Czas na prezentację kolejnego Rittera, tym razem dziewiczego, jedzonego po raz pierwszy. Ostatnimi trzema recenzjami – Erdbeer Joghurt, Eiscafe i Marzipan – załatwiłam sprawę tabliczek znanych i nielubianych, w związku z czym zostały mi już tylko albo znane i lubiane, albo znane wyłącznie ze zdjęć. Do tych pierwszych zaliczam: Kokos, Dunkle Voll-Nuss, Joghurt, Nugat, Knusperkeks i Knusperflakes, do drugich zaś: Buttermilch-Zitrone, Rum Trauben Nuss, Halbbitter oraz Olympię. Poza kokosową oraz ciemną z orzechami na blogu pojawią się wszystkie, możecie nawet zaproponować kolejność i zasugerować, o której chcielibyście przeczytać najpierw. Pod warunkiem, że do czasu publikacji niniejszego wpisu już jej nie zjadłam, bądź nie zjadłam i nie opisałam innej, przystanę na propozycje.
Weiss + Crisp
Zacznę od pesymistycznego stwierdzenia, mianowicie takiego, iż biała czekolada marki Ritter Sport nie jest moją ulubioną. Jadłam ją dwukrotnie pod postacią tabliczki Weisse Voll-Nuss, w której zadowoliły mnie wyłącznie duże, świeże i chrupiące orzechy. Główny bohater niestety zaginął, nie miał smaku, był po prostu cukrową bryłką. Jak to się jednak mawia, do trzech razy sztuka, poza tym co innego miałabym zrobić z czekoladą, którą otrzymałam w ramach urodzinowego prezentu? Tylko i wyłącznie zjeść.
Myśli krążące wokół tabliczki nie były na szczęście zupełnie pochmurne i beznadziejne. Za każdym razem, gdy przypominałam sobie rozczarowanie smakiem białej czekolady, na duchu podnosił mnie fakt, że tym razem wtopiono w nią corn flakes, które w miniaturce Knusperflakes wypadły tak doskonale, że przy wystawianiu oceny zastanawiałam się nad unicornem. Biała odsłona tak pysznego wariantu mogła mnie zatem naprawdę zaskoczyć. Weisse Knusperflakes. No właśnie, czemu nie Weisse Knusperflakes? W końcu to ta sama kompozycja (pozornie!), tylko czekolada inna. Weiss + Crisp brzmi zdecydowanie mniej apetycznie, a już na pewno nie wskazuje na zastosowanie płatków kukurydzianych. Crisp w zasadzie może oznaczać każdą dowolną chrupiącą rzecz, na przykład suszone szczurze łapki.
Nadzieja na miłą degustację nadzieją, a tabliczkę i tak otworzyłam jako pierwszą z nieznanych, spodziewając się, że zjem połowę, a drugą oddam potrzebującym. Jej opakowanie spodobało mi się ze względu na jasny kolor i ukochane corn flakes, choć i kostka przeładowana chrupiącym dodatkiem nie wyglądała źle. Z tyłu zaskoczyła mnie mała liczba jednostek biodrowych, jak i zakamuflowane płatki ryżowe, które miały stanowić wsparcie dla głównego bohatera, prawie jak na koncercie. Prawie, bo tu nikt nie gra ani nie śpiewa. Czekolada to martwy produkt, zdajecie sobie z tego sprawę?
Weiss + Crisp, jak obiecuje obrazek, jest beżową tabliczką silnie nafaszerowaną chrupiącym dodatkiem. Na oko wygląda on jednolicie, więc gdybym nie wczytała się w skład, nigdy bym nie odgadła, że poza corn flakes są tam jakieś inne flakes (prędzej obstawiałabym owe sproszkowane szczurze łapki). Zapach ponownie sugeruje produkt bezsmakowy, słodkie mydło, może słodką śmietankę lub margarynę, albo po prostu mix wszystkich tych rzeczy, z których otrzymamy tanią białą czekoladę. Odpowiada mu smak, w którym na szczęście czuć białą czekoladę, na nieszczęście jednak jest okropna, bo jak z najniższej półki, oraz cukrowa. W konsystencji tabliczka jest twarda, nie rozpuszcza się ani bagienkowo, ani w ogóle, na domiar złego twarde są corn flakes, włażą w zęby i mają słony posmak.
Na korzyść Weiss + Crisp przemawia fakt, iż w przeciwieństwie do Weiss Voll-Nuss posiada smak białej czekolady, na niekorzyść zaś, iż jest on okropny, bo tani i cukrowy. Tabliczka jest zbyt twarda, nie da się jej przyjemnie rozpuścić, a kukurydziane płatki zawodzą na całej linii. Optymistycznie zakładając, iż mogłam mieć gorszy dzień, degustację podzieliłam na dwa wieczory. Ostatecznie jednak nie zjadłam nawet połowy czekolady, żeby nie dręczyć moich biednych kubków smakowych. Białym Ritterom już podziękuję (pomijając Buttermilch-Zitrone, której przecież nie wywalę).
Ocena: 3 chi
Skoro można zdecydować, to najpierw napisz o Buttermilch Zitrone, proszę! A potem o Olimpii, bo te 2 czekolady, jak już wiesz, bardzo mnie ciekawią :)
A co do tej-ja jestem fanką białej czekolady, ale przyznaję, że tej od Rittera jeszcze nigdy pod żadnym wariantem nie jadłam. Ale skoro ta nie jest jakos specjalnie zachwycajaca(powiedzmy sobie szczerze- biała czekolada jest albo obłędna albo obrzydliwa papa) to chyba na pierwszy raz sięgnę po te z orzechami, żeby ją trochę podratowaly
Okej, sugestie zapamiętane, te dwie tabliczki otworzę najszybciej :)
Zgodzę się, że biała może być albo bardzo dobra, albo niebiała, plastikowa i cukrowa. Zła biała oznacza tę drugą i dla mnie taki właśnie jest dzisiejszy Ritter.
Tej jeszcze nie próbowała, ale jestem nastawiona pozytywne. Może nie będzie mi tak smakować jak wersja z całymi orzechami, ale z pewnością będzie bardziej smakować niż tobie :D
Po Twojej recenzji białej z wiórkami, którą kochasz, chciałam jej koniecznie spróbować. Teraz ani trochę.
Biała z orzechami nawet mi smakowała, ale głównie ze względu na ogromną ilość orzechów. Tej na żywo chyba nigdy nawet nie widziałam, więc specjalnie szukać jej nie będę.
Tak czy owak, nie warto. Cukrowa czekolada i stwardniałe płatki nie brzmią jak Twój ideał.
Wydawała mi się ta czekolada smaczniejsza, ale może jednak nie aż tak :)
A białą czekoladę Rittera tak ogólnie lubisz?
Wyobraziłam sobie jak parzysz suszone szczurze łapki jak herbatę.. o_O
A Ritterka – cóż, spodziewałam się, że tak ją ocenisz, co nie zmienia faktu że chętnie bym jej spróbowała. Szkoda że na oczy jej w życiu nie widziałam :P
Bo właśnie tak je parzę!
Czyli jednak :0
Tej nie jadłam, ale płatków w czekokadzie zbytnio nie lubię, zwłaszcza jeśli ta czekolada jest marnej jakości. Ale ta biała z orzechami mi całkiem smakowała, myślę że głównie ze względu na bogactwo orzechów :p
A tak poza tym to sniłaś mi się dzisiaj; p Byłyśmy razem w Sturbucksie na dyniowym latte, ale ten Sturbucks był dziwny, pod takimi parasolami, chyba na Piotrkowskiej w Łodzi :p W czasie degustacji od razu pisałaś recenzję na bloga, a potem poszłaś kupić jakieś pierniczki dyniowe z edycji limitowanej :p
Haha, ciekawy sen. Mi się takie spokojne i miłe nie śnią. Szkoda jednak, że nieprawdziwy. Mogłybyśmy iść na kawę/coś ciepłego, co nie zabije mi żołądka, a potem zapolować na limitki :D
Mi się zazwyczaj śnią rzeczy bardziej drastyczne, ale w ogóle mnie to nie wzrusza – lubię jak w snach coś się dzieje :p
No popatrz – Tobie nie domaga żołądek, mi wątroba, a mówią, że to na starość się choruje :p
My też skończyłyśmy na paru kostkach bo nie mogłyśmy znieść tak wysokiego poziomu słodyczy. Chrupki wcale nie pomogły w jedzeniu wręcz nas denerwowały. Zdecydowanie nie chcemy do niej wracać ale chyba nasza młodsza siostra w niej zasmakowała :)
Są takie produkty, które jednej z Was ekstremalnie smakują, podczas gdy drugiej ekstremalnie nie smakują?
Hmmm przychodzi nam do głowy głównie czekolada z chilli :) Angelika nie przełknie nawet kostki :P
Wybacz, że dopiero teraz odpisujemy ale umknęło nam to pytanie :P
Nie próbowałam i nie spróbuje – nie uznaję białych „czekolad”
Jeszcze nawiąże do wafelków Grześków bo coś sobie przypomniałam :) Będą nowe – Mega Grześki w mlecznej czekoladzie ;)
http://polki.pl/work/privateimages/formats/E/313525.jpg
Już są. Widziałam je w Piotrze i Pawle bodajże.
Jedyny Ritter, którym mogłabym pluć. Wybacz, że tak dosadnie, ale jak ją kiedyś kupiłam to uznałam tę czekoladę za niezjadliwą.
Żeby aż pluć, to nie, ale też nie zjeść do końca.
fuuuujjj za słodkie.. ja dzisiaj za to vyłam w sklepie i kupiłam 5 różnych milk, poszłam po collage, a że nie było to wzięłam 2 paczki ciastek i 5 smaków których nie jadłam albo kiedyś tam w zamierzchłej przeszłości :) wczoraj kupiłam tez Rittery w Kauflandzie bo w promocji są (pralinowy mój ulubiony obowiązkowo)
A co do ciemnej z całymi orzechami to czemu jej nie będzie? :(
No bo już była, nawet podlinkowałam recenzję, po co dodawać drugi raz? :D
A Milki jakie kupiłaś?
ooo umknął mi link, przez tą nazwę :)
Ty już je jadłaś na 100% ale ja jakoś nigdy się nie zdecydowałam, teraz wzięłam niby dla małej, bo chora żeby jej energii trochę dodać a ja spróbuję :)
Chips Achoy, Daim, Tuc (bo jadłam kiedyś i mi chyba smakowała, nie pamiętam już), waniliowy pudding (?) i z żelkami. A wczoraj w Eurosklepie dorwałam jeszcze jakąś z toffi i orzeszkami ale nie całymi tylko takimi kawałeczkami. Ale to duża byla, dla męża :)
A i ciastka te które polecałaś wzięłam :)
Chips Ahoy jeszcze nie jadłam, z żelkami też nie, a ta toffi z orzeszkami… daj zdjęcie, możesz? Chodzi o Crunchy Hazelnut?
hmm nie wiem taka:
https://fioletowastrona.pl/res/img/prd/czekolady/Milka_Czekolada_Toffee%20Nuts_250g.png
zdjęć im nie robiłam, bo recenzji z nich robić nie będę, nie będę Ci zabierać roboty :) Ja tylko te zdrowe jedzonko :) a to co polecasz zjadam i sprawdzam czy się z Tobą zgadzam :) Ciastka czekają! :) zaraz herbatkę lipną (nie mogę z tej nazwy, ale ponoć smaczna) z biedronki sobie zaparzę i wszamam cake&choc :) bo jak jest słodko to wolę się przygotować a mam ochotę na coś słodkiego to Ci zaufam w tej kwestii bo mimo iż wolę mniej słodkie słodycze to jednak raczej w większości się z tobą zgadzam, o czym nie zawsze Ci pisze, żebyś nie popadła w jakiś samozachwyt czy coś.. a tak serio to mąż mnie niedługo przez Ciebie z domu wyrzuci, jak np dzisiaj jak przyszłam obładowana słodyczami z Milki bo „Olga pisała, że dobre, to trzeba spróbować” :)
O nie, nie szczuj mną męża! :D A tych dużych Milek nie jadłam. Ani żelkowej, ani Toffee. Napisz koniecznie, czy dobre! (Tzn. dobre na pewno, bo Milka, ale dorzuć jakieś szczegóły).
O rany, a skąd ta nowa milka toffee?
ze sklepu Euro, ale widziałam ją chyba też w Kauflandzie, gdzie więcej nie wiem :)
jak mąż da mi spróbować chociaż kostkę to Wam powiem, chociaż myślę, że to będzie podobna do tej z całymi orzechami tylko tutaj są pokruszone :)
Ja jadłam tylko tą z orzechami i żałuje, bo z dwojga złego już wolę płatki. :D Niemniej w tamtej sama czekolada też mi nie smakowała, wydawała mi się bardzo sucha i właściwie niewiele miała w sobie z białej czekolady. A przynajmniej z takiej jaką ja sobie widzę – tłustej, śmietankowej i rozpływającej w ustach.
Czekolada zła, orzechy złe… aż dziw, że zjadłaś :P
A ja lubię Erdbeer Joghurt i Eiscafe. Ta biała jest rzeczywiście ciut za twarda, ale i tak dobra.
Olga, kurde, to jaka biała jest Twoim zdaniem dobra? Bo chyba nie zimne masło od Lindt? ;P
Białej Lindta nie jadłam. Jeżeli na Oreo White Choc jest Milka – tak jak zakładam – to ona mi smakuje. Smakuje mi też Hershey’s Cookies’n’Creme oraz biała czekolada z Kit Kata.
Oczywiście jakakolwiek opinię wyrażę po własnoosobowej degustacji. Dziś stwierdzę jedno. Czekolady Ritter były dla mnie synonimem jakości i luksusu. Jakiekolwiek krytyczne uwagi wobec, dotyczące wyrobów tej firmy, przyjmuję więc z głębokim sceptycyzmem :D. Pozdrawiam!
Czuję się delikatnie i sympatycznie ofuknięta :D
Hahahaha :D Pozdrawiam :)
Widuję ją często,ale nie kupuję bo mi ciągle wydaje,że te płatki pokaleczą mi dziąsła i podniebienie:)
Coś w tym jest, są okrutnie twarde.
CZuję się beznadziejnie, że wy obczajacie wszystkie smaki Ritterów, a ja taka zacofana jestem i zaprzestałam na jednej więszej i na kolekcji mini ritterek :< Ale dzięki Wam i Tobie wiem jak smakują! Wstawiaj w kolejności, jakiej chcesz, ja i tak z przyjemnością wszystko przeczytam :) A mam pytanie, kupujesz coś w tym roku z zimowej wersji od nich? :) A jeżeli nie, to może jakąś szczególnie polecasz? Bo wiesz… na święta dam sugestię rodzince xDD
Oczywiście, że kupuję! Z migdałami już recenzowałam (byłaby lepsza, gdyby miała całe, a przez takie drobinki to wiesz… jest smaczna, ale nie urywa), natomiast pozostałe dwie są zupełną nowością i jak najbardziej na obie poluję.
dziękuję! Bo wiele dobrego właśnie słyszałam! Kupię na pewno Vanillekipferl, a resztę przemyślę. Kurde, dzięki, kompletnie zapomniałam o tej recenzji :)
Vanille w tym roku nie ma przecież!
ale może będzie :< Mam cichą nadzieje :(
W tym roku na pewno nie, już Ritter opublikował, co będzie (i wprowadził to na rynek). Co najwyżej w kolejnych latach.
Jestem nie pocieszona :<
Mmm była pyszna :D zupełnie nie rozumiem dlaczego moje siostry nią gardzą ;/
Widzę, że dogadałabym się z Twoimi siostrami :P
Moje kochane Pandy są wymagające jeśli chodzi o białe czekolady.
Jadłaś batoniki słony karmel z Biedronki? :) z tego co zauważyłam to preferujesz karmel i toffi a smak tych batoników jest mega ciekawy.
Poprawka… Toffi nie karmel :P
http://www.google.pl/imgres?imgurl=https://scontent.cdninstagram.com/hphotos-xaf1/t51.2885-15/s320x320/e35/11379276_1508869166076794_1706936583_n.jpg&imgrefurl=http://ink361.com/app/tag/Biedronka&h=320&w=320&tbnid=O5oiz2u6cYECbM:&docid=Lyh9WZKWFb_UWM&ei=Ye44VpGgJMb3UuOLlbAI&tbm=isch&ved=0CB8QMygAMABqFQoTCNHUopvj9MgCFca7FAod40UFhg
Nawet ich nie widziałam! Szkoda, że nie są pakowane pojedynczo, byłby mniejszy dylemat, czy powiększać posiadane zbiory.
Ja poluję na kolejne opakowanie, jak gdzieś znajdę to się podzielę :P
Chcemy tylko przypomnieć, że sponsorem tych batoników była Monika :) a to całe 5zł było :P
Jestem pewna, że mi smakowałaby bardziej, ba! Nawet dużo bardziej.
Po pysznej białej z orzechami chętnie spróbowałabym i tej, ale jak na złość nie mogę jej spotkać. Widziałaś ją może gdzieś w Polsce?
Wydaje mi się, że jest w formie powiększonej w Almie, ale głowy nie dam.
O, tej w sklepach nie widziałam! Jedynie chyba białą z orzechami, ale moje miasto ma to do siebie, że mało tu mamy ;D
Szkoda, że nie była lepsza od poprzedniczki, ale… muszę stwierdzić że dużo recenzji ritterów masz :D :*
Prawie wszystkie. Ustaliłam plan przetestowania ich i skrupulatnie go wypełniam :)
Jadłam tą tabliczkę, ale źle ją wspominam. Słodki ulepek i raniące podniebienie płatki kukurydziane…tak słaba, że nawet zapomniałam o jej istnieniu.
Jak miło (że zgoda, a nie że rany podniebienia) :)
Ej, a tak w ogóle to masz literówkę w nazwie wpisu.
Tej nie próbowałam. I mimo wszystko trochę się boję. Z orzechową białą mam dobre wspomnienia (choć odległe… a to może wiele znaczyć).
Dziękuję ;* Jak zauważysz byki, to zawsze mi pisz. Co do Rittera… Ty już przestałaś być ritterowa, teraz tabliczka by Cię zawiodła.