Były czekolady we wszystkich rozmiarach i batoniki, wafelki i ciastka. Były czekoladki i galaretki, krówki i trufle. Były nawet pralinki z bombonierki, która przeleżała w szufladzie nieco za długo. Nigdy jednak nie było luźnych pralinek, klasyki dziadkowego domu. Zaokrąglonych czekoladek, które producent zawija w papierki z „pióropuszem” u góry. Tych, które są złote, srebrne, czerwone i zielone, które świecą się i mrugają okiem z półek ze słodyczami na wagę. Dlatego dziś właśnie ową wielomiesięczną ignorancję przerywam, prezentując wam Brandy & Orange firmy Mieszko, czyli niepozorną słodycz otrzymaną wraz Milką Crispy Joghurt od autorki bloga, z którego pachnie piękniej niż z cukierni i cudowniej niż z babcinej kuchni. Sama pewnie nigdy bym po nią nie sięgnęła, bo w świecie pralin mam do nadrabiania naprawdę wiele, ale jeśli pojawiła się okazja, by spróbować czegoś nowego, zaprezentować to na blogu, a przy okazji poddać próbie sympatię do Mieszka, to czemu miałabym nie skorzystać?
Brandy & Orange
W paczce otrzymałam dwie pralinki, czyli liczbę idealną do sfotografowania i zrecenzowania. Jak tylko je zobaczyłam, zakochałam się. Kupiła mnie nie tylko nazwa, która była obietnicą alkoholowego wnętrza, ale i stonowany kolor. Żadnych pstrokatości i odpustowych festynów, żadnych fok żonglujących czerwone piłeczki i klaunów na szczudłach. Od razu widać, do kogo firma kierowała produkt.
Równie mocno zachwycił mnie środek, czyli sama pralinka. Czekolada okazała się bardzo ciemna, na oko deserowa, ponadto twarda i gruba. Po jej rozkrojeniu oczom mym ukazał się równie ciemny środek, delikatny i miękki krem, podany w naprawdę zadowalającej ilości. Całość pachniała ciemną czekoladą i alkoholem, choć niekoniecznie brandy. Po prostu procentowo.
Procentowo pralinka również smakowała. Czekolada rzeczywiście była ciemna, ale bardzo słodka, w konsystencji miękko-twarda. Znajdowała się na granicy plastelinowości i rozpuszczała się bagienkowo. Nadzienie stanowiło esencję słowa smooth, będąc nadzwyczaj gęste, lekko tłuste – osadzało się zwłaszcza na wargach – bez żadnych ziarnistości czy proszkowości. Z racji tego, że jestem niepijąca, już po pierwszej pralince czułam w żyłach alkohol. Czułam go również na języku, gdyż spirytus przyjemnie szczypał w język. Mieszał się z wyraźnie pomarańczową nutą, obezwładniając kubki smakowe i przejmując kontrolę nad umysłem. Przez chwilę znajdowałam się w gęstym i jednolitym, mocno czekoladowym, cytrusowo-alkoholowym, bożonarodzeniowym niebie. Brandy & Orange uważam za pralinkę rewelacyjną, ale żeby ją docenić, trzeba naprawdę lubić alkohol w słodyczach.
Ocena: 6 chi
Nie przekonasz mnie, alkohol w slodyczach nie dla mnie ;) ale papierki maja ladne :p
Może jeszcze do tego dojrzejesz, a może nie i dzięki temu więcej będzie dla mnie :)
Te pralinki lubie najbardziej z calej ’ serii ’ (hmmm moze na rowni z kokosowymi w bialej czekoladzie- bo chyba tez sa z mieszka) ;-)
Nie wiem, bo jadłam tylko ten smak, ale w przyszłości z przyjemnością kupię pozostałe.
mi również te najbardziej smakowały jak i pozostałym domownikom, dlatego dwie zaraz schowałam dla Ciebie, z advocatem jeszcze były, rumem, i jeszcze jakieś, ale nie pamiętam jakie :)
Kiedyś ktoś mnie poczęstował… wzięłam, ale od razu nie otworzyłam, a potem… zgubiłam. Teraz wiem, że nie interesując się zbytnio tymi pralinkami popełniłam błąd, ale… według mnie nie jest on na tyle wielki, bym ze skruchą miała je zaraz kupić.
Rozumiem. Z Twoim zamiłowaniem do czekolad z dobrym alkoholem jestem jednak pewna, że będziesz zadowolona. Może nie na 10, ale z 7-8 dasz.
Hm, może w tym roku udam się do mamy na „poświąteczne czyszczenie szafki”, jeśli coś tam zostanie do mojego przybycia. A może akurat trafię, to spróbuję koniecznie!
W razie czego są też na wagę w Biedronce.
Nawet są w promocji akurat, fajnie się wstrzeliłaś z recenzją :)
Wow! Nie spodziewałabym się tak wysokiej oceny ;) Zawsze omijałam je szerokim łukiem, ale teraz już wiem, że muszę spróbować ;)
Jeśli lubisz procentowe kopnięcie, to koniecznie.
Trochę zgłupiałam po przeczytaniu tej recenzji, bo kiedyś kiedyś moja mama kupowała te praliny kilogramami, a ja się nimi zajadałam, ale mogłabym przysiąc że alkoholu nie czułam tam prawie w ogóle xD Nie rozumiem moich kubków smakowych. :P
Oj, to niemożliwe. Tu alkohol był wyraźny. Może zmienili skład? Albo jesteś AA :P
Ja alkoholu w słodyczach nie toleruję, więc nie potrafiłabym jej docenić, tym bardziej, że do nut pomarańczowych w czekoladach także podchodzę złowrogo. Więc takie pralinki omijam szerokim łukiem ;)
Szkoda, szkoda, bo są przepyszne. No ale dla każdego coś innego :)
W sumie to się cieszę, że takich nie lubię, bo i tak jeść nie mogę :p
Jest tyle cukierków, że każdy coś dla siebie znajdzie ;)
Nie wiem czy bardziej kuszą mnie zdjęcia czy jednak twój opis, ale jedno i drugie sprawia że mam ochotę zjeść. Gdzie ty te cuda znajdujesz? :D Wyślij mi jedną *-*
Pozdrawiam ♥
Odpowiedź na Twoje pytanie znajduje się w recenzji, wystarczy przeczytać.
Tu się dziś zgadzam z Tobą czuć alkohol,dziecku bym nie dała:P tylko samolubnie zjadła sama bo są pyszne te pralinki:). U mnie deszcz to pewnie i u Ciebie też jak nie musisz to siedz dziś w domku:)
Niestety, dziś musiałam przejść przez dwór czterokrotnie. Rano wybiegłam na tramwaj, więc nawet nie zdążyłam wziąć parasolki i szłam zakapturzona (tyle dobrze, że zimowa kurtka jest nieprzemakalna). Zajęcia skończyły się wcześniej, bo były organizacyjne, więc wzięłam przyjaciółkę i wróciłyśmy do mnie do domu na godzinę. Potem drugie wyjście, bo jeszcze wykład, no i powrót. Od tego czasu siedzę zawinięta w koc i nawet się nie ruszam :P
Z Mieszka lubię tylko te pistacjowe ;)
Nie jadłam, ale z Mieszka lubię niemal wszystko.
O nie, te cukierki bardzo często kupuje nasza babcia… Chyba już wiadomo, że za żadne skarby ich nie tkniemy :P Chociaż nasza młodsza siostra się nimi zajada :)
Siostra wie, co dobre :)
Yhym, bo czekolada i %%% to połączenie idealne :D
Znaczy ja bym z pewnością ich nie doceniał :D
Oj tak, z pewnością.
NIe lubie alkoholu w słodyczach również.. nie przekonasz mnie do nich ;p
As always: więcej dla mnie ]:->
Moi rodzice próbowali tych pralin. Ja jakoś się nie załapałam, ale strzelam że by mi posmakowały. Lubię połączenie pomarańczy z czekoladą, natomiast do alkoholu nie mam zastrzeżeń. Szczególnie w słodyczach :P
Ach Ty mały alkoholiku! :D
Kupiłam ostatnio parę sztuk: z brandy, adwokatem i chyba pistacjowe. Kurczę i żałuję, że były dla babci. Lubię alkoholowe słodkości. Tzn czekoladę w połączeniu z czymś mocniejszym :D
To idź szybko do babci pod pretekstem zwykłych odwiedzin i jej wyjedz ;)
nie uwierzyłabym naprawdę! Jestem w szoku… :D Bo u mnie jest ich zalew w domu ( mój tato kupuje na kg ) i jeszcze do paczek mi do Torunia wsadza i wysyła xDD Obdarowałam już nimi całe aka, a wczoraj nawet dałam koleżance za użyczenie mi miksera :D ( mam swój, ale ktoś pożyczył i mi nie oddał :/). Nie wiem czy przez ten zalew czy przez zniechęcenie, ale ja już nimi… ekhem :) Ale za to nie mogę się doczekać recenzji tych o smaku rumu, proszę powiedz, że będzie ^^
Długo nie było recenzji pralinek co jeszcze bardziej mnie cieszy :)
Może i będzie, ale nie wiem kiedy, bo ich nie dostałam, a kupować póki co nie planuję. Może ktoś będzie miał nadmiar i mi da, np. czekoladożerna mama.
Czekoladożerne mamuśki wymiatają… niestety moja mama przeszła na diete bez słodyczową… jestem załamana :)
Alkohol i pomarańcza? To chyba 2 najgorsze połączenia z czekoladą, a idź mi z tym :P
Nieee znasz się, pychotka :oblizuje wargi:
Chciałem Panią już od dłuższego czasu spytać, obserwuję Pani bloga i uważam, że ma Pani niezwykle piękne i profesjonalne zdjęcia. Jak Pani uzyskuje ten efekt? Namiot bezcieniowy, podstawka akrylowa? Byłabym Pani bardzo wdzięczny za odpowiedź, nawet w jednym zdaniu. Prowadzę aukcje na allegro i bardzo przydałyby mi się tak fachowe zdjęcia jak na tym blogu. Z poważaniem i dziękuję!
Dziękuję bardzo :) Nie używam ani namiotu (chociaż bym chciała), ani podstawki (nawet nie mam pojęcia, czym ona jest!). Zdjęcia robię przy zwykłej lampie w najmniejszym pomieszczeniu (kuchni), bo akurat tam mam najjaśniej. Na dodatek robię je telefonem.
No to ładnie… W życiu bym nie uwierzył jakby ktoś mi to powiedział, ale wierzę Pani :) Zdjęcia wyglądają jak pod okiem fachowca! W takim razie jeżeli mogę jeszcze spytać, oświetla je Pani zwyczajną lamką z boku czy od góry i czy używa Pani lampy błyskowej. Dziękuję. Powinna moim skromnym zdaniem Pani profesjonalnie zarabiać na tych zdjęciach. Są niesamowite. A ta biel, wygląda jakby pani balansowała ją niczym w photoshopie. Nie spotkałem się jeszcze, że zdjęcie z lampą błyskową nie było nieprześwietlone i jeszcze tak śnieżnobiałe… gratuluję! Chciałbym by moje choć w cieniu były tak dobre, i przyciągały potencjalnych kupców do moich produktów. Pozdrawiam :)
Dziękuję raz jeszcze, to bardzo miłe. Używana przeze mnie lampa stoi z boku, pod ścianą. To najzwyklejsza lampa pokojowa, której zaczęłam używać, bo zepsuła się ta wisząca pod sufitem. I nie, nie używam flesza.
Nie to ja dziękuję! Młoda damo, czapki z głów! Naprawdę, tak trzymaj :)
Uwielbiam!! ;) Są przepyszne. :) Ja też nie przepadam za alko w słodyczach, ale te są o dziwo bardzo dobre. Czekolada + pomarańcza + alko = nieeeebo! :D
Ja „nie nie przepadam”. Kocham alkohol w każdej postaci, tylko nie mogę pić. Takie cukierki muszą mi wynagradzać <3