Jak pisałam ostatnio, polski rynek zaskakuje. Do trendu sprowadzania zagranicznego asortymentu, zauważonego w Żabkach i Biedronkach, dołączył Carrefour ze swoją półką zachodnich słodyczy (importowanych przez Coś Dobrego), potem Leclerc z dwoma rodzajami Oreo w czekoladzie (o których przeczytacie dziś i jutro), na koniec zaś Tesco, sprowadzając Milkę Chips Ahoy! (na którą polowałam naprawdę długo, a teraz wreszcie jest moja). Oczywiście zdaję sobie sprawę z faktu, iż nie wymieniłam nawet połowy sklepów, które importują różne odległe pyszności, ale nie starczyłoby mi dnia ani sił (a już tym bardziej chęci), by wypisywać co i gdzie się pojawiło. Dla mnie szczególnie ważne są Tesco i Leclerc – bo blisko, Alma – bo łatwy dojazd, no i osiedlowe dyskonty: Lidl, Biedronka, Żabka. Cała reszta, zwłaszcza Auchan, mogą opływać w nawet najlepsze promocje i najbardziej soczyste produkty, ale to i tak nie sprawi, że mój dom przez noc się do nich zbliży.
Oreo Milk Choc
Kartonik amerykańskich markiz Oreo w mlecznej czekoladzie skrywa sześć sreberek zawierających po dwa ciastka. Według producenta taka parka waży 41 g, według mojego kuchennego urządzenia zaś… dokładnie tyle samo. Miła niespodzianka, bo rzadko trafiają się produkty tak dobrze wyliczone. Ani karton, ani sreberko nie są sztucznie powiększane, nie wypełnia ich powietrze i puste miejsce. Wszystko jest praktyczne i użyteczne, skrupulatnie obliczone, idealnie zaprojektowane.
Ciastka wyglądają przepięknie. Po wyciągnięciu ich na światło dzienne od razu pomyślałam o unicornowych Choc & Choc Milki, które posiadają ten sam kształt purchawki, tylko inną konsystencję. Zbliżywszy do nich nos, poczułam najpiękniejszą mleczną czekoladę tego świata. Prawdziwie mleczną, słodką, cudowną. W przekroju zauważyłam, że jest jej sporo, zwłaszcza na górze ciastek. Żadna tam cienka i żałosna warstwa bez polotu, prawdziwe niebo o smaku… czyżby Milki? Długo się nad tym zastanawiałam i doszłam do wniosku, że to całkiem możliwe. W końcu zarówno marka Oreo, jak i Milka, wychodzą spod skrzydła koncernu Mondelez. Skoro czekoladzie użycza się ciastek (do dużej tabliczki, zwykłej oraz batona), to czemu nie można by użyczyć czekolady ciastkom?
Jedną sztukę zdecydowałam się zjeść na sucho (tę przekrojoną do zdjęć), drugą zaś na miękko, zamoczoną w gorącej niesłodkiej herbacie. Przy pierwszej poczułam mleczność i kakaowość czekolady, która – jak już wspomniałam – według mnie jest autorstwa Milki. Dopiero później do kubków smakowych doszedł kakaowy i lekko gorzki herbatnik, w konsystencji twardy i ziarnisty, a wraz z nim krem, który w podstawowej wersji pozbawiony jest smaku, tu zaś posiada pierwiastek migdałowości.
Całość suchego Oreo Milk Choc wychodzi bardzo słodko, ale przede wszystkim czekoladowo i pysznie, zdecydowanie na pięć chi lub nawet pięć ze wstążką. To jednak nie koniec. Przed nami bowiem druga sztuka, którą zdecydowałam się zatopić w gorącej herbacie, rozpuszczając herbatnik. Szybko przypomnę, że według mnie tylko wtedy Oreo są naprawdę smaczne, bo ciepły płyn sprawia, że się rozpadają, rozciapują wręcz, tworząc w ustach słodko-gorzką papę. To samo chciałam uzyskać od dzisiejszych bohaterów. Niestety, gruba mleczna czekolada to dobra warstwa ochronna. Pierwsze, co się rozpuściło, to ona. Stała się bagienkowa, oblepiała wargi i roztaczała mleczność po całych ustach. Ciastko namokło tylko trochę, zwłaszcza przy kolejnych zanurzeniach, gdy było już nadgryzione, a herbata miała bezpośredni dostęp do środka. I wtedy… aż brak mi słów. Milka przeplatała się z Oreo, a Oreo z Milką. Produkty tańczyły, wirowały jak tornado, uprawiały dziki i namiętny seks na dywanie kubków smakowych. Gdybym nie przyznała temu uczuciu maksimum punktów, musiałabym być szalona.
Ocena: 6 chi
Ja jak jadlam w bilaej czekoladzie, to nawet nie pomyslalam, ze to autorstwa Milki :o naprawde myslisz, ze tak jest? Ja mam podobna sytuacje jak ty, chociaz Auchan mam blizej niz ty i czesto tam jezdzimy. Szkoda tylko, ze Carrefour jest na drugim koncu miasta, bo tam tez sa czesto super produkty
Nie myślę, tylko uważam. Tak smakuje, pachnie i zachowuje się tylko Milka! :) Carrefoura też mam daleko, 35-40 minut jazdy tramwajem.
Pomimo dobrej oceny nie chciałabym spróbować, tak już mam że nie cierpię Oreo. A ich nowa reklama to już kompletna porażka.
Nie widziałam. Ratuje mnie brak tv, niesłuchanie radia i blokowanie reklam w necie :P
Mleczną zdecydowanie będę musiała spróbować skoro biała mi tak posmakowała. Ale ja nie próbowałam zamaczać tych ciastek w niczym ciepłym, wolę na sucho.
Ty i tak masz duży wybór sklepów. Najbliższa alma jest w Warszawie :(
Hmm, jest taki jeden sklep, teraz nie pamiętam nazwy, w którym kilka bloggerek bywa, a jak na złość we Wrocławiu go nie otworzyli. Jakaś sieć typu Żabka.
Nutka migdałów? Ojj, jak ja bardzo je chcę!
PS Ja tam maczam Oreo w chłodnym mleku, lub gorącej kawie. ;)
Mleko mnie nie przekonuje, kawy nie mogę :(
Wstąpię dzisiaj do Leclerka i jak będą (w co trochę wątpię, bo ten którego mijam jest nie za duży) to kupię na pewno po tym co piszesz :) Ale trochę mi się nie widzi maczanie ich w herbacie, jak już bym miała je w czymś umoczyć to w czymś mlecznopodobnym ;p
A co do Milki chips ahoy to ostatnio jest na nią promocja w Tesco (chyba 2 czekolady, nie tylko te, ale też daim i inne bardziej wymyślne za 6 zł) :p
Nawet nie masz co iść, już Oreo w Leclercu nie ma. Tzn. są, ale klasyczna wersja.
Za promocję dzięki, na razie na nic się nie skuszę.
Wyglądają pysznie, dlatego na pewno spróbuję ♡
Udanych łowów i smacznego :)
nigdzie ich nie widziałam, a Leclerca nie mam! Och… biada mi xDDD A ten wysyp jest podejrzany, czyżby cisza przed burzą? :D
Wysyp? To chyba raczej na odwrót: burza przed ciszą.
Wyjęłaś mi to z ust, oj chyba za mocne biorę te leki co je teraz zażywam xDD
U mnie ich nie widziałam trudno :P . Wiesz ,że firma Mondelez jest niedaleko Twojego miasta? . Mój mąż tam dostał ofertę pracy jako inżynier. Wczoraj właśnie kolega dał mi kilka słodyczy z Anglii właśnie od przedstawicieli tej firmy:)
Zazdroszczę! Może ja się tam zatrudnię jako wyżeracz resztek? ;)
Chyba takiego stanowiska jeszcze nie mają obsadzonego:) więc warto próbować:) . Marcin nie zatrudnił się tam jednak bo dostał awans tam gdzie obecnie pracuje.
no to milka nie moje smaki :D ja bym byla zakochana gdyby czekolada byla lepszej jakosci a czulam masełko i cukier a nie czekolade :( ale wierzę ze z ciastkiem wszystko gra bo pamietam oreo jako dobre ciacho :D
a co do nowosci to przeciez Milkę Chips Ahoy mozna bylo juz kiedys kupic w sklepach :3 moj brat pamietam ze kupil u mnie w osiedlowej sieci sklepow :D niestety wycofują z asortymentu wiele slodyczy.. pamietam tez jak latwo bylo kupic pop choc kit kat a teraz tylko w Pip widuje
No, Ahoy była parę lat temu. Ja się nie załapałam, bo wtedy inne rzeczy byłoby mi w głowie.
Mniam wygląda pysznie <3
I takie jest :)
Cieszy mnie, że sklepy wyszły na przeciw popytowi i modzie na zagraniczne słodycze i coraz częściej możliwe jest odnalezienie ich na sklepowych półkach. Wreszcie możemy nie tylko wylewać łzy zazdrości co to mają nasi sąsiedzi, ale i sami wziąć w łapska opakowania tych wszystkich cudeniek.
Wiesz doskonale, że czekałam na ten wpis…. :D Jestem uradowana!
Przeczytałam tą recenzję trzy razy i z każdym kolejnym czytaniem targały mną coraz silniejsze emocje. :D Z jednej strony zachwyt, to nie tylko wygląda pięknie, ale i równie fantastycznie smakuje. Z drugiej serce mi krwawi, bo też chciałabym zakosztować tych cudownych purchawek. Warstwa czekolady naprawdę solidna i nie pożałowali jej, do tego jest idealnie słodka, tak jak powinno być w czekoladzie. Ciastko fajnie kruche i kakaowe, a nadzienie tak często komentowane iż pozbawione smaku wreszcie go ma! Czy można znaleźć bardziej idealne ciastko?
Dla Ciebie – można, będzie jutro :D
Zachodnie słodycze w Kerfurze? Możesz przybliżyć ten temat, bo nie wiem, czy w ciemno wybrać się na wyprawę na koniec świata (no dobra, powiatu), a jak o tym przeczytałam, to w pierwszym odruchu zerwałam się z fotela :P
Tylko w niektórych. Importer Coś Dobrego do wybranych Carrefourów w największych miastach Polski wysyła amerykańskie słodycze. Musisz zadzwonić lub sprawdzić w gazetce, czy w Twoim też są.
No i stało się! Teraz będziemy śnić po nocach o tych ciastkach maczanych w herbacie! :D Dlaczego wszystkie te sklepy, które wymieniłaś nie są w naszej okolicy????? :(
Nie wiem, ale może pora zamieszkać w jakimś supermarkecie? :D
Nigdzie ich nie widziałam,ale z chęcią spróbowałabym jednego dla smaku i porównania do białych.
Może znajdziesz na jakimś straganie sprzedawane w małych saszetkach.
Na początku byłam przekonana, że chcę spróbować tych w białej czekoladzie, teraz to już sama nie wiem xD te ciacha może nie będą mi się marzyć i śnić po nocach, aż tak mnie nie ciągnie, ale szkoda i jednak żal jest, że nie można spróbować :D Masz ogrom sklepów, w porównaniu do tego, w czym wybierać mogę ja, biedronka i delikatesy, a Tesco, Carrefour, Kaufland, Żabka – 20 min samochodem ;/
Tak przyglądam się tym Twoim recenzjom i jeszcze ani razu o tym nie wspomniałam, robisz śliczne zdjęcia ;)
Bardzo dziękuję i przekażę moim modelom :D
No proszę. Wystarczyła „odrobina” czekolady od odpowiedniego producenta by średniaka wynieść na skalę, której nie osiągnęło sporo słodyczy. HIT-y mogą poczuć się obrażone ;)
Miałem to nazwijmy obawy po tym jak potraktowałaś 300-gramowca. W teorii te dwa wyroby powinny być do siebie zbliżone. Tym razem wygrało co innego, więc sprzeczał się nie będę :P
Jeszcze tylko napomknę: zobacz jak przeciętne Oreo zniosło letnie temperatury. Tabliczki mogły popłynąć (nie zakładajmy najgorszego, ale to niestety możliwe) a gorzkie cudo zostało nietknięte. Niedocenianemu należą się przeprosiny!
300-gramowa Milka miała paskudny krem, którego tu nie było. Myślę, że ten aspekt zaważył na rozbieżności w ocenie. A Oreo nie popłynęły tylko dlatego, że trzymałam je w lodówce, a w dzień testów – który to był dniem chłodnym – wyjęłam je rano, by odtajały.
O mój Boże nie jem od jakiegoś czasu kupnych ciastek, ale jakbym takie zobaczyła to bym od razu brała :O może lepiej, żebym teraz nie chodziła po sklepach w takim razie :P :D
Możesz śmiało chodzić, bo już zniknęły ;)
Nie moja bajka ;p
Więcej dla mnie! :)
„uprawiały dziki i namiętny seks” – you made my day ;D
Te ciacha mnie tak strasznie kuszą (i jeszcze bardziej po przeczytaniu Twojej recenzjii)… To skandal, że nie mogę ich nigdzie znaleźć! ;O
Skandal większy niż dziki i namiętny seks Oreo na środku rynku w biały dzień!
Olga, ja Cię po prostu za to zabiję! Teraz nie będę mogła przez Ciebie spać :'( Jka możesz być tak okrutna? Chceeeeee
Skąd masz te cuda?
Serio? Kilka razy już o nich pisałam, jest nawet we wstępie ;)
Jeeezu, wyłapałam tylko sklep Biedronka, Żabka i Carrefour :P Przepraszam! Tak to jest jak się śpi po 3 godziny dziennie :P
Wreszcie po latach udało mi się je kupić w okazyjne j cenie w biedronce :) 6.99 zł jeszcze mogłam wygrzebac ;) te ciastka są cudowne ! Słodycz czekolady idealnie współgra z goryczką ciastka oreo. Masz rację może trochę milke ta czekolada przypomina. Miałam się dziś po nie wrócić i dokupić jeszcze paczkę albo dwie ale mnie naszła myśl że może zwykle oreo zagryzane milką która mam w spiżarce da ten sam efekt a pieniądze w kieszeni :) ale cena zachęca. A tak dawno nie jadłam zwykłych oreo że w sumie nie wiem czy one są tak grube i chrupiące jak te online polewą czekoladową. Szkoda że nie ma dostępnych innych wersji smakowych :/
Oreo w czekoladzie mlecznej i białej to obecnie jedyne Oreo, do których mogłabym i chciałam wrócić.