Po spróbowaniu dwóch sztuk Twix top, które otrzymałam od Mistyffikacji, płacąc za nie cudnie pachnącą, ale mniej cudnie smakującą herbatą z jagodowych muffinów, przyszła kolej na kolejne dwa ciastka, tym razem z przytwierdzonymi doń drażami M&M’s. O ile jednak w pierwszej wersji jeszcze się łudziłam, że karmel zawładnie moim sercem, o tyle tu już wygórowanych oczekiwań nie miałam. Proste ciastko, trochę dobrej czekolady i cukierki, za którymi nie przepadam. Słodycz zapowiadał się na mocne 4 chi.
M&M’s biscuit
Przed chwilą o tym pisałam, ale dla ludzi pomijających wstępy napiszę raz jeszcze: nie przepadam za M&M’s ani żadnymi innymi cukierkami, drażetkami, pastylkami, cośtamjeszczekami. Mały rozmiar sprawia, że nie potrafię się najeść, choćby w opakowaniu było ich i pół kilo, a proces transportowania z miseczki do ust tylko mnie irytuje. Co więcej, odkąd prowadzę bloga, niechęć do wydzielanych odgórnie porcji i zminiaturyzowanych słodkości nasiliła się do tego stopnia, że choć początkowo miałam plan, by po Ritter Sportach przetestować całą serię czekolad Schogetten, dziś za bardzo denerwuje mnie ich podział na kostki i w efekcie prawdopodobnie nie kupię żadnej. Wracając jednak do M&M’s biscuit, tu na szczęście mamy do czynienia z czymś większym, bo ciastkami. Draży na nich naliczyłam po siedem sztuk, są one małe i smętne, nie wyglądają zbyt zachęcająco ani nie są fotogeniczne. Z wariacji na temat kolorowych pastylek MARSa zdecydowanie lepiej wypadają M&M’s Cookies.
Podchodząc do dzisiejszych bohaterów, myślałam: szkoda, że nie mają karmelu. Zaraz po tym przypomniałam sobie jednak – wszak obie degustacje dzieliło kilka sekund – że w Twixie top złoty dodatek nie sprostał moim oczekiwaniom. Zamiast tęsknić za nim, zgryzłam dwie drażetki. Odkryłam, że są twarde, dobrej jakości, intensywnie i pysznie czekoladowe, a ich otoczka chrupie i trzaska pod zębami. Byłam naprawdę miło zaskoczona. Następie zgryzłam bok samego ciastka, które od razu wydało mi się słonawe, lekko tylko słodkie, w smaku delikatne, ale zdecydowanie bardziej zbożowe od poprzednika. Pokrywającej go czekolady było trochę więcej, gdyż miejsca nie zajmował karmel, a przy okazji nie rozpraszał on podczas jedzenia. W efekcie smak był wyrazisty, słodki, mleczny, typowo marsowy.
Tak jak poprzednio, sztuka zatopiona w herbacie sprawdziła się o wiele lepiej, podnosząc ocenę o połowę punktu. Czekolada lekko stopniała, a skorupki M&M’s puściły tęczowe strużki do jasnobrązowego napoju. Działaniu ciepła poddało się także ciastko, które w Twixie top pozostało niewzruszone, tu zaś namokło, stało się miękkie i przyjemne, uwydatniło pełnoziarnistość. Czy z racji wielkiego zaskoczenia i zachwytu sięgnęłabym po słodycz raz jeszcze? Nie jestem pewna. Gdyby był sprzedawany w małych opakowaniach, to nie wykluczam, że za jakiś czas bym wróciła. W obecnej sytuacji płakać nie będę.
Ocena: 6 chi
(jeśli moczymy w herbacie)
Kiedy ty wrzucasz te recenzje (?) skoro mamy 5 rano a tu juz nowosci ;P Akurat dzis do porannej kawki – cos podobnego ale (sadze) be z porownania mialam podobna Papitę !
Nigdy jej nie próbowałam, ale wiem, że to bardzo podobna rzecz. Recenzje wrzuca automat o 5:00, ja bym nie wstała :P
Aaaa taki myk – cwaniara ;)
Kiedyś wrzucałam po wstaniu i wejściu na laptopa, więc około 10:00, ale ludzie pisali, że lubią czytać rano, więc zaczęłam nastawiać :)
Bardzo dobra decyzja!
Takie draże kiedyś nawet lubiłam, ostatnio… omijam szerokim łukiem, ale nigdy nie smakowały mi jako dodatek czegoś. W ciastach, ciastkach czy czekoladzie? Nie, nie dla mnie.
Aczkolwiek dziwne, że od Ciebie coś z drażami aż tyle dostało.
No nie? Też się zdziwiłam, że tak mi ciacha smakowały. Kiedy cukierek nie jest cukierkiem, tylko częścią większej całości, to… przestaje być cukierkiem ;) No i smakuje dobrze.
Draże lubię, ale nie na tyle mnie ciekawią żebym wydawała 6zł na batoniki z nimi. Jakoś mnie nie pociągały
6 zł? Myślałam, że więcej.
„Zapłaciłaś” nie tylko herbatą. Dostałam przecież jeszcze Fig Bary i Nutella Bready, a przede wszystkim Twoje towarzystwo :)
Ja nadal jestem zdania, że wersja Twixowa lepsza.
Oj tam, takie pierdołki się nie liczą. Znikną w żołądku i nie ma. Kto udowodni, że cokolwiek dostałaś? :D Towarzystwo wyszło na zero, bo Ty mi też swoje dałaś :)
Po tak dobrych rokowaniach nie mogę się doczekać spróbowania tego wariantu haha :D
A ja po Tolonisach aż się boję recenzji :P
Hahaha o matko pojechałaś z tą herbatą xDD Podeślij mi do niej link to zaczadzę akademik :D Piłam rok temu taką reklamowaną w tv, ale błagam nie mów, że to ta :D
Ty wszystko profanujesz w herbacie :D Czy abyś była herbatocholiczką? :)
Nie oglądam telewizji, ale wątpię. To herbata z Biedry. Lipton o tym samym smaku nieporównywalnie lepszy.
Profanujesz? Człowieku kochany, ja właśnie ratuję niczym wytrawny chirurg! :) I nie jestem herbatoholiczką. Gdybym tylko mogła wrócić do kawy, nawet bym na herbatę nie spojrzała.
Z biebry nie piłam! :) Ufff… to dobrze, bo ta z liptona mi nawet smakowała xDD
oj miłość do kawy zwycięża :) A Inki czy cykoriowej kawy nie lubisz? ^^
Cykoriowej nie robiłam, bo miałam tylko taką, którą trzeba gotować, na dodatek zostawały fusy – OHYDA. Inka taka sobie, już wolę herbatę. Nawet w 1% smaku kawy nie oddaje.
fakt faktem tylko nazwą można się pocieszyć ,,że” kawa xDD
Widać dobrze wybrałam, ale zbyt nudne to to jak dla mnie by sięgać ponownie. Zdecydowanie wolę Crispinadę czekoladową, która niestety znów zniknęła z bieronkowych półek ;/
Nie jadłam tego (ale zgooglowałam i trafiłam do Ciebie na bloga :P). Daj znać, jak znów będzie, to kupię.
Ja też nie przepadam za M&M’sami i to nie ze względu na skomplikowany proces transportu miniaturowego słodycza do ust, a ze względu na tą cukrową otoczkę, która nijak mi się nie komponuje z czekoladowym wnętrzem. Bo dla mnie czekolada to czekolada, a lukier to lukier :P Ale muszę stwierdzić, że M&M’s to najlepszy ozdobnik do moich świątecznych pierniczków i tylko do tego celu je kupuję. A na co dzień wolę zjeść oddzielnie herbatnika, oddzielnie czekoladę (ciemną :P), a jak bym już miała jeść M&M’sy to te z orzechem w środku ;)
Ja tam lubię i oddzielne herbatniki, i oddzielną czekoladę, i herbatniki z czekoladą, i nawet czekoladę z herbatnikami. Tylko cukierki na nie.
Sens istnienia draży jest dla mnie zagadką xD Jak mówiłaś, ni to się tym najeść, ni nacieszyć.. :P
Dobre pierwsze zdanie, podpisuję się rękami i nogami. U ustami też, jeśli utrzymam długopis.
Jednak i tak jakoś Twix jest dla nas atrakcyjniejszy :P Chociaż odrobina karmelu bardziej nam odpowiada niż te drażetki :)
Za twardy, w ząbki włazi i się potem nie można całować (jakby było z kim :D).
Mnie też mimo wszystko ten karmel bardziej pociąga – jaki by nie był :P. Do klasycznego Twixa mam jakiś tam sentyment, a do M&M’sów z chęcią bym wróciła, lecz w wersji z orzeszkiem.
myslalas zeby jesc draze jak platki? xD łyżeczką? ale rozumiem Cie doskonale ja sie denerwuja jedzac m&m’sy pojedynczo wiec potem biore garścią :’D chociaż te z orzeszkiem są zjadliwe i te M&M’sy Mega lubie ssać w buzi jak cukierka na gardło xD
Żadnego ssania, to strata czasu. Cukierki jedzone łyżeczką albo sypane z opakowania prosto do papy to nadal cukierki. Nieeee.
Boże jak byłam mała zajadałam się nimi codziennie wracając z mamą ze szkoły :D Jak wróciły na chwilę do Biedronki kupiłam cały karton, ale to było dawno i już nic nie zostało, bo nie byłam ich jedyną amatorką w domu :( A już ich nie ma i nie będzie bbuuuuuu …… :'(
A odnalazłaś w nich smak z dzieciństwa, czy już był inny?
O tak, ale wydaje mi się, że warstwa czekolady była ciut mniej słodka ;)
Nie mogę wstawić komentarza bo wyskakuje info duplikat o_O
Czasem się dziad zawiesi, ale po chwili wszystko się pojawia :) Powtórkę wywaliłam.
Czasami niektóre herbaty wydaja się być pyszne, ale zawodzą.
A ja tam zawsze lubiłam M&M’s. Orzeszkowe najbardziej. Jadłam również amerykańskie z masłem orzechowym i preclami, ale o dziwo te drugie okazały się być lepsze. A czekolady Schogetten polecam i(wcale) nie z tego powodu, ze się na nich wychowałam.
Nawet nie ma za czym płakać, bo i tak obecnie nigdzie się ich nie kupi.
Jeśli jesteś ciekawa mojego zdania, to zapraszam: http://chwila-smaku.blogspot.com/2015/08/mars-m-biscuit-20-lat-mineo.html
Z masłem orzechowym jadłam tylko Reese’s Pieces, ale z racji że nie lubię żadnych Reese’s, a na dodatek to były cukierki, to nigdy w życiu nie kupiłabym ich drugi raz. Schogetteny nadal mnie nie kuszą, nawet mimo polecenia.
Oj tak, one są dużo lepsze niż wersja Twix Top ;) Mnie również oczarowały! Co do tych ciasteczek jeszcze, to kiedyś podobno była wersja Mars, Snickers i Bounty…chcę je z powrotem! :<
O rety, ale bym zjadła! Zwłaszcza Snickersa.
Ja też i Bounty, bo Marsa nie lubię :/
Noo ja Marsa zjadłabym w drugiej kolejności, zagryzając zwykłym batonem.
Oczywistą oczywistością jest, że z dwóch wariantów bardziej ślinie się na ten z Twixem. Mój ukochany baton w formie ukochanego ,,gatunku” słodyczy czyli ciastka? Toż to spełnienie marzeń. Nienawidzę przez to sieci z owadem w logo, że poskąpili mi ich bądź to wina ludzi, którzy rzucili się na nie jak na zwierzęta przy okazji wykupując mi cały asortyment. Jestem niepocieszona i smutno mi bardzo i chcę… nie. Ja WYMAGAM, aby wprowadzili je znów i to w ilości normalnej do kupienia czyli: jedna sztuka. :D
A propos Biedry, u mnie nadal leżą małe Rittery.