Milka, Yoghurt

Nic tak nie pobudza ciekawości względem danego przedmiotu, miejsca czy wydarzenia, jak zalew jednoznacznie pozytywnych lub negatywnych komentarzy na jego temat. Jeśli wszyscy wypowiadają się o czymś w superlatywach, budzi się w nas chęć dołączenia do grona szczęśliwców. Jeśli zaś wszyscy bombardują to wypowiedziami pełnymi oburzenia i obrzydzenia, wówczas z jednej strony możemy chcieć zabezpieczyć się przed złym doświadczeniem i chwilą grozy, z drugiej jednak – i tak chyba najczęściej jest ze mną – ciekawość wzrasta, bo człowiek ma ochotę sprawdzić, czy rzecz jest naprawdę aż tak okropna, a jeśli jest, to dlaczego. Zresztą w niektórych przypadkach, szczególnie gdy owiany złą sławą przedmiot jest tani i łatwo dostępny, a także nie przysporzy nam żadnych większych nieprzyjemności, myślę, że warto w niego zainwestować. Powtarzanie złej (ale dobrej również) opinii po innych jest głupie.

Milka, Yoghurt (1)

Yoghurt

Dzisiejsza bohaterka zawitała w moje progi jakoś przed wakacjami, gdy w Almie trafiłam na promocję wszystkich czekolad od fioletowej krowy. Zawsze chciałam jej spróbować, gdyż ciekawił mnie krem o smaku jogurtu, z którym nie miałam w tamtym czasie zbyt często do czynienia (przed zakupem jadłam chyba tylko miniaturkę Joghurt Rittera). Tabliczkę włożyłam do puszki i pozwoliłam jej leżeć, w międzyczasie zajadając się czekoladami o mlecznych nadzieniach: małą i dużą Oreo, Milkinis, Choco & Biscuit. Słodką sielankę przerwała dopiero Crispy Joghurt (swoją drogą, czemu raz jest joghurt, a raz yoghurt?), którą poddałam testom tuż po otrzymaniu. Gdy opublikowałam recenzję, otrzymałam sporo niepochlebnych komentarzy o jej 100-gramowym protoplaście. I to właśnie wtedy miała sytuacja przytoczona we wstępie, czyli moja ciekawość została rozbudzona do granic możliwości.

Milka, Yoghurt (3)

Tabliczka Yoghurt dzieli się jak większość nadziewanych Milek, mianowicie na pięć rządków po trzy kostki. Ma bardzo ładny, jasny i mleczny kolor, a także odpowiadający mu zapach: mlecznoczekoladowy, z lekką nutą kwaśnojogurtową albo… topionoserową. To właśnie ów dziwny aromat zafascynował mnie jako pierwszy. Choć brzuch i ślinianki domagały się włożenia kostek do ust, umysł podpowiadał, że mam wąchać dalej. Wwąchiwać się jak dzik w glebę podczas szukania trufli. Wiedziałam bowiem, że topiony ser to nie wszystko, że to tylko jeden z kilku elementów zapachu. I wtedy do mnie dotarło, iż tabliczka pachnie świeżym i pysznym pumperniklem z odgadniętym wcześniej topionym serem. I naprawdę nie wiem, co przeważa. Mleczna czekolada z kwaśnym jogurtem, czy może jednak kanapki.

Milka, Yoghurt (4)

Kiedy zabrałam się za krojenie, a potem gryzienie czekolady, odkryłam delikatną twardość kostek. Idealnie biały i cudowny wizualnie krem okazał się zwarty, dzielnie stawiał opór zębowym najeźdźcom. Powłoka tabliczki lekko poszarzała, jej boki zaś się kruszyły. Czy taka powinna być? Z jednej strony uznałam, że zaszkodziły jej upały (bo do końca terminu jeszcze trochę zostało, więc to nie wina utraty przydatności do spożycia), z drugiej jednak szybki research przekonał mnie, że krem taki po prostu jest. Podejrzanie twardy*, a do tego bardzo tłusty, wyraźnie kwaśny i z posmakiem topionego sera. Gdybym miała go porównać do nadzienia z Crispy Joghurt, to po wywaleniu chrupiącej wkładki z dużej tabliczki i po usunięciu posmaku sera z małej, zdecydowanie postawiłabym między nimi znak równości.

Milka, Yoghurt (5)

Otwierając tabliczkę i odkrywając jej twardość oraz kruchość, wystraszyłam się, że wakacyjne upały podziałały na nią jak wiatr na skórę marynarza, przez co będzie niejadalna. Nic podobnego się jednak nie stało. Lekko poszarzała czekolada nadal smakowała jak typowa Milka, będąc mleczna, słodka i cudowna, ponadto rozpuszczała się bagienkowo. Podobnie zachowywało się wnętrze, pozornie twarde i nieświeże, a jednak topiące się na języku jak człowiek w 35-stopniowym upale. Jeśli ktoś liczy na delikatny i mleczny produkt w rodzaju przywołanych już Milkinis lub Kinder Czekolady, na pewno się przeliczy. Całość wyszła bowiem i słodko, i kwaśno, w stu procentach realizując nazwę. Jedyny zarzut mam do konsystencji nadzienia. Gdyby było ono kremowe i miękkie, jak choćby w Crunchy Hazelnut, dałabym sześć chi.

* Nadzienie jest twarde wyłącznie w skali milkowego kremu. Gdyby porównać je z wnętrzem cukierków wawelskich lub zawartych w Mieszance Wedlowskiej, nadal byłoby bardzo miękkie.

skalachi_5Ocena: 5 chi ze wstążką


Skład i wartości odżywcze:

Milka, Yoghurt (2)

49 myśli na temat “Milka, Yoghurt

  1. No widzisz! A mi też ona w sumie zawsze smakowała, lubiłam też taka jogurtowa z wsadem malinowym, ale chciałabym uniknąć twojego zawału, więc nie powiem ci, że,, polecam,, ;D

  2. Tłuszczowo-cukrowa mieszanka od Milki z kwaskowatym posmakiem… Mmm… Już sobie wyobrażam, jakby mi to smakowało ;).

    Czy mi się wydaje, albo Milka przestała deklarować na opakowanii zawartość masy kakaowej? Proszę wyprowadź mnie z błędu jeśli jest inaczej…

    1. Nie pomogę, bo nie patrzę nigdy na składy. Jak nie zapomnę, po zajęciach spojrzę na te Milki, które mi jeszcze zostały.

  3. Nie wiem czy recenzowałam tą wersję czy nie (i nie chcę sprawdzać), ale kojarzę, ze jadłam. I kojarzę, zę w sumie bardzo zła nie była, ale czułam po niej lekkie obrzydzenie. Więc powtórki nie będzie.

  4. Są takie rzeczy, w przypadku których wystarczy mi czyjaś jednozdaniowa opinia. Są to rzeczy, które kupiłam np. tylko dlatego, że nie znalazłam nic ciekawszego, albo w sklepie były pustki i wzięłam, aby już coś wziąć.
    W przypadku czekolad… to już inna sprawa. Tę próbowałam kiedyś, ale mój stosunek nie był do niej inny, niż do większości Milek, czyli bardzo obojętny. Osobiście nie rozumiem, czemu po niej tak jeżdżą, skoro na pewno nie jest gorsza od np. karmelowej trójcy – typowa Milka. Wiem tylko, że na pewno do niej nie wrócę.

  5. To kwaśne nadzienie mnie kusi i odpycha jednocześnie.. Głównie przez grafikę na opakowaniu zawsze chciałam jej spróbować :D Ten dziecięcy błękit i kupka jogurtu aka bitej śmietany.. ^^

  6. Mnie ona nie zachwyciła, ale nie była też zła. Pamiętam jak jakiś czas temu znalazłam ją w domu przy okazji porządków, przeterminowaną ze 2 tygodnie, więc tego samego dnia zjadłyśmy ją z mamą i siostrą (dla mamy i siostry wszystko co słodkie jest dobre, więc pewnie sobie wyobrażasz, że im smakowała dużo bardziej niż mi :P). Ale i tak wolę inne milki :)

  7. Uwaga! Twardosc nadzienia to wina jednak tych upalow. Powino byc moze nie miękkie, ale na pewno nie twarde. Takie wyposrodkowane. Moze sprobuj jeszcze raz? ;D

    1. Nie, nie. Ono nie było zupełnie twarde (jak np. w cukierkach z Mieszanki Wedlowskiej czy wawelskich), ale właśnie wypośrodkowane. Napisałam twarde, ale chodziło o skalę kremu. Ja lubię „paciajkę” ;)

  8. Jedna z tych czekolad pod znakiem fioletowej krowy którą swojego czasu jadłam namiętnie w Niemczech:) . Mam też do niej sentyment mój mąż gdy się poznaliśmy 8.5 roku temu mi ją kupił:) . Ja mam tak,że jeśli coś wzbudza och i ach lub wręcz przeciwnie to raczej na pewno spróbuję ( nie dotyczy wafelków),mnie nawet Wedel nie straszny jak wielu osobą :)

    1. Haha, podoba mi się nawias. A nowego Wedla karmelowego już jadłaś? Smuci mnie, że ma aż 290 g, tak to bym dawno kupiła :(

      1. Poczekam aż będzie mniejsza gramatura :) gdyby to była Milka jogurtowa ( bez chrupek) to bym kupiła taką dużą:)

  9. wiedziałam, że będzie Ci smakowac, po Crispy&Joghurt :) Ja kiedyś ją jadłam ale mi nie smakowała, mężowi i dzieciakom też nie, trudno, jogurtowe to nie nasze smaki jednak :) Oprócz Jogurette, ale to 1batonik na zasłodzenie się :)

  10. pamiętam jak mi pisałaś, że będziesz ją jadła nazajutrz :) Nie rozumiem tak wysokiej oceny choć doszczętnie to wyjaśniłaś, ale po prostu mi nie podeszła. Może jakbym podeszła do niej ponownie to lepiej bym ją zapamiętała, kto wie :)

    Co do wstępu całkowicie się zgadzam no i niestety muszę się przyznać, że często jak nie spróbuję sama jakiejś rzeczy, a przeczytałam recenzję na jakimś blogu to ją cytuje. Ostatnio robiłam wykład koleżance na temat portugalskich słodyczy z lidla :D

    1. Ale cytujesz jako opinię kogoś, czy powtarzasz jako własne doświadczenie? Jeśli to drugie, to pilnuj się! Odtąd za każdym razem, gdy bezmyślnie powtórzysz za kimś, będziesz widzieć w głowie moją czerwoną ze złości twarz, która potem za karę przyśni Ci się w nocy :D A wykład na czym polegał, bo mnie zaciekawiłaś?

      1. spokojnie to pierwsze, bo nawet jakbym chciała to drugie, to nie pamiętam na tyle dobrze, by przytoczyć całą opinię zwykle mówię coś w stylu: czytałam na internecie, że… itd :) Ale dzięki za czerwoną twarz! Teraz jakbym nawet próbowała sobie przywłaszczyć to nawet się nie ośmielę :D

        Były w Almie te ciastka toskańskie ( których nazwy nie pamiętam ), które tak lubisz, ale innej firmy… no i skojarzyły mi się z lidlem, że chyba też tam były, bo wspominałaś coś— no i zaczęłam się mądrzyć, że te ciastka i pieczywo z lidla z tygodnia portugalskiego są ponoć w ogóle pyszne, tak jak sporo innych produktów, ale desery jeszcze lepsze, oprócz flanu ( ha pamiętałam, bo parę razy sama go gotowałam) od razu pochwaliłam się, że go odtwarzałam xDD Jak widzisz jestem mistrzem odchodzenia od głównego tematu rozmowy :)

        1. Cantuccini :) A jak dodajesz „słyszałam, że…”, to już spoooko. Też tak robię, nie da się inaczej mówić o rzeczach i osobach, których się nie zna.

          1. Dokładnie, nie mogłam sobie przypomnieć tej dziwnej nazwy :D Hahahaha, ale wiesz jakby była pokusa z mojej strony aby coś przyswoić do własnych doświadczeń to teraz się nie ośmielę… czerwona twarz wryła mi się w psychę :D

  11. Nam ona też zdecydowanie bardziej smakowała niż duża wersja z płatkami :) W ogóle jogurtowe nadzienia przyciągają nas do siebie jak magnes. Nie pamiętamy co prawda czy krem faktycznie był lekko twardy ale wiemy, że jaki by on nie był to i tak nam czekolada przypadła do gustu :)

    1. No i git. Wreszcie coś niezdrowego, czym zajadają się Pandy ]:-> Chyba że to znów kostka na spółkę… :D

  12. Jogurtowy wariant jest bardzo trudny i wymagający. Z jednej strony producenci chcieliby zadowolić tych, którzy chcą poczuć kwaśny, naturalny jogurt z drugiej strony zdając sobie sprawę, że jednak większość konsumentów milki oczekuje jej klasycznej słodyczy. Weź tu dogódź wszystkim. Ja bym wolała wariant kwaśny choć nie do przesady oczywiście, bo to coś ciekawego, ale wiem, że moje koleżanki już kręciłyby nosem. Ta skoro nie jest nadto przesłodzona czuje, że by mi smakowała. :-)

    1. Masz rację. Z jednej strony tabliczka o nazwie Yoghurt powinna wypełnić swoje przeznaczenie, bo nie po to się po nią sięga, żeby dostać kopa słodyczy, z drugiej zaś chce się dogodzić większości społeczeństwa, więc schodzi z początkowego pułapu kwaśności gdzieś do środka drogi. W sumie szkoda, bo spróbowałabym takiej jogurtowej czekolady z przytupem.

  13. Dziwiło mnie, że tak po niej jeżdżą, ale jako, że jadłam ją dawno tłumaczyłam sobie, że coś zmienili lub bardziej prawdopodobne – miałam jeszcze bardziej spaczone kubki smakowe.. Chciałam nawet kupić dla sprawdzenia, ale tak jak mówisz na początku – tyle negatywnych opinii sprawiło, iż obawy narastały, a chęć wręcz przeciwnie.. Wierzę jednak tobie, choć zastanawia mnie tylko posmak sera topionego w nadzieniu, kiedyś spróbuję, ale obstawiam, iż u mnie górą będzie wersja XXL :D

    1. Wiesz, ja topiony ser (a konkretniej Hochland) czułam nawet w białej czekoladzie Twixa White, więc… :D

  14. Mmm narobiłaś ochoty :D a jeśli chodzi o czekolady, to te od fioletowej krowy moim zdaniem są najlepsze i na dodatek jest tyle rodzajów, że czasami trudno się zdecydować ;)

  15. Porównanie do serka topionego, serio!? No ja nie mogę! :D Jak ją będę testowała to się aż przygotuję, aczkolwiek myślę że to będzie całkiem fajny smak :P

  16. Kocham!! <3 Jedna z moich ulubionych czekolad! :) Rozpływa się w ustach i tak nie muli jak niektóre. Jeszcze jest truskawkowo-jogurtowa z milki też dobra. ;)

    1. Ja powyjadam wszystkie jogurtowe Milki, Ty masłoorzechowe Wawele i równowaga we wszechświecie zachowana.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.