Sol&Mar, Palmeritas Spanish Puff Pastry Biscuits

Na blogu hiszpańsko-portugalskiego tygodnia ciąg dalszy, choć w Lidlu już dawno dobiegł on końca. Tak to niestety jest, gdy codziennie zjada się więcej produktów, niż człowiek ma siłę i chęci następnego dnia opisać. Poza tym nawet jeśli już się zmobilizuje, zmusi, przekona do posadzenia czterech literek na fotelu przed laptopem, to liczba wyprodukowanych tekstów jest wyższa niż liczba dni miesiąca. Stąd logiczny wniosek: przesunięcie jest nieuniknione, jeśli recenzent dostatecznie często nie sięga po produkty znane i już na blogu opisane. A ostatnimi czasy po takie nie sięga, chcąc zapoznać czytelników z kolejnymi ciastkami, później zaś całą masą jogurto-deserów Sol&Mar w klimatach gorącego Południa.

Sol&Mar, Palmeritas Spanish Puff Pastry Biscuits

Palmeritas Spanish Puff Pastry Biscuits

Uff, w zasadzie to już w tej chwili powinnam zakończyć recenzję dzisiejszego produktu, bo palce zmęczyły mi się od samego przepisywania nazwy. Gdyby dorzucić do niej jeszcze ze dwa słowa, mogłaby stanąć do walki o przyznanie rekordu Guinessa i wcale bym się nie zdziwiła, gdyby pobiła rywali na łeb już na starcie. Trochę lepiej wygląda to w polskim tłumaczeniu: ciastka w stylu hiszpańskim z ciasta francuskiego. I znów trochę mniej w moim: ciastka w stylu hiszpańskim i produkowane w Hiszpanii, ale z ciasta francuskiego, kupowane w niemieckim markecie w Polsce przez ludzi różnej narodowości. Po takiej intelektualnej przebieżce zdecydowanie potrzeba nam paru kalorii!

Sol&Mar, Palmeritas Spanish Puff Pastry Biscuits (4)

Nie wiem, jak się dzielą ciasta. Początkowo chciałam napisać, że na drożdżowe i francuskie, ale jest przecież również kruche – bez dodatku drożdży, a także różne inne, które nie wymagają ani proszku do pieczenia, ani nawet samego pieczenia. Na język ciśnie się więc stwierdzenie, że ciasta dzielą się tak, jak chcemy tego my. Możemy upiec placek z samego banana, a możemy sięgnąć po przepis wykorzystujący milion składników. W tym przypadku ciasto mamy nie kruche, nie drożdżowe czy też francusko-drożdżowe, ale czysto francuskie. Zostało uformowane w małe precle, które w plastikowym opakowaniu znajdują się po dwa w „pokoju”, z racji wysmarowania czymś słodkim lepiąc się do siebie i tworząc parki papużek nierozłączek. Są dobrze wypieczone, ciemne, twarde i kruche. Jeśli zdecydujemy się je brutalnie rozdzielić, kilka warstw z zewnątrz odpadnie, ukazując jaśniejszy środek.

Sol&Mar, Palmeritas Spanish Puff Pastry Biscuits (5)

Precle są nie tylko lepkie, bo glazurowane cukrem (syropem), ale również tłuste, zostawiają ślad na palcach, jak ma to w zwyczaju robić ciasto francuskie. Przy łamaniu/krojeniu do zdjęć pękają, delikatnie się rozwarstwiają. Choć są twarde, ważą niewiele (dwie sztuki ok. 23 g), dostarczając odpowiednio mało kalorii (117 kcal). Z pozoru pachną tą samą margaryną, co prezentowane wcześniej drożdżowe bułki, a jednak po chwili wąchania odkryłam, że coś uległo zmianie. Margarynę zastąpiło lekko roztopione na słońcu masełko: delikatne, aksamitne, tłuste i kaloryczne. Aromat ów odpowiada smakowi, który z zewnątrz jest cukrowy albo syropowy, od wewnątrz zaś maślany (jakby w sztuce była cała kostka masła). Co ciekawe, podczas jedzenia tłustości wcale nie czuć.

Sol&Mar, Palmeritas Spanish Puff Pastry Biscuits (6)

Palmeritas Spanish Puff Pastry Biscuits wyglądają cudownie, smakują podobnie. Patrząc na nie, spodziewałam się małej i tłustej bomby kalorycznej, w końcu widziałam francuskie ciasto i czułam masło. Nic bardziej mylnego. Choć smak masła rzeczywiście odnalazłam, ciastka nie były tłuste. Wyglądały na podstępne szatany, a okazały się aniołami o miodowych włosach i topniejących sercach. Gdybym dostała je położone na talerzyku, w życiu bym nie zgadła, że są z paczki, stawiając na cukiernię i wypiek sprzedawany na wagę. Ponadto, gdyby nie mama, nigdy bym ich nie kupiła, nigdy nie spróbowała. Każdego dnia widuję masę niepozornych ciastek, które mijam, nie wiedząc nawet, co tracę. Dobrze, że przynajmniej wiem, jak dobre są lidlowe Palmeritas. Choć nie do końca rozumiem, dlaczego francuski wypiek jest wizytówką Hiszpanii, to póki smakuje tak, jak smakuje, nie muszę poznawać odpowiedzi.

skalachi_6Ocena: 6 chi


Skład i wartości odżywcze:

Sol&Mar, Palmeritas Spanish Puff Pastry Biscuits (2)

47 myśli na temat “Sol&Mar, Palmeritas Spanish Puff Pastry Biscuits

  1. Łojojoj, jednak pisanie bloga to ciezka i meczaca praca ;).Co do precelkow-ksztalt mnie ocarowyje, jeszcze, ze sa z ciasta francuskiego :0 przegapiam wszystko, co dobre :/ Ale z drugiej strony, ja sama nie zjadlabyn calego opakowania, ile takich opakowan po 2 jest w tym?

    1. Na opakowaniu jest napisane, że w środku znajduje się 16 ciastek i jak liczę sobie w głowie, to wszystko się zgadza. A pisanie bloga bywa męczące, ale to przyjemna męka.

  2. Ciasto francuskie to moja słabość, a jak jeszcze jest z budyniem to można mi szukać trumny bo na ich widok umieram ze szczęścia. Na szczęście te ciastka ominęłam wzrokiem, bo jak ostatnio stwierdziłam, takie paczkowane wyroby mnie nie interesują.

  3. Rzeczywiście wyglądają bardziej przystępnie niż te recenzowane wczoraj, ale… mimo wszystko, nie zdecydowałabym się ani na jedne, ani na drugie. Nie ma to jak nasza polska drożdżówka z kruszonką. Dobrze, że u siebie opisuję tylko czekolady, bo w świecie ciastek szczęśliwa bym nie była.

  4. Ja nie specjalnie lubię takie tłuste twory i wolałabym zjeść jakąś prostą drożdźowkę, choć po tym co piszesz to pewnie bym nie pogardziła, ale po zjedzeniu kilku takich „ciastek” zamuliłabym się smakowo na resztę dnia :p

    1. Ja „smakowo” bez trudu schrupałabym całą paczkę, łącznie z folią :P A drożdżówka ulubiona z…?

  5. Zdecydowanie wyglądają (i ich opis brzmi) lepiej, niż wczorajszych. Precle dla mnie to tylko te takie typowe z Krakowa, a różne ciasta francuskie… są w porządku, ale raczej nie jadam. To… może i bym spróbowała z czystej ciekawości, ale sama nigdy bym nie kupiła.

    1. Tylko wiesz, precelkami to ja je nazywałam jedynie ze względu na kształt, na nic innego. Do prawdziwych precli to się ma nijak. Tak jak pierniki w kształcie precli. Swoją drogą… małe słone precelki typu Lajkonik też bojkotujesz na rzecz krakowskich wypieków? ;>

  6. Te ciastka kupiłam też za 2-3 zł jakoś w promocji . Powiem szczerze,że gdyby nie moja silna wola( śmiech na sali) to by zjadła połowę za jednym posiedzeniem:)

  7. A idź mi! Jak możesz :D Ale w sumie dzięki Tobie wiem jaki straszny błąd popełniłam odkładając te cuda… i za takie recenzje chwała Ci ^^

    Skąd to znam sytuacje ze wstępu… Codziennie testuje z 4 rzeczy, i to graniczy z cudem zanim je wstawię na bloga, taka prawda, że w większości zrezygnowałam by recenzować :( Łudzę się, że jeszcze kiedyś wstawię choć połowę tych zaległych recenzji, ale oszukuję samą siebie =.=

    No to nic… czekam na kolejny hiszpański tydzień w lidlu :D

      1. nie właśnie nie.. nie wiem czemu moze dlatego ze zawsze wszedzie mialam okruszki, albo wlasnie ze sie lepi od miodu.. paszteciki ze szpinakiem w ciescie francuskim tolerowalam ale tez kurcze wolalam zawsze z kruchym, półkruchym albo drozdzowym :3

  8. Musisz koniecznie spróbować churros z gorącą czekoladą, jeżeli miałabyś kiedyś okazję. :D
    W tych ciachach szczególnie uroczy jest kształt. :D

    1. Ooo, już mi to ktoś polecał i nawet oglądałam zdjęcia na Insta. Jak spotkam – spróbuję z przyjemnością.

  9. Kolejny wypiek i znowu jestem zachwycona. Najbardziej podoba mi się to, że są one lekkie, a nie tłuste i zapychające. To najważniejsze w takich wypiekach, bo nie ma nic gorszego niż kapeć zamiast dobrej buły. Do tego tak uroczo wyglądają te zawijaski, no nic tylko wcinać do gorącego mleka lub herbaty z malinowym syropem. <3

  10. Należę do (chyba) niewielkiej grupy ludzi, która nie lubi ciasta francuskiego, więc zdecydowanie mnie te bułeczki nie rajcują. Ale i tak lubię Lidla, za to, że daję możliwość próbowania przysmaków z innych krajów (nawet jeśli, wyprodukowane są zupełnie gdzie indziej :p).

  11. Muszę zacząć liczyć ile razy piszę „widziałem to w Carrefourze”, bo to zaczyna pachnieć reklamą. Jadłem. Wiele razy jadłem taką kruszynkę. W niczym nie maczałem, nie popijałem gorącym napojem. Po prostu łamałem i żarłem, oblizując po każdej porcji palce z cukru.

    Moja wersja była zdecydowanie większa. Sztuka ważyła pewnie z 60g. Rozmiarem wystawała poza zakres rozpostartych palców dłoni. Fajna sprawa. Tylko faktycznie trzeba lubić uczucie zgrzytania pod zębami, no i ciasto francuskie. Ludzi, których odrzuca pierwsze, jestem w stanie nawet zrozumieć. Jeeeednak – w tym placku, takie „kcchrr” idealnie wpasowuje się w całość. Tak musi być i koniec, dwukropek.

    1. Tobie płaci Carrefour, mi Lidl, wszystko fajnie :D A tej dużej sztuki z chęcią bym spróbowała, więcej dobrodziejstwa naraz :oblizuje usta:

  12. Ciasto francuskie to moja zmora, jest tyle ciekawych smakołyków, z tego właśnie składnika, rogaliki, ciastka, na słono i słodko, do wyboru, do koloru. Już nie raz coś mnie zachwyciło swoim wyglądem, a jednak, jednak to ciasto francuskie. Drożdżowe, kruche, mieszane, zwykłe, na zimno, lubię wszystkie oprócz tego nieszczęsnego, o nazwie „żabojada” :D
    Wyglądają ładnie, opisujesz je dobrze, ocena wysoka, a ja nie przekonana :D no cóż xD nie wszystko trzeba lubić, a te przeciwne, tłuste warstwy zostawię dla innych :D

  13. Moi rodzice je kupili, ale nie zdążyłam zjeść ani jednego :/ Niby fajne, ale ja nie lubię wyrobów, które oblane są taką cukrową ”pomadą” :P

  14. Trochę Cię uświadomię:
    Drożdżowe – z drożdżami
    Półkruche – ze spulchniaczami typu proszek do pieczenia
    Kruche – bez spulchniaczy (z odpowiednimi proporcjami)
    Francuskie – tłuste, podstawą jest masło
    Filo – inaczej greckie, podobne do francuskiego
    Co do samych ciastek – podobne jadłam, więc te mnie nie zainteresowałyby tak, żebym musiała kupić.

    1. Łaa, dzięki za rozpiskę :D A drożdżowo-francuskie? I co do kruchego, co to znaczy „z odpowiednimi proporcjami”?

      1. O drożdżowo-francuskim nie słyszałam. o.O”
        3:2:1 – 3 części mąki, 2 części masła, 1 część cukru, czyli np. 300 g mąki, 150 g masła i 100 g cukru.

        1. Ciasto drożdżowo-francuskie to inaczej półfrancuskie drożdżowe lub po prostu półfrancuskie. Np. 7 days lub cała masa ciastek z cukierni, które na oko nazwałabyś francuskimi.

  15. ZNAM TE CIASTECZKA!!!JADAŁAM JE PRZEZ 5 LAT…WPROST SIĘ Z A J A D A Ł A M !!!CENA BYŁA …ALE DO PRZYJĘCIA.NO I NIE MOGŁAM SIĘ IM OPRZEĆ.SĄ TEŻ W FORMIE ŚWIDERKA I W TAKIM TWORZE WOLAŁAM KUPOWAĆ.NA TENERYFIE

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.