Elah Dufour, Novi Nocciolato Gianduja

Po zaprezentowaniu Novi Nocciolato Bianco oraz Novi Nocciolato al Latte nie pozostaje mi nic innego, jak tylko opublikować recenzję trzeciej, ostatniej już tabliczki przywiezionej przez tatę z Włoch. Pierwsza z nich wydała mi się przeciętna, gdyż zabrakło jej smaku prawdziwej białej czekolady, druga poprawna, ale nadal zbyt delikatna, odnośnie trzeciej zaś nie miałam żadnych przypuszczeń. Skład zbliżony do al Latte, podobna zawartość kakao, wyższa kaloryczność i opis „Gianduja”, mimo iż w środku nie ma żadnego kremu. Wszystko to wydawało się co najmniej podejrzane.

Elah Dufour, Novi Nocciolato Gianduja (1)

Novi Nocciolato Gianduja

Przystępując do otwarcia ostatniej włoskiej bohaterki, spodziewałam się powtórki z rozrywki. Podejrzany zapach, mięsiste kotki, mleczna czekolada bez wyraźnego smaku, pierwszoplanowe orzechy (które, jakby dla potwierdzenia hipotezy, stanęły tu na pierwszym miejscu składu). Kiedy jednak udało mi się oswobodzić tabliczkę ze sreberka, musiałam przyznać, że się myliłam. Czekolada rzeczywiście była gruba i wypełniona orzechami (po trzy-cztery sztuki na kostkę), ale zdecydowanie ciemniejsza od poprzedniczki i bardziej zniszczona wysoką temperaturą, co sugerowało inną konsystencję. Skądinąd interesujące jest to, że choć wszystkie trzy Novi swoje w drodze do Polski przeszły, żadna nie poszarzała ani nie pokryła się nalotem jak Milki czy Wawele. O czymś to świadczy!

Elah Dufour, Novi Nocciolato Gianduja (6)

Nocciolato Gianduja swą wyższość nad siostrą zdradziła już w zapachu. Podczas gdy tamta prezentowała kwaśny orzech, ta orzech świeży i zmieszany z czekoladą, jak choćby w Toffifee. Nadal jednak wyglądała na zwykłą mleczną tabliczkę wypełnioną laskowym dobrodziejstwem (choć nie byle jakim, bo twardym, chrupiącym, nawilżonym i ponownie wielkim jak z Czarnobyla).

Elah Dufour, Novi Nocciolato Gianduja (2)

Kiedy wzięłam w palce pierwszą kostkę, poczułam, że lekko się topi, zostawiając na opuszkach bagnisty ślad. Oho – pomyślałam – coś się zaczyna dziać. Pierwszy gryz utwierdził mnie w przekonaniu, że czegoś takiego nie jadłam nigdy. Konsystencja czekolady była jak… nie, to w ogóle nie była czekolada. To zastygły krem, zamarznięta Nutella, skamieniałe nadzienie orzechowe. Wtedy też zaczęło mi świtać, że ma z tym coś wspólnego owa tajemnicza gianduja (z którą do tej pory nie miałam do czynienia). Szybki research w internecie i już wiedziałam, czym ona jest. Rajem.

Elah Dufour, Novi Nocciolato Gianduja (4)

Trzecia z czekolad Novi miała mi zapewnić poprawną rozrywkę bez większych emocji, a także szybkie zdjęcie z listy kolejnego słodycza. Nic z tego. Nie dość, że poświęciłam aż dwa wieczory, by zjeść całość, to jeszcze oddałam jej serce. Uwiódł mnie wyraziście kakaowy smak (bez udziału mleka, które w składzie widnieje), zapach i świeżość orzechów, ale najbardziej konsystencja. Czekoladowo-orzechowy krem w stałej postaci, częściowo odtłuszczona, również czekoladowo-orzechowa margaryna. Nocciolato Gianduja jest stadium przejściowym pomiędzy zupełnie kremową i niestety bezsmakową Nocciolato Bianco, a zwykłą twardą i nazbyt delikatną Nocciolato al Latte. Powiedzieć, że jest rewelacyjna, to powiedzieć za mało. Na pewno jest strzałem prosto w mój gust i spełnieniem marzenia o jednym wielkim kremie zaklętym w czekoladę i wypełnionym idealnymi orzechami. Tato spisał się na medal.

skalachi_5Ocena: 5 chi ze wstążką


Skład i wartości odżywcze:

Elah Dufour, Novi Nocciolato Gianduja (3)

47 myśli na temat “Elah Dufour, Novi Nocciolato Gianduja

  1. Hahah, dobry tata, koniec koncow czekolada cie nie zawiodla :) ale jest ciekawa. Rajska czekolada….mi sue to kojarzy Z kokosem, a tu taka niespodzianka!
    Jak dzisiaj sprobuje al Latte i zobaczyny, co z tego bedzie -bo w zapachu rzeczywiscie-kwasny orzech! :)

  2. Brzmi jak magia !!:) Toffifee to jeden z moich ulubionych słodyczy, więc jeśli mają wspólny pierwiastek zapachowy, a do tego czekolada ma tyyyyle orzechów to musi być magiczna ;)

    1. Dla mnie w Toffifee jest za dużo ciumkania, więc nie mogłabym go jeść codziennie, ale w ramach prezentu na każde święta jak najbardziej. Toffifee to dla mnie taki sam okazjonalny rarytas jak Merci, Raffaello czy Ferrero Rocher.

  3. No i miła niespodzianka. :D Ta może też nie jest zbyt wyszukana, ale… wiadomo, i tak bym chciała spróbować, choć specjalnie po nią do Włoch nie polecę.

    1. Połówkę odjęłam za to, że pomimo świetnego smaku jestem przyzwyczajona do czekolady-czekolady.

  4. Chętnie bym zjadła tą czekoladę taka nutella tylko w zbitej formie mniam. Zobaczysz jeszcze ze 3 lata i będę mieszkała we Wrocławiu i będę się wpraszać na degustacje słodyczy:P

    1. Wreszcie będę miała komu zostawiać słodycze. Chwilowo mam z tym problem. Oddaję jednej znajomej, ale ona nie wszystko chce, więc część zostaje bezpańska.

      1. Patrz jaka wybredna ta znajoma:P . Mam też taką koleżankę ta to dopiero wybredna ba dziwna bo nie lubi czekolady!!!!!! to jest pierwsza osoba w moim życiu która powiedziała mi,że czekolady nie lubi!

  5. ooooo aż mi się czekolady zachciało po tej recenzji! i to takiej rozpływającej się (bagienkowo jak to ty zawsze piszesz). Super, że chociaż z jedną tato tak dobrze trafił! :)

    1. Cud miód ;) Jeszcze jest jedna szansa, bo w puszkach ostatnia czekolada od taty. I ciastka z Włoch, kuzyni recenzowanych i średnich smakowo cantuccini.

  6. Mnie zachęcają te wspaniałe orzechy :D Tak bardzo, że chyba sięgnę po prostu po orzechy! Twoje wspaniałe, sugestywne zdjęcia mają wielka moc. Przemawiają do moich ukrytych pragnień :D Poza tym to musi być naprawdę świetna słodkość… zastygły krem… z orzechami. Brzmi wspaniale! Nad tymi słowami unosi się odurzający aromat. Pozdrawiam!

  7. Wygląda przepięknie! Szkoda, że nie mogłam jej posmakować.. Mam nadzieję, że kiedyś pojadę do Włoch i kupię sobie całą tabliczkę tylko dla mnie :D

  8. Brawo dla taty :D Wygląda cudnie i pewnie nie protestowałabym przed degustacją, ale też zbyt mocno nie będę cierpieć z braku możliwości jej spróbowania.

  9. Mam dwie tabliczki czekolad „novi” w swojej kolekcji. Trochę żałuje ze akurat tej nie bedzie mi dane spróbować. Gianduja brzmi intrygująco ciekawie :)

  10. Zamarznięta Nutella to określenie, po którym każdy ma już dobre wyobrażenie dot. tabliczki. Dzięki temu robi się ciekawsza od pozostałej dwójki. Choć nie dostała skrzydeł, ani jej opakowanie nie zostało przebite rogiem, to plus należy się za to, że faktycznie można było wyczuć różnicę w bagienku.

    Dla mnie, jak nic, powinna być jedzona prosto z lodówki. Tylko nie wiem jak reagowałyby na nią napromieniowane orzechy ;)

    1. Hmm, ja bym się bardziej martwiła o czekoladę niż o orzechy, jeśli chodzi o traktowanie ich niskimi temperaturami. Nic mnie nie przekona do lodówkowania tabliczek. Nawet recenzowaną przez Ciebie Refreshing Coconut zjem prosto z szafki, taki ze mnie rebeliant :D

  11. Rozszyfrowałaś gianduję! :D Jakże się cieszę, że Ci zasmakowało :).

    Ah, te recenzje przenoszą mnie w Alpy Retyckie i Dolomity… Chętnie wybrałabym się znów do Italii, ale z drugiej strony – jest tyle innych miejsc, które pragnę odwiedzić!

    1. Cieszę się, że kilka moich recenzji gdzieś Cię przeniosło :) Twoje robią to ze mną cały czas.

  12. nie dosyć że te czekolady wyglądają obłędnie, to teraz ta jeszcze tak smakowała… o rajusiu zazdroszczę, a tato przekochany! Powiedziałaś mu może, że taką pyszną Ci kupił? Pochwal go to następnym razem przywiezie Ci worek słodkości, u mnie to działa :)

    OOoo i brak nalotu, jakaś nieśmiertelna ta czekolada, to coś dla mnie :D

    1. Nieśmiertelna Czekolada, haha, mogłabyś mieć taki pseudonim operacyjny w tajnych służbach albo imię, gdybyś postanowiła zostać superbohaterką. Tacie wspomnę, masz rację. Będzie mu miło :)

  13. This is the best chocolate ever. I am from Italy and I used to buy it almost every week. Now in Poland it is almost impossible to find it :(

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.