W recenzji Milki Collage Caramel wspomniałam, że nowa czekolada od fioletowej korwy otrzymała drugie miejsce w konkursie na najobrzydliwszy opis słodycza, przez producenta zostając nazwana „wyrobem cukierniczym”. Zapowiedziałam również, że niedługo zdradzę, jaka to pyszność stanęła na pierwszym miejscu podium, przywdziewając złotą i błyszczącą koronę.
Ciacho
Dzisiejsza recenzja jest uhonorowaniem pierwszego miejsca we wspomnianym we wstępie konkursie, a jednocześnie spełnieniem marzenia o spróbowaniu czegoś w rodzaju Moon Pie i drugą szansą daną firmie Dan Cake. Wcześniej na blogu zaprezentowałam zakupione w Żabce Brownie, które było całkiem smaczne, ale absolutnie nie przypominało amerykańskiego ciasta. I to by było na tyle, jeśli chodzi o doświadczenie z ową firmą. Wiem, że w asortymencie posiada jeszcze muffiny, bułeczki, ciasta i inne workowe słodycze, ale jakoś nigdy nie miałam okazji ich próbować. A nawet jeśli miałam, to nawet o tym nie wiem.
Do zakupu Ciacha podchodziłam ambiwalentnie. Z jednej strony kusił mnie jego wygląd i perspektywa wyrobienia sobie opinii o producencie, z drugiej zaś obrzydzał i odstraszał opis. W efekcie produkt brałam i odkładałam wielokrotnie. Za każdym razem, gdy odwiedzałam Leclerca, szłam do działu śniadaniowego i medytowałam. Wziąć, nie wziąć? Wziąć, nie wziąć? Aż pewnego dnia uznałam, że raz kozie śmierć i biorę. W ten oto sposób stałam się posiadaczką… „ciasta biszkoptowo-tłuszczowego”.
Gdy wyciągnęłam słodycz z opakowania, od razu pomyślałam o Kinder Delice. Ciacho bowiem nie jest niczym innym, jak tylko jego okrągłym odpowiednikiem. Oba są bardzo lekkie, wykonane na bazie ciemnego biszkoptu, przełożone jasnym kremem, okryte cienką i pękającą czekoladą, a także przeznaczone do trzymania na zwykłej półce, z daleka od lodówki. Z podekscytowania tym odkryciem zapomniałam nawet, że wcale nie lubię Kinder Delice (ani ciastek z kremem leżących poza lodówką), preferując Mleczną Kanapkę, Maxi Kinga i w dalszej kolejności Kinder Pingui.
Ciacho jest dokładnie takie, na jakie się zapowiadało. Lekkie, kruche, delikatne. Na wierzchniej warstwie czekolady ma ślady po wtłaczaniu nadzienia (zapewne tłuszczowego), pod spodem zaś sam biszkopt, bez czekoladowej osłony. Pachnie tak samo, jak wygląda, czyli obłędnie. Słodko, subtelnie, a jednocześnie wytrawnie kakaowo. Początkowo myślałam, że ciemny biszkopt jest tym samym tworem, z którym miałam do czynienia podczas jedzenia Brownie, ale nic bardzie mylnego. Jest leciutki jak piórko i puszysty, choć tłustawy w dziwny sposób. Pomiędzy jego warstwami skrywa się idealnie biały krem, lekki i miękki, nie zaś tłusty i gęsty jak w tanim ptysiu z zapyziałej cukierenki pana Zenona.
Produkt jako całość wypada bardzo ciekawie, a już na pewno urzekająco wizualnie (przypomina miniaturowy torcik weselny). Nadzienie wcale nie jest tłuszczowe (zresztą skład mówi, że tłuszczowa jest polewa), raczej wykonane na bazie wody i delikatnego, słodkiego, mlecznego kremu. Przypomina domową bitą śmietanę. Otaczający je biszkopt jest lekki i smaczny, choć podejrzanie tłusty. Zdecydowanie najmniej zachęcającą część Ciacha stanowi polewa, która jest po prostu zjadliwa. Plastelinowa i tłusta, odrobinę stłumiona w smaku. Gdyby popracować nad jej jakością, słodyczowi przyznałabym pięć chi, bo naprawdę miło mnie zaskoczył. Nie był ani za słodki, ani mdły. Warto było po niego sięgnąć.
Ocena: 4 chi ze wstążką
A ja na początku myślałam, że będzie unicorn ;D ale rzeczywiście, pierwsze moje skojarzenie, to było Kinder Delice, które jest jedynym wyrobem kindera ,którego nie lubię :p Przy czym ta nazwa,,, cukrowo -tluszczowa”.Choc mówisz, że to wcale takie tłuste nie jest… No cóż, zobaczę, zastanowię się, jak gdzieś je zobaczę, bo jak na razie to w Leclercu nie rzuciło mi się w oczy :)
W Leclercu jest od niedawna, przez długie lata go nie widziałam. Leży w dziale z pieczywem obok dwóch innych produktów Dan Cake: Brownie oraz jakichś suchych ciastek, których nawet za darmo bym nie chciała :P
Wygląda smacznie, choć smakowo mnie nie pociąga :D Kinder delice podobnie jak Ty za bardzo nie lubię, a mój ranking kinderowych kanapek przedstawia się tak: Kinder pingui (wersja z kokosem), maxi king i ewentualnie mleczna kanapka :)
Ojej, dla mnie Mleczna Kanapka to absolutny numer jeden, jako drugi idzie Maxi King (którego na początku nienawidziłam!), dopiero potem Pingui.
Kiedyś na szybko wpadłam do mamy, pytając, czy ma jakieś ciastka i… uraczyła mnie tym, mówiąc, że pyszne. Właściwie skończyło się na jednym gryzie, bo coś mi w tym nie pasowało, ale co dokładniej to nawet nie kojarzę.
Producent to mistrz marketingu po prostu… wyrób tłuszczowy, mm brzmi zachęcająco!
No, no. Ja niecierpliwie cekam na produkt, który zajmie trzecie miejsce, skoro Ciacho ma pierwsze, a Collage drugie :D
Ostatnio rozmawiałam z koleżanką, że słowo 'tłuszcz’ na żadnym produkcie po prostu nie brzmi dobrze, nawet, jeśli jest to zawartość % w śmietanie. Producenci Dan Cake chyba nie wzięli tego sobie do serca xD
Przespali lekcje o skutecznym reklamowaniu ;)
Ciasto tłuszczowe oO Dobry boże, chyba ktoś spał podczas wykładu z marketingu. Od razu wyobrażam sobie biszkopt z którego leje się olej z nadzieniem ze słodkiego smalcu. Smak jak widać dobry, ale zdecydowanie powinni popracować nad promocją i nazewnictwem
Haha, właśnie napisałam to wyżej Zofiji. Marketing rewelacja.
zgadzam się całkowicie.. polewa sztuczna, krem najlepszy w całości, a biszkopt.. hmm miękki ale słodki.. i ma taki sztucznawy posmak ;)
To ja wczoraj jadłam lepszą tartaletkę :P Cudo, mówię Ci, a jak ja mówię, że cudo to naprawdę takie było :)
Wierzę ;* Paluszki mnie świerzbią, żeby coś Ci napisać, ale Ci nie napiszę :P
;) zamówiłam podobną w tesco, dzisiaj przyjdzie z zakupami, jak będzie chociaż trochę tak dobra jak tamta to dam Ci znać :) Bo tamtej na razie nie znalazłam nigdzie :(
Hej, polecam Ci teraz w Biedronce wchodzą dwa ciasta – makowe i karmelowe właśnie od DanCake. Pierwszego nie próbowałam, za to drugie (przynajmniej dla mnie) obłędne, wilgotne, nie przesłodzone. Plus skład jest całkiem przyzwoity. Oferta tygodniowa.
Widziałam w ulotce i w pierwszym odruchu pomyślałam: „A może by tak…”, ale potem zobaczyłam gramaturę i zrezygnowałam. Trzecia szansa dla Dan Cake będzie chyba w formie muffina, jak już go znajdę.
To się podzielisz z rodziną albo z ptaszkami. Poza tym ma waznosc do 24.12.
Nie będę dawać ptakom, bo mi potem w ramach wdzięczności srają na parapety i balkon. Nie lubię ptaków :P
no powiem tak ze smak wydaje mi sie jakis oczywisty ale i tak wyglada smacznie :D
Smak jest TŁUSZCZOWY, więc tu nic nie jest oczywiste :D
Zdecydowanie to nie był mój smak, nie kupię go ponownie ;/ Było w tym ciastku coś takiego co spowodowało, że nawet go nie dokończyłam. To ten rodzaj łakoci „na biede” jak już nic innego do kawy nie ma :P
Dobre określenie. Ponieważ nie przepadam za Kinder Delice i podobnymi wyrobami, raczę się nimi „od biedy” :)
Zgadzam się z tb. ;) Myślałam, że będzie unicorn. :D Również miałam pierwsze skojarzenie z Kinder Delice jak to ciastko wyjęłam z opakowania. ;) Za Kinder Delice również nie przepadam. ;) To ciastko miałam okazję niedawno próbować. Mi też smakowało. ;) Takie lekkie i słodkie. Czekolada bardzo dobra jak i krem. Wszystko idealnie jak dla mnie. ;) Mięciutko i pysznie. :D
To ile byś mu dała chi?
6 lub unicorn. ;)
Ostro lecisz :P
Jak tak na niego patrzymy to wydaje nam się znajomy ale ręki sobie uciąć nie damy. Nawet jeżeli go kiedyś próbowałyśmy to i tak smaku nie pamiętamy, więc raczej lepiej do tego ciacha nie wracać :)
Zdrowe to ono nie jest, do Waszego profilu nie pasuje. Zwłaszcza z tym TŁUSZCZOWYM w nazwie :P
Kiedyś często je widywałam w Polo, ale jakoś nigdy się nie skusiłam. Wygląda fajnie, ocena też przyzwoita, ale ..i tak się chyba nie skuszę :D
Nawet nie wiem, czy mam taki sklep. A jak mam, to gdzie stoi.
hahahaha jadłam, ale twojej recenzji bym nie przebiła :D Jak dobrze, że nie ,,notkatkowałam” xDDD A poza tym planujesz jeszcze jakieś recenzje od dan cake? :) Może pojedyńczej bułeczki maślanej? Też były w ofercie i promocji ^^
Jak będą, to jasne! Każda firma ma trzy szanse, a Dan Cake wykorzystał dopiero dwie :)
hahaha i to mi się podoba :)
Kiedyś jadłam podobne albo to samo ale pod inną nazwą i dla mnie było sztuczne w smaku… czułam dziwny „posmak”, którego nie da się osiągnać w warunkach domowych.. Nie wiem czy wiesz co mam na myśli.. np. sos we wszystkie gotowych dania ze słoika(fasolka w sosie pomidorowym, ciecierzyca itp.) ma taki charakterystyczny posmak.. tak samo takie gotowe ciacha :P
Niestety nie wiem, co masz na myśli. Ciastko rzeczywiście miało posmak, ale fasolę w sosie pomidorowym z puszki z Tesco UWIELBIAM i nie czuję w niej nic dodatkowego i podejrzanego :P
Miałam na myśli słoikowe dania :)
Inaczej… Wiem, co masz na myśli, ale tego nie rozumiem, bo nie jadam dań ze słoika i nie wiem, o jaki posmak chodzi. Teraz rozumiemy się dobrze? :D
Nie jadłem, ale tak mi się dobrze skojarzyło, że aż nabrałem ochoty. Oczywiście chodzi mi o wygląd zewnętrzny :) A skojarzyło mi się z dietetycznym ciastem marchewkowym, które dla równowagi oblałem czekoladą :D Mnóstwo kalorii i jeszcze więcej rozkoszy podniebienia!
Marchwiaka jadłam tylko w wykonaniu mamy mojego byłego chłopaka. Przepadłam w momencie, w którym go spróbowałam. Do końca świąt nie jadłam niczego innego.
Opakowanie – od razu mam przed oczami chemiczny, wstrętny biszkopt, zdjęcie wnętrza – choć wygląda nieźle nadal mam przeczucie, iż będzie to wstrętny chemiczny biszkopt, oczywiście z obrzydliwym kremem.. Jak bardzo się pomyliłam, nie spróbuję – to wiem na pewno, ale dobrze wiedzieć jak smakuje. Co do kanapek, to mleczną też lubię i Pingui chyba też (wieki nie jadłam :D)Delice i tak zawsze trzymałam w lodówce, zaraz co?! To jej nie trzyma się w lodówce? :D
Pewnie, że nie trzyma się Delice w lodówce :P W sklepie leży na zwykłych półkach. Poza tym wystarczy spojrzeć na zalecenia na opakowaniu.
Po recenzji poczułam się zachęcona, jednak jedno spojrzenie na skład mnie i mój entuzjazm obniżył się do zera…~~
Opis nie lepszy :P
Oj, to tylko opis. I nie śmiejcie się, bo jeszcze się biedne Ciacho obrazi ;>
Ciastko tłuszczowe, będąc w stokrotce pamietam jak się nad nim zastanawiałam, ale nazwa i forma skutecznie mnie od tego pomysłu odwiodły :)
No widzisz, a mnie odwodziły, odwodziły, aż wreszcie kupiłam. Chociaż przyznaję, że wzięłam je raczej dla śmiechu i ciekawej recenzji.
O nie, takie ciacha zdecydowanie nie dla mnie. Nazwa jednak wydaje się być trafna :P
Niee, z „tłuszczowego” powinno kapać olejem.
Nie mogę, muszę, nie wytrzymam. Opakowanie aż samo się o to prosi. Uwaga: dowcip usłyszany w warsztacie samochodowym, gdzie panuje specyficzna atmosfera. Wydłużony opisami, bo oryginał zająłby linijkę tekstu ;)
Jedzie sobie Syrenka krętymi uliczkami, mijając to kolejne mieściny. Nagle rozlega się pisk. Duma PRL staje dęba, bo musiała gwałtowanie wyhamować. Przed nią, nie zważając na zagrożenie, leży sobie na drodze kupa. Tak, kupa. Dochodzi do wymiany zdań:
S: Te! Kupa! Coś ty, ślepa?! Suń się z ulicy jak samochód jedzie!
K: Jak ty jesteś samochód, to ja jestem ciacho!
Przy 7 days’ach i ichniejszym wyrobie, mówiłem, że lubię takie plastikowe/ plastelinowe polewy. Są cholernie sztuczne, dalekie od czekolady z tabliczki, ale są… no kurde, dobre. Plus, że nadzienie nie jest twarde, tzn. pod naciskiem palców i zgniatania kawałków (i tak nie wierzę, że nie ściskałaś) nie trzyma się twardo kupy, a rozpływa jak wnętrzności sadystycznie torturowanego chrząszcza*.
Powiem tak. Od pewnego czasu staram się jeść słodycze, których smak jest wart tego by przebiec po 5 minut dłużej w tygodniu, albo obciąć ww z następnej doby. Opcja „e, niech będzie to” powoli przestaje istnieć. Ciacho wygląda na coś takiego, co mógłbym włączyć w bilans, dokładając kilku kilometrów. Nie mówię, że na stałe, bo Oreo nie przebije :P, ale raz? Czemu nie.
* porównanie przypadkowe
Nieeeee :D To jeszcze gorsze niż opis Ciacha. To znaczy tego z mojej recenzji.
Oczywiście, że ściskałam. Tylko jedną sztukę, ale jej nie wzięłam (co za chamstwo :P). Ciacho Dan Cake w porównaniu z torcikowymi 7 Daysami to unicorn smaku, nie przekonasz mnie, że 7 Daysy są dobre. Brr.
Zazdroszczę postanowienia i obym doszła do takiego samego! Do końca roku będę miała więcej słodyczy niż kiedykolwiek. Wczoraj aż nie mogłam ze stresu zasnąć (że nie uda mi się zjeść, że terminy, że w tyłek pójdzie itd.).
Kiedyś miałam to w łapkach, bo fajnie wyglądało, ale jak spojrzałam na skład…nieee :P
Eee, czasem takie paskudztwa jadasz ;)
Jadam, ale to ma wyjątkowo straszny :D
oj takie smaki totalnie nie dla mnie.. wolę coś upiec :D
Tak też przypuszczam ;)
Gdybym coś teraz jadła to oplułabym ekran z tej nazwy produktu. :DDD
Napowietrzane opakowania z jeszcze bardziej napowietrzonymi, czy kij wie co, ciachami to zdecydowanie słodycz (?) nie dla mnie. Fujka! :D Takie jakby tykające, napowietrzone bombowce.
Ej no, tak źle nie jest. Smaczne to Ciacho :)
Wygląda ciekawie:) jak murzynem przełożony lekkim kremem:)
Jest delikatniejsze od murzynka. Jak dziecko złapie w rączkę, od razu rozwali.
Czyli nie dawać dziecku bo grozi praniem i myciem go:)
I nadmuchiwaniem, jeśli mówimy o ciastku :D
Jednym słowem dobre ale za słodkie dlatego ze mam problem z cukrem i nie mogę spożywać tak słodkich ciach aczkolwiek lubię je jeść dlatego moja ogólna ocena to 7/10 chujowe
Cooo? :D