Bahlsen, Hit Creme Brulee

Creme brulee? Kocham! Nie sam deser oczywiście, bo – jak zawsze powtarzam i narzekam – jeszcze nie miałam okazji go jeść, ale wszelkie słodycze o smaku. Delikatność, kremowość, karmelowość… dla mnie to przedsionek raju. Kosztując ciastek czy jogurtów o tej nazwie, czuję się, jakbym jedną ręką dotykała grzywy złotego unicorna. Złotego! Wyobrażacie to sobie? Już różowe są rzadkie, sama we własnej krainie mam ich zaledwie kilka, ale złote czy srebrne? To nie lada wyczyn takiego złapać, oswoić i sprawić, by chciał zostać. Jak zapewnić sobie sukces? Najlepiej konia wabić i kusić karmelowymi łakociami, a także egzemplarzami o smaku creme brulee. Ale nie byle jakimi! Nie wystarczy kupić podrzędnej czekolady o smaku bez smaku, którą wypełnia tłusty krem pseudokarmelowy. Tu potrzeba wyczucia, subtelności, produktu naprawdę dobrego i wyjątkowego. Milka Toffee Wholenut się nada, Crunchy Hazelnut również, nawet tabliczki Caramel można użyć. A nowe, limitowane Hity? Czy one sobie poradzą?

Bahlsen, Hit Creme Brulee (1)

Hit Creme Brulee

Rzeczą, od której pragnę zacząć, jest omówienie kwestii wartości odżywczych limitowanych ciastek Hit oraz wszelkich innych produktów, które są nowe i pod tym względem nieodgadnione. Wiele osób wyciąga łapczywie rękę po paczkę, zmaca ją na wszystkie sposoby, obsmaruje wzrokiem z góry na dół, a potem odłoży, by kupił ją ktoś inny. Z jednej strony mogłoby to zostać uznane za brak szacunku wobec słodyczy, przedmiotowe traktowanie przedmiotu i inne niegodziwe działanie na niekorzyść żywności, z drugiej jednak rozumiem przyczynę. A to składniki nie te, a to opis smaku nie odpowiada, albo mamy muchy w nosie, albo… nie ma rozpiski wartości odżywczych. I o ile ze składem nie jestem w stanie wam nic poradzić, bo do fabryki mnie nie wpuszczą, a kanałami czołgać się nie zamierzam, o tyle o kaloriach mogę powiedzieć dwa zdania. Sprawa jest prosta i logiczna. Jeśli nie ma rozpiski – nie ma wartości odżywczych. Można jeść, ile dusza zapragnie, a biodra w żaden sposób tego nie odczują. Jeśli zjecie kilka paczek naraz, co najwyżej spuchną ze szczęścia, ale wystarczy pójść ze sto razy na rower i od razu odechce im się puchnąć i radować życiem. Sport to zło zdrowie zdłowie.

Bahlsen, Hit Creme Brulee (3)

Sześć markiz waży około 75 g. Nie wiem, czy to mało, czy dużo, ale popijając herbatą i zjadłszy wcześniej deser jogurtowy, da się żołądek zadowolić. Ciastka są zwyczajowo kruche i lekkie, duże i cienkie, krakersowe, nie zaś herbatnikowe. Nadzienie ma odcień brudnej, lekko zszarzałej żółci, czym odróżnia się od wielkanocnokurczaczkowej wersji Caramel & Brownie (przez chwilę się bałam, że będą takie same). Posiada konsystencję zwartego i lekko tłustego kremu, twardego i ziarnistego. Krakersa nie oderwiemy od niego nawet siłą, więc powściągnijcie swoje brutalne zapędy, bo niechybnie zostaniecie obsypani milionem okruszków. Poza tym to nie 50 twarzy Greya, tu potrzeba delikatności i wyczucia.

Bahlsen, Hit Creme Brulee (5)

Hity Creme Brulee pachną tak intensywnie i znajomo, że musiałam się zatrzymać, przytknąć ciastko do nosa i wąchać, ignorując lekko poirytowany już brzuch. Caramel & Brownie? Nie, to nie to. Karmel z jakiejś czekolady? Też nie. Inne ciastka? Niee. Ale coś na pewno. Coś, czego nie jadłam już dawno, ale jak przychodzi zimna pora roku, to jadam częściej. I wtedy do mnie dotarło: waniliowy budyń! Hity nie były niczym innym, jak tylko kruchym słodyczem o aromacie ciepłego i gęstego waniliowego budyniu jedzonego z małej szklanej miseczki. Z dzikiej euforii zapomniałam nawet o tym, że miał być karmel, że liczyłam na creme brulee, że cokolwiek. Byłam ja i słodki twór.

Bahlsen, Hit Creme Brulee (4)

Konsumpcja zaczęła się od kruchego i łamliwego krakersa, w smaku pszennego, maślanego i słodkiego, ale nie nazbyt, a już na pewno nie paluszkowego jak w innych wersjach. Przytwierdzony do niego krem okazał się słodki – to pierwsze, co odnotowałam, a jednocześnie najważniejsze, co zdążyłam zapamiętać – ale zaraz po tym waniliowy. I nie zwyczajnie waniliowy, ale waniliowy w sposób budyniowy. Delikatny, kremowy, cudowny. Gryziony razem z ciastkiem dawał efekt chrupania waniliowych rurek waflowych, które uwielbiam. Nawet nie przeszkadzało mi to, że całości nie da się maczać w gorącej herbacie, bo od razu w kubku ląduje kawał trupa. Było cudownie, naprawdę cudownie. Jeszcze nie skończyłam pierwszego opakowania, a już planowałam zakup drugiego. Zapcham kolejkę produktów do recenzji? So what?! Martwi mnie tylko fakt, że Creme Brulee są limitowane. Gdyby zastąpiły obecne na rynku Caramel & Brownie, byłabym najszczęśliwszą osobą na świecie. Ostatecznie bowiem, choć markizy są zupełnie niezgodne z nazwą, złote unicorny jak najbardziej da się nimi wabić.

skalachi_unicornOcena: unicorn smaku


Skład:

Bahlsen, Hit Creme Brulee (2)

55 myśli na temat “Bahlsen, Hit Creme Brulee

  1. A ja jedyny taki prawdziwy deser jaki jadlam to wlasnie creme brulee, za to wszytskie slodycze o smaku tiramisu i panny cotty, ale nigdy ich prawdziwych(a bardzo chce :c)
    Ja powiem szczerze, ze nigdy do hitow nie bylam przekonana, szcegolnie, ze na innych blogach pochlebnych receznji nie dostaly. Tylko ty mnie ciagle zadziwiasz! ;D Ale dobrze, bede na zakupach, to wezme i sprinted, reszte ewentualnie oddam wszystkożernemu bratu :)

    1. Ja jestem wierną fanką Hitów, więc zbyt wielu wyjątków (jak w przypadku cukrowych kokosowych) się nie spodziewaj :P

  2. Już parę razy pisałam, zę mam z tymi ciastkami problem. Za pierwszym posiedzeniem dostałyby 10/10 tak je łapczywie jadłam. A przy drugiej paczce (kupionej w pewnym odstępie czasowym) to może 7/10, bo już straciłam na nie ochotę i były po prostu za słodkie.

  3. Tego się nie spodziewałam! Ja je postrzegałam jako ciastko z kremem cukrowym z cukru w środku, a tutaj… Podpowiem mamie, że warto byłoby je spróbować, może i mi coś wpadnie.

  4. Hohoho unicorn? Czekałam na post o dobrych ciastkach na twoim blogu, bo ostatnio mam na takowe ochotę, ale nie spodziewałam się, że to będą te Hity :o
    Skoro nie jadłaś creme brulee, to polecam ci spróbowanie tego, który jest dostępny bodajże podczas tygodnia francuskiego w L. – jest boski!!

    1. Po Twoim komentarzu poszłam do Lidla, bo nawet jest w wyprzedażowej promocji, ale ponad 200 kcal w 100 g?! Wtf? :P

  5. Kurde nie spodziewałam się takiej recenzji. Krakersowe ciastko + krem waniliowo-budyniowy brzmią dla mnie lepiej niż sama nazwa. Więc może się skuszę ;)

  6. nie powtórzę nigdy, ale cieszę się, że mamy odmienne gusta i Ci smakowały, ja próbowałam dwa dni temu się znowu do nich przekonać i niestety wolę gorszą chemię xDDD Ale z tą kalorycznością wymiatasz :D zdłowie? Przecież lubisz się ruszać w ciągu dnia :) Może uprawiasz coś dla siebie? U mnie w aka dużo osób biega, ja chciałam ale pobiegałam miesiąc i miałam dosyć, nie moja bajka xDD

    1. Niczego nie uprawiam, jestem zbyt leniwa. Biegać nienawidzę. Nawet ostatnio nie ćwiczę, bo za zimno. Siedzę zabunkrowana pod kołdrą.

  7. Jadłam ,ale dla mnie nie było w nich nic specjalnego tylko zapach mi sie podobał:). Ludzie mają różne gusty i o nich się nie dyskutuje dla Ciebie ideał dla mnie średniaczek:)

  8. Mnie bardzo smakowały, ale wiem że siostry bardzo wybrzydzały :) Choć klasyczne są jednak moim faworytem to te również dobrze komponowały się z kawką (najgorsze Hity to chyba jagodowa wersja)

    1. A u mnie w szafce stoją jeszcze trzy tuby (z różnymi smakami oczywiście). Na przejedzenie w każdym razie się nie zapowiada.

  9. Że ja na to nie wpadłem. Wielokrotnie oklaskiwane, jeszcze częściej obśliniane, ciacha. Creme Brulee i Hit – muszą dać coś pozytywnego. Sam jednak zachwycony nimi nie byłem. Myślę, że jeszcze jedno podejście zrobię, ale wzniesienia do niebios nie oczekuję. Przyjemna, słodka, markiza. Hasztag sześćnadziesięć.

    Ty w nich widzisz to, co ja w Oreo. Masz bzika, słodkiego bzika. Fajnie, takie… przyjemno-niewinne.

    P.S. Oreo z CB bym oczywiście spróbował :P

    http://38.media.tumblr.com/acee8c0f6d896021982ac3a7da3a47c5/tumblr_inline_n3tdif0INR1qb3qcf.jpg – Azjaci :/

  10. Hity to jak sama nazwa wskazuje nie mogą wzbudzać innych emocji jak zachwyt. :D Chyba, że to kokos, który wiem z Twoich opowiadań, że łagodnie mówiąc nie należy do najsmaczniejszych. :D Ta recenzja powinna być z ogromną dedykacją na początku ,,Dla mojej koffanej psiapsiółko-siostruni Ewelinci” :DD Nie no dobra, przepraszam ale nie mogłam się powstrzymać…
    Ty wiesz co ja myślę o tych ciastkach i Ty wiesz również, że ja to mogłabym sobie z nich domek zbudować niczym Baba Jaga. Co więcej zamówiłam je już jako ,,co mi przywieźcie z domu do Szczecina” więc mam nadzieje, że niebawem dane będzie mi ich spróbować!

    1. WRESZCIE! Bo już się zaczęłam bać, że wyjdą ze sklepów, zanim się zdecydujesz.

      A ciastkowe recenzje wszystkie piszę dla mojej koffanej psiapsiółko-siostruni Ewelinci ;*

  11. Ja też uwielbiam hity, żadne inne podrobione markizy im nie dorosną nigdy do pięt. Są meegaaa… Jak jest promocja w biedrze to kupuję zapas no bo paczka XXL za niecałe 3 zł to grzech nie brać zwłaszcza że zawsze bardzo bardzo świeże ;) ale tych jeszcze nie wciągnęłam. Muszę po nie iść do sklepu. sport to zdrowie ale ja wolę przespacerować się do pracy, na uczelnie i do sklepu no i dziennie z 10 km się spoko zrobi i jeszcze się człowiek dotleni ;) Bieganie do mnie nie przemawia, pływanie też, a co dopiero zaduch na siłowni bleee …. A jakie są w smaku te orzechowe Hity, bo też nie jadłam ???

    1. Hitów orzechowych dobrze nie pamiętam, ale ostatnio była promocja w Biedrze (dwupak wanilia + orzech za niższą cenę), to kupiłam. Nie wiem, kiedy uda mi się otworzyć, ale zanim to nastąpi, nic o nic napisać nie potrafię.

      Biegać NIENAWIDZĘ, pływać lubię, na siłowni zależy co, ale przeważnie zamiast spalać kalorie, spalam się ze wstydu.

      1. Ja wolę spacery, ale ostatnio przytyło mi się z racji siedzącej pracy :( 5 kilo do przodu :'( Będę grupa jak prosiaczek, ehhh …

        1. Kochanego ciałka nigdy dość… Niee, to pieprzenie. Ja wciąż się uczę lubić samą siebie. Niełatwe zadanie w dzisiejszych czasach, ale jakoś w swoim ciele żyć trzeba ;)

  12. Kurczę, ja już naprawdę nie wiem, co sądzić o Hitach. Nie jadłam ich wieki, fajnie byłoby sobie przypomnieć smak, ale mam jakiś wewnętrzny sprzeciw na nie. Chociaż odkąd pojawiła się u Ciebie na początku września (?) ich recenzja, potem u Szpilki i teraz znów u Ciebie (i to jednorożec!)… Chyba w końcu się skuszę.

  13. Nie przepadam za hitami, ale po tym co piszesz czuję, że te bym polubiła :p Ja także waniliowego budyniu dawno nie jadłam – przypomniałaś mi o nim i może jeszcze dzisiaj go jeszcze, jak się w miarę szybko ze wszystkim w domu obrobię, bo naprawdę mnie naszło :p

  14. brrrrr jak tylko widze nazwę Creme Brulee to robi mi się słabo.. robiłam pierwszy raz ubiegły czwartek i wszyscy się zajadali, a ja odchorowywałam 2 h.. tak mi było po tym źle i ciężko :P za tłuste dla mnie. Chociaż ograniczyłam cukier i tłuszcz jak się dało. A miałam takie piękne plany, żeby zrobić wersję dyniową i pistacjową… ojj jednak długo nie :P chyba, że tylko dla domowników zrobię

  15. Lubie Hity. ;) Tych jeszcze nie jadłam, ale są zakupione i leżą spokojnie póki co jeszcze :D w mojej szafce ze słodkościami. :D :D Widzę u Cb pełen zachwyt na ich punkcie. ;) W takim razie wypróbuje niebawem i skomentuje po fakcie. ;) Ja za bardzo nie przepadam za produktami, które mają w sb creme brulee, więc może być różnie. :p

  16. Jak wiesz, Hitów nie lubię, ale… ta recenzja zmusiła mnie to podjęcia jakże trudnej decyzji: jak znajdę, to kupię! „O aromacie ciepłego i gęstego waniliowego”, „efekt chrupania waniliowych rurek waflowych” – no po prostu muszę je mieć!

    Jak chcesz czekoladę Magnum, to mogę Ci przywieźć : )

    1. Aaach, bo tam na półkach Magnum rzeczywiście jest. Dobra, to zdecydowanie produkt do przedyskutowania. Zanim wrócisz, poproszę jeszcze raz fotki ze sklepu i przeliczymy wszystko, co fajne ;*

  17. No proszę, a u mnie Hit’y jutro (nie te oczywiście), na których sobie nieźle pojeździłam. Więc zapraszam jak coś :D
    Co do tych, kuszą, ale jeszcze ich nigdzie nie spotkałam – serio! Miałam kupić podczas promocji w Kauflandzie, ale te akurat wszystkie wybrane :/
    Creme Brulee lubię, ale słodycze o tymże smaku często wychodzą marne…nawet Lindt.

  18. Jak tak czytam o puchnięciu z radości i braku kalorii w związku z brakiem tabelki, to naprawdę cieszę się że znalazłam tego bloga :D No i dotego sport to zdłowie, hahah :DDD

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.