Nature’s Bakery, Fig Bar Gluten Free Raspberry

Bezglutenowej przygody ciastkowej ciąg dalszy. Po zaprezentowaniu Fig Bara Pomegranate oraz Blueberry przyszedł czas na trzeci owoc: malinę. Wariant ów otworzyłam podczas posiedzenia z jagodowym, dzięki czemu zyskałam lepszy ogląd co do kwaśności, słodyczy, smaku i zapachu obu.

Natures Bakery, Fig Bar Gluten Free Raspberry (4)

Fig Bar Gluten Free Raspberry

Nie lubię malin, o czym wie każda osoba odwiedzająca mojego bloga, a czasem wydaje mi się, że w ogóle każda osoba mająca ze mną do czynienia, albowiem tak jak od niektórych promieniuje smród skisłych skarpet lub delikatna nuta waniliowych perfum, tak mnie otacza aura niechęci do małych różowych szatanów. Gdy idę ulicą, to po prostu widać. Kiedy restauratorzy wiedzą, że przyjdę do ich lokalu na obiad, wyrzucają z karty wszystko, co ma choćby kroplę soku z malin. Kiedy idę do lodziarni, tego samego dnia rano kuwety z różowym pomiotem są opróżniane. Kiedy odwiedzam perfumerię, odpowiednie flakony lecą przez okno, rozbijając się w trzaskiem o chodnik. I tak dalej, i tak dalej. W tradycyjnym Fig Barze malin jednak nie wyczułam, co pozwoliło mi dokończyć konsumpcję i wystawić pozytywną ocenę. Czy przedstawiciel serii Gluten Free cokolwiek w tym pozytywnym układzie zmienił?

Natures Bakery, Fig Bar Gluten Free Raspberry (5)

Wyciągnęłam ciastka z nieco brzydszego od wariantu Blueberry opakowania i zobaczyłam to samo, co w poprzednie wieczory, czyli dwie blade i niewypieczone figowe bryłki (czego nie oddają zdjęcia), które aż proszą się o mikrofalizację. Na szczęście już wiem, że trzeba je potraktować dwudziestoma sekundami, po których poparzę sobie opuszki palców, na nieszczęście zaś czuję, że konsumpcja nie będzie łatwa, bo produkt pachnie świeżymi i kwaśnymi malinami. Jego dżemorowe wnętrze jest nieprzeniknione, czarne jak kopyta szatana, czyli tradycyjne, charakterystyczne dla serii Gluten Free.

Natures Bakery, Fig Bar Gluten Free Raspberry (6)

Po pogrzaniu twardy dziegieć zmienia się w miękką malinową konfiturę do herbaty, zdradza również pierwiastek konfitury różanej. Niestety, jest potwornie kwaśny, jak to świeże owoce z ogródka. Wrażenie równoważyć próbuje delikatny i słodki chlebek, który sam w sobie ma u mnie unicorna smaku i unicorna konsystencji, ale w starciu z maliną przegrywa niemal wszytko, nawet życiodajny karmel i orgazmiczne masło orzechowe. Tu więc pojawia się dylemat: jak produkt ocenić? Z jednej strony mam wspaniałe ciasto z blachy, z drugiej środek o smaku owocu, którego nie lubię. Ostatecznie przymykam oko i wystawiam naciągane 5 chi, bo to jednak Fig Bar, którego mogłabym jeść nałogowo. Jednocześnie mam nadzieję, że doczekam dnia, gdy wstrętna malina zostanie zastąpiona cudowną truskawką.

skalachi_5Ocena: 5 chi


Skład i wartości odżywcze:

Natures Bakery, Fig Bar Gluten Free Raspberry (2)

37 myśli na temat “Nature’s Bakery, Fig Bar Gluten Free Raspberry

  1. Wstretna malina? Male szatany? Jak I moje malinki szykujemy ma ciebie zamach, wiemy just gdzie mieszkasz!!
    A jak w ogole, to ciesze sie, ze ci nice skrecilo buzi, maliny nice gryzą :D
    A jak w ogole, to jak dzisiaj probuje pomegranate, ale sie ciesze! A maliny sprobuje pray najblizszej okazji :**

  2. Ja akurat maliny lubię, więc wolałabym tą malinowość czuć :p Jednak te fig bary nieprędko zapewne pojawią się w Polsce, więc dobrze, że Tobie smakują, skoro je zdobyłaś ;)

  3. To ja wolę malinę w słodyczach niż truskawkę ( uprzedziłam się do niej po wizycie w chłodni gdzie przyjmowali truskawki) . Fajny Fig Bar słodki chlebek i kwaśny dżemor:)

      1. Pani na kontroli jakości przepuszczała na OK całe partie zgniłych .zapleśniałych owoców i to szło do płukania i robiona była z tego pulpa do jogurtów itd

        1. Tak myślałam. Niedawno oglądałam filmik z podobną sytuacją, ale robili pulpę z malin. W jej skład wchodziła nie tylko pleśń, ale i tonące osy.

  4. Oho, malina 5 chi. :P
    „Kiedy malina zostanie zamieniona truskawką”? A przypadkiem nie ma truskawkowych fig barów? Znaczy, w Polsce nie, ale wydaje mi się, że w internecie coś tam widziałam.

  5. „Jednocześnie mam nadzieję, że doczekam dnia, gdy wstrętna malina zostanie zastąpiona cudowną truskawką.” – bluźnisz moja droga, bluźnisz :D Mi ten smak wydaje się być idealny.

  6. Opakowanie mają brzydsze niż zwykłe Fig Bary, za to same ciastka prezentują się lepiej, jasny z ciemnym wygląda o wiele lepiej :D Gluten jeść mogę więc nie narzekam, że nie ma ich w Polsce, jeszcze nie zdążyłam zakochać się w dostępnych u nas, więc tym bardziej nie ubolewam nad niemożliwością podziwiania ich na sklepowych półkach i poznawaniem nowych smaków XD

  7. Jesteś dzielna, gratuluję, takie poświęcenie :3 I moje ukochane malinki, ech… Jakbym miała wypić kawę korzenną z miętowym aromatem chyba umarłabym na miejscu xDD

    Oj… te figbary będą mi się przez Was śnić po nocach xDD

  8. O! Malinki i piątka chi, super! Nie jadłem, ale jak będę w sklepie, na pewno kupię. Łapka w górę! :)

    Poważniej:
    Grzech główny to stawianie paskudnej truskawy nad malinę. Niech i ona nie będzie wyjątkowo wysokich lotów, niech i będzie skarpetką wypraną w kostce Białego Jelenia. Ale i tak, ta mydlana popelina, smakiem wygra z truskawką, z pola odświeżacza do WC, trutki na szczyry i środka do usuwania tłuszczu z piekarnika.

    Śmiem twierdzić, że rynek ma więcej zepsutych (nie oddających prawdziwości smaku) truskawek niż malin. Choć fakt, mogę być ociupinke uprzedzony.

    P.S. Jedną owsiankę z Lidla kupiłem. Może przełamie stagnację wśród zalewajek. Nawet nie wiedziałem, że maja tyle wariantów. Granatu nie spotykałem u konkurencji. Termin otwarcia mija za 10 lat, ale pewnie w przeciągu dwóch tygodni zdetonuję bombę ;)

    1. Nie dogadamy się z tymi owocami. Nie wiem, jak można lubić maliny, nie mówiąc już o przedkładaniu ich nad inne ogródkowe skarby. Ale powiem tak: Ty byś wyżerał swój koszyczek malin, ja truskawek, przynajmniej byśmy się nie pobili :D

      Jesss! Czekam zatem z niecierpliwością.

  9. „…tak jak od niektórych promieniuje smród skisłych skarpet” – niesamowicie mnie ten fragment rozbawił! :D Choć ostatnio miałam w Polskim Busie z takowym do czynienia, co już nie było tak zabawne.

    Ach te fig bary, chyba jestem jedyną, której nie zachwyciły.

    Owsianki, jogurty, zdrowe batoniki… Kiedy wreszcie powrót do prawdziwych słodyczy!? : >

    1. O smrodach zawsze się lepiej czyta, niż je wącha. To stara nosowa prawda, którą głosili tybetańscy mnisi :D Poniedziałek, wtorek, piątek czekolady. Sobota lody. Git? ;>

  10. A propos Twojego braku uwielbienia malin, bardzo lubię maliny. Wręcz uwielbiam. Zwłaszcza te, które zrywałem pod płotem sąsiadów mojej babci. Maliny były sąsiada, ale wisiały po stronie babci, więc smakowały wyśmienicie. Były przepyszne. Potem już nie jadłem dobrych malin. Z truskawkami to samo. Jak rosły i musiałem się po nic schylić, otrzepać z piachu i szybko biec… były wspaniałe. To samo z jeżynami. Jak rosły pod lasem i zrywanie ich groziło pościgiem kosyniera na ukrainie. Smakują mi jak o nich wspominam. Gdy po nie sięgnę do papierowej lub plastikowej foremki… czar pryska.

    1. Oczywiście masz rację. Ja też najlepsze gruszki w moim życiu jadłam, gdy je ukradłam kościelnemu z drzewka, które wystawało poza ogród. Przyjaciółka u boku, trampki na nogach i bieg co sił, żeby nikt nas nie złapał. To smak wspomnienia.

  11. Ja zjadłam dopiero jeden figowy, ale mnie nie powalił na kolana.
    Mogłam go podgrzać i zobaczyć. No trudno, zjadłam jeden kawałek, drugi został w moim drugim mieszkaniu, więc nim do niego dojadę pewnie obrośnie pleśnią :D

  12. Kurczę, ta bezglutenowa wersja mi narobiła takiego smaka, że chyba zaraz zjem jednego :D I wiesz co? Chyba też wolałabym wersję z truskawką niż maliną.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.