Nestle, wafel Nesquik

Dawno temu, gdy w Tesco pojawiły się wafelki Maxer Snack i Nesquik na wagę, usilnie przekonywałam samą siebie, by nie pójść do marketu i nie kupić obu wersji. Po co ci miniaturki, skoro ich nie lubisz? Po co zapychasz listę, skoro masz jeszcze tyle słodyczy w domu? Po co niepotrzebnie wydajesz pieniądze, które mogą ci się przydać do kupienia czegoś ciekawszego? Samoumartwianie i samobesztanie się pomogło, bo wafli nie kupiłam. Niedługo potem w sklepie pojawiły się jednak małe Grześki, do których miłość ma jest bezgraniczna. Nieważne, ile retorycznych pytań bym sobie zadała i jakie argumenty przedstawiła, i tak bym po nie poszła. A skoro już uległam Grześkom, to czemu by nie Maxerom i Nesquikom? Niewiele myśląc, podczas zakupów do drugiej siatki załadowałam wafelki w czarnym opakowaniu, a do trzeciej… trzecia została pusta, Nesquików bowiem zabrakło. Czując w sercu rozdzierającą pustkę, wciąż wracałam do nich myślami, ale ilekroć odwiedzałam Tesco, widziałam wyłącznie słodycze już posiadane. Dopiero po długich miesiącach market się zreflektował i urządził wielką akcję sprzedawania wszystkiego na wagę. Niestety, tescowe wagi są upośledzone, bo nie łapią niskiej gramatury, więc chcąc kupić dwie miniaturki, zostałam odesłana z kwitkiem. Sympatyczne dziewczyny namawiały mnie co prawda, żebym wzięła więcej albo dorzuciła inne słodycze, ale nie ze mną takie numery. Trzy małe Nesquiki to już więcej i drożej niż jeden zwykły.

Nestle, wafel Nesquik (2)

Nesquik

No dobra, niefortunność tescowej promocji niefortunnością, a ja jednak wafelka zdobyłam. Ukradłam? Przemyciłam? Wyrwałam komuś z torby? (Albo z ust?!). Bynajmniej. Z pomocą przyszła mi zwykła osiedlowa Biedronka, w której znalazłam ostatnią miniaturkę Nesquika, na dodatek oferowaną nie na wagę, ale na sztuki. Ponieważ czułam, że została tam specjalnie dla mnie, dzielnie opierając się setkom wygłodniałych klientów, bez wahania po nią sięgnęłam.

Nestle, wafel Nesquik (5)

Wypakowawszy wafelka z pięknego żółtego opakowania, które kojarzy mi się z dzieciństwem (w czasach przedszkolnych rodzice kupowali kakao Nesquik w dużych plastikowych wiaderkach z czerwoną pokrywką, chyba dołączano do nich jakąś zabawkę), dostrzegłam zgrabnego, smukłego i długiego paluszka pokrytego bardzo jasną mleczną czekoladą. Pachniał obłędnie, bo właśnie ową mleczną czekoladą. Pod nią skrywały się cztery warstwy kremu… a przynajmniej początkowo wydawało mi się, że są cztery. Podczas próby skrupulatnego policzenia ich dostałam oczopląsu, na końcu zaś – kiedy zaczęłam jeść – uznałam, że jednak są tylko trzy. Ponieważ podobne trudności sprawiało mi policzenie warstw w Maxerze, stwierdziłam, że firma Nestle nie wspiera ani matematyki, ani okulistów.

Nestle, wafel Nesquik (6)

Czekoladowa polewa topi się w palcach i smakuje marsowo. Jest bardzo tłusta i bardzo mleczna, dość plastelinowa, ale rewelacyjna. Wafle są delikatne, idealnie zachowane, kruche. Krem, którymi zostały przełożone, posiada jasny kolor i początkowo sprawiał wrażenie kakaowego, ale w czasie konsumpcji kilkukrotnie zmieniałam zdanie. Zobaczywszy go, byłam zdziwiona, że jest prawie biały. Wtedy też sądziłam, że Nesquik to wafelek z nadzieniem waniliowym lub mlecznym. Rozkładając go na części pierwsze, dojrzałam jednak, że to nie biel, a beż. Zgryzając jedną warstwę, poczułam delikatne kakao, ale zaraz potem mleko i śmietankę, a nawet odrobinę kokosa! Na wszelki wypadek zrezygnowałam z dalszego ustalania smaku, żeby nie poczuć na przykład maliny lub stóp sąsiada. Zamiast tego skupiłam się na fakcie, iż krem jest tłusty, słodki, delikatny i absolutnie pyszny.

Nestle, wafel Nesquik (3)

Kupując Nesquika – po stawieniu czoła wielu przeciwnościom losu – spodziewałam się dobrego wafla niedostarczającego większych uniesień. Zamiast tego dostałam kruchego i lekkiego wafelka przełożonego bliżej nieokreślonym kremem o doskonałym smaku, oblanego przepyszną a la marsową mleczną czekoladą. Muszę przyznać, że próbując Maxera po długich latach przerwy, byłam nim oczarowana. Dziś jednak, zjadłszy Nesquika, jestem oczarowana trzy razy bardziej. Nie jest to co prawda słodycz, którym można się najeść czy też zaspokoić głód czekoladowy, ale dla degustatorów smaku i słodyczoholików dbających o linię powinien być strzałem w dziesiątkę.

skalachi_6Ocena: 6 chi


Skład i wartości odżywcze:

Nestle, wafel Nesquik (4)

40 myśli na temat “Nestle, wafel Nesquik

  1. 6 chi! I zgadzam sie z ta ocena! Nie tak dawno temu go jadlam. Liczylam na nic, a tu nagle okalazal sie w buzi bardzo dobry :0 Ale zostalaam poczestowana tylko jednym, wiec glupio mi bylo prosic o drugi. Nie zmnienia to faktu, ze jak kakaa nesqucika nie lubie, tak wafelek uwiebiam :)

    1. Na szczęście te wafelki są tanie i chyba łatwo dostępne (w Tesco widzę je zawsze, w innych sklepach się nie rozglądałam).

      1. Jeeej, Olga wrocila!! :D niby dwa dni nieobecnosci, a jakos tak sie pusto zrobilo.Gdzie bylas? :D

  2. To jeden z nielicznych wafli w nutach kakaowych jakie lubię i też pamiętam kakao Nesquik z dawnych lat, ale mój tata kupował go nie w wiaderku, a w takim prostokątnym, plastikowym pojemniku i też była niespodzianka do tego :D A w tym wafelku i ja wyczuwałam tajemniczą kokosowość :)

    1. Nooo, wiaderko to złe określenie. Napisałam skrótowo, żeby się nie rozpisywać nad pobocznym produktem. Sądzę, że chodzi nam o to samo kakao :)

  3. Kiedyś jadłam (dwa lata temu?) i bardzo mi smakował. :) Nie wiem, jakby to było teraz, ale wolę pozostać z dobrymi wspomnieniami.

  4. lubię kupować Nesquiki właśnie przez ich wielkość. Zawsze kupuję jak są w wielopakach a później jak któraś mała woła coś słodkiego to dostaje wafelka akurat wystarczającego jej możliwościom. Zje cały, nic nie zostaje, co trzeba dojadać i spokój :) Nie są też aż tak przesłodzone, ja ich miłością nie darzę ale mąż już bardziej (on w ogóle słodyczożerny jest)

  5. Kakao Nequik nigdy nie piłam.. raz piłam Puchatka bo brat przywiózł ze studiów :) A wafelek ? Nie powalił mnie swoim smakiem ;)

  6. Kakao od królika, piła większość z nas. Przynajmniej raz. Dzięki temu jestem w stanie wyobrazić sobie smak polewy, która jest – moim zdaniem – lepsza niż u Grześka, czy Estelli. Dzieciom może smakować. W Carrefourze widuję je często a i z Biedronki go pamiętam. Niestety nie jestem w stanie sobie przypomnieć kiedy go jadłem. No i czy w ogóle jadłem… Pretekst do kupna „pod recenzję?”, kto wie ;)

    Maxer jest u mnie w ścisłej czołówce, jeśli chodzi o wafle.

    1. Jak Ci Maxer smakuje, Nesquik też powinien. Próbuj, w razie czego dużo nie wydasz :) A kakao z królika jest o tyle dobre i specyficzne, że niełatwo takiego królika wydoić!

  7. nie lubię go, jest dla mnie za mały. I nawet ten większy też nie poskramia mojego apetytu :D Tylko rozpastwiam się na coś większego xDD Jadłam kilkanaście razy i mnie nie oczarował, taki o. Ale moja Kasia je, je na kg :) Więc coś musi! Musi w nich być :) Lody niestety to już porażka :< P.S- nie ma się nigdy co zaklinać bo i tak na złość wyjdzie inaczej :D

    1. Rzeczywiście Nesquik w zwykłym rozmiarze i tak jest za mały, ale w razie czego można zjeść kilka i po kłopocie. Pozdrowienia dla Kasi, bo wie, co dobre :)

  8. Byłam podobnie (pozytywnie) zaskoczona tym wafelkiem. I co prawda daleko mu do smaku kakao, ale jest bardzo smaczny. Może Torcika Wedlowskiego/WW/Czekowafla nie przebije, ale od Maxera jest na pewno smaczniejszy.

    1. WW nie jadłam sto lat (albo nigdy?), Czekowafla próbowałam raz i był dobry, ale trzeba zrobić powtórkę, Torcik jest pyszny. Tylko jeśli chodzi o listę top, to mimo wszystko u mnie wygrywają Grześki (smak, ale i rozmiar).

  9. I właśnie w tym momencie namówiłaś nas na zakup tego wafelka :P Może kiedyś już go jadłyśmy ale w każdy bądź razie smaku nie pamiętamy, więc będziemy go szukać :) Mamy nadzieję, że podczas zakupów nam się w ogóle o nim przypomni :P

    1. Jak zobaczycie jaskrawe opakowanie, na pewno Wam się przypomni :) Jak nie, będę stała pod Waszymi oknami i krzyczała przez całą noc, aż zapamiętacie. To groźba. Pamiętajcie, że teraz mogę ;>

  10. O nie! Napisałaś o takich pysznościach, a ja mam właśnie ogromną ochotę na coś słodkiego i pysznego! Dokładnie na taki batonik!

    1. Hmm… a w domu nie masz żadnych słodkich zapasów? Nawet nie pamiętam, jak to jest nie mieć zapasów :P

  11. Serio? Seeerio? Przecież on jest tak przeciętny i zdechły, że aż szkoda gadać :P :D No, ale cóż, każdy ma swoją opinię jednak byłam przekonana, że też go ”zjedziesz”.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.