Zott, Jogobella Owoce Ogrodu truskawka – rabarbar, truskawka – czarna porzeczka, wiśnia – czerwona porzeczka

Nastała jesień, a wraz z nią na polskim rynku pojawiła się limitowana Jogobella Owoce Ogrodu, zupełnie jakby producent przespał jedną porę roku i obudził się pod jej koniec, gorączkowo zastanawiając się, co począć. Wypuścić, nie wypuścić?! Wypuścić, nie wypuścić?! W końcu uznał, że jednak wypuści, wszak Jogobella jest bardzo dobrym, według mnie nawet najlepszym jogurtem dostępnym w klasycznych smakach. Ryzyko fiaska było minimalne. Nawet jeśli gapiostwo zostanie obśmiane po kątach, to i tak ludzie nowości zakupią. Z ciekawości, z żądzy spróbowania czegoś nieznanego, z sentymentu do firmy. Jogurty pojawiły się w czterech duetach: jeżyna – malina, truskawka – czarna porzeczka, truskawka – rabarbar i wiśnia – czerwona porzeczka. Ponieważ pierwszy jest podwójnym wcieleniem czystego zła, nie zdecydowałam się nawet dotknąć kubeczka. Pozostałe z radością wpakowałam do koszyka i udałam się do kasy, gdyż – czas na anegdotkę – mój Auchan jest najgorzej wyposażonym Auchan w historii sieci Auchan, w związku z czym nie znalazłam niczego, po co przyjechałam.

Zott, Jogobella Owoce Ogrodu truskawka – rabarbar (1)

Jogobella Owoce ogrodu truskawka – rabarbar

Jako pierwszą zdecydowałam się zjeść opcję truskawkowo-rabarbarową, która przywodziła mi na myśl drożdżówki z dzieciństwa produkcji mojej mamy, takie z przeraźliwie wielką ilością słodkiej kruszonki, pulchnym spodem i głównymi bohaterami pochodzącymi z ogródka dziadków. Otworzywszy ją, zauważyłam delikatny kolor różu, sugerujący, iż będzie subtelnie i słodziutko, raczej śmietankowo-truskawkowo niż po prostu truskawkowo. Barwie odpowiadał zapach, który w pierwszej chwili zdradzał same truskawki, ale po parunastu sekundach uwolnił słodki rabarbar z jeszcze ciepłego ciasta.

Zott, Jogobella Owoce Ogrodu truskawka – rabarbar (3)

W tafli jogurtu widać było wyłącznie pesteczki truskawek, ale podczas jedzenia na pierwszy plan wysunęły się duże kawałki przyjemnie chrzęszczącego rabarbaru, który na opakowaniu wreszcie wyglądał jak rabarbar, a nie jak surimi z lidlowego jogurtu marki Alpengut. Ilość i jakość kawałków roślin wpłynęła na smak, przez co Jogobella jest w pierwszej kolejności rabarbarowa, a dopiero potem truskawkowa. Jedyny poważny minus stanowi jakość rabarbaru, gdyż niektórych kawałków nie dało się pogryźć. Jako całość jogurt jest świetny, ale jako nowość mimo wszystko zbyt zwykły.

skalachi_4Ocena: 4 chi


Zott, Jogobella Owoce Ogrodu truskawka – czarna porzeczka (1)

Jogobella Owoce ogrodu truskawka – czarna porzeczka

Drugi ofiarą mą padł wariant z czarną porzeczką, która w ogródku dziadka rosła tuż przy ścieżce prowadzącej do altanki. Na początku wolałam od niej czerwoną, potem zaś smaki mi się zmieniły, choć nadal nie zjadłam twardej skórki, rzucając ją z powrotem w krzaki (ach te dzieci).

Zott, Jogobella Owoce Ogrodu truskawka – czarna porzeczka (3)

Spodziewałam się, że jogurt będzie miał ciemny kolor, ale nic bardziej mylnego. Posiadał barwę różową o nieco szarawym, przybrudzonym odcieniu. Widać w nim było kawałki czegoś ciemnego, co mogło być albo gałkami ocznymi małych kociąt, albo porzeczką (na wszelki wypadek i dla utrzymania zdrowia psychicznego stawiam na to drugie). Dzięki nim produkt pachniał wyraźnie porzeczkowo, dopiero w poniuchu zdradzając obecność truskawki. Podczas konsumpcji oba owoce czuć było wyraźnie: pesteczki truskawek chrupały, ciała porzeczek zaś stawiały lekki opór zębom (ale naprawdę lekki; były miękkie i łatwe do pogryzienia). Te drugie smakowały jak ściągnięte prosto z krzaka, świeże i dziadkowe. Nadawały słodkiemu jogurtowi lekkiego kwasku, a także upodobniały go do żurawinowego Redd’sa. Całość wyszła rewelacyjnie, choć nie obraziłabym się za większą liczbę pokaźniejszych porzeczek.

skalachi_5Ocena: 5 chi


Zott, Jogobella Owoce Ogrodu wiśnia – czerwona porzeczka (1)

Jogobella Owoce ogrodu wiśnia – czerwona porzeczka

Jogobellę zdecydowałam się zostawić na koniec, w duecie czerwonych owoców upatrując wcielenia kwachu. Prawda jest taka, że świeżych wiśni nie lubiłam nigdy, a do czerwonej porzeczki straciłam serce jeszcze w czasach przedszkolnych. Z drugiej strony zdecydowałam się jogurt kupić, bo podświadomie wiedziałam, że Zott na pewno nie wypuści kwaśnej Jogobelli.

Zott, Jogobella Owoce Ogrodu wiśnia – czerwona porzeczka (3)

Po zdarciu wieczka produktu byłam pewna, że patrzę na rodzynki, a gdy zamieszałam wewnątrz łyżeczką, że na świeżą i całą żurawinę. Wynikało to z faktu, iż w jogurcie pływały duże, okrągłe, ciemne i twarde owoce, zupełnie niepodobne do czerwonej porzeczki, a tym bardziej do zawsze występującej w formie flaczków wiśni. Z kubeczka wydobywał się podejrzany zapach, kwaśny i przypominający niedojrzałe, zielone jabłka. Na całe szczęście nie współgrał on ze smakiem, który był czysto wiśniowy, na dodatek wiśniowy w sposób jogobellowy, czyli słodki. Ciemne owoce, które znalazłam, były twarde, mięsiste, posiadały masę małych ziarenek wewnątrz, nie odznaczały się za to żadnym smakiem. Ani trochę, nic. Całość wypadła dobrze, ale po prostu słodkowiśniowo, więc nic nowego. Tajemnicze kawałki czegoś zaś nadal pozostają tajemniczymi kawałkami czegoś. Powinny albo zniknąć, albo nabrać smaku.

skalachi_4Ocena: 4 chi ze wstążką


Składy i wartości odżywcze:

58 myśli na temat “Zott, Jogobella Owoce Ogrodu truskawka – rabarbar, truskawka – czarna porzeczka, wiśnia – czerwona porzeczka

  1. Widziałam je, ale byłam święcie przekonana, że się zawiodę, bo okaże się, że nie smakują wcale inaczej niz inne Jogobelle. Zgadzam się z tobą, jak kupuje jogurt owocowy, to najczęściej Jogobelle-jest dużo owoców i jest duży wybór smaków. Jakbym miała wybierać z tych 3 wariantów, to zdecydowanie najbardziej ciekawila mnie trudkawka-rabarbar, bo mimo, iż nigdy nie jadłam samego rabarbaru, to próbowałam go w Milchreisie z rabarbarem i mi to posmakowalo.
    Jejku, każde zdanie z innej parafii, mam nadzieję, że zrozumiesz :)

      1. Bananowa, ananasowa i malinowa (z tych klasycznych, bo jest jeszcze np. Owocowa wyspa, czy 7 zbóż) ale z tych te 3 :)

        1. Bananowej nie lubię ze względu na obleśne kawałki styropianowych bananów :( Malina też odpada, wiadomo. Dla mnie top 3 to suszona morela (absolutny hit <3), zwykła śliwka i chyba kiwi.

      1. Truskawka. Czoko nienawidzi truskawek. A przy okazji nie odpisuje na komentarze, bo prawdopodobnie nigdy nie wchodzi na recenzje, które już skomentowała ;)

        Czemu nie lubisz żurawiny i moreli? Żurawiny może, bo kwaśna. Ale morele?

        1. Morele są dla mnie za bardzo papkowate, podobne jak śliwki, ale do nich się w tym sezonie przekonałam :) a żurawiny to nie lubię suszonej, takiej zwykłej to nawet nigdy nie jadłam :)

      2. Dobre pytanie Zuzuzozo.
        I też (jak czeko) twierdzę, że są one za zwykłe. W dodatku Jogobella znajduje się na mojej czarnej liście jogurtów.

  2. Owocowe jogurty to zupełnie nie moje klimaty, ale mając okazję się zapytam: czy kupujesz dalej jogurt pitny Jovi 0% waniliowy? Jaaakiś czas temu go opisywałaś i po twojej recenzji próbowałam go znaleźć, ale w żadnym sklepie go nie widziałam :/

    1. Nie kupuję, bo jest tylko w Almie, a Almę mam daaaaaleeeeeko i nie chciałoby mi się jeździć po jeden, na dodatek drogi jogurt.

  3. A ja nawet nie zwróciłam na nie uwagi w sklepie i żaden z tych smaków mnie nie przekonuje. Słodkich jogurtów w ogóle nie lubię, o podwójnych smakach tym bardziej. Tylko to porównaniu do żurawinowego Redds’a brzmi ciekawie i ciężko mi je sobie wyobrazić :P

        1. Ja prawie o niczym nie pamiętam, więc wszystko, co ważne, zapisuję sobie w telefonie albo w notatniku na laptopie.

  4. Nie lubię takich jogurtów (który raz to już piszę? staję się monotematyczna!) i właśnie najbardziej te niezidentyfikowane kawałki czegoś (i cukier) mnie w nich dobijają.
    Jeśli ogólnie o te jogurty chodzi to ja nawet nie ogarniam, jakie smaki są, jakie się pojawiły, więc… :P Połączenie truskawka-rabarbar spróbowałabym, ale np. w czekoladzie (nie wierzę, że to piszę).

  5. ufff… myślałam, że będzie gorzej, naprawdę. Nie jadłam ich i nie zamierzam kupować, widziałam, ale uznałam, że kolejny raz na zmienione opakowanie nie dam się naciągnąć xDD Ale dzięki Tobie już będę mogła plotkować: A wiecie… słyszałam, że te nowe Jogobelle… ( byle tylko trzymać się od czerwonej twarzy z daleka! :O) :D

    1. Opakowania niezmienione, tym razem to prawdziwa nowość. W dodatku tania, więc śmiało kupuj, przynajmniej nie będziesz się musiała martwić o czerwoną twarz :D

      1. hahahaha, wolę kiśle xDD Wybacz, ale naprawdę Twoja recenzja zaspokoiła moją ciekawość, a kiedyś przepadałam za jogobellą i mnie już parę razy rozczarowała, nie chce jej hejtować :< Zresztą za późno przeczytałam twoją recenzję i już nie mogłabym napisać czystym językiem od siebie, nie daj Boże mój mózg zakodował to wszystko i odtworzyłby przy pisaniu! Nie chcesz mnie chyba o bordową twarz przyprawiać :D

  6. Już jakoś rok minie odkąd wyszłam z takiej „jogurtowej – przecukrzonej” fazy. I chyba z tego się cieszę. xd Uczucia w odczuwaniu smaków mam też zupełnie innych. Uf, uf. :D

    1. Rany, co ja tu na tworzyłam. xd
      Uczucia w odczuwaniu smaków mam też zupełnie inne*
      Coś mi chyba ten mróz i mózg przymroził. :D

  7. No ja nie wiem XD
    Tej jogobelli na 89% nie spróbuję, gdyż nie lubię jogurtów. A już w szczególności smakowych XD Także, nope, nie dla mnie :* :)

    1. Normalnie napisałabym, że to dobrze, bo więcej zostanie dla mnie, ale ja też nie planuję powtórek.

  8. Gdy miałem fazę na rabarbar, jadłem go codziennie. Śniadanie bez 200g badyli nie istniało. Dobre to cholerstwo jest. Szkoda tylko, że przy rwaniu kawałków te wszystkie strzępy zostają w zębach. I gdybym miał kupić taki jogurt, to nawet bym do niego nie podszedł. A czy kupię po recenzji? Wątpię.

    Porzeczki natomiast, po owsiankach, mają u mnie czerwone światło. Widziałbym je w jogurcie dwukomorowych, tylko, że tam pewnie musiałby być napakowane chemią by się nie zeschły.

    1. Mi ze strzępami w zębach kojarzy się świeży ananas (dlatego go nie jem) i źle przygotowane szparagi.

  9. U mnie czekają na zjedzenie, ale na blogu ich raczej nie będzie ;) Cieszę się, że Joobella zwiększa ofertę smaków, ale i tak nigdy nie dorównamy Niemieckiemu Zott :(

    1. Nic mi nie mów o niemieckich jogurtach, bo nie zasnę z irytacji. Dotyczy to zwłaszcza Mullera i Ehrmanna.

  10. Mnie natomiast najbardziej zainteresował wariant jeżyna-malina, ale nie na tyle by kupić ;p zresztą ostatnio mało mnie interesują jogurty/deserki w plastikach. Słoiczki to moj ostatni hit ;)

    1. To byś się dogadała z velą, ona też jest słoiczkowa panienka.

      Btw, jutro się wybieram do Kauflanda, a nuż Cię tam spotkam. Tyle że nie wiem, jak wyglądasz :D

              1. Łe, Aldi i tak mnie nie podnieca. Strasznie tam drogo.

                P.S. Szukałam w Kauflandzie tych Koali Wedla, ale nie widziałam.

                1. Drogo? Najtaniej nie jest, ale drogo też raczej nie… Np. takie Schogetteny były za 2,99 zł, a w Biedrze chyba za ponad 3 zł są. Mnie tam przerażają gramatury, są raczej większe niż normalne, przynajmniej takie miałam wrażenie, bo na razie wstępnie obadałam ofertę.

                  Dzięki za info, mam nadzieję, że za jakiś czas się pojawią też we Wro :)

                    1. Jest cała półka Ritterów, nawet seria bio, bez laktozy i wiosenne, letnie oraz zimowe limitki.

  11. W sumie to teraz sobie przypomniałam, że rzeczywiście były tam Ritterki – te małe w wielopaku. Ale 100-gramówek nie widziałam. W którym ty to Aldim widziałaś?

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.