Milka, Daim

Niedawno na blogu pojawiła się recenzja Milki Hazelnuts, w której napisałam, że dodając ogłoszenia o wymianie posiadanych staroci na słodycze, tak na prawdę chciałam dostać tabliczkę Daim. Na nią się zresztą umawiałam, a odbiorcy sprzętu potwierdzili, że ją dostanę. Kiedy jednak zjawili się w moim królestwie i przejęli przedmiot wymiany (a także sprytnie wycofali się do przedpokoju), kobieta wyjęła z torebki czekoladę z rozdrobnionymi orzechami, wyjaśniając, że nie mogli znaleźć innej. Poczułam ukłucie złości i zawodu, ale nic nie powiedziałam. Nie dlatego, że nie chciałam. Po prostu byłam nieprzygotowana i zszokowana. Gdyby to była czekolada, którą już jadłam, może udałoby mi się wyrwać ze stanu marmurowego pomnika, w jaki wpadłam. Zamiast tego wydusiłam z siebie „ok”, ale ich i tak już dawno nie było. Krótko mówiąc: zostałam okantowana jak się patrzy. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Po pierwsze, jak już wspomniałam, Hazelnuts nigdy nie próbowałam, a po drugie Daim otrzymałam kilka dni później, przy wymianie kolejnej rzeczy z ogłoszeń.

Milka, Daim

Daim

Tabliczka Daim jest jednym z tych produktów, które zawsze bardzo mnie ciekawiły. Czekoladę fioletowej krowy kocham, twardych batonów w czerwonym opakowaniu zaś nienawidzę. Co mogło wyjść z ich połączenia? Czy czekolada podniosła jakość produktu, a może wredny dodatek pociągnął całość na dno? By odpowiedzieć na te pytania, z dzisiejszą bohaterką koniecznie musiałam się zmierzyć.

Milka, Daim (4)

Dzięki wymianie sprzętu na słodycze po raz pierwszy od dobrych dziesięciu lat w ręce wpadły mi tabliczki Milki, które nie mają kremowego nadzienia, ale twardy dodatek. W przeciwieństwie do tych pierwszych, które dzielą się na pięć rządków po trzy kostki, drugie da się przełamać dokładnie w połowie, a każda z nich będzie liczyć trzy rządki po cztery kostki. Na pewno jest to wygodniejsze, ale czy ładniejsze? Niekoniecznie. Chyba bardziej przemawiają do mnie większe i bardziej okrągłe, plastyczne kostki.

Milka, Daim (5)

Opakowanie tabliczki Daim jest ładne, ze względu na dodatek czerwonego i żółtego koloru szybko wpada w oko. Moje od dołu było podejrzanie pofalowane, jakby zlepiał je pijany marynarz na morzu w trakcie sztormu, ale cóż, nie będę narzekać. Czekolada liczy zaledwie 525 jednostek biodrowych, ma jasną, mlecznoczekoladową barwę, pachnie odpowiednio do niej, czyli słodko i mlecznie, delikatnie kakaowo, a jej spód, który – jak się spodziewałam – miał być najeżony kawałkami Daima, jest pełen dziurek, jak gdyby całe powietrze wtłoczone w czekoladową masę podczas produkcji uciekło na dno i skumulowało się właśnie w tej jednej, otrzymanej przeze mnie tabliczce. Interesujące. Ponadto samych kawałków Daima na oko jest mało, występują w pokaźnym rozmiarze i posiadają jasnopomarańczowy, mętny i matowy kolor. Jak pierwsze lepsze toffi lub podkręcone w edytorze graficznym Werther’s Original, brrr.

Milka, Daim (6)

Czysta tabliczka z chrupiącym dodatkiem powinna być twarda i stawiać opór, prawda? Ale nie Milka. Tabliczka Daim jest miękka, lekko brudzi palce, w ustach rozpuszcza się momentalnie i tworzy na języku najwspanialsze bagienko tego świata. Kiedy już się to stanie, w buzi zostaje cała masa ogromnych kawałków karmelu, których na oko było przecież mało. Mają słony posmak, ale głównie sprawiają wrażenie bryłek starego tłuszczu, na którym najpierw ktoś smażył frytki, potem pączki, potem jeszcze frytki i pączki, a na koniec frytki i pączki. Kiedy już odechciało się temu komuś smażyć, zostawił tłuszcz mniej więcej na rok i zapomniał o nim. Potem sobie przypomniał, odkrył zastygłą masę, pociął ją na małe bryłki i wrzucił do wspaniałej, mleczno-kakaowej czekolady. I tak powstała tabliczka Daim.

Milka, Daim (7)

Prezentowany dziś produkt zaskoczył mnie, to na pewno. Spodziewałam się twardej czekolady z maleńkimi kawałkami cienkiego karmelowego szkła, a dostałam miękką i wspaniałą Milkę z bryłami zastygłego starego tłuszczu, który na domiar złego właził w zębole. Kiedy rozpuszczałam kostki na języku i dopuszczałam do sytuacji, gdzie Daima trzeba było jeść osobno, nie było zbyt wesoło. Kiedy jednak całość chrupałam razem, naprawdę mi się podobało. Konsystencja była w porządku, słodycz paliła w gardło (tak jak w Hazelnuts, za dużo cukrowej Milki w Milce), ale dało się to znieść, a zapach i smak pozwoliły mi dokończyć czekoladę w pojedynkę. Nadal wolę tabliczki nadziewane, bo krem równoważy cukrowość i urozmaica wrażenia, ale Daima uważam za opcję godną zakupu. Gdyby główny bohater nie miał tak podłego smaku i było go mniej, mogłabym przyznać nawet 5 chi.

skalachi_4Ocena: 4 chi ze wstążką


Skład i wartości odżywcze:

Milka, Daim (3)

48 myśli na temat “Milka, Daim

  1. Nadal nie mogę uwierzyć, że czasami ludzie są tak fałszywi :(,nie było im wstyd dawać coś innego, niż obiecali?
    Ja tej czekolady nie jadłam, więc zdania nie mam, jadłam za to batona Daima, który tak oblepil mi szczękę, że musiałam po tym myć zęby(a jadłam go w szkole na przerwie! ;D) .Chociz w smaku zły dla mnie nie był,moze kiedyś jak dostane taką tabliczkę to spróbuję, z czystej ciekawości :)

        1. Ach, a już myślałam, że jesteś jedną z tych osób, które noszą żelazko, składaną parasolkę i ładowarkę do telefonu (chociaż ładowarkę może i nosisz, to teraz popularne ;>). Ja z nietypowych przedmiotów mam w torebce tylko scyzoryk.

  2. A ja O dziwo lubię Daima ☺ od dzieciństwa uwielbiałam to ze jest taki cienki. ♡ co do wymiany to wiesz niektórzy ludzie nie przykładają się pewnie pomyśleli dobra nie ma w tym sklepie tej milki to kupimy inna i tyle :x

    1. Nie sądzę, bo znając ignorancję zwykłego śmiertelnika wobec świata słodyczy (:P), zawsze zaznaczam w mailach/smsach, że zależy mi dokładnie na tej czekoladzie. Czasem nawet wyjaśniam powód.

      1. zawsze mogli Ci kupic batona Daim i milke osobno XD
        swoja droga akurat mam cukierki Daim i Marabou tez z Daim w kuchni bo mama kupiła dzisiaj w Ikei :3 jestem ciekawa czy te czekolady bardzo sie roznia ale tak bardzo szkoda kasy na milke :<

  3. Już widzę, że Milka nadal deklaruje zawartość masy kakaowej. Całe szczęście.

    http://theobrominum-overdose.blogspot.com/2013/03/milka-daim-mleczna-z-karmelem-maslano.html
    Ja miałam zgoła odmienne doświadczenia z Milką Daim. Karmel był wtedy dla mnie najbardziej do przejścia, ale sama paskudna czekolada uniemożliwiała radosną konsumpcję. Jadłam tą tabliczkę na milion lat. Już wówczas miała dla mnie okropny plastikowy posmak, jak jakiś stary turbocukrowy syrop.

    1. Czyli odniosłyśmy te same wrażenia, tylko z odmiennym (przeciwnym) nastawieniem do składników. Dla mnie Milka mniam, dla Ciebie ble, dla mnie karmel ble, dla Ciebie mniam.

      Składy zapomniałam przejrzeć, zrobię to dziś. Wydaje mi się jednak, że zawartość kakao jest, tak jak na tabliczce Daim.

      Ok, sprawdziłam resztę tabliczek. Daim jest wyjątkiem, bo ma zawartość kakao. Na pozostałych (z kremem) nie widzę, jest za to wyszczególniony % zawartości mleka w proszku.

  4. Smaczna czekolada,ale tak na jedno spróbowanie:) . W Ikei kupowałam zawsze cukierki Daim i nosiłam do pracy wypchane kieszenie nimi:) . Dziewczyny były zadowolone z tych smacznych słodkości . Od 3 lat to jestem w Ikei widuje tylko batoniki a ich nie lubię ,dziwne bo to to samo co cukierek,ale w większej formie:) . Zabrali mi cukierki:(

  5. Mi Daim nie przypadł do gustu, a ta czekolada także mi kiedyś tam smakowała. Na pewno nie chcę do niej wrócić, bo wolę mieć całkiem miłe wspomnienia.

  6. aaa akurat jadłam ja… wczoraj wiec mogę na świeżo napisac moje odczucia.. więc tak czekolada słodka, karmel słodki, gryzło w gardło, ale ja nie pozwoliłam się rozpuścić kawałkom zcukrzonego karmelu na języku tylko je gryzłam więc mi smakowała, o dziwo. :)chociaż właziły i przyklejały się do zebów.. ale jadłam ją na 3 podejścia w dodatku z córką i podzieliłam się też z mężem, więc az tak dobra nie była :) Ale spróbowałam i juz wiem z czym mam do czynienia! :) jedna z gorszych czekolad milki według mnie, ale spróbowac warto :) PS jadłam kiedyś podobną z lidla

    1. Szkoda, że nie spróbowałaś kawałków Daima osobno – błeee :P A lidlowy odpowiednik widziałam, tylko jak już się zmuszać do spróbowania, to wolałam do Milki.

  7. U mnie miała wysoką notę. A potem dostałam ją na urodziny i tego… Jakbym miała ją powtórnie ocenić to byłoby słabo. Tak jak wtedy mi smakowała, tak za drugim razem ledwo ją wymęczyłam. Zarówno Daim jak i sama czekolada jakoś nie za bardzo grały. A raczej grały, ale niczym kot przebiegający po rozstrojonym fortepianie.

    1. Jak napisałaś o kocie, przypomniałam sobie siebie grającą (rzępolącą) w dzieciństwie na rozstrojonych, zepsutych skrzypcach, które skądś wytrzasnął dziadek. Kocia muzyka, tak to zawsze nazywał. Wszyscy błagali, żebym przestała.

    1. O nieee, W Snax jest za dużo Daima, a za mało czekolady. To już nie na moje nerwy.

      Nie jadłam jeszcze żadnych ciasteczek Sante :( Siostra już wysłała batona? Kiedy się spotykamy?

  8. Za spróbowanie tej milki zabieram się już chyba z 3 rok ;D nie po drodze mi do jej kupna XD

    Trochę jestem zszokowana gdyż spodziewałam sie rownież że będzie ona twarda, a tu sie okazuje inaczej :D zniechęcają mnie jedynie te kawałki „karmelu”.

    1. Kar-ble-lu. Trzy lata zwlekania to rzeczywiście długi czas. Może nie jest Ci pisane zjedzenie jej? Łee, ja tam w takie rzeczy nie wierzę :P

  9. Nie wiem czy to ja miałam wobec niej mega oczekiwania ze względu na osławiony DAIM czy jak, ale ona mnie rozczarowała swoją… banalnością. Ot mleczna z bardzo słodkim i twardym chrupaczem. Dobra, nie wiem, bo smakowała mi, ale chyba po prostu liczyłam na więcej. Wolę cukierki daim. :-)

    1. A ja wolę już nie kupować żadnych Daimów, choć klasyczna wersja pewnie kiedyś się na blogu pojawi, tak dla jaj.

  10. Wydaje mi się, że ją jadłam, ale smaku nie pamiętam jeśli tak naprawdę było… Do Daima nic nie mam, choć wolę inne słodycze, ale po tym co piszesz to stwierdzam, że by mi nie smakowała. Stary tłuszcz w czekoladzie to nie moje smaki i wolę oddzielnie zjeść Daima i oddzielnie najzwyklejszą milkę :D

  11. jadłam ją z żabki, ale kompletnie nie pamiętam jak wypadłam jedynie pamiętam jak za nią płaciłam xDD Ale dzięki owej pomyłce, którą mnie ubawiłaś we wstępie teraz mam odtworzony jej smak :) Wiesz co… inni to by skakali z radości :D Ej!? Co masz do Werther’s Original? To ulubione cukierki mojej mamy :D

  12. A zdradzisz co było przedmiotem wymiany :)? Chyba tak ogólnie lubisz Milkę (mimo iż oceny są różne) bo sporo Jej u Ciebie na blogu :)

    1. Taak, bardzo lubię Milkę i wcale tego nie kryję. Myślę, że to moja ulubiona czekolada dostępna na polskim rynku.

      Hazelnuts dostałam za klatkę dla myszek, a Daim za klatkę dla chomików.

  13. Hej! Niedawno trafiłam na Twojego bloga i gratuluję :) jest naprawde super, juz prawie wszystkie recenzje przejrzałam :) mam nadzieje ze nie przestaniesz publikować niemal codziennie :)
    Przy okazji chciałam zapytać o jakiej porze najczęściej jesz słodkości i czy myślisz ze jedzenie ich po kolacji moze zle wpłynąć na wagę? Pytam Cie jako znawcę tematu bo mi jakos najbardziej smakuje czekolada po kolacji :P

    Pozdrawiam!

    1. Dziękuję! Publikowanie codziennych wpisów utrzymam na pewno do września, jak będzie potem – przy podjęciu pracy – zobaczymy. Słodycze zawsze jem między obiadem a kolacją, co wypada w godzinach 20:30-21:30. Myślę, że po kolacji też możesz jeść, wszystko zależy od zbilansowania diety i liczby kalorii. Jeśli nie będziesz się obżerać jak dzik, który przepędził świnki z wiejskiego chlewu, to nic się Twojemu ciału nie stanie :P Zresztą NAJWAŻNIEJSZĄ rzeczą jest obserwować swoje ciało i poznać je. Jedno reaguje na jakiś produkt czy zachowanie dobrze, a drugie źle. No i tyle. Pozdrawiam, powodzenia i zapraszam ponownie :)

  14. Przyznam, że Daima nie jadłam, leży i leży ale jakoś nie mogę się do niego zabrać. Milkę jadłam, smakowała mi, co ty masz to dych drobinek, nie były najpyszniejsze, ale nie jak tłuszcz po frytkach, jeszcze odłożony na kilka lat, co to to nie haha :D

  15. Dla mnie czekolady z Daim, właściwie wszystko z Daim to zło wcielone, które planuje zamach na moje biedne zęby. Ta czekolada to zło, zło wcielone! Jadłam raz i więcej nie mam zamiaru.

  16. ja niestety/stety nie zaliczam się do osób lubiących czekolady mleczne, a tym bardziej z milki- dla mnie są po prostu za słodkie :) Aczkolwiek nie powiem- bardzo delikatne i aksamitne :)

  17. Pierwszy raz kupiłam ją chyba w Niemczech (?) w marcu tego roku, była przepyszna, serio. Tak samo pyszna jak i Milka Snax Daim. Ach… Potem nie jadłam praktycznie w ogóle czekolad, czy takich bardzo słodkich rzeczy. Hm, w wakacje znów zamarzyło mi się kupić i znów spróbować. No to okej – poszłam do sklepu, na serio czekałam, żeby zjeść… ale się zawiodłam… Zupełny inny smak pamiętałam. :C

    1. Ludzie mający porównanie między Milką niemiecką i polską mówią, że to dwie zupełnie inne czekolady.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.