. Macie rację – tacy już jesteśmy.

  10. Przeczytałam cały artykuł, bo głupio zaczynać od połowy ;-) Masz zdecydowaną rację, że jesień i zima to czas na rozważania i refleksje – czasem głupsze, czasem mądrzejsze, ale łatwiej przychodzi nam dumać pod kocem z herbatą w dłoni, niż na leżaku popijając drinka.
    Spodobało mi się, że w kilku przypadkach odnosiłaś się do dzieciństwa i wspomnień z tego okresu. Od razu mi się przypomniało jak w przedszkolu nienawidziłam piosenki „Poszła Karolinka do Gogolina”. Za każdym razem, kiedy to śpiewano (a w przedszkolu przecież jest dużo występów), to pragnęłam by ziemia pode mną ustąpiła. Trauma.
    Chciałam się jeszcze odnieść do znaków zodiaku, bo charakterystyka osób na podstawie tego kiedy się urodzili, intryguje. Kiedyś czytałam o sobie (jestem Baranem) i naprawdę dużo rzeczy się pokryło, a część mojego charakteru ujawniła się po latach i naprawdę dużo pasuje. Niemniej, nie wyobrażam sobie, żeby szukać życiowego partnera na podstawie tego, czy nasze gwiezdne konstelacje ze sobą współgrają.
    Najbardziej jednak podoba mi się Twój wniosek i to nie ten napisany pogrubionym drukiem, ale ostatnie zdanie, iż „reszta świata może spadać”. Tego powinniśmy się trzymać i nie oglądać się na innych, bo nikt naszego życia za nas nie przeżyje ;-)

    PS. Nie nakłamałaś w komentarzu, widać że bardzo się starasz i dbasz, by było tu ładnie i by inni czuli się tutaj dobrze :-) Super robota!

    1. Dzięki za P.S. i za odwiedzenie mnie, dzięki również za cały komentarz.

      Ja na szczęście nie mam przeżyć związanych z oficjalnym piosenkami i występami opartymi o moje imię, CHOCIAŻ zdarzało mi się słyszeć „poszła Ola do przedszkola, zapomniała parasola” i tak dalej. Znaki zodiaku natomiast, jak pisałam, można by dopasować do każdego. Aż kiedyś muszę usiąść i pospisywać znamienne cechy, a potem zobaczyć, w ile procentach jakim znakiem jestem ;)

  11. Druga część, o ile to możliwe (!), podoba mi się jeszcze bardziej od pierwszej. Naprawdę lubię sposób, w jaki piszesz, co piszesz, bo jest to inne, nietypowe. Lubię ludzi, którzy wprost napiszą co myślą, a nie będą układać to w ładniejsze etykietki – Twój blog = Twoje myśli, a nie dopasowane tak, aby podobały się każdemu. Zagibista sprawa.

    Poza tym, słowa : ,,Każdy człowiek ma prawo być, kim chce, byle tylko nie krzywdził innych.” – Czuję się, jakby były wyjęte z moich ust, tylko ja zawsze powtarzam, żeby ,,Każdy człowiek robił co chce…”.

    Znaki zodiaku -> kiedy byłam maała, to zawsze lubiłam czytać horoskopy, ale już jako taki mały kapsel ślepo w nie nie wierzyłam, ot ciekawostka, o której nie było czasu dłużej myśleć, bo już pukali do drzwi, żeby wyjść na dwór.

    Większość tekstu opiera się na tolerancji drugiego człowieka, dlaczego ludzie mają z tym taki problem? Dlaczego zawsze znajdują coś, co będzie im się nie podobać? Ostatnio dostałam właśnie taką ”ścianą” po głowie, bo na co dzień staram się być bardzo pomocnym, pozytywnym człowiekiem, który stara się łagodzić konflikty i za takiego też ludka jestem chyba uważana, no ale nic. Oberwało mi się za bycie właśnie takim człowiekiem, tak jakby ludziom przeszkadzało to, że ktoś może być szczęśliwy i nie mieć do nikogo złych zamiarów. Najazd za optymistyczne patrzenie na świat – aż brzmi niewiarygodnie, ale cóż, każdemu człowiekowi się nie dogodzi, a życie toczy się dalej. Podejrzewam tylko, że mam za miękkie serce i kiedy osoba, która objechała mnie za mój charakter, będzie potrzebowała pomocy – to jej pomogę.

    1. Przede wszystkim dziękuję za miłe słowa :)

      Rzeczywiście większość tekstu opiera się na tolerancji drugiego człowieka. Boli mnie i denerwuje, a także nie rozumiem i nie chcę zaakceptować faktu, iż można być nietolerancyjnym, a do tego ślepo nienawidzić innych ludzi. Tak to można śmiesznie ująć: nie toleruję nietolerancji ;) Chciałabym, żeby ludzie byli dla siebie życzliwsi, nie oceniali się po jakichś pierdołach, powierzchownych rzeczach, a już tym bardziej wyglądzie czy cechach, których nie można zmienić, po historii, której nie jesteśmy w stanie zmienić. Zamiast tego chciałabym, żebyśmy oceniali człowieka dla niego samego. Jeśli jest rodzina nam nie pasuje – ok, ale on nie jest swoją rodziną. Jeśli jest kolor skóry różni się od naszego – ok, ale on nie jest kolorem. Jeśli należy do przedstawicieli innej płci – ok, ale przecież nie jest jednym wielkim organem płciowym, który wpływa na to, jak myśli. Czyli tak, niech każdy będzie i robi to, co sprawia mu radość. Byle nie krzywdził innych.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.